niedziela, 19 lutego 2017

Podróż od chaosu do porządku

            Torun Katarina Linge z Norwegii. Impresje z życia. Wystawa prac w Międzyrzeckim Muzeum. Galeria.
Wielkie płótna w akrylu. Obrazy skompilowane z różnych tworzyw. Akryl, papier, płótno i fotografie, rysunki. Motyw główny. Interakcja pomiędzy ludźmi, naturą i królestwem zwierząt – jak pisze o sobie autorka. Bogactwo koloru i form. Intuicja i poszukiwanie. Podróż od chaosu do porządku. Ekskursja od niejasności do przejrzystości.
            To ciepłe obrazy – mówi mi jeden z lokalnych artystów malarzy. Przyjemna przestrzeń. Uporządkowane wnętrze. Obrazy, który grzeją pomieszczenie. Myślę  że Całość jest zamkniona, jakby to ujął któryś z romantycznych poetów – zamknięta w każdym płótnie… Treści, myśli, nie  wydobywają się na zewnątrz, (nie zawłaszczają) nie ranią swoim chaosem - naszego wnętrza, poczucia estetyki. Ciepłe są dlatego także, że obraz powinien być zbliżony do (N)natury. Musi mieć jej Natury, proporcje. I tu naturalizm, czy abstrakcja – to Jedna materia… Mówimy o obrazach abstrakcyjnych Torun Katariny Linge.
Jest Całością Świat Torun Katariny Linge. Mówi mi ktoś, że – nieco – przypomina Klimta… Myślę, że chodzi o klasyczność, o dobrą szkołę warsztatową. Tam też – jest oddzielenie (poszczególnych klastrów) w przestrzeni obrazu, oddzielenie wyraźne często, liniami, fakturą form, barwą farb, wektorami pociągnięć pędzla. Jest poukładane.
            To ma związek z medytacją. O CZYM, nad czym medytuje? Co Ją zajmuje? – pytam autorkę. Jej medytacje przelewają się na płótna. Akceptacja. Przebaczenie, pojednanie. Nasze własne ze sobą. Z ludźmi, z emocjami. Konflikty, które się zdarzają, wkłada w obrazy (dystansuje się), i zamyka – możliwe jest przez to spojrzenie na nie niejako z lotu ptaka. Jak na dzieło, które wymaga poprawek, może obrócenia, dla lepszej przejrzystości, odwrotną stroną. Jej świat jest takim dziełem malarskim – (w ciepły sposób) kompilowanym nieustannie. Poprzez kontakt psyche ze światem. Ze (Ś)światem – swoim, zewnętrzem. Sugerowanie koniecznego kontaktu innych ludzi z podobnymi im czującymi istotami. W celu wspólnego zrozumienia, że Świat jest  JEDEN. A my, być może (może na pewno), jesteśmy jego funkcją (czy jedną z funkcji). Co nas absolutnie mnie deprecjonuje. Co nas stawia w tym  centrum, które jest w każdym miejscu w kosmosie. Założywszy jego korpuskularność…
            We wszystkim są wspomnienia. Okruchy wspomnień u malarza tworzą barwy, linie, kształty. Kolory, jak mówią kolokwialnie malarze, pomagają, kolor zwycięża (wątpliwości)… Pamięć zawarta w nas jest rzeczą zasadniczą, wiąże się z (nieustającą) nauką, wyciąganiem wniosków. Łączeniem w  mózgu połączeń nerwowych w nowe sieci. Tworzeniem siebie po raz kolejny, po nowemu. Stąd może te klastrowe pęknięcia. Odgradzanie, zamykanie dróg, które prowadzą donikąd, i otwieranie nowych ścieżek, tworzonych przez Nas, odkrywanie tych istniejących biologicznie, w strukturach helisy.
            Głęboko moralna jest ta sztuka, zaaangażowana. W sposób głębinowy związana z byciem świadomym posiadania tzw. wielopoziomowego lustra własnej duszy, jak to się poetycko nazywa. Wzięcie na siebie bólu, konsekwencji, istniejącego napięcia między skrajnościami, czy opozycjami. Życie jest sztuką, a sztuka jest życiem – jak najbardziej. Są powiązane ze sobą aspekty funkcjonowania człowieka tworzącego.
            Jest tu, jak mi ktoś ze zwiedzających podpowiada, historia (rozwiniętej struktury osobowej) aspektu płci, kobiecości – komponent ważny. Widoczny w doborze kolorów. Barwy na jednym z obrazów się Polaryzują. W stricte kobiece róże, fiolety, zielenie, pomarańcze, czerwienie, burgundy, takich się zazwyczaj nie uświadczy na obrazach malowanych przez mężczyzn. Kobiecość wysubtelniona, jej esencja, sposób (kolorystycznego) patrzenia. I  relacje z przyległymi męskimi, być może, szarościami. Wiadomo, że u malarza kolor jest funkcją definiowaną twórczości… Barwy mają może, mogą mieć, związek z piękną przyrodą norweską – myślę, że ma ona głębinowy wpływ na zakorzenienie w miejscu tworzenia, chociaż malarka twierdzi, że chodzi jej  o wewnętrzną artystyczną ekspresję – co nie jest sprzeczne.
            Mają tytuły obrazy. Wyraźne, literackie. Remisja. Barwny akryl z elementami linii niezamkniętego ślimaka, potencjału, który od zarania stwarza nadzieję na rozwój. I geologia naszej struktury osobowościowej. Dosłownie – stratygrafia. To oczywiście uproszczenie, chodzi o przejrzystość… wpływ faktów zdarzających się w naszym życiu jest dużo bardziej skomplikowany, na pewno nie tak linearny. Jest colagem. Jest pismem (islandzkim, norweskim, łacińskim, niemieckim, francuskim, hebrajskim etc.) jak tabliczki klinowe. Zawierajace mitologie świata, które mają (S)łowo mantrowe, frazę mantry – przebaczam. To pierwsza potrzeba człowieka, który ma się odrodzić – w sposób feniksowy, czyli realny. Istotny – istotny dla Niego przede wszystkim, i dla innych także. Dla jego relacji – z otoczeniem, z innymi obiektami: ludźmi, przyrodą, historią, przyszłością, której tym samym stworzy warunki zaistnienia.
            Jest Feniks – i jego pożerający się ogon, tajemnica, cywilizacje świata, słynny mit archetypiczny. Jak inne, obraz pokawałkowany – nasza wiedza składa się z (większych i mniejszych) okruchów, które scalamy sobie bardziej lub mniej – raczej bardziej – nieprzypadkowo. Dużo tu złota, zdobnych złocieni, kolistych, w burych cieniach jaskiń naszej zabarwionej mitologią historii, projekcji rzuconej na papier i rysunki naskalne, na literaturę… Na  sztukę. Narracja literacka między piktografami pisma obrazkowego, pierwszego z kodów ludzkich. Księżyc - to światło ciała niebieskiego towarzyszące nam od setek tysiącleci, odbija nasze marzenia i projekcje, jest źródłem wrażeń estetycznych – również. Nakłada się na inne źródła światła (słoneczne), tworzy z nimi interferencje.
            Zakorzenione. Obraz. Jaskinia. Ciemne barwy z prześwitem stalaktytów i stalagnitów. Mroczne zakamarki psyche. Które trzeba poznać u siebie. Jest miejsce w życiu, powinno być, na Zabawę, która jest dziecięcym, i nie tylko dziecięcym, motorem rozwoju. Eksperymentowanie, cieszenie się zabawową formą, jasne pastele kółek rozkręconego zegarka, drobiazgów, zadziwienie prostymi grami w układanki, rozsypane puzzle.
            Czarne zasłony, spłatane przemyślnie sieci barwy ciemnej często próbują przykryć nam radość egzystencji. Ważne jest, żeby je odsunąć nieco z  obrazu – przy świadomości ich istnienia zobaczyć – z większej połaci postrzegania, by widać było także inne rzeczy, inne barwy. Jasne, ciepłe. Ocieplić fiolet świata. Jego Sto jeden dni. Kawałki równo pocięte, ułożone, składające się z różnych materiałów, treści, technik. Kwadratów – obiektów rzeczywistych w sensie informatycznym...
            Dla Torun Katariny Linge ważny jest osobisty odbiór widza, to w jaki sposób jej twórczość jest postrzegana przez osobniczą wrażliwość odbiorcy. Relacje, których składnikami są osoby, funkcje i rzeczy są propozycją do dyskusji, rozmową, wymianą. Prezentacją. Ważnymi ideami, które zajmują autorkę. Atrakcyjna dojrzała forma artystyczna tych prac zachęca do przemyśleń. Także kontakt osobisty z malarką, jej otwartość na odbiór widza.











Iwona Wróblak
luty 2017 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz