OBCY w swoim domu
Znamienny jest ten tytuł Wystawy w
Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego. „Obcy w swoim domu” - Ekspozycja przygotowana przez Haus Schlesien w
Köningswinter we współpracy z Muzeum Ceramiki w Bolesławcu, Muzeum Ziemi Lubuskiej
w Zielonej Górze, Muzeum Powiatowym w Nysie oraz Muzeum Regionalnym w Środzie
Śląskiej. Wystawa dotyka problemu wychodźstwa różnych nacji, losów
milionów ludzi, których wojenne losy, traktaty międzynarodowe, wyrzuciły z ich
domów, ze swojej ziemi, którą zamieszkiwali od kilku pokoleń, lub uczyniły ich w
Niej, w tej małej ich ojczyźnie, co jest jeszcze bardziej okrutne – OBCYMI. Dzisiaj przywraca się akademickiej wiedzy o
historii - ludzki (niepolityczny) wymiar tragedii tych ludzi.
Rozmawiam z panią Doris Stempowską,
osobą w starszym już wieku, ubraną w ludowy strój członkinią Chóru Niemieckiego
Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego w Wałbrzychu „Freundschaft”, zespołu pod
dyrekcją Marii Zuchantke. Matka pani Stempowskiej była Niemką niemówiącą po
polsku, z rodziny od pokoleń zamieszkałej w Wałbrzychu, ojciec był Polakiem z
Zaolzia. Wiedza o tej grupie przedwojennych mieszkańców Wałbrzycha jest szerzej
nieznana pokoleniom powojennym w Polsce, nienauczana w szkole… Tak jakby (polska-szkolna)
historia świata rozpoczęła się po 1945 r., wcześniej będąc – nicością...
Nie tylko my, Polacy, doświadczaliśmy
cierpienia przesiedleń i wypędzeń. Zaznane przez nas cierpienie powinno
skłaniać do otwarcia serc do podobnych naszym doświadczeń, do współczucia i
zrozumienia. Pani Stempowska, kiedy pytam Ją o stosunek władz polskich,
Polaków, do Niemców, którzy zostali wypędzeni, poddani akcji przesiedlenia z
Wałbrzycha w latach 1945-48, mówi mi ze spokojnym półuśmiechem – zawsze To zależy od ludzi – odpowiada…
W tym wypadku było także – działaniem pragmatycznym…
Wałbrzych był przed wojną, inaczej niż w okresie powojennym, miastem
wielonarodowym, mieszkali tu Belgowie, Francuzi. W mieście niezniszczonym
wojennymi bombardowaniami Niemcy po prostu byli potrzebni Polsce powojennej - na
Dolnym Śląsku, w górnictwie, w przemyśle, bez nich trudno byłoby uruchomić
gospodarkę. Bez sentymentów więc… Potem było tzw. łączenie rodzin (na mocy
traktatów), trwało przez okres późnych lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Książka o niemieckim powojennym zagadnieniu
w historii Polski, dwujęzyczna, pt. „Gester,
heute, morgen. Wczoraj, dziś, jutro” – kawałek historii
regionalnej/powszechnej, której nie ma w podręcznikach szkolnych, zostaje mi
pożyczona do przeczytania, będzie dostępna w zbiorach Biblioteki w
Międzyrzeczu.
Region Wałbrzyski, obok Górnego Śląska,
był drugim co do wielkości obszarem przemysłowym regionu. Wałbrzych w 1945 r.
liczył 60 000 mieszkańców. Po przymusowych wysiedleniach (1946-48) pozostało w
mieście 30 000 niemieckich mieszkańców. Z czasem sytuacja bytowa ludności uległa
normalizacji, tworzyły się niemieckie, obok polskich, związki zawodowe, a po
1950 r. rozpoczęło się tworzenie dla niemieckich dzieci szkół z ojczystym językiem
nauczania. Wraz z oświatą mogła się rozwijać aktywność kulturalna (Chór
„Freundschaft”), powstało Niemieckie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne (NTKS) i
grupy terenowe we Wrocławiu, Nowej Rudzie, Unisławiu, Boguszowie, Legnicy,
Cieplicach i Bolesławcu. Umożliwiono wyjazdy do Niemiec, kontakty z Niemcami po
drugiej stronie granicy i wsparcie materialne ze strony Republiki Federalnej
Niemiec i Związku Wypędzonych.
Tożsamość regionalna, dostęp do
rodzimej narodowej kultury, jest tak podstawowy i niezbędny jak chleb. To prawa
człowieka. Nikt nie może ich odebrać, jakkolwiek winy danej nacji byłyby
ogromne. Jest coś takiego jak każdy osobny człowiek, pojedynczy człowiek. Jego los, i jego uwikłanie. Też
jego, człowieka, obywatelska odpowiedzialność za swoje, nawet skromne, miejsce
w historii – nie zaprzeczam.
Bielusieńkie, porządne niemieckie fartuszki z koronkami na strojach ludowych
wałbrzyskiego Chóru. Pieśni polskie i niemieckojęzyczne – z charakterystycznym lokalnym
ludowym akcentem (potem go słychać było w rozmowach), takim nieszkolnym akcentem… To spotkanie jest podobnie
nieszkolne, zaistniałe poza
oficjalnym tokiem nauczania powszechnego. Dlatego słucham z ciekawością…
Chórzyści śpiewają o pokoju („Cieszmy się
pokojem”), i przyjaźni (Freundschaft).
Niemieckie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne istnieje już 60 lat… o tym też nie
uczono nas w szkole. Nie budowano zbyt intensywnie naszej polskiej narodowej empatii…
Chór koncertuje od 1992 r., śpiewa pieśni religijne, ludowe, koncertuje w
Niemczech i Austrii. I w Międzyrzeczu. W repertuarze utwory braci Hauptmann, muzyka
F. Chopina, St. Moniuszki. Dyryguje Chórem Alicja Ślazińska, akompaniuje na
akordeonie Anna Miercińska. Emanuje z pieśni niemiecko – polska, i polsko -
niemiecka przynależność do obu tych kultur, i do formacji kultury europejskiej,
okręgu dolnośląskiego. Żywi ludzie, ludowa muzyka. Można z nimi porozmawiać,
wysłuchać ich historii. Przemyśleć. Dla nas, dzisiaj to rozumiemy, (także) niemieckie
dziedzictwo jest kulturalną wartością
dodaną.
Po koncercie wernisaż Wystawy „Obcy w swoim domu”. Eksponaty to
głównie tablice z tekstem – w obydwóch językach. I dokumentalne zdjęcia
przesiedleńców – wypędzonych, sprawozdań z ich wędrówki z ziemi ojców do miejsc
obcych. 12 milionów Niemców musiało po wojnie wyjechać z ziem zachodnich. Nie
wszyscy mieli dokąd wyjechać, w
Niemczech zachodnich nie byli swoi,
integracja z zachodnimi pobratymcami nie była łatwa, nie tylko ze względów
ekonomicznych. Sygnatariusze traktatów międzynarodowych nie do końca zapanowali
nad tą współczesną potężną wędrówką ludów. Jakkolwiek Związek Miast Niemieckich
(od 1952 r.) sprawował mecenat nad wschodnioniemieckim dziedzictwem
kulturalnym, i opiekę kulturalną nad wypędzonymi z dawnej ojczyzny; Regionalne
Izby Pamięci były emocjonalną namiastką rodzinnych stron.
Przed Niemcami ze wschodu stanęło zadanie
uwolnienia się od sentymentu przywiązania do dawnej ojczyzny i zaakceptowania
nowego miejsca zamieszkania. Ale uczucia i tęsknota za rodzinnym krajobrazem
zostały, jak śpiewa o tym Chór – …Moje
góry witają tchnieniem moich stron… W latach 70. ubiegłego wieku rozpoczęły
się wycieczki do Polski, pamiętamy wizyty w Międzyrzeczu, wieńce składane pod Obeliskiem
upamiętniającym były cmentarz ewangelicki (istniejący w latach:1609-1945), następowało
zawiązywanie kontaktów z miastami partnerskimi w Niemczech, tworzyły się osobiste
przyjaźnie między Polakami i Niemcami, zaczęły mieć miejsce prywatne wizyty Niemców
w ich byłych międzyrzeckich domostwach, obecnie zamieszkiwanych przez Polaków.
Stosunki polsko niemieckie stały się częste i normalne, tak jak obustronne
zaproszenia, wizyty i rewizyty kulturalne.
Władze PRL w 1987 r. (w sprawozdaniu
wykonania Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych) uznały, że nasz kraj jest państwem jednolitym
narodowościowo, i zmieniło się to dopiero w 1989 r., kiedy premier Tadeusz
Mazowiecki oświadczył, że Polska jest państwem i ojczyzną nie tylko
Polaków, ale także mniejszości narodowych. Mniejszość niemiecka w
Polsce (obecnie według różnych szacunków od 400 tys. do 1 mln osób) to skutek
postanowień Konferencji Poczdamskiej z 1945 r., przesunięć granic Polski i z
związanych z tym faktem ruchów ludności, a także stanu sprzed II wojny
światowej. Obecnie mniejszość niemiecka jest zorganizowana w ponad 50.
stowarzyszeniach (najstarsze jest NTSK), ukazuje się niemieckojęzyczny
dwutygodnik („Gazeta Górnośląska”) i miesięcznik („Poczta bociania”). W 1990 r.
utworzono ogólnopolskie stowarzyszenie mniejszości niemieckiej, w statucie
zawierające postulaty dotyczące sfery bytowej i sfery kulturalnej - oświaty
niemieckiej, dostępu do prasy niemieckojęzycznej, radia i telewizji oraz
uznanie praw mniejszości, rozwoju tożsamości etnicznej, kulturowej, językowej i
religijnej.
Przemiany społeczno-polityczne lat
1989/90. Podpisany został w 1991 r. Traktat o dobrym sąsiedztwie i wzajemnej
współpracy, w 2005 r. Sejm RP przyjął Ustawę o mniejszościach narodowych i
etnicznych. Polska, w tym także mniejszość niemiecka, stanowi część Unii
Europejskiej, stawiającej sobie jako jeden z ważnych celów rozwinięcie tożsamości
kulturalnej poszczególnych regionów.
Iwona
Wróblak
kwiecień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz