niedziela, 26 lipca 2015

W szacunku dla wielokulturowości. Wystawa w SP nr 2


              Pani Małgorzata Szeremet, nauczycielka języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 2, przygotowała z uczniami wystawę, której tematem są  przyniesione przez nich rodzinne pamiątki. Pani Antonina Radziszewska, babcia jednego z uczniów z klasy pani Szeremet, przyjechała po wojnie do  naszego miasta, wiele pamięta z tamtego okresu, głos zabrał też jej syn, drugie pokolenie, pamiątki na wystawę przyniósł wnuk Patryk… Historię trzeba dopowiedzieć, jest skomplikowana i trudna. Trochę prawdy codziennej tamtego okresu, nieco innej od szkolnej historii, bezpośredni przekaz. Dlaczego ludzie tu przyjechali po wojnie? Obok przymusowych przesiedleńców z ziem wschodnich wielu przyjechało za pracą, lepszym życie, niektórzy także by  uniknąć prawa…
            Zrobiła się z tego na poły gawęda rodzinna. Na wystawie na starych zdjęciach portrety rodzinne. Jest trochę niemieckich książek o różnej tematyce, militaria-naboje, skórzany pas od wojskowego (niemieckiego) munduru, pistolet, podręczna radiostacja. Z gospodarskich sprzętów: chomąto zwierzęce, zastawa stołowa, żelazko i wielki drewniany kufer – z serwetkami ręcznie dzierganymi. Zajrzyjmy za wymalowane symbolicznie Drzwi starego niemieckiego domu, popatrzmy, jak żyli ludzie na ziemi, której jesteśmy teraz gospodarzami. Dotknijmy rzeczy, których używali.
            Co zostało po dawnych mieszkańcach Międzyrzecza? Nie tylko niemieckich mieszkańcach? Sklep chiński w budynku dawnej synagogi... Wielka CHIŃSKA synagoga, jak mówi jedna z uczennic. Różnymi torami biegnie historia, budynek synagogi przynajmniej przetrwał, jest pod opieką konserwatora zabytków, tylko szkoda, że nie ma w nim centrum kulturowego (wobec braku zainteresowania właścicieli został przekazany w ręce prywatne). 
Żyjemy na ziemi, która kiedyś należała do innego narodu, Międzyrzecz nazywał się Meseritz, było tak kilka setek lat, tego się nie zmieni… Szacunku do  wielokulturowości trzeba uczyć od najmłodszych lat, powiedziała mi obecna na spotkaniu w-ce dyr. Szkoły Izabela Banaszak. Dzisiejsze miasto, jak inne na zachodzie kraju, jest piękne dzięki Niemcom (mówi pani Szeremet) – tej prawdy nie ma potrzeby zacierać. Wybudowali je bracia Zillmann, sławni przedwojenni niemieccy architekci. Historyczna przynależność miast na zachodzie dzisiejszej Polski do kultury przez kilka setek lat niemieckiej, ich  – pierwotna niemieckość nie jest ani dobra ani zła, jest HISTORYCZNA (może mamy już za sobą upolitycznianie historii…). Najmłodsze pokolenie powinno mieć tego faktu świadomość, uważa ich nauczycielka.
Bezpośrednią inspiracją dla pani Szeremet była wystawa w naszym Muzeum o byłych mieszkańcach naszego miasta w przeszłości, należących do różnych nacji i wyznań, dyr. Muzeum w Międzyrzeczu Andrzej Kirmiel został zaproszony na spotkanie, mówił o swojej książce „Międzyrzecz i Ziemia Międzyrzecka…”. Na naszej ziemi mieszkali ludzie wielu nacji i wyznań: Niemcy, Żydzi, Olędrzy, Szkoci, po wojnie Ukraińcy, Łemkowie. Ta  wielokulturowość rodziła konflikty ale także ciekawość dla inności tych ludzi, była twórczym tyglem, stwarzała nowe jakości wzajemnych kontaktów. Na  naszą dzisiejszą naszą tożsamość kulturową wpływa miejsce, gdzie mieszkamy. Dzieci trzeba wychowywać w miłości do małej ojczyzny i uczyć otwartości na inne kultury – tych dwóch rzeczy równolegle trzeba uczyć… tolerancja wobec inności i ciekawość jej jest kształtowana od najmłodszych lat. Jestem pod wrażeniem europejskości tej idei… Monoetniczność we współczesnej Europie jest czymś rzadkim obecnie, do nas też dotrą w dużej liczbie ludzie innych nacji, trzeba się do tego przygotować.
Pani Szeremet nie jest międzyrzeczanką z urodzenia. Jako dziecko słuchała wspomnień swoich rodziców. Powodem przygotowania wystawy były inspiracje rodzinne i - cechujący ją głęboki humanizm rozumienia kultury, na którą składa się nie tylko dorobek piśmienniczy. Wystawę przygotowały głównie dzieci, jej uczniowie. Zdołała ich zafascynować historią lokalną, najlepiej ją odnajdować na własnym strychu czy w opowieściach babci i dziadka, potem do weryfikacji tej wiedzy są książki i Internet. Zaszczepiono im, myślę, szacunek dla wielokulturowości obserwowanej w ich najbliższym otoczeniu, rzecz bezcenna na przyszłość, to wspaniale, że uczy się tego już w naszej polskiej szkole podstawowej.


Iwona Wróblak
lipiec 2015

             


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz