piątek, 25 grudnia 2015

Armand Perykietko z koncertem kolęd w Międzyrzeczu


            Wspaniały koncert 12. kolęd mieliśmy okazję przeżyć w gotyckiej naszej świątobliwej filharmonii – kościele św. Jana. Pan Armand Perykietko – jak mi mówił – kolęd jeszcze u nas nie śpiewał, robił to publicznie pierwszy raz. Doskonale sprawdził się również w tym gatunku muzycznym.
            Koncert otworzył gospodarz – ks. proboszcz Marek Walczak. Podziękował współorganizatorowi przedsięwzięcia – Stowarzyszeniu „Święty Jan  Chrzciciel” i Starostwu Powiatowemu. Zaprosił do wspólnego – razem z panem Armandem – kolędowania.
            Wspaniały, mocny, wyćwiczony głos rozlegał się we wnętrzu gotyckiej świątyni. Odbijał od pokrytych renesansowymi freskami ścian i sklepień. Wracał do nas drgając między ławami i Ołtarzem, czysty, modulujący, wysokością i tonem dostosowany do kolorytu i klimatu danej pieśni. Nie  słyszeliśmy jeszcze tutaj, w tej świątyni, która już wiele koncertów widziała, takiego występu.
            Pan Armand zaczął od współczesnych kolęd, niekiedy nawet mało znanych. „Gdy pierwsza gwiazda” nam zajaśniała muzycznie, w ciszy między nutami czuliśmy te iluminacje wypełniające każdy zakątek przestrzeni naszego słuchania. Śpiewak ma już doświadczenie w interpretowaniu różnych pieśni, także te wykonywał znakomicie. Mamy nadzieję, że nagra je na płycie i zostaniemy z nimi na dłużej. Po niej subtelna „Maleńka miłość”, męski głęboki głos doskonale nadaje się do interpretacji tych najbardziej tkliwych z kolęd. Świątecznie się uczyniło nam jeszcze w styczniu, czasie – jak  powiedział ksiądz Walczak – w którym kończy się czas śpiewania kolęd.
            Monument pieśni „O Gwiazdo betlejemska” świetnie się udało panu Armandowi uchwycić, jego historyczność i wielkie znaczenie tego Wydarzenia dla chrześcijan. Potem znowu subtelność, matczyność, męskie pochylenie się nad kołyską „Teraz śpij dziecino mała”. Dla nas słuchaczy to  okazja, żeby podziwiać możliwości głosowe naszego Międzyrzeczanina z Wyboru, jego poziom panowania nad swoim operowym głosem.
            Nośność tych pieśni religijnych jest uniwersalna, także współczesnych, emocje, które wyrażają moszczą się w kanałach oddziaływania na psychikę i duchowość indywidualną i zbiorową. Myślę, że to również kwestia interpretacji – ale przy tym też – na pewno – czegoś więcej…
            Po najnowszych pieśniach czas na te stare, dobrze znane. Skarbnica muzyczno – duchowej ekspresji, religijnej mentalności ugruntowanej przez  wieki, szczególnie symptomatycznej poprzez miejsce, gdzie się znajdujemy, jego tradycje wieków modlitwy i pieśni przez modlitwę. Łączy te czasy specyficzność wykonywania przez pana Armanda, absolutna pokora wobec tematu, szacunek i ciepło pełne afirmacji dla egzystencji jako takiej. Nieco współczesna aranżacja kolędy „Wśród nocnej ciszy”, inna od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Chętnie posłuchałabym także wykonania przez pana Perykietkę w pierwotnym zapisie nutowym. Pięknie wychodzi pana Armandowi przekazywanie radości w „Gdy się Chrystus rodzi”, aż trudno uwierzyć,  że śpiewak stosunkowo krótko przygotowywał się do koncertu, a jego obecny repertuar jest inny. Mówi to wiele o jego wszechstronności i ciekawych perspektywach co do dalszej kariery artystycznej.
            Tam, gdzie potrzebna jest operowość, jest nam dana. Jak w kolędzie „ Tryumfy króla niebieskiego”. Z ciekawością potem słuchaliśmy, jak  zaśpiewa nam znaną na całym świecie i wykonywaną we wszystkich językach „Cichą noc”. Spoczęliśmy w ich bożonarodzeniowym nastroju, zadumie nad wagą dnia i chwili historycznego Czasu Narodzenia, sacrum tego wydarzenia oczekiwanego i spełnionego. Wielkiego majestatu odkupienia.
            Na koniec „Lulajże Jezuniu”, motyw używany przez Fryderyka Chopina, który czerpał zeń swoje inspiracje. Kanon tej pieśni jest szczególnie nośny.
Słyszeliśmy pana Armanda w tę kolędową niedzielę w kościele ze wszystkich stron, nie tylko z miejsca, gdzie śpiewał. Poruszył w świątyni pokłady wspomnień o pieśniach i kolędach, które tu od wieków były śpiewane, wzmocnił dzisiejsze sacrum tego miejsca, pieśń religijna jest jak modlitwa, i to we  wszystkich językach i sposobach oddawania czci.
            Bez bisu się nie obeszło. Z naręczem kwiatów na rękach nasz gość zaśpiewał nam jeszcze jedną pieśń – i z ust księdza Walczaka, i również takie  były nasze słuchaczy intencje – otrzymał nieustające zaproszenia do nas do Międzyrzecza. 


Iwona Wróblak
marzec 2013 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz