Podróż od chaosu do porządku
Torun
Katarina Linge z Norwegii. Impresje z życia. Wystawa prac w Międzyrzeckim
Muzeum. Galeria.
Wielkie płótna w akrylu. Obrazy skompilowane z
różnych tworzyw. Akryl, papier, płótno i fotografie, rysunki. Motyw główny. Interakcja pomiędzy ludźmi, naturą i królestwem zwierząt –
jak pisze o sobie autorka. Bogactwo koloru i form. Intuicja i
poszukiwanie. Podróż od chaosu do porządku. Ekskursja od niejasności do
przejrzystości.
To ciepłe obrazy – mówi mi jeden z lokalnych artystów malarzy. Przyjemna przestrzeń. Uporządkowane
wnętrze. Obrazy, który grzeją pomieszczenie. Myślę że Całość jest zamkniona, jakby to ujął któryś z romantycznych poetów – zamknięta w każdym płótnie… Treści,
myśli, nie wydobywają się na zewnątrz, (nie
zawłaszczają) nie ranią swoim chaosem - naszego wnętrza, poczucia estetyki. Ciepłe
są dlatego także, że obraz powinien być zbliżony do (N)natury. Musi mieć jej
Natury, proporcje. I tu naturalizm, czy abstrakcja – to Jedna materia… Mówimy o obrazach abstrakcyjnych Torun Katariny
Linge.
Jest Całością Świat
Torun Katariny Linge. Mówi mi ktoś, że – nieco – przypomina Klimta… Myślę, że chodzi o klasyczność, o dobrą szkołę
warsztatową. Tam też – jest oddzielenie (poszczególnych klastrów) w przestrzeni
obrazu, oddzielenie wyraźne często, liniami, fakturą form, barwą farb,
wektorami pociągnięć pędzla. Jest poukładane.
To ma
związek z medytacją. O CZYM, nad czym medytuje?
Co Ją zajmuje? – pytam autorkę. Jej medytacje przelewają się na płótna. Akceptacja.
Przebaczenie, pojednanie. Nasze własne ze sobą. Z ludźmi, z emocjami. Konflikty,
które się zdarzają, wkłada w obrazy (dystansuje się), i zamyka – możliwe jest
przez to spojrzenie na nie niejako z lotu ptaka. Jak na dzieło, które wymaga
poprawek, może obrócenia, dla lepszej przejrzystości, odwrotną stroną. Jej świat
jest takim dziełem malarskim – (w ciepły sposób) kompilowanym nieustannie. Poprzez
kontakt psyche ze światem. Ze (Ś)światem – swoim, zewnętrzem. Sugerowanie koniecznego
kontaktu innych ludzi z podobnymi im czującymi istotami. W celu wspólnego zrozumienia,
że Świat jest JEDEN. A my, być może
(może na pewno), jesteśmy jego funkcją (czy jedną z funkcji). Co
nas absolutnie mnie deprecjonuje. Co nas stawia w tym
centrum, które jest w każdym miejscu w
kosmosie. Założywszy jego korpuskularność…
We
wszystkim są wspomnienia. Okruchy wspomnień u malarza tworzą barwy, linie,
kształty. Kolory, jak mówią kolokwialnie malarze, pomagają, kolor zwycięża (wątpliwości)… Pamięć zawarta w
nas jest rzeczą zasadniczą, wiąże się z (nieustającą) nauką, wyciąganiem wniosków.
Łączeniem w mózgu połączeń nerwowych w
nowe sieci. Tworzeniem siebie po raz kolejny, po nowemu. Stąd może te klastrowe
pęknięcia. Odgradzanie, zamykanie dróg, które prowadzą donikąd, i otwieranie
nowych ścieżek, tworzonych przez Nas, odkrywanie tych istniejących
biologicznie, w strukturach helisy.
Głęboko moralna
jest ta sztuka, zaaangażowana. W sposób głębinowy związana z byciem świadomym
posiadania tzw. wielopoziomowego lustra własnej duszy, jak to się poetycko
nazywa. Wzięcie na siebie bólu, konsekwencji, istniejącego napięcia między
skrajnościami, czy opozycjami. Życie jest sztuką, a sztuka jest życiem – jak najbardziej.
Są powiązane ze sobą aspekty funkcjonowania człowieka
tworzącego.
Jest tu,
jak mi ktoś ze zwiedzających podpowiada, historia (rozwiniętej struktury
osobowej) aspektu płci, kobiecości – komponent ważny. Widoczny w doborze
kolorów. Barwy na jednym z obrazów się Polaryzują.
W stricte kobiece róże, fiolety, zielenie, pomarańcze, czerwienie, burgundy,
takich się zazwyczaj nie uświadczy na obrazach malowanych przez mężczyzn. Kobiecość
wysubtelniona, jej esencja, sposób (kolorystycznego) patrzenia. I relacje z przyległymi męskimi, być może, szarościami.
Wiadomo, że u malarza kolor jest funkcją definiowaną twórczości… Barwy mają może,
mogą mieć, związek z piękną przyrodą norweską – myślę, że ma ona głębinowy
wpływ na zakorzenienie w miejscu tworzenia, chociaż malarka twierdzi, że chodzi
jej o wewnętrzną artystyczną ekspresję –
co nie jest sprzeczne.
Mają tytuły
obrazy. Wyraźne, literackie. Remisja.
Barwny akryl z elementami linii niezamkniętego ślimaka, potencjału, który od
zarania stwarza nadzieję na rozwój. I geologia naszej struktury osobowościowej.
Dosłownie – stratygrafia. To oczywiście uproszczenie, chodzi o przejrzystość…
wpływ faktów zdarzających się w naszym życiu jest dużo bardziej skomplikowany,
na pewno nie tak linearny. Jest colagem. Jest pismem (islandzkim, norweskim,
łacińskim, niemieckim, francuskim, hebrajskim etc.) jak tabliczki klinowe. Zawierajace
mitologie świata, które mają (S)łowo mantrowe, frazę mantry – przebaczam. To pierwsza potrzeba człowieka,
który ma się odrodzić – w sposób feniksowy, czyli realny. Istotny – istotny dla
Niego przede wszystkim, i dla innych także. Dla jego relacji – z otoczeniem, z
innymi obiektami: ludźmi, przyrodą, historią, przyszłością, której tym samym
stworzy warunki zaistnienia.
Jest Feniks – i jego pożerający się ogon, tajemnica,
cywilizacje świata, słynny mit archetypiczny. Jak inne, obraz pokawałkowany –
nasza wiedza składa się z (większych i mniejszych) okruchów, które scalamy sobie bardziej lub mniej –
raczej bardziej – nieprzypadkowo. Dużo tu złota, zdobnych złocieni, kolistych,
w burych cieniach jaskiń naszej zabarwionej mitologią historii, projekcji rzuconej
na papier i rysunki naskalne, na literaturę… Na sztukę. Narracja literacka między piktografami
pisma obrazkowego, pierwszego z kodów ludzkich. Księżyc - to światło ciała niebieskiego towarzyszące nam od setek tysiącleci,
odbija nasze marzenia i projekcje, jest źródłem wrażeń estetycznych – również. Nakłada
się na inne źródła światła (słoneczne), tworzy z nimi interferencje.
Zakorzenione.
Obraz. Jaskinia. Ciemne barwy z prześwitem
stalaktytów i stalagnitów. Mroczne zakamarki psyche. Które trzeba poznać u siebie. Jest miejsce w życiu,
powinno być, na Zabawę, która jest
dziecięcym, i nie tylko dziecięcym, motorem rozwoju. Eksperymentowanie,
cieszenie się zabawową formą, jasne
pastele kółek rozkręconego zegarka, drobiazgów, zadziwienie prostymi grami w
układanki, rozsypane puzzle.
Czarne zasłony,
spłatane przemyślnie sieci barwy ciemnej często próbują przykryć nam radość
egzystencji. Ważne jest, żeby je odsunąć nieco z obrazu – przy świadomości ich istnienia
zobaczyć – z większej połaci postrzegania, by widać było także inne rzeczy,
inne barwy. Jasne, ciepłe. Ocieplić fiolet świata. Jego Sto jeden dni. Kawałki równo pocięte, ułożone, składające się z
różnych materiałów, treści, technik. Kwadratów – obiektów rzeczywistych w
sensie informatycznym...
Dla Torun
Katariny Linge ważny jest osobisty odbiór widza, to w jaki sposób jej twórczość
jest postrzegana przez osobniczą wrażliwość odbiorcy. Relacje, których składnikami
są osoby, funkcje i rzeczy są propozycją do dyskusji, rozmową, wymianą. Prezentacją.
Ważnymi ideami, które zajmują autorkę. Atrakcyjna dojrzała forma artystyczna tych
prac zachęca do przemyśleń. Także kontakt osobisty z malarką, jej otwartość na
odbiór widza.
Iwona Wróblak
luty 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz