środa, 17 kwietnia 2019


O Franzu Stocku duszpasterzu w piekle  

            Erich Busse, ewangelicki pastor, odwiedził nas już po raz kolejny, tym razem z wykładem pt. „Franz Stock - Ksiądz i człowiek w nieludzkim czasie”, który wygłosił w Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego. Mówił w języku polskim, którego nauczył się, by być skuteczniejszym w kontaktach z Polakami, w dziele jego osobistego wkładu w pojednanie między naszymi narodami-sąsiadami.
Pastor Erich Busse jest laureatem (2011r.) przyznawanej od 38. lat nagrody im. św. Brata Alberta, którą honoruje się osoby działające m.in. na rzecz pojednania wyznań i religii, porozumienia między narodami, przedstawicielami różnych kultur, środowisk. Odznaczeniem tym uhonorowano np. Lecha Wąłęsę, Rabina Polski Michaela Schudricha, ambasadorów, przedstawicieli świata nauki i polityki.
Miałam przyjemność na spotkaniach rozmawiać z pastorem już kilka razy, zawsze pozostawał we mnie, jako pamiątka tych spotkań, niedosyt czasu, i tematów, jakie poruszaliśmy z Pastorem, uważnie słuchającego pytań, zadawanych czasem bez znieczulenia, i starającego się na nie odpowiedzieć – w miarę swojej wiedzy. A posiada ją ogromną, i nie tylko chodzi o teologię. Jego uczciwość, kiedy zawsze – spotykając Polaków - rozlicza się z przeszłością w imieniu swojego narodu starannie podkreślając winy pokolenia ojców (jak ogromna większość Niemców), które były przyczyną nieszczęść, które spadły na Europę w XX wieku, i poczucie humoru, z jakim reaguje na ciążące na naszych wzajemnych kontaktach stereotypy. Atmosfera rozmowy staje się luźniejsza, możemy dostrzec, że nasze przez ostatnie tysiąclecie sąsiedztwo nie zawsze musiało być - z nazizmem niemieckim, większa część wspólnej historii była oparta na przyjaźni i współpracy, tak jak jest to teraz, w dobie istnienia Unii Europejskiej. Pastor jest taką Europą współczesną – w osobie ewangelickiego duchownego – która przyjeżdża do nas w miłe i inspirujące intelektualnie odwiedziny.
Teraz też rozmawialiśmy m.in. o zabytkach sztuki galerii w Dreźnie, o Saksonii, skąd pastor pochodzi, o szkolnictwie (temat aktualny w Polsce…) landu… I oczywiście o temacie spotkania: Franzu Stocku – chrześcijaninie, który niósł niemiecką katolicką posługę w czasie wojny z Francją. W czasie pożogi wojennej dawał świadectwo miłości bliźniego. Potem zapytałam Pastora, ilu jest rzeczywistych chrześcijan, ilu ich – takich prawdziwych ewangelicznych – było (w historii, współcześnie)? Pomyślał chwilę, i odpowiedział, z porażającą uczciwością, odwagą (jakże trudną do osiągnięcia w polskim tradycyjnym parafialnym katolicyzmie), że jeden ze świętych znanych z historii Kościoła, czy błogosławionych, otwarcie przyznał, że wzór Jezusa jest dla niego - za trudny (!)
Franz Stock – opiekun jeńców francuskich, Anioł w piekle wojny, miał talent artystyczny, pisał wiersze, komponował muzykę. To dla nas Polaków, tradycyjnie (edukowanych w PRLu, i teraz…) antyniemieckich, ciekawe informacje… Ten Niemiec nie był znany z posługi dla Francuzów we własnym kraju, dzisiaj też w Polsce z niechęcią (?) chce się słyszeć o niemieckim pacyfistycznym ewangelicznym katoliku; wystawy taka jak w Międzyrzeczu, i wykłady Busse, nie są wyczekiwane... Stock nawoływał do nie brania odwetu, nie mszczenia się na wrogach-nieprzyjaciołach w czasie I wojny światowej. Odwiedzał w lazaretach, on - katolicki niemiecki (z wrogiego wtedy dla Francji narodu) ksiądz - francuskich rannych żołnierzy… Niestety, nie pomogło to w odbudowaniu dawnego społecznego ładu, zdruzgotanego wojenną hekatombą, milionami ofiar, kalek. Po klęsce militarnej Niemiec, a przedtem przez 300 lat – bliskiego mariażu Kościoła niemieckiego z Państwem niemieckim – jak mówił Pastor – notujemy postępującą z latami laicyzację społeczeństwa. Erozję dawnych wartości. Ten proces rozkładu (tradycyjnej formuły chrześcijańskiej obyczajowości) zdaje się być nieodwracalny…
            Erich Busse opowiadał o osobach, postaciach, lekturach, prądach filozoficznych, które miały wpływ na Stocka. O pokojowym – także - nurcie w kulturze niemieckiej, wielowiekowej tradycji różnorodności i wolności myśli (obok epizodu nazistowskiego). Osoba Stocka, jej przykład, wspominanie o nim dzisiaj, to swoista, pokojowa tym razem, krucjata o odnowienie Europy po 1945 r., o demokratyzację stosunków międzynarodowych, odnowę stosunków międzyludzkich. Nawet w najgorszym czasie można było nie podporządkować się złemu prawu, opresyjnej władzy. Stock (podobnie jak dzisiaj czyni to Busse) swoją działalnością przeprosił (Europejczyków) za swój naród po I wojnie.
            Pojednanie wymaga starań wśród ludzi prostych, dzieje się na poziomie interpersonalnych kontaktów. To wiedza i wiara, że możliwa rzeczywistość jest z reguły, na pewno, bardziej skomplikowana niż dyktatura (gdzie wszystko jest proste), czy PR polityków bardziej czy mniej radykalnych… Pastor powiedział mi, że wszelka organizacja, struktury organizacyjne (jak np. Kościół), w które wtłacza się wielkie idee – mówił o kościelnej – nie jest demokratyczna z natury. Czyżby Wielcy w historii byli anarchistami ??
            Przeszliśmy do podziemi muzealnych, gdzie mieści się wystawa o Franzu Stocku. Jego obrazy, grafiki… I dokumenty epoki. Przemyślenia niemieckiego księdza, podążającego wtedy wbrew nurtowi historii swego narodu. Mającego odwagę sprzeciwić się Złu. Ilu było takich Niemców? Wiemy o ruchu antyfaszystowskim w czasie II wojny, a nieudanym zamachu na Hitlera. To ważna część historii powszechnej, którą Polacy muszą znać – równie dobrze, jak swoją narodową martyrologię. I najważniejsze – dla tych co mienią się w Polsce chrześcijanami, lub dobrymi ludźmi – wybaczanie krzywd jest niesłychanie ważną, konieczną rzeczą, jeśli mamy się od nich, od tych krzywd – uwolnić… A zasługujemy na to, jak każdy naród, każda społeczność, i każdy człowiek z osobna.

Iwona Wróblak
kwiecień 2019









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz