niedziela, 14 kwietnia 2019


Jarmark Wielkanocny… w chacie polskiej

            W tym roku na zwyczajowy w Międzyrzeczu Jarmark Wielkanocny zawitała ciekawa drużyna z Ogrodzieńca (Jura Krakowsko-Częstochowska). Razem z całą Chatą zagrodową przyjechali, w chacie tej wioskowe sprzęty, antałki (małe beczki), oporządzenie końskie, kufry wiklinowe do pościeli, tudzież samowar ruski na półce w kuchni czarnej, suszące się wszędzie pęki leczniczych ziół, i młot szkocki gdzieś w sieni do obrony (pamiątka z częstych w owych czasach wojen szlacheckiego ruszenia?), i statki kuchenne (jak w naszym Muzeum), i stół ciężki, może dębowy, i ławy przy nim też drzewniane. No i bociania rodzina, już z podrośniętymi pisklakami, koniecznie - na strzesze, przodki naszych współczesnych dziobatych nosicieli dostatku i przychówku... Na stole wspomnianym owym półmiski (na kaszę gryczaną) i kufle, pewnie zaraz będą napełnione miodem czy piwem, do mięsiw polskich na deskach kładzionych, lub w misach, jak najbardziej stosowanych w XVI – XVII wieku, chleby z kłosami duże okrągłe, makowiec lub mazurek, baranek z chleba lub masła w rzeżusze. Szlachcice te, z dworku, w kieckach ładnych panie, z zółciutkimi kurczaczkami w małej przydomowej zagródeczce okolonej płotkiem, z jak najbardziej zwierzakami prawdziwymi, i bardzo miluśkim w dotyku (głaskałam) króliczkiem, także – żywym. Co się bardzo podobało dzieciom…
Pan domu w kontuszu, z pasem słuckim, i żupanie, i delii wierzchniej obramionej niedźwiedzim futrem, bardzo rozmowny, opowiadający i bawiący się z dziećmi, aczkolwiek srogo pilnujący miru domowego repliką sprzed 1856 r. jak mówi, hiszpańskiego pistoletu (miał podobny u boku Janosik), z towarzyszem opola Kozakiem - tenże szlachcicem też bywał, z klimatyczną bródką wyróżniającą go spośród ogolonej szlacheckiej braci, w czapie baraniej i z szablą u boku. Szlachta zagrodowa, niezbyt zamożna już wtedy, z nich nasz ród, o której wspominała np. E. Orzeszkowa w „Nad Niemnem”…
Na bruku koło Ratusza międzyrzeckiego Kiermasz, pokłosie tradycji ciągle kultywowanej, chociaż jej forma (artystyczna) nieco się zmienia, korzeniami tkwiącej w dziesiątkach stuleci nieprzerwanego osadnictwa kulturowego naszych ziem Europy środkowej i wschodniej. Rękodzieła sztuki użytkowej autorstwa naszych międzyrzeckich mistrzyń, od lat wystawiających swe wyroby, też uczących kolejne pokolenia ich wykonywania. Dać ujście fantazji, przystrajać jajeczka – symbol życia i odradzania się – w dowolne formy i kolory, i kurczaki – stylizowane, bajecznie kolorowe, jak ich prawdziwe upierzenie, kurki umieszczane w koszykach, ozdabianych różnymi technikami. Słomiane jeżyki różnej wielkości, bardzo z pyszczka sympatyczne. Serwety do świątecznego przystrojenia stołu, szydełkowe i dziergane, zastawa stołowa wykrochmalonych na blaszkę talerzyków, kubków, salaterek i kwiatków do złudzenia przypominających te prawdziwe.
Warsztat Terapii Zajęciowej przy Domu Pomocy Społecznej w Międzyrzeczu od lat zajmuje się rękodzielnictwem, twórczością artystyczno-użytkową. Na Kiermaszu też ma swoje stoisko. Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym z pełnomocnikiem wojewódzkim Ewą Skrzek-Bączkowską oferuje piękne wyroby świąteczne swoich podopiecznych – cel to wspomożenie działalności tego ważnego społecznie stowarzyszenia.
Twórczość jarmarkowa stale się przepoczwarza, będąc wierną idei swojej jeszcze bardziej… Ekosystemy w butlach, las w szkle, lub na prawdziwym korzeniu drzewnym, małe światy organiczne z zamkniętym korkiem obiegiem materii i energii – od gleby i bakterii po roślinność i powietrze do fotosyntezy. Mogą tak przetrwać kilkadziesiąt lat. To dość ekskluzywny prezent świąteczny, bardzo ostatnio modny, można je kupić w większych kwiaciarniach. I nas jest firma w Międzyrzeczu tym się zajmująca, i eksportująca swoje wyroby.  
Dla koneserów zabytkowa zastawa, mosiężna czy z miedzi, także posrebrzana, może z tego (bogatszego) szlacheckiego stołu… Kandelabry i świeczniki, wieloramienne, papierośnice, tabakierki, i inne piękne przedmioty, o których przeznaczeniu już zapomnieliśmy…
Jest coś na ząb. Syropy i miody, do leczenia i picia, zawiązane lnianą szmatką przetwory kuchenne z roślin, które wracają dzisiaj do łask, niektóre aż szkoda byłoby otwierać – jak cukinie w kształcie uśmiechniętej buzi, słoiczki świąteczne i codzienne, do obiadu i kolacji. Barwne pierniki na następnym stoisku, różnokształtne. Dalej kolekcja koszy wiklinowych, dawniej powszechnie używanych i sprzedawanych przez wyplatających właśnie na jarmarkach. Sztuka rzeźby drewnianej, ludowe motywy, pan J. Ćwiertnia… Oglądać, kupować…

Iwona Wróblak
kwiecień 2019


























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz