wtorek, 19 listopada 2019


E.E. Olgi Tokarczuk

E.E. Tym była młoda dziewczyna mająca zdolności mediumiczne. Inicjałami. Obiektem badań. Tematem pracy naukowej, trampoliną do kariery. Dla matki – należącą się Jej odskocznią od codziennych obowiązków pani domu, od braku możliwości zawodowej samorealizacji. Pretekstem, jeszcze jednym, do przyjmowania wizyt niejakiego Frommera, podkochującego się w niej, nie bez wzajemności – bo mąż, zajęty nadzorowaniem swoich fabryk tekstylnych, nie ma czasu na rozmowy z nią, do rozmowy o Niej, nie tylko o dzieciach i domu. I nie wiemy, czy coś z tej zapowiedzi romansu się ziściło, chociaż wzajemna skłonność ku sobie, a nawet wyznanie miłości, ze strony Frommera, zaistniało... Elzner miała może zbyt wiele do stracenia, męża, dom, dzieci, a przede wszystkim pozycję społeczną zamożnej pani domu...
            E. E. czyli Erna Eltzner, środkowe dziecko z rodzinie bogatego przemysłowca w Breslau (Wrocław) z przełomu wieków. Olga Tokarczuk jest współczesna w malowaniu relacji między rodzeństwem w rodzinie wielodzietnej. Problemy i zjawiska są pewnie podobne… Tylko wtedy Dziecko, jego rzeczywiste dobro, nie było bardzo istotne…
            Olga Tokarczuk pisze jak kobieta. Jak pisarz mądrzejszy o bycie kobietą, o jej - pisarki - kobiecą człowieka mądrość. I wrażliwość. Mądrzejsza o kobiecą spostrzegawczość. W taki sposób chyba nie napisałby mężczyzna… Że kobieta, nawet ta dobrze sytuowana, szczęśliwa (w miarę) w małżeństwie, z satysfakcjonującym życiem seksualnym, rzecz raczej nieczęstą wtedy, jest jednak przygnieciona tradycją dominacji tradycji patriarchatu… Do tego stopnia, że gotowa jest zaryzykować integralność młodej dziecięcej psychiki…
            Klasycyzujący (sienkiewiczowski..) fragment sagi rodziny Elznerów... Sceny z życia mieszczaństwa. Może pani Elzner osobiście nie poważyłaby się być sufrażystką... To nie jest w książce powiedziane, myślę, że po to, by czytelnik skupił się na istotnych dla Tokarczyk sprawach, dla przejrzystości struktury narracyjnej. W opowiadaniu o losach rodziny, o Ernie, jest luka, następna scena dzieje się kilka lat potem, w 1914 r., roku wojny.
            Tokarczuk ma dzisiejszą wiedzę o zjawiskach mediumicznych, w przekazach historycznych jest nasilenie występowania społeczno-towarzyskiego zjawiska pośredników ze światem duchów w okresie z początków ubiegłego wieku. Ludzie, jak zawsze, szukali odpowiedzi na najistotniejsze pytania. W epoce zaczynającej się rewolucji industrialnej szukali sensu życia na seansach spirytystycznych. Na ilu takich imprezach rozpadowi uległa niestabilna, może z tendencją do neurozy, niedojrzała osobowość? Pani Eltzner sama namawia dziecko, które kocha w swoim najgłębszym mniemaniu („rozwija, kształci” je?), na seanse spirytystyczne, z których mała wychodzi ewidentnie wyczerpana. Dlaczego? Czy tak bardzo NUDZI się jako Pani domu? Tak nieznośna była sytuacja kobiety niepracującej, pragnącej nowinek – a nie mogącej wtedy pracować, realizować się, z przyczyn obyczajowych? Czy pani Elzner chce być po prostu, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, towarzysko – trendy?
            Dziecka, małej Erny, broni nawet Duch przewodni. Mówi – dajcie jej spokój… Matki nie przekona. Twardą lekcję życia, swojej służebności rodzinie, społeczeństwu, posłuszeństwa, musi przejść każdy, zwłaszcza kobieta. I dziecko.
            Dobrze, że – w opowieści - zbliżało się lato i 15. letnia dziewczyna miała gdzie wyjechać na wakacje, odpocząć od duchów, zregenerować nadwątlone siły fizyczne. W wielkim, nieco zaniedbanym domu, z sadem, stawem i łąkami, należącym do siostry ojca, mogła uciec od Głosów, i od pytań o duchy... Nie musiała posłusznie – zamknięta w czterech ścianach, nagabywana przez ciekawskie siostry - czekać w pokoju, aż matka zawezwie ją na następne spotkanie ze spirytami. Bo MAMA prowadzi dom otwarty, a  goście mają prawo do rozrywki. Bo mama chce być modna. Bo w mamie podkochuje się Frommer, dogmatyczny stary kawaler, przedmiotowo traktujący Ernę, bardzo ambitny brat swojej kalekiej siostry, człowiek bez swojego życia rodzinnego, uciekający w tym celu do Elznerów, może po to by pogrzać się w ciepłym domowym zgiełku wielodzietnej rodziny (8. dzieci), Frommer tęskniący do kobiecej piersiastej pani Elzner. Na Ernę – by jej zrobić „naukową” (organiczną) wiwisekcję jak ususzonemu motylkowi, czyha także przyszły lekarz psychiatra, pragnie mieć temat na pracę doktorską. Ten, po kilku latach, w 1914 roku, z bukiecikiem przychodzi do sklepu modniarskiego, który prowadzi starsza już Erna. Ta pamięta, w jaki sposób ją traktował, i odprawia go. Słusznie.
            Nikt nie wie do dzisiaj, czym są medium, na ile odpowiadają na zapotrzebowanie społeczne epoki, ile w tym zaburzeń psychiatrycznych, nerwic, a ile rzeczywistego wglądu w świat alternatywny. Faktem jest, że umysły mediumiczne w pewnych epokach przejściowych, kiedy ludzie przeczuwali wielkie zmiany (wojny, rewolucje) objawiały się liczniej niż w czasach spokojniejszych. Dzisiaj pytanie o istotę mediumizmu nie straciło na aktualności. Psyche ludzka zdaje się być dla niektórych osobowości całym dostępnym im światem, łatwo przenikalnym dla innych energii, co jest bardzo niebezpieczne dla osoby, ze względu na integralność psychiki. Inna sprawa, że człowiek jest rzeczywiście – bardzo skomplikowanym – organicznym algorytmem funkcji biologicznych, i czymś dodatkowym, niepoznanym jeszcze, niezbadanym... Rozwój nauk ścisłych pozwoli może w przyszłości, niedalekiej, odpowiedzieć na pytanie o istnienie światów równoległych, o których już mówi literatura naukowa, o ich geometrię, wzór fizyczny. Pytanie o to, jako otwarte, zostawia nam Tokarczuk.

Iwona Wróblak
listopad 2019


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz