Jarmark Wielkanocny… w chacie polskiej
W tym roku na zwyczajowy w
Międzyrzeczu Jarmark Wielkanocny zawitała ciekawa drużyna z Ogrodzieńca (Jura
Krakowsko-Częstochowska). Razem z całą Chatą zagrodową przyjechali, w chacie
tej wioskowe sprzęty, antałki (małe beczki), oporządzenie końskie, kufry
wiklinowe do pościeli, tudzież samowar ruski na półce w kuchni czarnej, suszące
się wszędzie pęki leczniczych ziół, i młot szkocki gdzieś w sieni do obrony (pamiątka
z częstych w owych czasach wojen szlacheckiego ruszenia?), i statki kuchenne
(jak w naszym Muzeum), i stół ciężki, może dębowy, i ławy przy nim też
drzewniane. No i bociania rodzina, już z podrośniętymi pisklakami, koniecznie -
na strzesze, przodki naszych współczesnych dziobatych nosicieli dostatku i przychówku...
Na stole wspomnianym owym półmiski (na kaszę gryczaną) i kufle, pewnie zaraz będą
napełnione miodem czy piwem, do mięsiw polskich na deskach kładzionych, lub w
misach, jak najbardziej stosowanych w XVI – XVII wieku, chleby z kłosami duże
okrągłe, makowiec lub mazurek, baranek z chleba lub masła w rzeżusze.
Szlachcice te, z dworku, w kieckach ładnych panie, z zółciutkimi kurczaczkami w
małej przydomowej zagródeczce okolonej płotkiem, z jak najbardziej zwierzakami prawdziwymi,
i bardzo miluśkim w dotyku (głaskałam) króliczkiem, także – żywym. Co się
bardzo podobało dzieciom…
Pan domu w kontuszu, z pasem słuckim, i żupanie, i delii wierzchniej
obramionej niedźwiedzim futrem, bardzo rozmowny, opowiadający i bawiący się z
dziećmi, aczkolwiek srogo pilnujący miru domowego repliką sprzed 1856 r. jak
mówi, hiszpańskiego pistoletu (miał podobny u boku Janosik), z towarzyszem opola
Kozakiem - tenże szlachcicem też bywał, z klimatyczną bródką wyróżniającą go
spośród ogolonej szlacheckiej braci, w czapie baraniej i z szablą u boku. Szlachta
zagrodowa, niezbyt zamożna już wtedy, z nich nasz ród, o której wspominała np. E.
Orzeszkowa w „Nad Niemnem”…
Na bruku koło Ratusza międzyrzeckiego Kiermasz,
pokłosie tradycji ciągle kultywowanej, chociaż jej forma (artystyczna) nieco
się zmienia, korzeniami tkwiącej w dziesiątkach stuleci nieprzerwanego
osadnictwa kulturowego naszych ziem Europy środkowej i wschodniej. Rękodzieła sztuki
użytkowej autorstwa naszych międzyrzeckich mistrzyń, od lat wystawiających swe
wyroby, też uczących kolejne pokolenia ich wykonywania. Dać ujście fantazji,
przystrajać jajeczka – symbol życia i odradzania się – w dowolne formy i
kolory, i kurczaki – stylizowane, bajecznie kolorowe, jak ich prawdziwe
upierzenie, kurki umieszczane w koszykach, ozdabianych różnymi technikami. Słomiane
jeżyki różnej wielkości, bardzo z pyszczka sympatyczne. Serwety do świątecznego
przystrojenia stołu, szydełkowe i dziergane, zastawa stołowa wykrochmalonych na
blaszkę talerzyków, kubków, salaterek i kwiatków do złudzenia przypominających
te prawdziwe.
Warsztat Terapii Zajęciowej przy Domu
Pomocy Społecznej w Międzyrzeczu od lat zajmuje się rękodzielnictwem,
twórczością artystyczno-użytkową. Na Kiermaszu też ma swoje stoisko. Towarzystwo
Pomocy Głuchoniewidomym z pełnomocnikiem wojewódzkim Ewą Skrzek-Bączkowską oferuje
piękne wyroby świąteczne swoich podopiecznych – cel to wspomożenie działalności
tego ważnego społecznie stowarzyszenia.
Twórczość jarmarkowa stale się
przepoczwarza, będąc wierną idei swojej jeszcze bardziej… Ekosystemy w butlach,
las w szkle, lub na prawdziwym korzeniu drzewnym, małe światy organiczne z
zamkniętym korkiem obiegiem materii i energii – od gleby i bakterii po roślinność
i powietrze do fotosyntezy. Mogą tak przetrwać kilkadziesiąt lat. To dość
ekskluzywny prezent świąteczny, bardzo ostatnio modny, można je kupić w
większych kwiaciarniach. I nas jest firma w Międzyrzeczu tym się zajmująca, i
eksportująca swoje wyroby.
Dla koneserów zabytkowa zastawa,
mosiężna czy z miedzi, także posrebrzana, może z tego (bogatszego) szlacheckiego
stołu… Kandelabry i świeczniki, wieloramienne, papierośnice, tabakierki, i inne
piękne przedmioty, o których przeznaczeniu już zapomnieliśmy…
Jest coś na ząb. Syropy i miody, do
leczenia i picia, zawiązane lnianą szmatką przetwory kuchenne z roślin, które wracają
dzisiaj do łask, niektóre aż szkoda byłoby otwierać – jak cukinie w kształcie
uśmiechniętej buzi, słoiczki świąteczne i codzienne, do obiadu i kolacji. Barwne
pierniki na następnym stoisku, różnokształtne. Dalej kolekcja koszy
wiklinowych, dawniej powszechnie używanych i sprzedawanych przez wyplatających właśnie
na jarmarkach. Sztuka rzeźby drewnianej, ludowe motywy, pan J. Ćwiertnia…
Oglądać, kupować…
Iwona
Wróblak
kwiecień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz