Żydzi, ich kultura – część historii naszego regionu,
której nie da się wymazać
Po prezentacji filmu dokumentalnego
pt. „Akcja Kirkut” o porządkowaniu
skwierzyńskiego cmentarza zapytałam, dlaczego On - Georg Goostmann, i inni
niemieccy emeryci, zajmują się w swoim czasie wolnym, prywatnym, restytucją
zapomnianych zabytków kultury żydowskiej, kirkutów… Odpowiedział – Żydzi to część historii Niemców, Niemiec, której
nie da się wymazać… Do ciekawej przygody z historią wciągnęli go znajomi i
żona. Robi to od kilkudziesięciu lat.
W sali starościńskiej międzyrzeckiego Muzeum
kilkuminutowa prezentacja działań Organizacji „Znaki Pokuty”. Na widowni było dużo
Niemców, Żydzi, spotkanie miało charakter międzynarodowy. Żydzi jako mieszkańcy
regionu środkowego Nadodrza, przez tysiąclecie zamieszkiwania obok nas, mają
ogromny wkład w kulturę tego zakątka regionu Europy. Trzeba to (u nas też…),
przyjąć do wiadomości…
Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa
Kowalskiego, Instytut Historii Stosowanej we Frankfurcie nad Odrą, Niemieckie
Forum Kultury Europy Środkowej i Wschodniej w Poczdamie zaprosiło na otwarcie
wystawy pt. „Z biegiem rzeki, dzieje
Żydów nad Odrą”. W programie trzy bardzo ciekawe wykłady, rozdzielone koncertem
w wykonaniu pianistki Aleksandry Idkowskiej z Poznania, posiadającej także niezwykły
talent wokalny, śpiewającej mezzosopranem; mistyczna muzyka pieśni hebrajskich
i żydowskich, zwłaszcza w tak pięknym wykonaniu, najszybciej dociera do naszych
serc i umysłów. Niesamowicie w jej wykonaniu brzmi Hatikwa – Hymn Izraela, inne
pieśni klezmerskie.
Jako pierwszy zabrał głos Andrzej
Kirmiel, dyrektor Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej -„Żydowskie ślady na Środkowym Nadodrzu”. Z uwagi na specyficzną historię naszej obecnej
małej ojczyzny, sztucznego zlepka kilku sąsiadujących ze sobą regionów wokół
granicy polsko-niemieckiej, nie można mówić o Żydach lubuskich. Wymiana ludności, niemal stuprocentowa, na mocy
traktatów międzynarodowych, sprawiła, że jest potrzeba definiowana naszej
regionalnej kulturowej tożsamości…
W
województwie lubuskim z 875 zabytkowych nekropolii ocalały 30–40, 10 synagog i
domów modlitewnych. W latach 60. ubiegłego wieku wydano Ustawę o tzw.
uporządkowaniu poniemieckich/przedwojennych nekropolii dopuszczającą ich
likwidację po 40 latach od ostatniego pochówku (albo przejęciu terenów potrzebnych
do realizacji celów narodowych). . Na miejscu zlikwidowanych zabytków kultury
żydowskiej budowano stacje benzynowe, drogi, skwery, ogródki działkowe, domy.
Międzyrzecki kirkut, liczący kilkaset
lat i pamiętający czasy II Rzeczpospolitej, podzielił los większości cmentarzy
żydowskich. Usytuowany na górce żwirowej stał się rezerwuarem tego surowca, kirkutowym
żwirem, czasem z domieszką resztek kości, wysypano plażę nad okolicznym jeziorem,
macewy utwierdziły drogę na Głębokie. W Zielonej Górze powstały zakłady
kamieniarskie zajmujące się przerobem na chrześcijańskie nagrobki cenniejszego kamienia
z macew.
Najwięcej zabytków kultury żydowskiej
ocalało w pobliżu granicy z Brandenburgią, na terenie obecnego powiatu
międzyrzeckiego, sąsiadującego z trzema dużymi gminami – Berlinem (drugi pod
względem wielkości kirkut w Europie), Frankfurtem (synagoga spalona w czasie
Nocy Kryształowej) i Gorzowem. W II Rzeczpospolitej, stale borykającej się z problemem
pustego skarbca, wypędzani z Niemiec Żydzi, płacąc dużo wyższe niż
chrześcijanie podatki, byli pod opieką króla. Ich wkład w finansowanie np.
armii koronnej był duży.
W Słubicach swe ostatnie – i wieczne,
jak mówi judaizm – miejsce spoczynku mieli szanowani w społeczności żydowskiej
rabini. Istniała synagoga w Żarach, Zielonej Górze (pozostał pamiątkowy
kamień), we Wschowie, kirkut z zachowanym zewnętrznym murem w powiecie międzychodzkim. Dobrze zachowany jest, największy w Polsce obok
wrocławskiego - cmentarz w Skwierzynie, ocalał budynek międzyrzeckiej synagogi,
gdzie obecnie jest chiński sklep wielobranżowy. W Trzcielu bożnicę przerobiono
na remizę strażacką.
W Berlinie na macewach widnieją
niemieckie nazwy miast lubuskich. W czasach nowożytnych Żydom obok imienia
nadawano nazwisko pochodzące od miejscowości, z której przybyli. Nazwisko można
było też sobie kupić (Goldberg, czyli
złota góra, albo Schwanz – ogon…). W
2. poł. XIX wieku Żydzi uzyskali pełnię praw politycznych i mogli się
przemieszczać, z tego powodu w Skwierzynie czy Międzyrzeczu ich liczba po I
wojnie światowej spadła
dziesięciokrotnie.
Po II wojnie w Żarach zorganizowano na
powrót społeczność żydowską, ale po fali antysemityzmu w 1968 r. Żydzi wyjechali
z naszego kraju. Po zmianach ustrojowych w 1989 r. powstała Lubuska Fundacja „Judaica”,
której celem była próba skatalogowania i promowania kultury żydowskiej. Cmentarz
w Skwierzynie został odnowiony, dla biorących udział w pracach uczniów skwierzyńskiego
L.O. była to ważna lekcja historii regionalnej. Organizowano coroczne Dni Kultury Żydowskiej,
we współpracy z Niemcami wydawano publikacje.
Tę działalność kontynuuje finansowana
przez Fundację Forda Organizacja
„Znaki Pokuty”. Niemcy własnymi rękami, z pomocą przywiezionego ze sobą sprzętu
oczyszczają i podnoszą nagrobki, przywracają cmentarzom żydowskim należne im
miejsce w pamięci historycznej. Naprawić czyny historii, odkurzyć ślady
pamięci. W służbie dla Pokoju – odnawianie synagog. W Projekcie uczestniczą też
bardzo młodzi ludzie.
„Epitafia
na skwierzyńskim cmentarzu żydowskim”.
Prof. Gil Hüttenmeister przyjechał do nas ze Stuttgartu. Judaista opowiadał
o dokumentowaniu skwierzyńskiego cmentarza. Fascynujące szczegóły dotyczące nagrobnych
epitafiów, zwyczajów towarzyszących powstawaniu napisów, tłumaczenia tekstów z
hebrajskiego… Kopalnia wiedzy… Mamy nadzieję, że dostępna będzie gruba
publikacja prezentująca wyniki badań Profesora.
Dr Magdalena Abraham-Diefenbach,
Uniwersytet Europejski Viadrina, Frankfurt nad Odrą oraz Magdalena Gębala,
Niemieckie Forum Kultury Europy Środkowej i Wschodnie, Poczdam opowiadały o wystawie
„Z biegiem rzeki. Dzieje Żydów nad Odrą”.
Ekspozycja prezentowana w jest Międzyrzeczu w ramach projektu Instytutu
Historii Stosowanej z Frankfurtu nad Odrą dzięki dotacji referentki do spraw
kultury Pomorza i Wschodniej Brandenburgii ze środków Pełnomocniczki Rządu
Federalnego Niemiec do spraw Kultury i Mediów. Poświęcona wybranym aspektom
historii Żydów po obu stronach Odry jest zaproszeniem do refleksji i dialogu
między dawnymi i obecnymi mieszkańcami regionu oraz do odkrywania
polsko-niemieckiego dziedzictwa kulturowego tych ziem.
Początki ludności żydowskiej – drobnych
kupców pośredniczących między wspólnotami żydowskimi w Polsce, w Marchii
Brandenburskiej i na Pomorzu; na styku obszarów znajdujących się pod
jurysdykcją niemieckich i słowiańskich władców, sięgają IX wieku. Lokalni
władcy, miasta, zapewniały Żydom ochronę w zamian za podatki. Wywiązywanie się
z obowiązków płatnika skarbu nie uchroniło ich od systematycznych prześladowań
i ataków ze strony Kościoła mających na celu przede wszystkim przejęcie przez
chrześcijan własności żydowskiej. W poł. XVI wieku zmuszono wszystkich Żydów do
opuszczenia Śląska, a synagogi w Oleśnicy, Świdnicy i Wrocławiu przekształcono
w kościoły.
Prężna, mimo prześladowań, kultura
żydowska korzystała z wynalazku Jana Gutenberga (1450), w XVI w. zaczęto
drukować także po hebrajsku nad Odrą: w Oleśnicy, Psim Polu, Brzegu Dolnym i
Frankfurcie nad Odrą.
Po edykcie emancypacyjnym z 1812 roku
posiadłości ziemskie mogli kupować także Żydzi; berliński przedsiębiorca
transportowy Mojżesz Henoch w nabytym majątku w Gliśnie, w oparciu o pobliskie
źródło lecznicze, zbudował kurort z kąpielami błotnymi i rosyjską łaźnią.
Zgodnie z ówczesnym prawem Henoch, jako właściciel ziemski, ufundował w 1837 r.
kościół dla okolicznej parafii.
Wrocław stał się trzecim co do
wielkości, po Berlinie i Frankfurcie nad Menem, skupiskiem Żydów w Niemczech.
Ruch haskali (żydowskiego oświecenia)
otwierał tradycyjny judaizm na nowoczesną filozofię i teologię. Emancypacja
dotyczyła też żydowskich kobiet. Na wystawie biogramy Liny Morgenstern
(dziennikarki, pisarki), Beate Guttmann (przewodniczącej Żydowskiego Związku
Kobiet), Pauli Ollendorf (nauczycielki i
wychowawczyni) Clary Immerwahr (doktor chemii), Berthy Bedt-Strauss
(dziennikarki i publicystki), Edith Stein (doktor filozofii i psychologii na Uniwersytecie
we Frynburgu). Żydzi stali się częścią mieszczaństwa i zaczęli współkształtować
jego kulturę.
Wielka fala migracyjna ze wsi do miast, i
zza ocean, w XIX wieku była udziałem także Żydów, obok motywacji - podobnie jak
55 milionów Europejczyków - politycznych
i religijnych, ekonomicznych, ciekawość świata i żądza przygód, były także
odpowiedzią na prześladowania i pogromy w Rosji.
Na wystawie fotogramy pokazujące
życie społeczne m.in. w Pszczewie, w którym, podobnie jak w wielu
miejscowościach, populacja Żydów sięgała 30 % ludności. Fotografie rodzinne z
prywatnych zbiorów, dzieje osób, które przeżyły Holokaust. Zapomniana,
przemilczana historia, skupiająca się na mikrowydarzeniach, pojedynczych losach
ludzkich, Żydów mieszkających na Śląsku,
Pomorzu i części Brandenburgii, nie rozliczony współudział w zagładzie sąsiada,
wojenne denuncjacje, i zacieranie winy. Potem - niszczenie śladów dziedzictwa
historycznego, powojenni osadnicy nie utożsamiali się z historią przedwojenną miejsca,
gdzie przyszło im teraz żyć; kultywowali zwyczaje i tradycje z miejsc, skąd
przyjechali, często nie z własnej woli.
Z nadodrzańskich miast: Głogowa i
Szczecina, pochodzili pisarze Republiki Weimarskiej: Arnold Zweig i Alfred
Döblin, piszący o antysemityzmie. Do Niemiec po I wojnie światowej przyjechało,
uciekając przed pogromami z Europy Środkowo-Wschodniej, około 100 tys. Żydów,
kręgi prawicowo-radykalne rozpoczęły zorganizowaną kampanię przeciwko Ostjuden,
w 1921 r. utworzono w Stargardzie obóz internowania dla około 200 osób,
zamknięty w wyniku protestów w parlamencie i prasie Republiki Weimarskiej. Po
przejęciu władzy przez nazistów antysemityzm stał się oficjalną częścią
polityki niemieckiego rządu. Niemieckie władze partii NSDAP i SA wydały rozkaz zburzenia synagog, żydowskich domów i
sklepów. 17 tys. deportowanych z Niemiec Żydów trafiło do Zbąszynia. W poł. lat
30. nastroje antyżydowskie nasiliły się również w Polsce.
Gestapo aresztowało tysiące
żydowskich mężczyzn i umieściło ich w obozach koncentracyjnych w Buchenwald i
Sachsenhausen. Po wybuchu II wojny światowej niemieccy okupanci zaczęli
przesiedlanie Żydów do wydzielonych dzielnic (gett) na terenach polskich na
utworzonym Generalnym Gubernatorstwie w Piaskach, Bełżycach, Głusku. Bychawie. W
1940 r. przy budowie autostrady z Frankfurtu do Poznania pracowali robotnicy
przymusowi z Polski, Francji, radzieccy jeńcy wojenni i ok. 10 tys. Żydów,
których, po wykorzystaniu ich pracy, deportowano do Auschwitz. Holokaust
przeżyło 400 z nich. Na wystawie udokumentowano losy m.in. Willy’ego Cohna
(nauczyciela z Wrocławia) i jego najbliższych, rozstrzelanych przez nazistów.
Po wojnie nieliczni Żydzi ocaleni z
Holokaustu wracali do Polski. Wrocław, Dzierżoniów, Legnica i Wałbrzych stały
się nowymi centrami osadnictwa żydowskiego, zamieszkało tam ok. 90 tys. Żydów. Tam,
gdzie powstawały gminy żydowskie, zakładano szkoły, gdzie uczono jidysz i
historii narodu żydowskiego, biblioteki, centra kultury, grupy muzyczne,
orkiestry i teatry. Fundacje i organizacje pozarządowe (Towarzystwo Społeczno-Kulturalne
Żydów w Polsce, oddział w Szczecinie).
Pierwsza
fala wyjazdów Polaków pochodzenia żydowskiego z Polski miała miejsce po
pogromie kieleckim w 1946 r., następna – po utworzeniu państwa Izrael w 1948 r.
Rządowa kampania antysemicka w 1968 r. zmusiła tysiące polskich Żydów do
emigracji. Historia zamieszkiwania Żydów
nad Odrą popadła w zapomnienie i została wyparta ze zbiorowej świadomości. Po transformacji
systemowej w 1989 r. i upadku muru berlińskiego prywatne i samorządowe
inicjatywy, stowarzyszenia i instytucje kultury po obu stronach Odry, często w
ramach współpracy polsko-niemieckiej, zaczęły odkrywać zapomniane dziedzictwo. Centrami
odrodzonego życia żydowskiego w ostatnich latach są Szczecin, Żary, Legnica, Wrocław
i Dzierżoniów. W 1998 r. we Frankfurcie nad Odrą powstała nowa gmina żydowska
(Związek Tradycyjnych Żydów w Niemczech), której członkowie pochodzą głównie z
krajów byłego Związku Radzieckiego.
Ciekawy wieczór zakończyła degustacja
potraw kuchni izraelskiej i żydowskiej przygotowanych przez Irenę Kirmiel. Mogliśmy
przypomnieć sobie, dlaczego cymes (doskonale
smakowo skomponowana marchewka, rodzynki, suszone śliwki i miód z cynamonem) znaczyło
kiedyś… cymes, czyli coś bardzo smakowitego, to słowo zakorzeniło się w dawnym języku
polskim… Tradycyjny żydowski czulent przez
kilkanaście godzin umieszczany w piecu chlebowym, przyprawiony czosnkiem, przygotowywano
na szabat, w jego skład wchodziła, w proporcjach zależnych od stopnia zamożności
rodziny: kasza, wołowina. Gęsie pipki
(żołądki), pasztety – wydaje mi się – też znane są Polakom miłośnikom
znakomitej kuchni żydowskiej, może na podniebieniu pamiętamy jeszcze ich dawny
smak, zapach kuchni sąsiadów z domu obok… Izraelski humus (przemielona cieciorka z przyprawami, serem owczym) był nam
trochę obcy, potrawa pochodzi z bliskowschodniego kręgu kultury kulinarnej, z ciekawością
smakowaliśmy nieodzowną w kuchni żydowskiej macę i ciasta.
Iwona
Wróblak
styczeń 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz