Teatrum Tańca Tatiany Bordy
W sali kameralnej Międzyrzeckiego
Ośrodka Kultury – tłum ludzi. Nie bywa tak na każdym wernisażu. Może to sprawa
famy (artystycznej) jaka (słusznie) rozeszła się wokół działalności kęszyckiego
„Domu Sztuk” (wszelkich), którego właścicielami (i krzewicielami tych sztuk) są Tatiana i Remigiusz
Borda.
Malarstwo, sztuki walki, teatr.
Remigiusz jest także poetą (bardzo dobrym) i dobrze śpiewa swoją poezję.
Pierwszą, czy jedną z pierwszych takich próbek tej odsłony aktywności
artystycznej Remigiusza, usłyszeliśmy w obrzyckim Szpitalu podczas akcji
zbierania funduszy na leczenie dr Stoińskiej. Także w Obrzycach, kilka lat
wcześniej, mieliśmy okazję widzieć wernisaż piątki artystów malarzy, przyjaciół
państwa Bordów, użyczono wtedy, na przestrzenne murale, jeden z nieużywanych
budynków Szpitala Psychiatrycznego, z jego niepowtarzalnym klimatem dramaturgii
wielowymiarowego (związanego także z najnowszą historią tego obiektu – wojenną
eutanazją chorych dokonaną przez niemieckich nazistów) cierpienia
egzystencjalnego człowieka, jego rozdarciem wewnętrznym, właściwym dla naszych
czasów - soczewką skupiającą gamę współczesnych wyzwań dla filozofii humanizmu.
Wiersze, nazywam je roboczo – z
racji zwięzłości formy, ujęcia niekonceptualnej tematyki – „haiku”, śpiewał, i
recytował Remigiusz, w ramach suportu przed otwarciem wystawy Tatiany. Tytuł
wydanego niedawno tomu jest znamienny – „Wyćwiory"
… Chropawy, niepiękny, zdaniem autora, ZAPIS… Niepokój – jak u każdego
poety. Czy coś po sobie pozostawi oprócz
zapachu potu?? Zapis nieilustracyjny. Dotykający istoty. Czyli wszystkiego, co
poza nami, poza ułudnym EGO. Umysł jest
reżyserem i twórcą świata wewnątrz i zewnątrz każdego z nas, on – ten Umysł, go
kształtuje i nadaje mu też imiona… Nazywa…
Obrazy. One przetaczają
się przez nasz zmysł postrzegania. Remigiusz jest malarzem, to znaczy, że myśli
obrazami. Że pisze – obrazami… Jest
to literacko realizowane, bo słowo ma
swoje prawa, i reguły, bo powinno być czytelne…
Jest czytelne. Zapewniam. Jest strawne.
Jest na szerokim pograniczu obrazu i
słowa (jak haiku). To TRAKT, który przynależy dla twórczości literackiej
Remigiusza. Tonacje (molowe? durowe?) sztuki.
Wielka
sztuka zawsze wolna jest od pychy (w którą łatwo, przy odrobinie popularności,
się stoczyć). Wielka sztuka (jeśli taką jest) łaskawie wszystko spaja. Otwiera
nasze uszy zatkane na (słowa, i osoby) innych…
I INNE.. Huk grzmotów burzy – jak
zapisać… w słowach??? Jest też
autotemat. Także emigrancki (Remigiusz wiele lat spędził za granicą). O
istnieniu z dala od Polski. Przywiązanie – kula u nogi dla (kolejnych –
powiedziałabym, przed głównym) oświeceń, przedtem – wyzwoleń. Gorzko – pomiędzy porcjami chleba krótki czas na widzenia, odwiedzają nas –
witryny sklepów… Pomiędzy zaciemnieniami
– autor dziękuje matce ziemi za
wielkoduszność swego istnienia. Ziemia – istota czująca, jak każdy
człowiek, zwierzę, roślina. Biosystem – nasza matka… Kultura ludzka – nasza
matka. Chilijska świątynia, którą Remigiusz odbiera, jej przestrzeń wewnętrzną,
powietrze, jako pełne optymizmu. W witrażach widzi – człowieka, boga świątynnego. Sakralnego. Miejsce
zielonej jasności. Rzeka - potok i strudzone słońce, zdarzenia świetlne w jego
promieniach odbijanych w nurcie wody. Aniołowie wygnani z zielonego światła –
ludzie mordujący białego jelenia – już w Polsce – na przykład, w tym kraju, u
Nas… Ważna piosenka o powitaniu – tych którzy zapomnieli o NAS, powitaniu także
Judasza (w każdym z nas…), a także o powitaniu tych nie-zapominających o
młodości (swojej i innych), darowujący miłość (współczucie).
Obserwujące są nasze OCZY, poza naszą
głową czasami to robią (często nawet…), i zatrzymują się przed Obiektem. OCZY
mają pytania – czy miłość podcina czasem skrzydła? (męskiemu aniołowi…) Miłość
i tzw. wolność od miłości (przywiązania).
Poetyka miłosna (miłościwa.. czy kiczogenna?) w literaturze przynależna jest
kulturze regionalnej i tradycji ziemi, wkopana mocno motyką, czy radłem… Zbita
bywa i sponiewierana. W konwencji tanga andaluzyjskiego na przykład – ale
czytelna, poprzez muzyczne memy… poprzez
Rytmy. Figury taneczne…
Tu przechodzimy to Tematu spotkania. Wernisaż
pt. „Taniec” Tatiany Bordy. Jak napisała Tatiana: Ruch, wirowanie, zwiewność, niecielesność, a może relacje i ciągłe
wzajemne przenikanie, taniec, balet, farsa i bańka mydlana, napięcie i
pragnienie wyzwolenia się z klatki materii jakim jest ciało. Bezcielesność to
memento mori, to konieczność i przeznaczenie. Lecz póki co pozostaje pożądanie
życia, łaknienie miłości i przeciwstawianie się nicości… Powiedziała nam
przed momentem wejścia do salek ekspozycyjnych – zostawcie intelektualizowanie, otwórzcie – serca.
Tańczymy z Tatianą. Z obracającymi się z
powiewem najlżejszych drgnień powietrza białymi koszulami – jak… duchami ludzi.
Którzy zostawili po sobie ślad (ekspozycyjny, czyli trwały, w sztuce - ślad)
formami butów, stoją w szeregu, jak wojskowe, są szpitalne-białe, inne, co kto
woli… Męsko-żeńskie-dziecięce… Ziemi tyle mam, ile jej stopa ma pokrywa,
dopokąd idę – przychodzi mi na myśl strofa C. K.Norwida („Pielgrzym”). W
białości surowej, śmiertelnej można rzec (tym kończy się każde życie ziemskie).
Tańczymy wokół tej śmierci-życia i śladu(ów), jaki pozostawiają. W scenerii
Szpitala Obrzyckiego tańczymy… Naszej niepełno – zawsze – sprawności… Figury
taneczne w pokoju – składziku wózków inwalidzkich. Wyobraźni osób, które nie
mogą już wznieść się w tańcu rzeczywisto-cielesnym… Teatr nasz, Jednego
Wewnętrznego Widza… Tancereczka z białą japońską wymalowaną jak maska twarzą teatrum - nasza dusza, która być może
dopiero za chwilę uwolni się od umęczonego ciała (i duszy, naznaczonej ciałem).
Jest w kostiumie baletowym…
Taniec Ich dwojga. On
i Ona. Taniec relacji Obojga. Co się dzieje wewnątrz głów, na które nasadzone
są odrutowane klatki? ONiOna siedzą naprzeciw siebie. Milczą. Klatki
(ptasie-symbol niewoli) milczą za nich, i mówią, ich dialog. Tańczą CiDwoje w
łazience – on leży nonszalancko w wannie – Ona tańczy w sukience, którą nosi bez przerwy (też ablucyjnie,
łazienkowo), jej dusza jest tancerką…
Teatrum taneczne
Tatiany, jak zawsze wiele mówiący, z licznym i obszernym polem niedomowień
przeznaczonym dla Widza, dla jego współ – z autorką – twórczości… W którym jest
absolutnie przestrzegana sceniczna oszczędność użytych elementów i form, tak
aby nic nie zakłócało odbioru, maksymalnie nic…
Przestrzenność instalacji, właściwa ekspozycjom Bordów, nie tylko w metrach
kwadratowych, tutaj dostosowana do warunków lokalowych, także w umyśle – w
postrzeganiu i recepcji. Obrazy
(koncepty) starannie oddzielone są od siebie, jak dobrze zagrane nuty… W ciszy
przyglądam się czerwonemu konikowi – pozytywce, zabawce, figurce kręcącej się w
kole (predestynacji) jak w małym kieraciku, nieświadomym swej niewoli, do
muzyki, zimnej i trwającej po wieczność…
Ktoś mi mówi – wystawa pachnie Tadeuszem Kantorem… Jego poetyką
Teatru.
Iwona
Wróblak
październik 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz