Lubuski Weekend Gitarowy – z dzwonkami w
tle…
Ostatni
koncert w XVI Edycji Lubuskich Weekendów Gitarowych. W tym roku, do tej pory,
głównie składał się z prezentacji laureatów konkursów szkolnych uczących się w
naszej Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Miedzyrzeczu. Koncerty odbyły
się w sali wiejskiej w Bukowcu i w Szkole Podstawowej w Kaławie. Trzeci z kolei
z koncertów organizator – Stowarzyszenie „Lubuski Weekend Gitarowy”,
zaplanowało w auli Szkoły Muzycznej w Międzyrzeczu. Także i w tym koncercie – jako
że prezesem Stowarzyszenia jest pedagog, Zdzisław Musiał nauczyciel klasy gitary
– udostępniono scenę młodym, wystąpili uczniowie Szkoły Muzycznej – partnera
LWG. Zagrała Agatka Baranek - wiolonczela, Alan Świątkowski – gitara klasyczna, Tomek Rogala - gitara i Kamil Czekała – saksofon.
W tym roku
formuła koncertów została poszerzona o prezentację niecodziennych…
instrumentów, będących także, bardzo często, dziełami sztuki. Marian Łysakowski
posiada łącznie ich około 700… Kolekcjonuje je od 40 lat. Maleńką cząstkę swej kolekcji
przywiózł nam z Zielonej Góry. Jest także podróżnikiem, doskonałym
gawędziarzem, relacje ze swych przygód w dalekich krajach na kilku kontynentach
zawarł w książce, która będzie wydana. Dobrze byłoby, gdyby powstała kolekcja
dzwonków w formie muzealnej ekspozycji.
Dzwonki to
także instrumenty… Ich dźwięk interesuje przede wszystkim kolekcjonera.
Umiejętnie wydobywa go z mis tybetańskich, i dzwonków, specyficzne efekty – za
pomocą pałeczki, która nie uderza,
lecz dotyka, muska posuwistym ruchem krawędzie instrumentu.
Dzwonki są magiczne. Przynoszą pomyślność. Odganiają
tradycyjnie złe moce… Mogą być modlitewne, rowerowe, służą jako kołatki
przydrzwiowe. Są dzwonki drewniane, ceramiczne, dzwonki owcze, krowie, końskie,
ośle. Dzwonki to – amulety... Misy tybetańskie (odwrócone dzwonki) współcześnie
służą (także) do muzykoterapii…
Dzwonki pozwalają się odnaleźć… w sensie praktycznym
(Łysakowski jest od 1974 roku pilotem wycieczek) i nie tylko znaleźć w takim znaczeniu… zważywszy na
wielowiekową tradycję ich używania w religijno – ontologicznych kulturach
wschodnich. Różne terapie bazują na tych doświadczeniach.
Pan Łysakowski wspominał także swe kontakty z byłym
pierwszym po wojnie dyrektorem naszego Muzeum Alfem Kowalskim.
Koncert
główny LWG w tym roku to występ Bartłomieja Filipowicza, nauczyciela klasy
gitary w Bolesławcu i Lubaniu, a jednocześnie koncertującego w kraju i za
granicą muzyka i kompozytora. Przedstawił nam, nie tylko teoretycznie – fingerstyle: jedną z technik gry na gitarze. Hybrydowy styl
grania na tym pięknym instrumencie, widowiskowy i jednocześnie wymagający wielu
dodatkowych umiejętności, przypominający w pewnym sensie grę na fortepianie...
Gitara Filipowicza nieco różni się, nawet wyglądem, od
klasycznej. Ma obniżony dźwięk. Jest też inaczej, niż to widzimy na „szkolnych”
koncertach, trzymana. Chociaż pan Filipowicz grał nam także J.F.Haendla jak
nazupełniej „klasycznie”…
Autorskie
utwory naszego przemiłego gościa – tchnącego pozytywnym nastawieniem do świata,
„profesorską” akceptacją, wysyłaną z każdym uśmiechem w stronę nas –
potencjalnych słuchaczy-uczniów w szkole Muzy…
Prostota i naturalność, z jaką trzyma instrument. Okrągłe nutki. Jakby gra na
gitarze była prosta i łatwa… Z pewnością mgr Filipowicz z takim – pozytywnym –
nastawieniem do ucznia osiąga sukcesy pedagogiczne, przede wszystkim, myślę, w
promowaniu kultury muzycznej i nawyków słuchania dobrej muzyki. Fingerstyle. Utwór:”Ciepły letni wiatr”. Czujemy jego ciepłość, jako tematu, wrażenia odczuwania na skórze stopni
Celsjusza, który zagrać jest pewnie nie takie proste. Jego delikatny
zefirkowaty powiew.
Znowu coś, zdawałoby się, nieprzekazywalnego. „Dreams”
czyli sny. Tajemniczość, niedopowiedzenie, wgląd w nieskończoność marzeń w
krainie, w której jesteśmy tylko niekiedy, gdy nasze fale mózgowe poukładają
się w powien sposób… Opowieść o odwiedzinach w Tym miejscu.. w tempie
relaksacyjnym, terapeutycznym – jak pedagogiczne wcielenie osobowości naszego
gościa. Technika, jej profesjonalizm, jest prawie (dla laików), niezauważalna,
jednak koncert ma miejsce przy widowni, która jest złożona z (młodych)gitarzystów,
dla nich to cenne nauki techniczne. Przekazane z dużą dozą artyzmu i smaku.
Jazzowy standard
„Czarny Orfeusz”. Własna autora aranżacja. Zabawa jazzowym tematem. I nutki
nostalgiczne, kwintesencja, tak myślę, wieloletniego osłuchania z różnymi
stylami muzyki, własne ich przeżywanie.
Pan Filipowiecz opowiada szerzej o fingerstyle. Technika wywodzi się z połączenia szkół gry na
klasycznej i akustycznej gitary, gdzie jest obniżona akcja strun. Daje to
wykonawcy więcej tzw. luzu, obserwujemy to w grze Filipowicza. Przenieść styl
gry z fortepianu na gitarę… już intuicyjnie dawno wiedziano, że te instrumenty
są pokrewne mentalnie.
Gitara w
fingerstyle jest małym zespołem: basem, perkusją, gitarzystą i
wokalistą. Można grać w ten sposób muzykę rozrywkową na wysokim poziomie. Słuchamy
jak brzmi hiszpańskie flamenco – połączone
z jazzem. Powtarzalność tematu z tonacją właściwą dla gorącej południowej
emocjonalności muzycznej. Matematyka jazzowa i namiętność tanga… Na końcu
ornament, jak zawinięcie czerwonego szala wokół tancerki w ostatniej figurze. Stylowo
też zabrzmiała samba bosanowa.
Filipowicz zagrał jeszcze kilka popularnych tematów muzyki filmowej.
Końcowy utwór
to ukłon w stronę organizatora, społecznika zasłużonego w dziele propagowania
kultury muzycznej w naszym regionie (kilkanaście lat organizowania LWG i
koncertów organowych) prezesa Stowarzyszenia „Lubuski Weekend Gitarowy” Zdzisława
Musiała, który jest też kompozytorem – wydał kilka zeszytów z nutami. „Allegro…”
zagrane fingerstyl, z dużym wkładem
aranżacyjnym Filipowicza, bardzo ciekawie zabrzmiało.
Organizatorzy
dziękują za wsparcie koncertów przez SGB w Międzyrzeczu. Patronat nad Lubuskim
Weekendem Gitarowym, jak w ubiegłych latach, objął Wojewoda Lubuski i Starosta
Międzyrzecki.
Iwona Wróblak
czerwiec 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz