czwartek, 24 października 2019


Malarska meta – fizyka Remigiusza Bordy


Wernisaż prac Remigiusza Bordy z Galerii MOK. Cieszy bardzo – urzędowa – współpraca, od roku, kęszyckiego Domu Sztuk (Tatiana i Remigiusz Borda) z Międzyrzeckim Ośrodkiem Kultury. To krok w dobrą stronę. Następnym etapem będzie, za miesiąc, wystawa i promocja autorskiej płyty R. Bordy.
Remigiusz – w sztuce, jak w życiu, najważniejsze są relacje... Może o TYM, także o tym, jest ta sztuka... Relacje w świecie meta-fizyki jako wizji twórczej; relacje konstruujące ten dostępny oglądowi, jak też i każdy inny, świat, gdzie człowiek jest obiektem – w swojej oglądanej poprzez siebie biosferze, także tej wyobrażonej. Być może w ten sposób go widzi Remigiusz. Co, myślę, że nie jest – koniecznie – katastroficzne. Jest – artystycznie przeczute, intuicyjnie zgrabnie wyrażone, zgodne też z aktualną wiedzą z zakresu nauk przyrodniczych. Podobno teraz artyści odwiedzają laboratoria naukowe – także i stamtąd czerpiąc źródła inspiracji... Wiedza naukowa jest dzisiaj czymś niezbędnym każdemu (nawet artyście, którego wieża nie jest artystowskim odosobnieniem od rzeczywistości, tylko, z odpowiedniej wysokości, szukaniem kontaktu z tym źródłem poznania)... Katastrofizm, jak sądzę, wiąże się z typowo ludzkim osądem, z moralizowaniem, zawężeniem do humanizmu rozumianego jako prymat homosapiensa nad przyrodą, prymat jego potrzeb i (wyobrażonego) sposobu istnienia... Wyobrażeniowość, snucie opowieści na swój temat niekoniecznie wyczerpuje tkankę ontologiczną wszechświata... Człowiek jest – tylko – częścią, równie ważną jak wszystkie inne części (koroną stworzenia – nie...).
            Jest człowiek zanurzony w człowieczości, jest Borda uwikłany we wspomnienia np. rodzinnych niedzielnych obiadów pamiętanych tu jako wymuszony rytuał już niekoniecznie spełniający swoje wspólnotowe zadania. Czarna (dla niego ponura) barwa  spodu talerzy (z czerniną) – spłaszczonych grawitacyjnie,  czy w perspektywie, otworów na płaskim (ale nie do końca, jeżeli przyjrzymy się obrazowi z bliska) stole może mieć wiele znaczeń i odniesień (malarskich). Jest ten stół płaszczyzną, z której (obecnie) je Borda swoją twórczość... Może jest (z)wiązaniem płaszczyzn stołów (domowych) jego życia... Może jest wielkim Stołem Przyrody/Natury, na/przy którym obiaduje/zasiada teraz Borda-malarz artysta. Może są talerze dziurami/tunelami przestrzennymi w inne (malarskie też) wszechświaty.
            Obrazy Bordy mają zazwyczaj pokaźne gabaryty. Są jak krąg odpowiednio szeroko zakreślonego, z rozmachem, jego spektrum zamieszkiwania (w sztuce). Pozwalają na detal i na perspektywę. Na hurt. Lot ptaka. Lot postaci kobiecej, która w mgnieniu oka – może niespodziewanie do siebie – unosi się jak strzała nad ziemią, wzorem szamańskich tradycji rodem z kolebek prakultur honininów...
            Jest człowiek jego ciało częścią masy biosfery. Bardzo dużo ważącą częścią (ponad 7 miliardów istnień), tylko waga tej materii niekoniecznie przekładać się będzie w znaczenie helis kodu genetycznego w dalszej linearnej historii. Może stoi człowiek na krawędzi masy granicznej, i jako (nagie) zwierzę zostanie uniesione jak każdy zezwłok  organiczny, kiedy, ciągle nieświadomy, przekroczy w jakimś dziale punkt krytyczny. I Jego czas w historii Ziemi minie. A może – wstąpi... jako inna forma materii-energii, lub (prawdopodobne) jako komponent i surowiec w  bioprodukcji natury... Jakieś siły, może rozpadu, go uniosą w sieci bioenergetycznej.
            Proces tworzenia obrazu jest ważny. Borda bywał w Ameryce Południowej, widział i doświadczał tej odmiennej od naszej kultury. Geometryczne wielkie megality Machu Pikchu ( w keczua znaczy: „stary szczyt”) i innych starożytnych miast Inków, linie prawie doskonale matematycznie obliczone, które widują szamani w halucynogennych doświadczeniach ayahuasce. Ktoś, coś (ich umysł, świadomość wyobrażeniowa może) im kazała według tych wizji kazać swemu ludowi budować miasta i świątynie? Są one, jak na obrazach Bordy, chtonicznymi strukturami jak schody w dół (w psyche?), tarasami, które, uprawiane, ich żywiły.
            Jest człowiek w środku, czy we wnętrzu, oceanu, przybrzeżnie ściągając ku sobie żywioł fal. Jest to wnętrze faliste pokazane, bałwany wodne, jak lustro świadomego (po części) istnienia. Sztuka – mówi Remigiusz, ma przypominać o konieczności zmiany (nieuchronności), której trzeba, należy - wyjść na przeciw. Nieustannego wyjścia poza, właściwy człowiekowi, symbol, będący meta – językiem, etapem koniecznym w ewolucji, ale nie końcowym być może.
            Malarstwo rzeczy Takie–Jakie–One–Są. Czyli nie ograniczone naszą zwierzo-człowieczością.  Są POZA (nami), bo niezupełnie w nas istnieją. Przenikają przez nasze ciała organiczne, być może – świadomość, jak neutrina. Może nimi są?
Czym jest abstrakcja w sztuce? Drzwiami uchylonymi z geometrii przestrzeni, geometrii struktur o wymiarze krystalicznym. Z której to konstrukcji wylewa się, prawem Chaosu, materia o kształtach niedoprecyzowanych, malarskich... Intuicyjnie łamiąc kod euklidesowej nieprzystępności, zamknięcia... Przypominając o prawach przyrody. O kształcie fraktalnym liścia. O krągłości płatka róży.
            Jest dom -  niczym elektron, czy cząstka elementarna, w sieci sił słabego i silnego oddziaływania. Jest chatka, jest miejsce zamieszkania człowieka. Dla niego (dla Bordy) to centrum najbliższego wszechświata. Jest małym atomem. Jest ważną cegiełką rzeczywistości. Jest nierozbieralny na czynniki pierwsze. Jest domem człowiekowi. Kulturowym miejscem, do którego stale się odwołujemy.
Czym jest miłość? Kłębowisko uczuć, pragnień, oczekiwań, miłość oprócz tego, że prawie czerwona, jako barwa, to jeszcze jest zbiorowiskiem energetycznych elementów, krążących wokół nas, jak w próżni, w braku ciążenia ziemskiego, otaczających w sposób – przypadkowy..?.
            Szafy, z ludzkimi ubraniami, są przeźroczyste, z ułożoną tektoniką płyt drzewnych. Są, jak inne rzeczy, tutaj jako pewne symbole, poszukującymi boskiej geometrii. Malarska, wizja (artystyczna) świata. Patrzeć do wnętrza pudełka...  Wewnętrzna forma implikuje zewnętrze, formy różnią się sposobem manifestacji.
Masywne są płaszczyzny obrazów... Insynuacja błękitu nieba – kreski sylwetek, ptasie kontury, symbol ściśnięty do metafory. W magicznej tonacji ciemnej zieleni...
Tyle interpretacji, nasuwających się skojarzeń, myśli, ile osób oglądających... Wystawa rysunku i malarstwa Remigiusza Bordy w Galerii 30' będzie dostępna jeszcze przez kilka tygodni.

Iwona Wróblak
październik 2019














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz