Chińskie śledztwo. Błogosławieństwo noworoczne na Młyńskiej
Wielkie było oczekiwanie - pasjonatów
historii, międzyrzeczan. Oczekiwanie w
związku z planowanym remontem ulicy Młyńskiej, to teren
objęty ścisłym nadzorem archeologicznym, jedna z najstarszych ulic
naszego miasta o tysiącletniej historii. Ja też z niecierpliwością czekałam. Na
wielką przygodę poznawczą. Na przyjazd archeologów, zamierzałam im towarzyszyć…
Archeolodzy rozważali, czy podczas prac
natrafią na cmentarzysko, na którego fragmenty natrafiono podczas badań
ratowniczych zrealizowanych w 2002 roku.
Niniejsze zapiski to dziennik z tej przygody, fragmenty reporterskich relacji
publikowanych na bieżąco w prasie („Kurierze Międzyrzeckim” i „Przekroju
Lokalnym”), także na Międzyrzeckim Portalu Informacyjnym emiedzyrzecz.pl. Cieszyły
się dużą oglądalnością - historia naszego miasta pasjonuje jego mieszkańców.
Podróż przez Ulicę
Młyńską
Kwiecień 2014. Archeolodzy już są na Młyńskiej
Zgodnie z
harmonogramem prac i informacjami, jakich udzielili mi pracownicy firmy
realizującej przebudowę ulicy Młyńskiej o robotach, jakie będą wykonywane w ciągu
najbliższych dni, od 18 marca 2014 roku archeolodzy są na Młyńskiej, obecny jest
z racji nadzoru archeologicznego mgr Wojciech Kaczor z Poznania. Na początek w
ciągu jezdnym ulicy, po zebraniu kostki brukowej,
znaleziono materiał późnośredniowieczny i wczesnonowożytny – XV i XVI do XIX wieku w warstwie ciemnoszarej próchnicy
przemieszane fragmenty ceramiki i kości zwierzęcych. Jak przeczytałam w „Ziemi
Międzyrzeckiej. Zarys dziejów” - publikacji z sesji historycznej z roku 2004:
(Agnieszka Indycka, Tadeusz Łaszkiewicz: „Średniowieczne cmentarzysko
przykościelne na Rynku w Międzyrzeczu (przy nieistniejącym kościele św.
Krzyża”): „W latach 60. XX wieku w
trakcie budowy systemu wentylacyjnego schronu znajdującego się pod obecnym
budynkiem Urzędu Skarbowego (Rynek 3 – przedtem siedziba KP PZPR), odkryto
podobno liczne ludzkie szczątki kostne (informacja ustna mieszkańca
Międzyrzecza udzielona autorowi badań w 2002 roku)”. Czy na nie natrafimy?
Koparka
powoli zdejmuje ziemię z oczyszczonej z kostki
brukowej ulicy Młyńskiej. Większość powierzchni to ciemnoszara próchnica,
warstwa nienaruszona. Nikłe brązowe ślady drewnianych moszczeń XVI-wiecznej
ulicy. Z każdym dniem zbliżamy się do linii Rynku, napięcie rośnie… Może już za
chwilę będą kości z pochówków
późnośredniowiecznego cmentarzyska. W zeszłym tygodniu spod łyżki
koparki wyłonił się fragment fundamentów XVII-XVIII-wiecznej kamienicy.
Jest!!
Szpachelką wyskrobują znalezisko. To coś większego. Kawał skóry, dobrze
wyprawionej, duży fragment. I naczynie, nie potłuczone. W nim jest ten but ze
skóry! Ziemia na tej głębokości - od 1,90 do 2 metrów - jest wilgotna, zabytek dobrze się zachował. Z przodu jest
wiązany rzemykiem, kokardkę widać wyraźnie. Taki wyższy trzewik, może rycerski
albo należący do giermka. Buty w miastach nosili też mieszczanie. Pomyślałam,
że podobne widziałam na nogach naszych rycerzy Bractwa Ziemi Międzyrzeckiej,
oni przecież wzory czerpią z dawnych rycin. But ze spodem, ze śladami dziurek
po szydle, przyszywanym do górnej części. - Na
pewno ręcznie szyty - mówią archeolodzy. Jak przeczytałam w literaturze przedmiotu, najbardziej pospolitą w tym
okresie techniką łączenia części skórzanych było szycie przez dziurki wcześniej
nakłuwane szydłem… O datowaniu znaleziska archeolodzy nie chcą mówić - ustalą
to potem specjaliści - znaleźli je w warstwie, w której jest ceramika
wczesnonowożytna z XVI-XVIII wieku. Raczej - jak mówią - będzie to bliżej tej
pierwszej granicy wiekowej. Spalenizna,
której cienka warstwa jest widoczna, czy to może czasy szwedzkiego potopu,
kiedy został zrujnowany nasz zamek? Podobno nawet ceramika po tym okresie wykazuje
symptomy technologicznego regresu.
Czerwiec 2014. Jak to się nie zawaliło?!!
Młyńskiej tajemnic ciąg dalszy…
Stojąc nad
dziwną walcopodobną strukturą, w środku pustą, która wyłoniła się spod łyżki
koparki, słyszę od ludzi taki, jak wyżej, komentarz – Jak to się nie zawaliło?!! Bruk,
a potem asfalt nad rozparcelowanymi resztkami ruin pozostałych z rozbiórki
wypalonych poniemieckich kamienic był kładziony od około 1949 roku. Starsi
mieszkańcy pamiętają jeszcze, jak po wojnie w tzw. czynie społecznym
odgruzowywali to miejsce, a materiał wywozili wagonikami kolejki na pobliskie
brzegi wylewającej corocznie Obry, aby je podnieść i wzmocnić. Czy wiadomo
było, że pod cienką warstwą betonu, potem asfaltu, są puste przestrzenie, które
mogą tąpnąć pod ciężarem przejeżdżających aut? Według dzisiejszych wymogów
miąższość drogi powinna mieć grubość - 25 cm tłucznia, 15 cm stabilizacji, i na
wierzchu - 25 cm masy bitumicznej.
Sklepienie
łukowe z cegieł. Konstrukcja jest dużo starsza niż towarzyszące jej fundamenty
ław niemieckich kamienic. Widać to po cegłach, i po użytej zaprawie. Z którego
wieku? Archeolodzy obracają w rękach ich ułamki i - zdecydowanie wstrzymują
inwestycję… Z wywiadów, z rozmów, wiem tyle, że podobnie wyglądające piwnice
pobliskiej Apteki Ratuszowej są bardzo stare, może średniowieczne.
Piękna łukowata budowla, sklepienie
kolebkowe. Przechodnie komentują: może to
sklepienie piwniczne? Z wnętrza wyciągnięto stare bańki po produktach
ropopochodnych, może w tym celu pomieszczenie było (powtórnie?) używane. Na
dnie wnęki, o wymiarach 1,90 m w najwyższym miejscu i długości 5 m, gruz z
cegieł. Od strony Ratusza pomieszczenie kończy się ceglaną ścianą, w niej mały
szyb wentylacyjny. Znajdują tu żeliwne zawiasy drzwiczek do jakiegoś
wejścia/czy wyjścia, mimo rdzy widać, że są pięknie rzeźbione, również żeliwne
zdobienie być może górnej części kominka. Z drugiej strony wnętrze zamyka
gruzowisko. Na zewnątrz z góry oglądamy ceglaną powierzchnię, jest nieco
przygnieciona - jednak po niej na ulicy przez dziesiątki lat jeździły samochody,
z kwadratowym szybem wlotowym, obudowanym później - wyraźnie młodszą cegłą.
Same tajemnice! Wszyscy jesteśmy podekscytowani. A miało się już tu - do
skrzyżowania z ulicą Waszkiewicza, nic ciekawego, pod względem odkryć
historycznych, nie zdarzyć, skoro wcześniej nie uchwycono średniowiecznych
pochówków.
Mozaika podziemnych
międzyrzeckich tuneli nie kończy się…
W piątek inspektor do spraw
archeologicznych Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gorzowie Teresa
Witkowska pozwoliła inwestorowi na rozbiórkę sklepienia. Zachowano dla przyszłych
badań to, co jest możliwe - bezpieczne minimum tkanki zabytku, jest nim tu
zarys fundamentu kamiennego i muru ceglanego.
Mozaika podziemnych międzyrzeckich
tuneli nie kończy się na odkrytej w czwartek piwnicy/przejściu w poprzek zabytkowej
ulicy Młyńskiej bynajmniej... Okazało się przy tym, że odsłonięto dotąd tylko
fragment podziemnego systemu XVI-XVII-wiecznych korytarzy, jakim jest
podbudowane nasze miasto, w jego starej części. Po demontażu łukowatego
sklepienia od strony plantów pokazał się otwór… archeolodzy zajrzeli tam -
ujrzeli korytarz, dalej po kilku metrach wyjście na górę a potem ściana!
Zamurowane. Dokąd biegnie? (i co jest w korytarzach). Może uda się to kiedyś
zbadać?
Oczywiście nie może być tych
korytarzy na żadnej mapie miasta. O tym, że były powtórnie używane, świadczą
znalezione w nich kable elektryczne, przewody, skorodowane, na pewno nowożytne
- czyli od początku XIX wieku po okres współczesny. Niezidentyfikowane
przedmioty żelazne, fragmenty kominków, przedtem zastawa stołowa, sztućce itp.
Ściany piwnicy na kamienno-ceglanym fundamencie były też osmolone.
Kolejny zabytek na
Młyńskiej
Doskonale
zachowane belki, jest ich pięć – ułożonych w poprzek Młyńskiej. Przypuszcza
się, że być może będą widoczne na linii wykopu kanalizacyjnego również dalej, w
kierunku skrzyżowania z ulicą Waszkiewicza. Prostopadle do nich, w miejscu,
jest ułożony gruby bal wzmacniający ten odcinek. Bale są jasne w środku, po
wycięciu do badań fragmentu drewna widoczne są słoje rocznego przyrostu. Drzewa
to iglaki, najprawdopodobniej sosna. Dobrze zachowany w wilgotnych warstwach
czarnej i szaro-brunatnej ziemi odcinek średniowiecznego traktu prowadzącego
kiedyś zapewne do zamku.
Niespodzianka
na Młyńskiej…
A już wydawało się, że na Młyńskiej
na przewężeniu ulicy do linii Ratusza nic arcyciekawego się nie pojawi, w
rodzaju oczekiwanych pochówków, które, jak powiedział dr Marceli Tureczek z
Uniwersytetu Zielonogórskiego, zmieniłyby historyczne
widzenie tej najbardziej, z punktu widzenia naukowego, interesującej części
naszego miasta. Zbliżamy się do miejsca na wysokości zachodniej pierzei Rynku, gdzie
w 2002 roku odkryto kilkanaście pochówków - chronologię cmentarzyska określono
od około połowy XIII do niemal końca XV wieku. Cmentarzysko zlokalizowane było wokół
wzmiankowanego w źródłach pisanych kościoła św. Krzyża. Odkryty podczas badań
ratowniczych jego fragment
wchodził od zachodniej strony pod terenem dzisiejszego Ratusza. Koparka drążąc
wykop pod rurę kanalizacyjną na głębokości ponad
metra odsłoniła zwalisko kamienicy, być może XVII czy XVIII-wiecznej, w każdym
razie dużo starszej niż budynki stojące po obydwu stronach ulicy Młyńskiej. To
niespodzianka, tej kamienicy nie ma na dostępnych mapach. Wchodzi też na około
pół metra w obszar dzisiejszej ulicy. Odsłonięte jest ponad 5 metrów jej
fundamentów; głazy kamienne, przemieszane warstwy cegieł, struktury gliniastej
i szaro-brunatnej ziemi…
Na Młyńskiej
historia Międzyrzecza najmłodsza
Półmetek
odcinka ulicy Młyńskiej do skrzyżowania z ulicą Waszkiewicza. Dokładnie
naprzeciw Apteki Ratuszowej. Jest ciągle widoczna zabytkowa droga, bale
drewniane, moszczenia jej na długości ponad 40 metrów, trakt miejscami
zanikający. Średniowieczny.
Ze zdjęć lotniczych (z 1937 roku)
wiadomo, że w miejscu dzisiejszej ulicy Młyńskiej, na odcinku od Ratusza do
skrzyżowania z ulicą Waszkiewicza, stały okazałe domy. Wyburzono je w latach
50. XX wieku. To właśnie ich grube fundamenty odsłania dzisiaj koparka, widać
też zwaliska cegieł, ktoś z pamiętających te czasy przechodniów mówi, była tu
kawiarnia. Spod asfaltu, na głębokości kilkudziesięciu centymetrów, wyziera
miejscami poniemiecki bruk. Zarys fundamentów mówi, że dzisiejsza Młyńska za
Ratuszem ostro wtedy skręcała w prawo i była węższa niż obecnie. Na
dzisiejszych plantach także stały domy. Mówi o tym przedwojenne zdjęcie
lotnicze z zaznaczoną posesją, po której zostały tylko fundamenty.
O podziemiach
międzyrzeckich ciąg dalszy
Dzięki
uprzejmości pań pracujących w Aptece Ratuszowej schodzimy do jej piwnic.
Dlaczego? Bo według naszych regionalnych historyków są bardzo stare. Labirynt
korytarzy i wnęk. Tamten schron na ulicy miał w najwyższym miejscu metr
dziewięćdziesiąt, eksploracja nie sięgnęła podłogi, zaścielonej przez gruz
ceglany. Tutaj widać na dnie kamienie. Ściany są pobiałkowane - to zdecydowanie
późniejsze, mówi jeden z poznańskich archeologów. Schodzimy wąskimi kamiennymi
stopniami na poziom, na którym zarejestrowany jest wykop na Młyńskiej. Jest tak
samo głęboko jak odkryte na Młyńskiej piwnice, czyli… to z tej samej epoki? XVI/XVII
wiek. Południowa krawędź Młyńskiej przy plantach idzie po linii starej zabudowy
istniejącej w tym miejscu przynajmniej od XVI wieku.
Chińskie śledztwo.
Błogosławieństwo noworoczne na Młyńskiej
FU - chiński znak błogosławieństwa.
Dziwaczne znalezisko na Młyńskiej. Było w zwalisku jednej z piwnic - jest ich
przemieszanie, ciekawe historycznie; nawarstwione jedna na drugiej konstrukcje
pod niemieckimi budynkami, datowane od XVI wieku po czasy późnonowożytne, archeolodzy znaleźli - w warstwie
nowożytnej (!) COŚ z chińskim ideogramem i wyraźnie widocznym obok
wizerunkiem Księgi Przemian I Ching i być może wizerunkami kilku jakichś
nierozpoznanych przeze mnie – jest to bardzo zatarte – buddów. Ale to nie
Chiny, lecz niemiecki Meseritz przed wojną… Postanowiłam przeprowadzić
śledztwo.
Archeolodzy
mówią, że znaleziska trzeba łączyć z kontekstem. Było nim zawalisko (podobno)
hotelu należącego, jak mówili mi przybyli tu po wojnie międzyrzeczanie, do
formacji nazistowskiej SS, z cukiernią na parterze (po wojnie w tzw. czynie
społecznym osiedleńcy te budynki, częściowo wypalone, wyburzali), okazałego
białego dwukondygnacyjnego budynku znanego z fotografii lotniczej z 1937 roku
(to by się zgadzało - były z NIM, z FU, zastawa - (też i niestłuczone)
porcelanowe talerze, salaterka i dzbanuszek do śmietanki (na porcelanie żywe
kolory widoczne po przetarciu kurzu kilku dziesięcioleci) firmy Rosentall
istniejącej zresztą do dzisiaj (i nadal produkującej porcelanę). Może to
obrączka (długości kilku cm) spinająca serwetki, może TO COŚ trzymało zasłony w
oknach, albo rogi obrusów (czy cukiernię prowadził Chińczyk? według opinii
historyków - raczej nie). To skąd te Chiny?
Zastanawiam się… Międzyrzecz już od czasów swej świetności utrzymywał szerokie
stosunki handlowe, kupiec Johann Volmer handlował z Chinami (miał dom naprzeciw
Ratusza w miejscu dzisiejszego postoju taksówek), sprzedawał im sukno, kontakty
z dalekim Wschodem były utrzymywane za pośrednictwem kupców rosyjskich. A może
jakiś Chińczyk osobiście zgubił TO na Młyńskiej, będąc tu w interesach? A w
ogóle, co tam jest napisane? Może zapytam Chińczyka? Jest ich kilku w
Międzyrzeczu, jest chiński sklep (tzw. chińska
synagoga – sklep mieszczący się w budynku dawnej synagogi na ul. ks. Piotra
Skargi). Pokazuję fotografie. Zapytana Chinka nie ma wątpliwości. Na komórce
wystukuje mi tłumaczenie – błogosławieństwo. Noworoczne Błogosławieństwo. Ktoś je przywiózł z
Chin i zgubił tu na Młyńskiej - być może.
FU. Chiński znak
"Fu" oznacza błogosławieństwo, życzenie szczęścia, powodzenia. FU
jest malowany w czasie święta Nowego Roku.
Buddów niestety nie
udało mi się zidentyfikować, zbyt zatarte są wizerunki.
FU chiński znak Błogosławieństwa (ze
stopu brązu) – jak zgodnie mówią archeolodzy i znajomy konserwator zabytków –
nie jest bardzo stary. Czasy nowożytne, wnioskując o stopniu oksydacji (proces
łączenia się pierwiastków i związków chemicznych z tlenem, utlenianie) początek
XX wieku, może nawet okres II wojny światowej (w Kęszycy stacjonowali Hindusi,
może to oni zgubili?). Powiem więcej, jest drugi FU w Międzyrzeczu (w zbiorach
prywatnych). Srebrny, odlany według dokładnie tego samego wzoru, przez
dziesięciolecia był pamiątką z czasów szkolnych, prezentem. Znaleziony gdzieś w
naszym mieście po wojnie, dorobiono doń spinkę i służył jako broszka. Teraz
właścicielka będzie go nosić ze świadomością, CO ZNACZY… (Czy ktoś ma jeszcze
taki zabytek z niemieckiego Meseritz??) Po drugiej stronie zabytku są trzy
punce (znaki wytwórcze) - moje śledztwo nie jest zakończone.
Kontakty z kupcami rosyjskimi - jako
pośrednikami w handlu z Chinami (taki na pewno był) - temat jest po prostu
jeszcze niezbadany, czy dotąd ktoś z naszych regionalnych historyków się tym
zajmował?
Łopata archeologa
jest najlepszym weryfikatorem historii. Kilka dni temu - była to ostatnia
bodajże studzienka wydrążona tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Waszkiewicza -
porcelanowa wizytówka (?) zestawu myśliwskiego, dobrze zachowana Jeager
Porzellan Bavaria – jak się dowiaduję - chińska
fabryka Marktrewitz, okres 1925-1945 PMR Jaeger & Co. Kontakty z Chinami
nigdy nie ustawały, teraz również je mamy.
* *
To moje reporterskie notatki. Pamiętnik wspaniałej przygody.
Moje zadanie polegało na relacjonowaniu na bieżąco odkryć na ulicy Młyńskiej -
dla międzyrzeczan, na zainteresowaniu opinii publicznej naszą historią. Mam
nadzieję, że będziemy mogli zapoznać się z wynikami badań i opracowaniem zabytków,
z profesjonalnym sprawozdaniem z nadzoru autorstwa ekipy poznańskich
archeologów, którą kierował Wojciech Kaczor, podczas inwestycji przebudowy ulicy Młyńskiej. Naszą wiedzę o historii Ziemi
Lubuskiej, Ziemi Międzyrzeckiej, trzeba stale uzupełniać. Inwestycje miejskie
są dobrą ku temu okazją.
Iwona Wróblak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz