środa, 1 stycznia 2020


Sportowo, ekologicznie, i Sylwestrowo – u państwa Frabińskich


            Nowe koszulki pojawiły się pośród uczestników Zamkowego Biegu Sylwestrowego, panie i panowie z Klubu Międzyrzeckich Gazeli (piękne stylizujące logo z rysunkiem tego szybkonogiego zwierzęcia), którzy także morsują nad Jeziorem Głębokim. Agnieszka, w klubowej koszulce „Gazel”, już się rozgrzewa na podwórcu zamkowym, ten Bieg Sylwestrowy XXXVI będzie pod znakiem tego klubu biegaczy. Dochodzą inni, Gazelowicze, i Gazelowiczki, „piątki” są przybijane, uściski dłoni wymieniane…
Starzy znajomi, i nowych kilka osób… Tradycyjnie są członkowie Klubu Biegacza „Piast”, maratończycy – z których jeden w Poznaniu biegł żonglując jednocześnie 3. piłeczkami, są żołnierze z naszej jednostki wojskowej, zebrała się spora gromadka. Wszyscy są chętnie widziani. Wiek w tym roku do 80+ (modny w Polsce plus), czyli pan Stanisław Skrzek, który przybył w sportowym dresie, 70+, i 60+ to panowie jeszcze bardzo sprawni, dziarscy i mocni, nestorzy sportu i wypoczynku w ruchu, mający za sobą ponad 40 maratonów… Janina z Ukrainy, w masce karnawałowej (pracuje w DHL jako kurier), ciekawie przygląda się naszym rodzimym tradycjom międzyrzeckim, filmuje komórką, i pyta mnie, co się tu dzieje przy moście zwodzonym  do starego grodu…
Franciszek (lat trzy), rozpoczął właśnie wraz z rodzicami: Izabelą i Krzysztofem swą karierę biegacza… W tym roku jeszcze w trójkołowym wózku, dokładnie zakryty przed grudniowym wiatrem,  ale w następnych latach!... To podobno gdzie indziej w miastach już norma – że dziecko od maleńkości towarzyszy rodzicom w maratonach sportowych…
Pożegnać Stary, i przywitać Nowy Rok. Bardzo cichym – to możliwe!! (?) wystrzałem rozpoczął się na podwórcu Zamkowym coroczny, już 36., Bieg Sylwestrowy – początek był, według Kroniki, w 1984 r. Kilka kilometrów trasy – będącej częścią maratonu - rozpoczynającej się pięknymi alejami platanów wchodzącymi w skład kompleksu muzealnego, wokół fosy okalającej zamczysko – aż do kultowego (!) Dębu Michała, wokół którego narosła już w lokalnym środowisku biegaczy legenda... Michał to imię wnuczka jednego z maratończyków, w Anno Domini 2004. dla uczczenia narodzin dziecka nadane temu okazałemu, ponad 100.letniemu drzewu, będącemu częścią już nieistniejącej alei dębowej. Odnośna tablica metalowa została, nawet dwukrotnie, na nim umieszczona, trzecia – z wypalonym napisem na lipowej desce drewnianej – jakoś się ostała i teraz jest świadkiem wokalnej, biegaczy, ariowo- operowej afirmacji piękna sportu, i wypoczynku, pod tymże Dębem… Minąwszy ten punkt kulminacyjny Trasy niespiesznym truchtem uczestnicy sylwestrowych atrakcji sportowych wracają do domu Państwa Ewy i Andrzeja Frabińskich, mieszczącego się w malowniczym kompleksie terenów zielonych przy Muzeum im. Alfa Kowalskiego, na Sylwestrową lampkę szampana, i ciasto; sernik w tym roku, bardzo smakowity.             
Jak powiedział pan Frabiński, wszyscy uczestnicy są zwycięzcami… To iście olimpijskie stwierdzenie… Pan Tadeusz Świder, przewodnik i sentencjonarz… - ludzie się zmieniają, impreza – JEST!  Jest też zaproszenie od jednego z wojskowych uczestników do biegu na orientację. Chodzi o to, żeby ubrać się w dres i rozruszać kości…  No i pośpiewać.. „Bracia jeno coś dziwnego/ w Betlejem się dzieje…”  
Nieco zmachani wysiłkiem fizycznym, przysiedli w końcu na dłuższą chwilę w salonie państwa Frabińskich. Rozdzielone zostały okazjonalne lampki z szampanem sylwestrowym, talerzyki z kawałkiem ciasta. „Niech nam gwiazdka pomyślności…” Baron Cygański J. Straussa, aria z opery – „Wielka sława to żart, książę błazna jest wart…” to ulubiona pieśń śpiewana ponoć pod Dębem Michała, i po powrocie z Biegu. No i jeszcze jedna, niezbędna w ten próbie Chóralnej starej gwardii biegaczy – ze Śpiewnika polskiego ludowa melodia „Wiła wianki i rzucała je do falującej wody, wiła wianki i rzucała je do woody…”
Śpiewająco, sportowo, Sylwestrowo… I bez huku.

Iwona Wróblak
styczeń 2020













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz