piątek, 31 sierpnia 2018


Pada czy nie pada ważne żeby ryby brały

            Pięknie wygląda nasza rzeka Obra od strony byłego PGRu, na przeciw Zamku… W sobotni poranek od rana słoneczko, nie za gorąco, wyśmienita pogoda na rodzinny wypad na ryby… Pozostaje tylko zabrać rodzinkę, sprzęt, i rozłożyć się na brzegu… Posłuchać szumu drzew.
Koło Polskiego Związku Wędkarskiego nr 2 Międzyrzecz zaprosiło swych członków na obchody 35. lecia istnienia Koła na „Zawody spławikowe na żywej rybie”. Nad Obrą, dojście przez most betonową ścieżką, kilkanaście stanowisk wędkarskich. Zanurzone są w wodzie wielkie siatki przeznaczone na złowione rybki – to nie w oczekiwaniu na ogromne trofea – tylko po to, by ryby w możliwie w dobrym stanie zdrowia wróciły do rzeki, gdzie ich miejsce...
Wielkie wędki, kilkumetrowe, podobno największe mogą mieć 13 metrów, to tzw tyczki. Barwione robaczki ruszają się w pudełkach, kolekcje spławików… Zanęty w wielkich misach. Profesjonalny, przynajmniej dla mnie, sprzęt. Nie jest dzisiaj gorąco, ale i na taki przypadek jest sposób, jeden z wędkarzy ma rozstawiony koło stanowiska duży parasol dający cień. Przemyślne siedzisko (czy, jak mówią, kombajn) z regulowanymi nogami, uniezależnia wędkarza od stopnia stromości brzegu. Wielka wędka bez kołowrotka to tzw. bat, można nią dalej rzucić, jest lepsza na większym akwenie…
Spokój na twarzach. Łowienie musi potrwać… To dla tych nieco niecierpliwych, którzy chociaż jedną rybkę chcieliby złowić już zaraz… Najlepiej podobno biorą przy zlewisku z fosą zamkową – bo woda jest lepiej natleniona. Stanowiska są losowane.
Na razie biorą słabo, ale czas na łowienie jeszcze się nie skończył. Niektórzy donęcają akwen. Za pomocą długich wędek, w kubeczkach, umieszczają w miejscach, gdzie nie tak szybko karma spłynie, gliniane czy ziemne kulki z robakami, i innymi składnikami, kukurydzą – zanętą według swojej receptury, jest ich, tych sposobów na dobre branie, dużo.  
- Pada czy nie pada, ważne żeby ryby brały - mówi jeden z wędkarzy. Na pewno można podziwiać piękne widoki naszej lokalnej przyrody. I posłuchać jej ciszy… Innej od zgiełku świata. Składka w Kole wędkarskim wynosi dla wędkarza zrzeszonego 86 zł. Są różne opcje, do wyboru, dotyczą danych wód czy okresu łowienia. Mężczyźni płacą rocznie 150 zł, kobiety 90 zł. Są zniżki ze względy na wiek, ulgi dla uczniów. Co mówią wędkarze, w przerwach miedzy jednym rzutem a drugim? Chcieliby większego zainteresowania swoim hobby ze strony władz miasta, może większej znajomości tematu… Lepszego zarybienia.
Jedyna kobieta w tym zawodach, 12. letnia Martyna, złowiła pięć, nawet sporych, rybek – okonie, leszczyk i płotki. Na stanowisku wędkarskim jest też prezes Koło PZW nr 2 Bartosz Chojak. W siatkach nawet spory urobek…
 Rześki letni ranek, wędkarze łowią od 6.00 rano, po kilku godzinach ogłoszony jest koniec zawodów. Kiełbaski już usmażone, smakowicie pachną – to rytuał po zawodach. Następuje celebracja ważenia złowionych ryb (i ich fotografowanie, filmowanie), zapisywanie wyników. Nie jest tak źle, jak się zapowiadało, chyba… Chociaż kiedyś, jak słyszę, ryb było w rzece znacznie więcej. Ostatni etap - sprzątanie po sobie (i innych użytkownikach akwenu...) w promieniu 5 metrów od stanowisk ma być czysto - takie są przepisy, egzekwowane przez Straż Wodną. 
Wyniki zawodów: 1. Miejsce – Robert Majewski – 3,855 kg, 2. Miejsce – Ferdynand Pacuła – 3,855 kg, 3. Miejsce – Damian Misterski – 2,625 kg. Juniorka Martyna Michalska  - 2,625 kg. Największa ryba miała wagę 1,010 kg.

Zawody Wędkarskie wspierało Porozumienie Międzyrzeckie 3xM – Międzyrzecz Moje Miasto. Fundatorzy nagród: Agencja Usługowa „Duet” Jacek i Beata Bełz, Odszkodowania Zbigniew Mazura, Bogusław Zaborowski, Zbigniew Smejlis. W organizacji pomagał Łukasz Zaborowski.

Iwona Wróblak
sierpień 2018



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz