Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ewa i Andrzej Frabinscy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ewa i Andrzej Frabinscy. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 stycznia 2020


Sportowo, ekologicznie, i Sylwestrowo – u państwa Frabińskich


            Nowe koszulki pojawiły się pośród uczestników Zamkowego Biegu Sylwestrowego, panie i panowie z Klubu Międzyrzeckich Gazeli (piękne stylizujące logo z rysunkiem tego szybkonogiego zwierzęcia), którzy także morsują nad Jeziorem Głębokim. Agnieszka, w klubowej koszulce „Gazel”, już się rozgrzewa na podwórcu zamkowym, ten Bieg Sylwestrowy XXXVI będzie pod znakiem tego klubu biegaczy. Dochodzą inni, Gazelowicze, i Gazelowiczki, „piątki” są przybijane, uściski dłoni wymieniane…
Starzy znajomi, i nowych kilka osób… Tradycyjnie są członkowie Klubu Biegacza „Piast”, maratończycy – z których jeden w Poznaniu biegł żonglując jednocześnie 3. piłeczkami, są żołnierze z naszej jednostki wojskowej, zebrała się spora gromadka. Wszyscy są chętnie widziani. Wiek w tym roku do 80+ (modny w Polsce plus), czyli pan Stanisław Skrzek, który przybył w sportowym dresie, 70+, i 60+ to panowie jeszcze bardzo sprawni, dziarscy i mocni, nestorzy sportu i wypoczynku w ruchu, mający za sobą ponad 40 maratonów… Janina z Ukrainy, w masce karnawałowej (pracuje w DHL jako kurier), ciekawie przygląda się naszym rodzimym tradycjom międzyrzeckim, filmuje komórką, i pyta mnie, co się tu dzieje przy moście zwodzonym  do starego grodu…
Franciszek (lat trzy), rozpoczął właśnie wraz z rodzicami: Izabelą i Krzysztofem swą karierę biegacza… W tym roku jeszcze w trójkołowym wózku, dokładnie zakryty przed grudniowym wiatrem,  ale w następnych latach!... To podobno gdzie indziej w miastach już norma – że dziecko od maleńkości towarzyszy rodzicom w maratonach sportowych…
Pożegnać Stary, i przywitać Nowy Rok. Bardzo cichym – to możliwe!! (?) wystrzałem rozpoczął się na podwórcu Zamkowym coroczny, już 36., Bieg Sylwestrowy – początek był, według Kroniki, w 1984 r. Kilka kilometrów trasy – będącej częścią maratonu - rozpoczynającej się pięknymi alejami platanów wchodzącymi w skład kompleksu muzealnego, wokół fosy okalającej zamczysko – aż do kultowego (!) Dębu Michała, wokół którego narosła już w lokalnym środowisku biegaczy legenda... Michał to imię wnuczka jednego z maratończyków, w Anno Domini 2004. dla uczczenia narodzin dziecka nadane temu okazałemu, ponad 100.letniemu drzewu, będącemu częścią już nieistniejącej alei dębowej. Odnośna tablica metalowa została, nawet dwukrotnie, na nim umieszczona, trzecia – z wypalonym napisem na lipowej desce drewnianej – jakoś się ostała i teraz jest świadkiem wokalnej, biegaczy, ariowo- operowej afirmacji piękna sportu, i wypoczynku, pod tymże Dębem… Minąwszy ten punkt kulminacyjny Trasy niespiesznym truchtem uczestnicy sylwestrowych atrakcji sportowych wracają do domu Państwa Ewy i Andrzeja Frabińskich, mieszczącego się w malowniczym kompleksie terenów zielonych przy Muzeum im. Alfa Kowalskiego, na Sylwestrową lampkę szampana, i ciasto; sernik w tym roku, bardzo smakowity.             
Jak powiedział pan Frabiński, wszyscy uczestnicy są zwycięzcami… To iście olimpijskie stwierdzenie… Pan Tadeusz Świder, przewodnik i sentencjonarz… - ludzie się zmieniają, impreza – JEST!  Jest też zaproszenie od jednego z wojskowych uczestników do biegu na orientację. Chodzi o to, żeby ubrać się w dres i rozruszać kości…  No i pośpiewać.. „Bracia jeno coś dziwnego/ w Betlejem się dzieje…”  
Nieco zmachani wysiłkiem fizycznym, przysiedli w końcu na dłuższą chwilę w salonie państwa Frabińskich. Rozdzielone zostały okazjonalne lampki z szampanem sylwestrowym, talerzyki z kawałkiem ciasta. „Niech nam gwiazdka pomyślności…” Baron Cygański J. Straussa, aria z opery – „Wielka sława to żart, książę błazna jest wart…” to ulubiona pieśń śpiewana ponoć pod Dębem Michała, i po powrocie z Biegu. No i jeszcze jedna, niezbędna w ten próbie Chóralnej starej gwardii biegaczy – ze Śpiewnika polskiego ludowa melodia „Wiła wianki i rzucała je do falującej wody, wiła wianki i rzucała je do woody…”
Śpiewająco, sportowo, Sylwestrowo… I bez huku.

Iwona Wróblak
styczeń 2020













wtorek, 1 stycznia 2019


Sportowo pożegnać stary rok…

            Wszystko zaczęło się 35 lat temu, było ich Pięciu - międzyrzeckich sylwestrowych biegaczy: Bronisław Kalisz, Tadeusz Świder, Roman Strzelczyk, Stanisław Odoliński i Andrzej Frabiński – w którego domu od kilku lat kończy się sportowo-sylwestrowa impreza, z tortem i okolicznościowym kieliszkiem noworocznego szampana. Bieg Sylwestrowy jest… międzynarodowy, bowiem najmłodszy jego uczestnik to 10. letni Miguel Enric Nocolau z Hiszpanii, którego tatę widywałam już w poprzednich latach w dniu 31.12. u Państwa Frabińskich, w sportowych dresach, synek już dorósł do uczestnictwa w naszym lokalnym wydarzeniu, rośnie nam drugie pokolenie europejskich gości na Biegu… 
Uczestniczył w wydarzeniu, jako nestor, najstarszy spośród grupy biegaczy „70 +” - Stanisław Skrzek. Ci najbardziej dojrzali panowie, jak zauważyłam, wnoszą rokrocznie tradycyjnie zdecydowanie najgłośniej słyszalny, śpiewny akcent do Biegu, i spotkania pobiegowego – w postaci pieśni o dziewoi, co wianki wiła…
            Tadeusz Świder, przewodnik turystyczny, znany z celnych i błyskotliwych wypowiedzi, zauważył słusznie poniekąd, że – nie sztuką jest, dla wielu, przebiec (nawet) 35 maratonów, sztuką jest – zorganizować 35 Biegów Sylwestrowych, w których rokrocznie bierze udział tak liczna grupa ludzi różnych zawodów.
            Zbiorka, zapowiadana w internetowych mediach, i w komunikacji szeptanej, zapowiedziana była w naszym urokliwym parku muzealnym, u stóp zamczyska. Rachmistrz z Klubu Biegacza „Piast” naliczył w ostatnim dniu starego roku 35. uczestników, także na rowerach. Pogoda grudniowa w tym roku była niezła, bez mrozu, wiatru i deszczu, czy śniegu, niektórzy z biegaczy powiedzieli nawet, że jest za ciepło… Nie raz w parku tej jesieni widywałam biegających, którym niższa temperatura, czy deszczowa aura, nie przeszkadzała bynajmniej w coniedzielnym rytuale samotnego przeważnie podziwiania międzyrzeckiej przyrody, w trakcie kontemplacyjnego truchtania po okolicznych szlakach i bezdrożach.
            Trasa Biegu liczyła około 7 km – pętla do kultowego już Dębu Michała, gdzie zatrzymywano się w celu odśpiewania (Michałowej?) kolędy, i z powrotem do dziedzińca zamkowego, co nie jest dużą ilością kilometrów dla naszych prawie wyczynowców. Jak powiedział pan Frabiński, chodziło o to, żeby sportowo pożegnać stary rok… Przebycie trasy zajęło wszystkim biegaczom mniej niż godzinę. Pierwsi, najszybsi, mający plany w przyszłości zawody maratonowe czy półmaratonowe, zameldowali się na mecie po ok. 32 minutach; Marcin Antczak - z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, Cezary Walkowski i Edwin Kuszczyk.
Chwilę poczekano na pozostałych uczestników sportowego sylwestrowego biegania, by razem – na zaproszenie Andrzeja Frabińskiego – udać się do posesji państwa Ewy i Andrzeja Fabińskich, mieszczącej się blisko muzealnego kompleksu parkowego. Kawa, herbata, szampan, i płonący fajerwerkiem tort z logo ‘2019, ciasta – przygotowane także przez panów, a i salonie jemioła pod żyrandolem, już czekały na biegowiczów. I Kronika, pieczołowicie uzupełniana co roku o relacje prasowe, zbiorowe pamiątkowe fotografie, i dokładne spisy imienne uczestników Biegu w danym roku. Tak tworzy się społeczna sportowa karta w dziejach naszej społeczności lokalnej, bardzo cenna rzecz, z której – na pewno - będą w przyszłości czerpać wiedzę historycy i regionaliści. Prezentowane było też wydawane branżowe pismo „Bieganie.pl”.
            To najstarszy w okolicy Bieg Sylwestrowy. Miła atmosfera, ciekawi ludzie, których łączy sport, w swojej większości amatorski. Bliscy znajomi od lat… Na ekranie, przy ciastku, kronika wideo o wspólnym bieganiu w większych półmaratonach i maratonach, w rónych miejscach. Ja rozmawiałam z biegaczem amatorem płetwonurkiem, słuchałam wrażeń z surfowania na falach Oceanu Indyjskiego, oglądałam zdjęcia z Malediwów, błękitne fotografie z wód otaczających podwodne tropikalne rafy koralowe, i alpejskie białe krajobrazy na stokach narciarskich… Sport ma jedno oblicze – jest nim uczestnictwo w wielkiej przygodzie z Naturą, gdzie wykuwa się – jak najdłuższą - sprawność naszego ciała i umysłu… Ta może polegać również na słuchaniu treli ptasich, czy szelestu spadających liści na alejach platanowych muzealnego Parku…  Według gustu.

Iwona Wróblak
styczeń 2019














czwartek, 5 stycznia 2017

Sylwestrowe bieganie międzyrzeckie

            Pogoda tego roku na Sylwestrowe bieganie wyśmienita. Słoneczko, lekki mrozik, suchutko.  Mijam kilku biegaczy w obcisłych strojach, może to  nasi „sylwestrowi” pasjonaci? Truchtają w stronę Zamku. Za chwilę rozpocznie się coroczny, już 33. (!) Bieg, zainicjowany wiele lat temu przez Andrzeja Frabińskiego i grupę sportowców amatorów (w różnym wieku), uprawiających sport również w wielokilometrowych maratonach.
            Podwórzec zamkowy. Za nami lekko oszroniona panorama Zamku i mostu zamkowego… U stóp naszego zamczyszcza Andrzej Frabiński – Czy  ktoś z obecnych biegających ma mniej niż 33 lata? Czyli urodził się przez Pierwszym biegiem? Patryk i Mateusz mają po 13, 14 lat. Wuj jednego z  chłopców biega, to nie jedyny przykład takiego rodzinnego, klanowego biegania. Ale nowi, pozarodzinni adepci są też bardzo mile widziani, zapraszani, Facebook jest np. taką zapraszającą rodziną…Wśród biegaczy są młodzi mężczyźni, panie, a także sześciesięciolatkowie, jak pan Frabiński, oni też nie  tylko biegają sylwestrowo, i nie tylko w ten dzień. Także razem – potem - pięknie śpiewają, po Biegu, przy kawie, ciastku i sylwestrowym szampanie… Przybijamy tradycyjne sobie piątki: biegacze, sympatycy, rodziny sympatyków i biegaczy… Nie ma znaczenia przynależność klubowa czy, tym bardziej, jakakolwiek inna, ważne, że chcemy się spotkać. Chwila historyczna dla fotoreporterów. Zbiorowa fotka zapełni grubaśną już Kronikę Biegów Sylwestrowych, która na poczesnym miejscu w salonie państwa Frabińskich będzie czekać na nas. Rowerowy Mikołaj w czapce – członek grupy rowerowych biegaczy, zadzwoni dzwoneczkiem – to sygnał do startu alejami w parku zamkowym.
            Wchodzimy z panią Ewą Frabińską furtką na teren posesji, która sąsiaduje z muzealnym kompleksem zabytkowym. Zabytkowa bryczka wita nas  na podwórzu, we wnętrzu dyskretnie dom zdobią trofea z wieloletnich obecności na jarmarkach, nie tylko okolicznych, państwo Frabińscy wiele podróżują, i stamtąd zawsze coś ciekawego, i niebanalnego, przywożą, stare naczynia, patery, co potem staje się elementem wystroju, stylu tego wyremontowanego, przysposobionego ze stajni, starego domostwa.
            Czekamy na powrót biegaczy. Biegi w dawnych latach kończyły się, kiedy państwo Frabińscy mieszkali w mniejszych lokalach, ale też wszyscy się pomieścili. Tu jest dużo miejsca, dla przeszło 30. uczestników przygotowano krzesełka, w pogotowiu czeka gorąca kawa. Pijemy z panią Ewą  przepyszną herbatkę z pigwy, roślinki która rośnie na naszych działkach, też na terenie parku, i kilku innych miejscach w Międzyrzeczu. Jej przyrządzenie jest dość pracochłonne, ale zawartość witaminy C zwraca godziny fatygi. Pani Ewa – Nikt specjalnie nie organizuje tych biegów, nie ma reklamy, wszyscy wiedzą, że spotykamy się w Sylwestra o 15.00 na Zamku i biegniemy ok. 8 km. Trasa biegnie do Świętego Wojciecha, przez betonowy most im potem w  prawo. Biegi sylwestrowe międzyrzeckie się przyjęły i mają się dobrze, rośnie nam nawet młody biegacki narybek…
            Powracają, nawet nie bardzo zmęczeni, dresiarze, i jedna, w tym roku, dresiarka. Atmosfera familiarna. Pan Frabiński, jako gospodarz, mówi -Jesteśmy tu, żeby się spotkać. Sylwestrowo i sportowo spotkać. Biegacze przysiadają, z kawą i ciastkiem. Rozmawiamy. Szukamy się na zdjęciach w  Kronice, obejmuje lata 1984 – 2015, w wykazach nazwisk startujących, zdjęcia są także wyświetlane audio. Zdjęcia uczestników biegów maratonowych w kraju i też za granicą, z bardzo dawnych lat. Legendą międzyrzecką sylwestrową biegającą jest drzewo na skraju lasu – nazywa się Dąb Michała. Nastawiam z ciekawością uszy. To punkt, gdzie się zatrzymują. Tradycją było, że śpiewali tam kolędę („Bracia do Betlejem”). Pytam o to pana Stanisława Skrzeka, bo nazwa to podobno jego inicjatywa. Michał to jego wnuczek, na którego cześć nadano imię temu pięknemu drzewu. Michałek kilkanaście lat temu urodził się i w ten – sylwestrowy - sposób uczczono jego przyjście na świat. Następnie podążam w stronę pana Zbigniewa Kolisa, który – który ze  swojej rowerowo-biegającej perspektywy, wie wszystko, lub prawie wszystko, o drzewach bardzo pięknych i starych w okolicy. Opowiada mi o  (autorskim) dębie Zbyszka – wspaniale, że U Nas drzewa mają swoich opiekunów-strażników, i o starej czeremchie w Wyszanowie, która ma być uznana nowym okolicznym Pomnikiem Przyrody, wniosek do Gminy jest złożony. Dwa drzewa mają wymiary pomnikowe. Inne drzewo nazywa się Jesion Zgody, Drzewo Pojednania, podobają mi się nazwy…           
            Sztuczny ogień wesoło płonie na torcie – dziełko kulinarne tradycyjnie jest autorstwa Elżbiety Zeh. Po zgaśnięciu płomyka następuje rytuał krojenia tortu przez panią Ewę. Degustacja następuje, także szampana, który specyficznie smakuje u państwa Frabińskich. I gościńca, który przyniósł jeden z gości, dużej blachy sernika. I czas następuje na śpiewy… Atmosfera jest naprawdę fajna. „Bracia patrzcie jeno…”, „Wiła wianki i wrzucała je…” . Bardzo muzykalni nasi sportowcy… To Grupa tak zwana 60+… Ona jest trzonem drużyny biegającej (śpiewająco) - Stanisław Skrzek, Bogdan Czyż, Andrzej Frabiński, Bronisław Kalisz, Zygmunt Bogacz, Zbigniew Rosół, Tadeusz Świder, Roman Strzelczyk. 60 lat to młody wiek… Chodzi o to, że  formalnie jest to wiek pozasportowy… ale nie u nas, nie w Międzyrzeczu. Tutaj to prężni młodzi jeszcze, duchem przede wszystkim, ludzie w  (sylwestrowych…) dresach, sprawni fizycznie, pełni radości życia — będący pod tym względem wzorem dla wielu dużo młodszych od nich mężczyzn… Sposób myślenia bowiem o swoim wieku nie jest „w genach”, ale w sposobie – odżywiania, w sposobie życia…
            Wygrali(śmy) wszyscy, ale niektórzy przybiegli pierwsi: Zbigniew Isański, Edwin Kuszczyk i Krzysztof Grzesiak. Międzyrzecki Klub Biegacza Piast zaprasza do sportowej aktywności.


Iwona Wróblak
styczeń 2017