Zofia Mąkosa – otwierać się na innych...
Zofia Mąkosa – dama powieści historycznej – jak mówi pani Sztuba-Frąckowiak, bo w posłowiach pisarka skrupulatnie wymienia publikacje, źródła, z których korzystała, jako materiału do tworzenia fabuły powieści. Być wzorem elegancji intelektualnej to docenić, umieć podziękować historykom. Nowa książka Zofii Mąkosy nazywa się „W świetle latarni”. W Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej spotkanie z autorką prowadziła Katarzyna Sztuba-Frąckowiak.
Powieść o realiach Pogranicza... co jest pociągającego w Pograniczu? Mąkosa tu mieszka, a lubi wiedzieć o miejscach, w których zapuszcza korzenie. Losy bohaterów wplecione są w terytorium autorki, miesza się tygiel narodowości, różnych wyznań, charakterów. Jest barwnie, ludzie wędrują, przynosząc ze sobą inne kultury.
Poznań 100 lat temu, po I wojnie, jest biedny, ale czysty i elegancki. Skanalizowany, zgazyfikowany, z tramwajami – niemieckimi, ma swoją gwarę, i socjetę, które są tkaniną codzienności. Bohaterka powieści jest czytelniczką prasy, relacjonuje swoje lektury.... W 1920 r. pojawiają się w mieście uchodźcy z Kresów, uciekają przed bolszewikami na zachód, mają nadzieję, że ci nie dotrą do Wielkopolski. Poznaniacy pomagają im, jak teraz Polacy Ukraińcom. Miasto staje się przeludnione...
Nie ma złych i dobrych nacji, są źli i dobrzy ludzie – mówi Mąkosa – w stereotypach jest trochę racji, ale przykładamy do nich za wielką wagę. Trzciel – to cisza, spokój, jezioro, i lokalna stolica przemytników i szpiegów. Trzciel jest podzielony granicą ustaloną w Traktacie Wersalskim, dotąd Polacy, Żydzi i Niemcy współpracowali ze sobą, była zgoda między nacjami, bez niechęci i podziałów. Z granicy Wersalskiej nikt się nie cieszył, mała część Trzciela należała do Polski. Młode państwo polskie, po latach zaborów, cechował głęboki, silny nacjonalizm i wrogość do Żydów i Niemców. Po 1920 r. problemy zaczynają rozkwitać, osiągając szczyt nienawiści w czasach Hitlera, którego idee zatruwają umysły ziarnem zła.
Codzienność przesycona jest w książce smakami kuchennymi, trochę polskimi, trochę niemieckimi; przy braku mięsa - potrawy biedy... Starozakonni Żydzi, odmienność kulturowa tej zamkniętej grupy, fascynacje opowieściami rabina, bez nich Trzciel były niepełny. Świat żydowski w Trzcielu się kończy, bo zubożali Żydzi nie mogą utrzymać synagogi, wyjeżdżają do Niemiec. A świat żydowski jest elementem kultury Pogranicza.
Jest w książce postać trzcielskiego Latarnika, który zapala, stara się, (swoje) światło, taki ma zawód; nie jest wyznaczony Cel, zawsze rządzi przypadek, nie ma nic bosko-magicznego w życiu człowieka...
Pani Mąkosa radzi – czytać wolniej książki, dostrzec latarników-spowalniaczy czytania, dotknąć warstw znaczeń. I otworzyć się na ludzi innych, inaczej myślących.
Iwona Wróblak
październik 2024 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz