Armand Perykietko z koncertem kolęd w
Międzyrzeczu
Wspaniały
koncert 12. kolęd mieliśmy okazję przeżyć w gotyckiej naszej świątobliwej
filharmonii – kościele św. Jana. Pan Armand
Perykietko – jak mi mówił – kolęd jeszcze u nas nie śpiewał, robił to publicznie
pierwszy raz. Doskonale sprawdził się również w tym gatunku muzycznym.
Koncert
otworzył gospodarz – ks. proboszcz Marek Walczak. Podziękował
współorganizatorowi przedsięwzięcia – Stowarzyszeniu „Święty Jan Chrzciciel” i Starostwu Powiatowemu. Zaprosił
do wspólnego – razem z panem Armandem – kolędowania.
Wspaniały,
mocny, wyćwiczony głos rozlegał się we wnętrzu gotyckiej świątyni. Odbijał od
pokrytych renesansowymi freskami ścian i sklepień. Wracał do nas drgając między
ławami i Ołtarzem, czysty, modulujący, wysokością i tonem dostosowany do
kolorytu i klimatu danej pieśni. Nie słyszeliśmy
jeszcze tutaj, w tej świątyni, która już wiele koncertów widziała, takiego
występu.
Pan Armand
zaczął od współczesnych kolęd, niekiedy nawet mało znanych. „Gdy pierwsza
gwiazda” nam zajaśniała muzycznie, w ciszy między nutami czuliśmy te iluminacje
wypełniające każdy zakątek przestrzeni naszego słuchania. Śpiewak ma już
doświadczenie w interpretowaniu różnych pieśni, także te wykonywał znakomicie.
Mamy nadzieję, że nagra je na płycie i zostaniemy z nimi na dłużej. Po niej
subtelna „Maleńka miłość”, męski głęboki głos doskonale nadaje się do
interpretacji tych najbardziej tkliwych z kolęd. Świątecznie się uczyniło nam
jeszcze w styczniu, czasie – jak powiedział ksiądz Walczak – w którym kończy
się czas śpiewania kolęd.
Monument
pieśni „O Gwiazdo betlejemska” świetnie się udało panu Armandowi uchwycić, jego
historyczność i wielkie znaczenie tego Wydarzenia dla chrześcijan. Potem znowu
subtelność, matczyność, męskie pochylenie się nad kołyską „Teraz śpij dziecino
mała”. Dla nas słuchaczy to okazja, żeby
podziwiać możliwości głosowe naszego Międzyrzeczanina z Wyboru, jego poziom
panowania nad swoim operowym głosem.
Nośność
tych pieśni religijnych jest uniwersalna, także współczesnych, emocje, które
wyrażają moszczą się w kanałach oddziaływania na psychikę i duchowość
indywidualną i zbiorową. Myślę, że to również kwestia interpretacji – ale przy
tym też – na pewno – czegoś więcej…
Po
najnowszych pieśniach czas na te stare, dobrze znane. Skarbnica muzyczno –
duchowej ekspresji, religijnej mentalności ugruntowanej przez wieki, szczególnie symptomatycznej poprzez
miejsce, gdzie się znajdujemy, jego tradycje wieków modlitwy i pieśni przez
modlitwę. Łączy te czasy specyficzność wykonywania przez pana Armanda,
absolutna pokora wobec tematu, szacunek i ciepło pełne afirmacji dla
egzystencji jako takiej. Nieco współczesna aranżacja kolędy „Wśród nocnej
ciszy”, inna od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Chętnie posłuchałabym
także wykonania przez pana Perykietkę w pierwotnym zapisie nutowym. Pięknie
wychodzi pana Armandowi przekazywanie radości w „Gdy się Chrystus rodzi”, aż
trudno uwierzyć, że śpiewak stosunkowo
krótko przygotowywał się do koncertu, a jego obecny repertuar jest inny. Mówi
to wiele o jego wszechstronności i ciekawych perspektywach co do dalszej
kariery artystycznej.
Tam, gdzie
potrzebna jest operowość, jest nam dana. Jak w kolędzie „ Tryumfy króla
niebieskiego”. Z ciekawością potem słuchaliśmy, jak zaśpiewa nam znaną na całym świecie i
wykonywaną we wszystkich językach „Cichą noc”. Spoczęliśmy w ich bożonarodzeniowym
nastroju, zadumie nad wagą dnia i chwili historycznego Czasu Narodzenia, sacrum
tego wydarzenia oczekiwanego i spełnionego. Wielkiego majestatu odkupienia.
Na koniec
„Lulajże Jezuniu”, motyw używany przez Fryderyka Chopina, który czerpał zeń
swoje inspiracje. Kanon tej pieśni jest szczególnie nośny.
Słyszeliśmy pana Armanda w tę kolędową niedzielę w kościele ze
wszystkich stron, nie tylko z miejsca, gdzie śpiewał. Poruszył w świątyni
pokłady wspomnień o pieśniach i kolędach, które tu od wieków były śpiewane,
wzmocnił dzisiejsze sacrum tego miejsca, pieśń religijna jest jak modlitwa, i
to we wszystkich językach i sposobach
oddawania czci.
Bez bisu
się nie obeszło. Z naręczem kwiatów na rękach nasz gość zaśpiewał nam jeszcze
jedną pieśń – i z ust księdza Walczaka, i również takie były nasze słuchaczy intencje – otrzymał
nieustające zaproszenia do nas do Międzyrzecza.
Iwona Wróblak
marzec 2013
marzec 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz