Malarska meta – fizyka Remigiusza Bordy
Wernisaż prac Remigiusza Bordy z Galerii
MOK. Cieszy bardzo – urzędowa – współpraca, od roku, kęszyckiego Domu Sztuk
(Tatiana i Remigiusz Borda) z Międzyrzeckim Ośrodkiem Kultury. To krok w dobrą
stronę. Następnym etapem będzie, za miesiąc, wystawa i promocja autorskiej
płyty R. Bordy.
Remigiusz – w sztuce, jak w życiu,
najważniejsze są relacje... Może o TYM, także o tym, jest ta sztuka... Relacje
w świecie meta-fizyki jako wizji twórczej; relacje konstruujące ten dostępny
oglądowi, jak też i każdy inny, świat, gdzie człowiek jest obiektem – w swojej
oglądanej poprzez siebie biosferze, także tej wyobrażonej. Być może w ten
sposób go widzi Remigiusz. Co, myślę, że nie jest – koniecznie –
katastroficzne. Jest – artystycznie przeczute, intuicyjnie zgrabnie wyrażone,
zgodne też z aktualną wiedzą z zakresu nauk przyrodniczych. Podobno teraz
artyści odwiedzają laboratoria naukowe – także i stamtąd czerpiąc źródła
inspiracji... Wiedza naukowa jest dzisiaj czymś niezbędnym każdemu (nawet artyście, którego wieża nie jest artystowskim
odosobnieniem od rzeczywistości, tylko, z odpowiedniej wysokości, szukaniem
kontaktu z tym źródłem poznania)... Katastrofizm, jak sądzę, wiąże się z typowo
ludzkim osądem, z moralizowaniem, zawężeniem do humanizmu rozumianego jako
prymat homosapiensa nad przyrodą, prymat jego potrzeb i (wyobrażonego) sposobu
istnienia... Wyobrażeniowość, snucie opowieści na swój temat niekoniecznie
wyczerpuje tkankę ontologiczną wszechświata... Człowiek jest – tylko – częścią,
równie ważną jak wszystkie inne części (koroną stworzenia – nie...).
Jest człowiek zanurzony w
człowieczości, jest Borda uwikłany we wspomnienia np. rodzinnych niedzielnych
obiadów pamiętanych tu jako wymuszony rytuał już niekoniecznie spełniający
swoje wspólnotowe zadania. Czarna (dla niego ponura) barwa spodu talerzy (z czerniną) – spłaszczonych
grawitacyjnie, czy w perspektywie,
otworów na płaskim (ale nie do końca, jeżeli przyjrzymy się obrazowi z bliska)
stole może mieć wiele znaczeń i odniesień (malarskich). Jest ten stół
płaszczyzną, z której (obecnie) je
Borda swoją twórczość... Może jest (z)wiązaniem płaszczyzn stołów (domowych)
jego życia... Może jest wielkim Stołem Przyrody/Natury, na/przy którym
obiaduje/zasiada teraz Borda-malarz artysta. Może są talerze dziurami/tunelami
przestrzennymi w inne (malarskie też) wszechświaty.
Obrazy Bordy mają zazwyczaj pokaźne
gabaryty. Są jak krąg odpowiednio szeroko zakreślonego, z rozmachem, jego spektrum
zamieszkiwania (w sztuce). Pozwalają na detal i na perspektywę. Na hurt. Lot
ptaka. Lot postaci kobiecej, która w mgnieniu oka – może niespodziewanie do
siebie – unosi się jak strzała nad ziemią, wzorem szamańskich tradycji rodem z kolebek
prakultur honininów...
Jest człowiek jego ciało częścią
masy biosfery. Bardzo dużo ważącą częścią (ponad 7 miliardów istnień), tylko
waga tej materii niekoniecznie przekładać się będzie w znaczenie helis kodu
genetycznego w dalszej linearnej historii. Może stoi człowiek na krawędzi masy
granicznej, i jako (nagie) zwierzę zostanie uniesione jak każdy zezwłok organiczny, kiedy, ciągle nieświadomy,
przekroczy w jakimś dziale punkt krytyczny. I Jego czas w historii Ziemi minie.
A może – wstąpi... jako inna forma
materii-energii, lub (prawdopodobne) jako komponent i surowiec w bioprodukcji natury... Jakieś siły, może
rozpadu, go uniosą w sieci bioenergetycznej.
Proces tworzenia obrazu jest ważny.
Borda bywał w Ameryce Południowej, widział i doświadczał tej odmiennej od
naszej kultury. Geometryczne wielkie megality Machu Pikchu ( w keczua znaczy: „stary
szczyt”) i innych starożytnych miast Inków, linie prawie doskonale
matematycznie obliczone, które widują szamani w halucynogennych doświadczeniach
ayahuasce. Ktoś, coś (ich umysł,
świadomość wyobrażeniowa może) im kazała według tych wizji kazać swemu ludowi
budować miasta i świątynie? Są one, jak na obrazach Bordy, chtonicznymi
strukturami jak schody w dół (w psyche?), tarasami, które, uprawiane, ich
żywiły.
Jest człowiek w środku, czy we
wnętrzu, oceanu, przybrzeżnie ściągając ku sobie żywioł fal. Jest to wnętrze
faliste pokazane, bałwany wodne, jak lustro świadomego (po części) istnienia.
Sztuka – mówi Remigiusz, ma przypominać o
konieczności zmiany (nieuchronności), której
trzeba, należy - wyjść na przeciw.
Nieustannego wyjścia poza, właściwy człowiekowi, symbol, będący meta –
językiem, etapem koniecznym w ewolucji, ale nie końcowym być może.
Malarstwo rzeczy Takie–Jakie–One–Są.
Czyli nie ograniczone naszą zwierzo-człowieczością. Są POZA (nami), bo niezupełnie w nas
istnieją. Przenikają przez nasze ciała organiczne, być może – świadomość, jak
neutrina. Może nimi są?
Czym
jest abstrakcja w sztuce? Drzwiami uchylonymi z geometrii przestrzeni,
geometrii struktur o wymiarze krystalicznym. Z której to konstrukcji wylewa
się, prawem Chaosu, materia o kształtach niedoprecyzowanych, malarskich...
Intuicyjnie łamiąc kod euklidesowej nieprzystępności, zamknięcia...
Przypominając o prawach przyrody. O kształcie fraktalnym liścia. O krągłości
płatka róży.
Jest dom - niczym elektron, czy cząstka elementarna, w
sieci sił słabego i silnego oddziaływania. Jest chatka, jest miejsce
zamieszkania człowieka. Dla niego (dla Bordy) to centrum najbliższego
wszechświata. Jest małym atomem. Jest ważną cegiełką rzeczywistości. Jest
nierozbieralny na czynniki pierwsze. Jest domem
człowiekowi. Kulturowym miejscem, do którego stale się odwołujemy.
Czym
jest miłość? Kłębowisko uczuć, pragnień, oczekiwań, miłość oprócz tego, że prawie czerwona, jako barwa, to jeszcze
jest zbiorowiskiem energetycznych elementów, krążących wokół nas, jak w próżni,
w braku ciążenia ziemskiego, otaczających w sposób – przypadkowy..?.
Szafy, z ludzkimi ubraniami, są
przeźroczyste, z ułożoną tektoniką płyt drzewnych. Są, jak inne rzeczy, tutaj
jako pewne symbole, poszukującymi boskiej geometrii. Malarska, wizja
(artystyczna) świata. Patrzeć do wnętrza pudełka... Wewnętrzna forma implikuje zewnętrze, formy
różnią się sposobem manifestacji.
Masywne
są płaszczyzny obrazów... Insynuacja błękitu nieba – kreski sylwetek, ptasie
kontury, symbol ściśnięty do metafory. W magicznej tonacji ciemnej zieleni...
Tyle
interpretacji, nasuwających się skojarzeń, myśli, ile osób oglądających...
Wystawa rysunku i malarstwa Remigiusza Bordy w Galerii 30' będzie dostępna
jeszcze przez kilka tygodni.
Iwona
Wróblak
październik 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz