poniedziałek, 27 lutego 2017

PIĘĆ MINUT…

            Izabela Suchowska to niespokojna dusza. Chociaż już nie mieszka u nas, w Międzyrzeczu, pamięć tworzenia własnej wizji świata w spektaklu teatralnym, teatr na Zamku realizowany kilka lat temu, jeszcze w szkole średniej, „zarażenie” pracą społeczną z ludźmi na scenie, pchnęło ją znowu do  zrobienia następnej sztuki.
            Jej aktorzy są z L.O.: Danuta Wójcik, Kamila Pers, Karolina Piosik, Karolina Stadnik, Jagoda Ziółkowka, Agnieszka Bosiacka, Marcin Olejniczak już studiuje. Pracują z Izabelą dwa miesiące.
            W sobotnie popołudnie 28. czerwca grupa teatralna Izabeli Suchowskiej miała na scenie MOK swoje pięć minut. Miało to być tylko dla znajomych, moim zdaniem niesłusznie, bo spektakl był dobry, a to z powodu tak pomysłu, jak i realizacji, reżyserii, i aktorstwa.
            Muzyka, scenografia i kostiumy, ich dobór współtworzyły, w interakcji z widzem, sztukę. Temat, oparty na tekstach Mrożka, Nietzsche’a i  Modzelewskiego, mówił o zmaganiu się człowieka, jego samego i w grupie społecznej, rodzinnej, ze śmiertelnością ciała, z rozpadem. Walce człowieka postawionego wobec faktu, że jego życie nieuchronnie się skończy, raczej wcześniej niż później. Zanim się człowiek do tego końca przygotuje. Czas, jaki jest nam dany, NASZE PIĘĆ MINUT, to temat, który interesuje Izabelę. Co z nim zrobimy, jak i czy zdamy egzamin, i czy człowiek zostanie sam?  Chyba tak... Istotna jest walka, poprzez (aktywne) trwanie, przez te pięć, w perspektywie czasu, jakie ma dla Nas świat czy wszechświat, te małe pięć minut. Człowieka przepłukują fale doświadczeń życiowych, może nie zostanie nic z niego jako Obiektu, a może – jednak - COŚ, ta właśnie jego obecność – przez chwilę. Te pięć MINUT, jakie jest dla niego, które MU DANO, jakie może spożytkować. Jeszcze raz pytają go inni, on sam, co robi ze swoim czasem. Na ile pochłonie go własne wnętrze, czy poza własną osobą dostrzeże rzeczywistość, zewnętrze, czy jest zdolny, w swojej psychice, oddzielić rzeczy przemijające. Ostatnia scena – kiedy siedzi na Krześle sam, niemy, nieodpowiadający. Może nie zna odpowiedzi? Czy one są, te odpowiedzi?  
On jest sam, NA SCENIE, myślę, że na pewno JEST, jakikolwiek - w swoich PIĘCIU MINUTACH sztuki. To bycie jest, moim zdaniem, istotą myśli tekstu scenariusza.
            Spektakl podobał mi się, zamiast ocen i recept dostrzegłam tam nie wyrażony wprost słowami rys głębokiego współczucia dla człowieka, dla ludzi, wrażliwość wobec pytań go otaczających. Uważność czytania i rozumienia literatury przez Izabelę Suchowską, słuchania, pokora wobec pytań.
            Oglądaliśmy piękną, dojrzałą próbkę przemyśleń pani Suchowskiej na scenie. Mamy nadzieję, że to nie ostatni jej spektakl tu, w Międzyrzeczu.


Iwona Wróblak
sierpień 2003

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz