wtorek, 23 października 2018


Ludowa muzyka, ludowy etnos w Muzeum międzyrzeckim

Nie ma wspólnego mianownika kulturowego dla naszej ziemi, nie ma lubuskości.., z tej przyczyny, że po 1945 roku nastąpiła prawie całkowita wymiana ludności – powiedział dyrektor Muzeum Andrzej Kirmiel. Nasza lokalna spuścizna kulturowa składa się ze zlepków różnych tradycji przyniesionych tu po wojnie przez osiedleńców; zabużan, osób z kieleckiego, lubelskiego i innych regionów Polski. Tym niemniej – myślę - temat etnosu naszego, słowiańskiego, europejskiego kręgu kulturowego jest zawsze bardzo ważny. Doceniany jest na licznych organizowanych festiwalach muzyki ludowej. Panie z Zespołu Śpiewaczego „Ale Babki” z Piesek koło Międzyrzecza są inspiratorami inicjatywy, i współorganizatorami od 2003 r. (razem z sołtysem wsi, Gminą Międzyrzecz, KGW w Pieskach, Sołectwem w Pieskach, Urzędem Miasta w Międzyrzeczu) Muzycznych Spotkań z Folklorem w Pieskach. Ich instruktorem od 29.01.2014 r. jest Kazimierz Dziembowski, długoletni nauczyciel klasy fortepianu w Szkole Muzycznej w Międzyrzeczu, przedtem także dyrektor tej Szkoły. Zespół liczy 16 osób, wykonuje pieśni, także ludowe, opracowane na głosy z towarzyszeniem akordeonu, do tekstów także własnych. Biorą udział w innych festiwalach muzyki ludowej, są nagradzani i wyróżniani. W 20. Lecie istnienia „Ale Babek” Zespół został odznaczony Honorową Odznaką za Zasługi dla Województwa Lubuskiego.
 Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje – obowiązkiem – powiedział Zygmunt Gloger (1845 – 1910) historyk, etnograf, folklorysta, krajoznawca, autor „Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej”, cennego przewodnika po kulturze staropolskiej.
Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego, obok kolekcji portretu trumiennego, działu archeologiczno-historycznego, ma dział etnograficzny - kolekcję strojów ludowych, instrumentów, narzędzia pracy ludności wiejskiej używane przy uprawie pola, hodowli, w rybołówstwie, pszczelarstwie, plecionkarstwie, obróbce lnu, rzemiośle wiejskim, oraz model izby mieszkalnej z końca XIX wieku.
„Kurna chata i „inne rzeczy ludowe” – spotkanie z muzyką i kulturą ludową w sali starościńskiej w Muzeum przygotowała i prowadziła Maria Marciniak. Oskar Kolberg (1814 – 1890) - polski etnograf, folklorysta i kompozytor, zbieracz pieśni ludowych – prelegentka sięgnęła do pism tego tytana pracy nad dokumentacją (33 tomy) naszej kultury ludowej, także do Jana Karłowicza (1836 – 1903) - etnografa, muzykologa, językoznawcy, folklorysty; ojca kompozytora Mieczysława Karłowicza i wspomnianego Zygmunta Glogera. Chata „kurna”, sięgając do etymologii słowa, znaczy tyle co zadymiona, dymna… Strzecha - pochodzi od słowiańskiego słowa strzeć, które znaczy: rozpostrzeć, rozpościerać (słomę na dachu), dach rozpostarty słomą… Ciekawostki etymologiczne…
Gęsi hodowano w domu nie tylko dla mięsa, dostarczały pierza, które kobiety darły, by wypełnić nim pierzyny (np. weselne, na wiano), co było częścią ówczesnego życia towarzyskiego na wsi. Pierzyny, i inny dobytek, chowane były w skrzyniach (kilka z nich znajduje się w międzyrzeckiej kolekcji muzealnej), potem zastąpiły je kufry. Swaty, zmówiny, dziewosłęby, zrękowiny, przedtem zaloty pana młodego, prezenty dla przyszłych teściów to część obyczajów, jak symboliczne rozplatanie warkocza dziewiczego, wesele („Wesele” St. Wyspiańskiego”) i oczepiny, zwyczaje już dzisiaj zanikłe, znamy je z powieści i przekazów.
Muzyka, kultura ludowa wpłynęła na wielkich kompozytorów, poetów,  pisarzy, dramaturgów etc., odcisnęła się piętnem na ich twórczości, czy to bezpośrednio, czy poprzez inspiracje. „Ale Babki” przedstawiły nam kilka pieśni ze swojego bogatego repertuaru – z właściwą im dbałością o stronę muzyczną, tekstową. Sielanka F. Karpińskiego „Laura i Filon”- sentymentalny nurt epoki romantycznej, w muzyce i literaturze, pamiętamy z lektur szkolnych... Perełki literatury ludowej, obyczajowe piosenki w życia wzięte, o miłości, pracy na wsi – „Czemu nie orzesz Jasieńku”, „Hej tam w dolinie”, żartobliwa pieśń – „Wyszłabym za dziada” - jedna z tych, które „Ale Babki” chętnie śpiewają na festiwalach ludowych, i zawiązana z kulturą rolniczą „Ten chleb”.  
Spotkanie zakończyły pieśnią „Oj chmielu, chmielu”, mającą bardzo stary rodowód, tysiącletni, przedchrześcijański, z uwagi – jak powiedział pan Dziembowski – archaiczną, najstarszą budowę melodii - skalę muzyczną pentatoniczną (grecką) i modalną (pieśni religijne).  Pieśń obecna była na obszarze całej Polski, co oznacza, że była śpiewana jeszcze w czasach pogańskich - podczas oczepin, czyli dawnego obrzędu weselnego, kiedy panna młoda przechodziła ze stanu panieńskiego w stan zamężny. Biesiadnicy śpiewali pieśń ku czci słowiańskiego bóstwa Chmielu (wzrostu i rozwoju). W wierzeniach przedchrześcijańskich chmiel odgrywał magiczną rolę. Ziarno, rzucane na młodych, mogło pełnić rolę pokarmu dla duchów przodków, przemienionych po śmierci w ptaki-dusze. Mogło też być przebłagalną ofiarą składaną im i demonom, by nie szkodziły młodej parze. Podczas obrzędów weselnych używano piwa robionego właśnie z tej rośliny. Jeszcze z końcem XIX pieśń chmielowa była powszechnie znana na dworach szlacheckich i w chłopskich domach. Później zwyczaj utrzymał się tylko wśród chłopów. Jeszcze w XX wieku matka oblubienicy, wprowadzając nowożeńców do domu, obsypywała ich chmielem…
Piwo było ulubionym trunkiem wśród Słowian, wytwarzano je w domu korzystając z prostej i sprawdzonej receptury polegającej na uwarzeniu zboża z dodatkiem drożdży. Piwo obok wody, mleka i soków było podstawowym napojem spożywanym na co dzień przez Słowian. Posługiwano się również udoskonaloną recepturą korzystającą ze słodu, który uzyskiwano podczas moczenia ziarna. Taki słód następnie suszono, mielono i zalewano wrzątkiem. Słowianie ze wschodu z czasem przyjęli chmiel, który to właśnie dzięki nim na stałe odnalazł zastosowanie w piwowarstwie.
Odkopujemy zamierzchłą nieraz przeszłość - kultywując tradycję, obyczaje. Śpiewając, czy słuchając piosenek ludowych, sięgając do etymologii, skansenu mowy polskiej, zerkamy w głąb naszej lokalnej, opolnej, Kultury, jej pierwocin. Poznajemy korzenie, swoje korzenie…

Iwona Wróblak
październik 2018










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz