Witold
Gombrowicz na scenie MOK
Gombrowicz
jest zawsze aktualny.
Człowiek jest
uwikłany wielością powiązań; zanurzony w Formie
sam się nią staje. Jest jak pacynka, nitkami poruszana przez inne pacynki. Względem Czego człowiek się organizuje?
Co n i e j e s t formą? Kiedy człowiek
ma szansę na pełnię?
„Tam i z
powrotem” i „Cedeen” Witolda Gombrowicza. Mnóstwo zawsze aktualnych
pytań – na scenie w spektaklach reżyserowanych przez Jolantę Glurę na motywach utworów W. Gombrowicza, wystawionych
przez młodych ludzi z Liceum Ogólnokształcącego. Nasza nie-samoistność, to że jesteśmy
funkcją innych ludzi, głęboka
socjologia naszej kondycji ludzkiej, to od lat wdzięczne tematy do sztuk
scenicznych. Stwarzają możliwość dodania do tekstu drugiego pułapu, obrazu
poprzez ruch, muzykę, taniec, pantomimę, choreografię. Zespół pani Glury także zapragnął zmierzyć się z
tym tworzywem, pokazać na scenie swoją wersję rozumienia Gombrowicza. Duża
kultura sceniczna młodych aktorów, ich znajomość warsztatu sprawiło, że miło było poświęcić godzinę na obejrzenie
obydwóch spektakli.
Gombrowicz
– to dżentelmen starej daty, który potrafi w elegancki, i inteligentny, sposób
powiedzieć wszystko to, co jak mawiał Słowacki, ten który (serio) „wielkim poetą był”, pomyśli – i
napisze – głowa. Ta elegancja, przy dosłowności nazwania rzeczy po imieniu,
zawsze tak mnie urzeka w gombrowiczowskim
teatrze. Ten przewrotny kunszt, który wyciska szczery śmiech z płuc, dobra
zabawa – na wysokim poziomie. I konkluzja, jaka usłyszałam na koniec, ta u
niego teatralność istnienia sceny jako pewnego świata umownego, kiedy dobrze
jest zebrać nici, pasma zdarzeń na scenie we frazę paru słów, które czasem powinny wypłynąć
wyraźniej. Umoszczone osobno w rytmie tekstu, zaakcentowane. Ilustrują jeden z
wymiarów, w jakim żyjemy: „Oświadczam, że
jestem. Odpowiedzialności nie ma”.
Komentować
egzystencjalizm – potrzeba na to książki... Pójdźmy lepiej do teatru, gdzie
słowo jest grubiej napisane, okrąglejsze, bardziej smakuje. Nie trzeba Słowa (teatralnego) czytać głośno,
wystarczy usiąść na widowni, wejść z aktorami na scenę i pozwolić im powiedzieć
co nie co ustami Gombrowicza...
Iwona Wróblak
kwiecień 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz