sobota, 11 lutego 2017

Uratować chociaż jedną meduzę


- Jak tylko zorganizuję zajęcia, dam dzieciom zeszyty będziemy mogły rozmawiać.
            Dosyć duże pomieszczenie. Gwar. Przy stoliku pani Misiarz wraz z Michałkiem pochylają się nad zeszytem – pokaż, czy tu jest kąt prosty, weź  cyrkiel...
Jest taka przypowieść, którą wykorzystuję w swoim programie profilaktyki, przypowieść o mędrcu wrzucającym z powrotem do morza wyrzucone na brzeg meduzy. Zapytany o sens tej pozornie nie kończącej się czynności odpowiada, że ważne jest ocalenie chociaż jednej meduzy z milionów...
Teresa Misiarz jest pedagogiem specjalnym w SP. nr 3.  
- Dlaczego tyle meduz jest wyrzucanych na suche plaże? Co je gna ku brzegowi? O co chodzi w Pani programie profilaktyki przeciw uzależnieniom?
- Młodszy wiek szkolny to szczególny okres w życiu małego człowieka. Wtedy postępowanie dziecka bywa mało świadome, nierozważne. Właśnie wtedy należy dotrzeć do dziecka, pokazać właściwą ścieżkę. Wartości godne człowieka i zasady postępowania, jakimi winno się kierować przez całe życie. Taki jest cel tej świetlicy – socjoterapeutyczny. Rodzice często nie potrafią przekazać dzieciom tej wiedzy, lub nie mają czasu... Myślę, że jeżeli dzieci dowiedzą się, że można żyć inaczej niż to widzą w swoich domach, inaczej zachowywać się, mówię o różnego rodzaju patologiach w stosunkach rodzinnych, to może unikną powtarzania złych wzorców stamtąd wyniesionych... Nie jest powiedziane, że wszystkie dzieci da się uratować, wyprowadzić na dobrą drogę, ale  zakładamy, mamy wielką nadzieję, że się to uda w wielu przypadkach. W tym celu opracowałam kilka wariantów specjalnego programu profilaktyki uzależnień. Głównym sponsorem moich działań w świetlicy jest Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- Czy naprawdę można zapobiec uzależnieniom? W jaki sposób?
- Tak. W poniedziałek, kiedy mam dyżur w świetlicy, prowadzę z dziećmi typowe zajęcia socjoterapeutyczne. Cel ich jest taki, żeby poprzez specjalne ćwiczenia nauczyć dzieci poznawać swoją wartość. To właśnie niska samoocena jest przyczyną wchodzenia w kontakty z nieformalnymi grupami rówieśniczymi. A tam dominują alkohol i narkotyki. Staramy się, żeby nasze zajęcia były przy tym atrakcyjne. W miarę bardzo skromnych funduszy organizujemy biwaki na Głębokim, wyjazdy na basen. To ma być alternatywa wobec ganiania po ulicach, rozrabiania, dokuczania innym. Na zajęciach ośmielamy dzieci do mówienia o sobie – rzeczy dobrych, pytamy, co dobrego u nich ostatnio się zdarzyło, pomagamy budować ich obraz siebie oparty zdecydowanie bardziej na pozytywach niż na negacji. Każde dziecko coś potrafi, i może się tą wiedzą o sobie podzielić. Często chodzi o to, że jest nieśmiałe w pokazywaniu swoich możliwości. Konsekwentnie realizuję ten program.
            W świetlicy dzieci odrabiają zadania domowe, bawią się. Od wtorku do czwartku – cztery dni po dwie godziny dziennie. Z panią Misiarz w  świetlicy pełnią (bezpłatnie) dyżury Arleta Fąka, Emilia Olejnik i Anna Czarniewska oraz trzy wolontariuszki: Ewa, Olga i Sylwia. Jedna z nich opowiada mi – zaczęło się od obowiązujących praktyk w ramach studiów na pedagogice opiekuńczo – wychowawczej. Teraz sama chce tu przychodzić.
            Sylwia – te początkowe zajęcia pokazały mi, że są dzieci, którym trzeba pomóc. Wydaje mi się, że są spragnione zainteresowania swoją osobą, akceptacji, chciałyby coś stworzyć, żeby w ten sposób zaistnieć. Aby otoczenie je doceniło, pochwaliło. Z początku nieśmiałe, teraz podchodzą, rozmawiają.
Studentki mają dużo pomysłów, kogo by tu zaprosić – do dzieci, jakich ciekawych ludzi, którzy umieją opowiadać historie. Rzeczy potrzebne do zajęć, bibułki, przynoszą z domu... Ciągle szukają sponsorów, jak to określają z półuśmiechem, sposobem pozyskiwania niezbędnych pieniędzy na działalność społeczną jest dzisiaj...(to nowe słowo) żebrajzing...
            Pozytywny program profilaktyki mgr Teresy Misiarz. Pani Misiarz myśli o tym, by do pracy z dziećmi przyciągnąć harcerzy (dawniej pomagali nauczycielom) oraz młodzież licealną, która mogła by się w ten sposób czymś zająć, zrealizować...
            Dzieci i wolontariusze ze świetlicy socjoterapeutycznej bardzo dziękują panu M. Guśniowskiemu z „Auto – Service” za pomoc w dofinansowaniu działalności.


Iwona Wróblak
luty 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz