Mateusz Karatysz i jego Skarby codzienności
W holu
Biblioteki Publicznej jest do obejrzenia wystawa fotografii Mateusza Karatysza pt. „Skarby
codzienności”.
„Każde z tych miejsc kryje w sobie pierwiastek
mistyczny...” – tak pisze o obiektach swoich fotografii autor. Są takie dla
Mateusza zabytki historii, które mijamy codziennie przechodząc. Część naszego
dziedzictwa kulturowego, materialne jego tkanki, które odziedziczyliśmy po
poprzednich pokoleniach zamieszkujących ziemie, których jesteśmy teraz opiekunami.
Na
fotografiach, w kolorze sepi, widzimy Zamek międzyrzecki, z Parkiem, bardzo
wiekowy ślad zamieszkania grodu przez naszych dziadów i pradziadów. Skorupy murów, przykryte w części
dachem, udostępniane dzisiaj turystom. Późniejsza historia miejsca, które
zwiemy dzisiaj Międzyrzeczem, poniemieckie nagrobki, z pięknie wykończonymi
płaskorzeźbami. Ich stan dzisiejszy jest uwieczniony na fotografiach Karatysza
– wieczysty kamień opiera się na razie czasowi i przemijaniu, ale te zabytki,
pochylone i na pół zapadłe w ziemię, obrośnięte bluszczem, w objęciach
wiekowych drzew, mówią nam mimochodem o historii naszego stosunku do
dziedzictwa kulturowego ziemi międzyrzeckiej. O powojennych zawirowaniach
związanych z prawie całkowitą wymianą mieszkańców regionu, polityce, emocjach
wspomnień o wojennej traumie.
Mistyką
jest może przyjęcie do wiadomości historii, jaka była udziałem tych ziem, razem
z zamieszkującymi ją ludźmi, przejęcie tej wiedzy przez kolejne pokolenie.
Nieemocjonalne poznanie, w sensie braku politycznych ocen wydarzeń. Docenienie
kultury materialnej samej w sobie, również tej niemieckojęzycznej, której tak wiele zabytków
mamy nadal – i bardzo dobrze – w najbliższej okolicy. Szacunek dla patyny
czasu.
Iwona Wróblak
kwiecień 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz