sobota, 25 lutego 2017

Ballada o Grzesiu

            Czwarte piętro w bloku. Mieszkanie pani Kominkiewicz. – Do mnie: Może napije się pani herbaty? 6. letni Grzesiu na kolanach u cioci Uli. Na  twarzy dziecka radość. – Kto rządzi w domu? – śmieje się mama – Grzesiu rządzi. – Facet – mówi ciocia do Grzesia - nie napinaj się tak, bo mnie ręce bolą. Kobiety siedzą w kuchni. – wiesz, co z Grzesiem robiliśmy wczoraj – to jedna z córek pani Kominkiewicz - tańczyliśmy, wiesz, o tak... – pokazuje. –  co, Grześ rapował.
            Porażenie mózgowe – ludzie czasami zachowują się tak, jak gdyby to było zaraźliwe. Nie wiedzą, na czym to polega. Grzesiu taki był od początku. Lekarze mi mówili, że u takich wcześniaków może to mieć miejsce.
            Pani Kominkiewicz kończy sprzątanie w kuchni. Zapalają papierosa. – wiesz, napisałam kartkę, wisi na lodówce: od jutra nie palę. No to dziś jeszcze mogę, nie? Śmiejemy się.
            - Mnie się wydaje, że jak jest dużo miłości i dużo takiego postanowienia, że jak to ma nie być dobrze, kiedy musi być dobrze, skoro się nad tym pracuje. Czekamy na panią Miłkę (Ludmiłę Gogoc). Zaczynają się zajęcia. Zapalamy kadzidełko. Dla Grzesia to znak, ten zapach, że się rozpoczyna. Pani Miłka wita się z Grzesiem. – Cześć Grzesiu, dzisiaj pada deszcz, patrz, mam mokre włosy, chcesz dotknąć?- Masaż ciała dziecka – Mała myszka zaglądała, po brzuszku skakała... Wrażenia słuchowe. Podchodzą do szyby – posłuchaj, jak woda uderza... pani Miłka postukuje palcem w szybę okna. Dziecko się  uśmiecha, radość jest widoczna na twarzyczce. „A teraz będziemy się bawić” – to nagranie z taśmy. Obydwie z mamą Grzesia kołyszą dziecko w kocyku jak kołysce. Jak u mamusi w brzuchu... Miękkie tony w głosie nauczycielki – rewalidatorki. „Powoli wymachujemy rękami”. – Grzesiu, pięknie stoisz na  nóżkach... otwórzmy dłoń – przesuwa paluszki Grzesia po szorstkim materiale o żywych czerwono – zielonych kolorach. Dziecko odwraca głowę, muska policzkiem twarz nauczycielki. Pani Miłka – nie, nie teraz całowania, całuski będą potem, teraz pracujemy – zaciska rączkę Grzesia na poduszce wypełnionej czymś chrzęszczącym. Rytmiczne dźwięki z taśmy – klaszczemy... Teraz usiądź ładnie, Grzesiu – klepie policzki dziecka – spróbuj dotknąć policzka, Grzesiu spróbuje tez dotknąć brzuszka, tak?, drugą rączką też...
            Ludzie myślą – jestem zdrowy, to mnie nie dotyczy, nie interesuje, nie ma takiego problemu w moim świecie. Nie mam takiego dziecka, nie ma go  w rodzinie. Ale to może być wypadek samochodowy, uszkodzony nerw. To może przytrafić się każdemu.
            Masaż paluszków. - Ruszamy nogami – nauczycielka klepie nóżki, zgina je. Teraz praca w obrębie główki. Dotykanie wnętrza dłoni dziecka. Ćwiczenia trzeba powtarzać jak najczęściej. Nazywa się to budzenie świadomości ciała. Żeby Grzesiu umiał z niego korzystać. Wykorzystywać rękę do  zaciskania. Zdrowe dziecko uczy się tego nieświadomie. W tym domu, w rodzinie pani Józefy, pani Gogoc ma pewność, że zadane ćwiczenia będą robione.
            - Jak ktoś mi mówi – ty to masz dopiero męczarnię, piątkę dzieci i chory Grzesiu. Jaką ja mam męczarnię, przepraszam bardzo, jak ja bym nie  chciała się męczyć, nie chciałabym go mieć, to są środki. Dla mnie to żadna męczarnia. Jeżeli ludzie tak podchodzą do tego, do czego my dojdziemy?  
            Z Grzesiem ćwiczą wszyscy. Pani Kominkiewicz – mam dużą pomoc. Przerażam wielu, bo nie wszyscy myślą, że mogliby mieć taką siłę, jak ja.  Pani Gogoc – Zbudować dobry kontakt z dzieckiem, to najważniejsze. Jego rodzeństwo podpowiedziało mi, gdzie go całować, na jakie pieszczoty reaguje. Grzesiu dobrze się czuje, kiedy jest bezpieczny. On jest najważniejszy, wszystko jest robione dla niego, dla jego potrzeb. Ale to my kierujemy jego zabawami, bo chcemy cos osiągnąć, pobudzić go. Ważne w otoczeniu dziecka są stałe elementy. Te same rzeczy, twarze.
            Pani Józefa - Nie zamieniłabym go na inne dziecko. Żadnego z dzieci nie oddam, póki mi sił starczy i będę zdrowa. Wszystkich ich równo kocham. Oni się go nie wstydzą, nie ma tak, że nie wezmą go na spacer. To jest ich Grześ. Krzysiu mówi – niech mi ktoś powie, że on jest głupi!... Nie będziesz na  mojego brata tak mówił!... Nawet się nie ważą krzywo spojrzeć.
            Grzesiu ma duży wpływ na to, jakich  mają kolegów i jacy w ogóle są. Ciocia Grzesia – Grzesiu nas wszystkich wychował – może się cieszyć – on  na swoim postanowił. Wszystkie ciotki, co przychodzą... Muszą najpierw wziąć go na ręce, bo on jest najważniejszy. Mama Grzesia – Jak się ma ciężkie chwile... Grzesiu się uśmiechnie i jest człowiekowi lżej. Ale jest jeszcze dużo sytuacji, że wydajesz się gorsza, bo masz chore dziecko.
Grzesiu to straszny pieszczoch. Jak się mu ileś razy nie powie, że się go kocha, wycałuje, to czuje się obrażony. On musi czuć, że jest bezpieczny, że go  kochamy. Bardzo wyczuwa atmosferę w domu, zauważa, kiedy w domu nie ma kogoś z domowników. Tak, Grzesiu nas wychowuje...
            Rewalidacja dzieci niepełnosprawnych to obowiązek szkolny. Jest zagwarantowany rozporządzeniem Ministra Edukacji i Sportu. Grzesiu ma przyznane 10 godzin tygodniowo. Pani Józefa – dlaczego władze finansują tylko 6 godzin? To bardzo ważne – znajomość przepisów, osób i instytucji, do  których można się zwrócić. Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna, dyr. Koziński zawsze stara się pomóc, dużo mu zawdzięcza. Ze starostwa jest bus na  hippoterapię. A jak wygląda życie codzienne osób opiekujących się ludźmi o obniżonej sprawności? Wysokie krawężniki, brak podjazdów dla wózków inwalidzkich. Urzędy, biura, które są na piętrach... Długa lista żalów.
            Pani Kominkiewicz – nie możemy zostawać sami ze swoimi problemami. Oprócz „Grupy Wsparcia NASZE DZIECI” musimy liczyć na pomoc instytucji w tym celi istniejących. Najważniejsza jest wytrwałość. Nie płakać, tylko kochać i pomagać sobie wzajemnie, dzielić się doświadczeniami. Rodzice dzieci – pogoda ducha niech was nie opuszcza... Zastanawia się chwileczkę – chciałam podziękować moim sąsiadkom... – pani Kozub i p.  Kozłowskiej, na której pomoc mogę zawsze liczyć. I SP nr 2, grupie wsparcia.


Iwona Wróblak
lipiec 2003

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz