Stand
up w Kwinto. Tomek Nowaczyk
W międzyrzeckim Klubie Muzycznym “Kwinto” dla odmiany
niedzielny wieczór ze stand-upem. Tomek Nowaczyk. Gościł już raz u nas, teraz
ponownie przyjechał z Maćkiem Morze - supportem.
Polacy mają poczucie humoru. Umieją śmiać się z siebie.
By zrobić stand-up wystarczy nazwać sytuacje i zdarzenia, jakie są codziennie
częścią naszych doświadczeń. Stand-up to próba publicznego się nimi dzielenia. Ostry
humor. Dosadny. Mówienie wprost, na scenie, wszystkiego - prawie wszystkiego –
oprócz manifestowania braku szacunku dla widza - jest dozwolone. Mamy
zezwolenie na wszystko oprócz hipokryzji… Takie remedium na (zbytnią) poprawność – obyczajową, polityczną.
No i pośmiać się (z siebie…) zawsze jest oczyszczające.
Stereotypy sprawiają, że przestajemy myśleć
(samodzielnie). Tworzymy kalki myślowe zamiast reagować spontanicznie. Ulegamy
modom – na homoseksualizm, zoofilizm,
albo na przykład na moralizatorski i jedynie słuszny heteroseksualizm… Jedynie
słuszny weganizm, czy wegetarianizm, oparty na papierowej przyjaźni człowieka z
jego pożywieniem, zażyłości nieco dwuznacznej, a wiemy, że tak naprawdę chcemy
po prostu zatopić zęby w kotlecie.
Nie da się potrenować życia, przećwiczyć (książkowo) zachowywania
się w relacjach międzyludzkich, z płcią odmienną, trzeba je przeżyć… Słowem,
rzucić się w życie na główkę… Chodzi o to, żeby nie demonizować niczego –
seksu, braku seksu… Jak orgia programów kulinarnych w TV… Zniżamy się kulturalnie
do (żrącego) ludu, używając języka stand-up-owego.
Język – przedszkolny już – naszpikowany wulgaryzmami, nie
ma dziecięctwa, infantylności, jest surową dorosłą prozą. Zabawy chłopięce i dziewczęce
tak zwane, czy uskuteczniane w wieku odpowiednim, nacechowane są brutalizmem,
intelektualnym prostactwem. Pełnienie dorosłych ról jest przeniesione na dzieci, czy to jakby
kompensacja niektórych dorosłych autorów zabaw komputerowych czy filmów, którzy
nie przeżyli fazy wieku dziecięcego i tkwią w nim ciągle? Nie mając nic –
dzieciom – jako dorośli, do zaoferowania? Czy(m) i jak się bawimy? Jako dzieci,
potem jako dorośli? Odpowiedź jest w
dzisiejszych czasach jest coraz bardziej mętna…
Mądrości przysłów ludowych się dezaktualizują, nie
odpowiadają naszym czasom, warunkom ekonomicznym, społecznym, doświadczeniom
ostatnich dekad – czy lat, bo świat biegnie
galopem. Nie starczy nam czasu (i odwagi), by mówić o tym, co myślimy. Stąd frustracja, depresje,
brak komfortu w codziennym zabieganym życiu.
Jeśli nie mamy humoru (zdarza nam się), gołębie na dachu nas
denerwują. Uparły się, żeby akurat na naszym dachu zanieczyszczać elewacje – nam na
złość… Co nam poza tym przeszkadza (odczuwać radość w życiu)? Jak i czy
reagujemy na odgłosy stosowania przemocy domowej na ścianą – to nam nie przeszkadza!
(to przecież nie nasza sprawa), ale odgłosy intensywnego życia intymnego – jak
najbardziej. To powód do pukania w ścianę – z powodu zakłócania ciszy nocnej…
Stand-up wymaga doświadczeń osobistych. Na scenie mówi
się tylko o tym, co się przeżyło. Co się wie na pewno. To kanon. Żeby było
śmiesznie, musi być prawdziwie – do pewnego stopnia. A przynajmniej
prawdopodobnie.
Nieśmiałość. Kto uwierzy, że nie dotyczy jego osoby? Że
zawsze byliśmy/jesteśmy zblazowani. Aroganccy. Wiemy o co idzie w życiu. Znamy się na życiu (???). Nie znamy się. Wymiękamy,
mówiąc obrazowo, na widok ładnej dziewczyny/chłopaka, spalamy się, chcąc
nawiązać z nią/nim bliższą znajomość. By to zrobić, idziemy na dyskotekę, a tam
hałas (symboliczny i rzeczywisty) przeszkadza nam w komunikacji, w
zaprezentowaniu swoich walorów. KOMUNIKACJA. To jest szpunk. Zagadnienie ciąży
nam nierozpoznane przez długie okresy w życiu. Porozumienie z najważniejszą dla
nas osobą. Osobność i nieprzystawalność
języków. Różne pojęcia. Stereotypy. Nasza (zbyt) mała uwaga, jaką poświęcamy,
by rozwiązać problem. Niechęć do głębszej
pracy, by przezwyciężyć trudności. No – tak
po prostu jest… Jeśli pośmiejemy się z tego, może da nam asumpt, by jakoś
sprawie zaradzić… Zanim stanie się coś złego, rozpad związku, nasza głębsza
depresja czy nerwica.
Tematy tabu jak kamienie. Głazy bardzo wielkie.
Sprawiają, ze zamiast uprawiać seks, oglądamy filmy pornograficzne. To edukacja?
– owszem – ale samotna… Jak samotność w sieci facebookowej.
Co to jest – dobry człowiek – weryfikujmy… Na ile możemy
i powinniśmy zachować asertywność. A na ile burzyć ścianki międzyludzkie,
międzysąsiedzkie. Na ile wybaczać? (jednak wybaczać!). Narzekamy, narzekamy,
zasłaniając się – czasem – polskim naszym charakterem. Poprawnie obiecujemy sobie od Nowego Roku. Taka wymówka, że coś
jednak – dla siebie (czujemy przez skórę, że coś rzeczywiście dla siebie robić powinniśmy) robimy… Czy
forma nad treścią, czy jednak coś zostaje z tej samo-swojej wirtualnej
aktywności? A może chociaż cząstkę z tych obietnic sobie dotrzymamy? Jeżeli
nie, nie przejmujmy się tak bardzo (bo stracimy szacunek dla siebie – paliwo
wszelkich działań). Pośmiejmy się z kolejnych naszych zapewnień, że: rzucimy
palenie, schudniemy, będziemy biegać, jeść więcej warzyw itd…
Stan-up monolog wewnętrzno – zewnętrzny. Dobry stand-up
jest jak mijanie się o włos, o szybę,
bokiem, z poważnymi tematami. To mówienie o sobie, o swoim krzywym powinowactwie z (boską,
spontaniczną) doskonałością, z którą widzowie mogą się, w części, utożsamiać.
Im bardziej wiarygodne, tym lepszy stand-up.
Iwona Wróblak
grudzień 2015
grudzień 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz