Sportowo, ekologicznie, i Sylwestrowo – u państwa
Frabińskich
Nowe koszulki pojawiły się pośród
uczestników Zamkowego Biegu Sylwestrowego, panie i panowie z Klubu
Międzyrzeckich Gazeli (piękne stylizujące logo z rysunkiem tego szybkonogiego
zwierzęcia), którzy także morsują nad Jeziorem Głębokim. Agnieszka, w klubowej koszulce
„Gazel”, już się rozgrzewa na podwórcu zamkowym, ten Bieg Sylwestrowy XXXVI
będzie pod znakiem tego klubu biegaczy. Dochodzą inni, Gazelowicze, i
Gazelowiczki, „piątki” są przybijane, uściski dłoni wymieniane…
Starzy znajomi, i nowych kilka osób… Tradycyjnie
są członkowie Klubu Biegacza „Piast”, maratończycy – z których jeden w Poznaniu
biegł żonglując jednocześnie 3. piłeczkami, są żołnierze z naszej jednostki
wojskowej, zebrała się spora gromadka. Wszyscy są chętnie widziani. Wiek w tym
roku do 80+ (modny w Polsce plus), czyli pan Stanisław Skrzek, który przybył w
sportowym dresie, 70+, i 60+ to panowie jeszcze bardzo sprawni, dziarscy i
mocni, nestorzy sportu i wypoczynku w ruchu, mający za sobą ponad 40 maratonów…
Janina z Ukrainy, w masce karnawałowej (pracuje w DHL jako kurier), ciekawie przygląda
się naszym rodzimym tradycjom międzyrzeckim, filmuje komórką, i pyta mnie, co
się tu dzieje przy moście zwodzonym do starego
grodu…
Franciszek (lat trzy), rozpoczął właśnie
wraz z rodzicami: Izabelą i Krzysztofem swą karierę biegacza… W tym roku
jeszcze w trójkołowym wózku, dokładnie zakryty przed grudniowym wiatrem, ale w następnych latach!... To podobno gdzie
indziej w miastach już norma – że dziecko od maleńkości towarzyszy rodzicom w
maratonach sportowych…
Pożegnać Stary, i przywitać Nowy Rok. Bardzo
cichym – to możliwe!! (?) wystrzałem rozpoczął się na podwórcu Zamkowym
coroczny, już 36., Bieg Sylwestrowy – początek był, według Kroniki, w 1984 r. Kilka
kilometrów trasy – będącej częścią maratonu - rozpoczynającej się pięknymi
alejami platanów wchodzącymi w skład kompleksu muzealnego, wokół fosy okalającej
zamczysko – aż do kultowego (!) Dębu Michała, wokół którego narosła już w lokalnym
środowisku biegaczy legenda... Michał to imię wnuczka jednego z maratończyków, w
Anno Domini 2004. dla uczczenia narodzin dziecka nadane temu okazałemu, ponad
100.letniemu drzewu, będącemu częścią już nieistniejącej alei dębowej. Odnośna tablica
metalowa została, nawet dwukrotnie, na nim umieszczona, trzecia – z wypalonym napisem
na lipowej desce drewnianej – jakoś się ostała i teraz jest świadkiem wokalnej,
biegaczy, ariowo- operowej afirmacji piękna sportu, i wypoczynku, pod tymże
Dębem… Minąwszy ten punkt kulminacyjny Trasy niespiesznym truchtem uczestnicy
sylwestrowych atrakcji sportowych wracają do domu Państwa Ewy i Andrzeja
Frabińskich, mieszczącego się w malowniczym kompleksie terenów zielonych przy
Muzeum im. Alfa Kowalskiego, na Sylwestrową lampkę szampana, i ciasto; sernik w
tym roku, bardzo smakowity.
Jak powiedział pan Frabiński, wszyscy
uczestnicy są zwycięzcami… To iście olimpijskie stwierdzenie… Pan Tadeusz
Świder, przewodnik i sentencjonarz… - ludzie
się zmieniają, impreza – JEST! Jest
też zaproszenie od jednego z wojskowych uczestników do biegu na orientację. Chodzi
o to, żeby ubrać się w dres i rozruszać kości… No i pośpiewać.. „Bracia jeno coś dziwnego/ w Betlejem się dzieje…”
Nieco zmachani wysiłkiem fizycznym,
przysiedli w końcu na dłuższą chwilę w salonie państwa Frabińskich. Rozdzielone
zostały okazjonalne lampki z szampanem sylwestrowym, talerzyki z kawałkiem ciasta.
„Niech nam gwiazdka pomyślności…” Baron
Cygański J. Straussa, aria z opery – „Wielka
sława to żart, książę błazna jest wart…” to ulubiona pieśń śpiewana ponoć pod
Dębem Michała, i po powrocie z Biegu. No i jeszcze jedna, niezbędna w ten
próbie Chóralnej starej gwardii biegaczy – ze Śpiewnika polskiego ludowa melodia
„Wiła wianki i rzucała je do falującej wody,
wiła wianki i rzucała je do woody…”
Śpiewająco,
sportowo, Sylwestrowo… I bez huku.
Iwona
Wróblak
styczeń 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz