O Franzu Stocku duszpasterzu w piekle
Erich Busse, ewangelicki pastor, odwiedził
nas już po raz kolejny, tym razem z wykładem pt. „Franz Stock - Ksiądz i człowiek w nieludzkim czasie”, który wygłosił
w Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego. Mówił w języku polskim,
którego nauczył się, by być skuteczniejszym w kontaktach z Polakami, w dziele jego
osobistego wkładu w pojednanie między naszymi narodami-sąsiadami.
Pastor Erich Busse jest laureatem (2011r.)
przyznawanej od 38. lat nagrody im. św. Brata Alberta, którą honoruje się osoby
działające m.in. na rzecz pojednania wyznań i religii, porozumienia między
narodami, przedstawicielami różnych kultur, środowisk. Odznaczeniem tym
uhonorowano np. Lecha Wąłęsę, Rabina Polski Michaela Schudricha, ambasadorów, przedstawicieli
świata nauki i polityki.
Miałam przyjemność na spotkaniach rozmawiać
z pastorem już kilka razy, zawsze pozostawał we mnie, jako pamiątka tych
spotkań, niedosyt czasu, i tematów, jakie poruszaliśmy z Pastorem, uważnie
słuchającego pytań, zadawanych czasem bez znieczulenia, i starającego się na
nie odpowiedzieć – w miarę swojej wiedzy. A posiada ją ogromną, i nie tylko
chodzi o teologię. Jego uczciwość, kiedy zawsze – spotykając Polaków - rozlicza
się z przeszłością w imieniu swojego narodu starannie podkreślając winy pokolenia
ojców (jak ogromna większość Niemców), które były przyczyną nieszczęść, które
spadły na Europę w XX wieku, i poczucie humoru, z jakim reaguje na ciążące na
naszych wzajemnych kontaktach stereotypy. Atmosfera rozmowy staje się
luźniejsza, możemy dostrzec, że nasze przez ostatnie tysiąclecie sąsiedztwo nie
zawsze musiało być - z nazizmem
niemieckim, większa część wspólnej historii była oparta na przyjaźni i
współpracy, tak jak jest to teraz, w dobie istnienia Unii Europejskiej. Pastor
jest taką Europą współczesną – w
osobie ewangelickiego duchownego – która przyjeżdża do nas w miłe i inspirujące
intelektualnie odwiedziny.
Teraz też rozmawialiśmy m.in. o
zabytkach sztuki galerii w Dreźnie, o Saksonii, skąd pastor pochodzi, o
szkolnictwie (temat aktualny w Polsce…) landu… I oczywiście o temacie
spotkania: Franzu Stocku – chrześcijaninie, który niósł niemiecką katolicką
posługę w czasie wojny z Francją. W czasie pożogi wojennej dawał świadectwo miłości bliźniego. Potem zapytałam
Pastora, ilu jest rzeczywistych
chrześcijan, ilu ich – takich prawdziwych
ewangelicznych – było (w historii,
współcześnie)? Pomyślał chwilę, i odpowiedział, z porażającą uczciwością,
odwagą (jakże trudną do osiągnięcia w polskim tradycyjnym parafialnym katolicyzmie),
że jeden ze świętych znanych z historii Kościoła, czy błogosławionych, otwarcie
przyznał, że wzór Jezusa jest dla niego - za
trudny (!)
Franz Stock – opiekun jeńców
francuskich, Anioł w piekle wojny, miał
talent artystyczny, pisał wiersze, komponował muzykę. To dla nas Polaków,
tradycyjnie (edukowanych w PRLu, i teraz…) antyniemieckich, ciekawe informacje…
Ten Niemiec nie był znany z posługi dla Francuzów we własnym kraju, dzisiaj też
w Polsce z niechęcią (?) chce się słyszeć o niemieckim pacyfistycznym ewangelicznym katoliku; wystawy taka jak
w Międzyrzeczu, i wykłady Busse, nie są wyczekiwane... Stock nawoływał do nie brania odwetu, nie mszczenia się na wrogach-nieprzyjaciołach w czasie I
wojny światowej. Odwiedzał w lazaretach, on - katolicki niemiecki (z wrogiego
wtedy dla Francji narodu) ksiądz - francuskich rannych żołnierzy… Niestety, nie
pomogło to w odbudowaniu dawnego społecznego ładu, zdruzgotanego wojenną hekatombą,
milionami ofiar, kalek. Po klęsce militarnej Niemiec, a przedtem przez 300 lat –
bliskiego mariażu Kościoła niemieckiego z Państwem niemieckim – jak mówił
Pastor – notujemy postępującą z latami laicyzację społeczeństwa. Erozję dawnych
wartości. Ten proces rozkładu (tradycyjnej formuły chrześcijańskiej
obyczajowości) zdaje się być nieodwracalny…
Erich Busse opowiadał o osobach,
postaciach, lekturach, prądach filozoficznych, które miały wpływ na Stocka. O
pokojowym – także - nurcie w kulturze niemieckiej, wielowiekowej tradycji
różnorodności i wolności myśli (obok epizodu nazistowskiego). Osoba Stocka, jej
przykład, wspominanie o nim dzisiaj, to swoista, pokojowa tym razem, krucjata o
odnowienie Europy po 1945 r., o demokratyzację stosunków międzynarodowych,
odnowę stosunków międzyludzkich. Nawet w najgorszym czasie można było nie
podporządkować się złemu prawu, opresyjnej władzy. Stock (podobnie jak dzisiaj
czyni to Busse) swoją działalnością przeprosił (Europejczyków) za swój naród po
I wojnie.
Pojednanie wymaga starań wśród ludzi
prostych, dzieje się na poziomie interpersonalnych kontaktów. To wiedza i wiara,
że możliwa rzeczywistość jest z reguły, na pewno, bardziej skomplikowana niż
dyktatura (gdzie wszystko jest proste),
czy PR polityków bardziej czy mniej radykalnych… Pastor powiedział mi, że wszelka
organizacja, struktury organizacyjne
(jak np. Kościół), w które wtłacza się wielkie idee – mówił o kościelnej – nie jest demokratyczna z natury. Czyżby Wielcy w historii byli anarchistami ??
Przeszliśmy do podziemi muzealnych,
gdzie mieści się wystawa o Franzu Stocku. Jego obrazy, grafiki… I dokumenty
epoki. Przemyślenia niemieckiego księdza, podążającego wtedy wbrew nurtowi historii swego narodu. Mającego
odwagę sprzeciwić się Złu. Ilu było takich Niemców? Wiemy o ruchu
antyfaszystowskim w czasie II wojny, a nieudanym zamachu na Hitlera. To ważna
część historii powszechnej, którą Polacy muszą znać – równie dobrze, jak swoją
narodową martyrologię. I najważniejsze – dla tych co mienią się w Polsce
chrześcijanami, lub dobrymi ludźmi –
wybaczanie krzywd jest niesłychanie ważną, konieczną rzeczą, jeśli mamy się od
nich, od tych krzywd – uwolnić… A zasługujemy na to, jak każdy naród, każda społeczność,
i każdy człowiek z osobna.
Iwona
Wróblak
kwiecień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz