środa, 2 grudnia 2015

Małgorzata Stepczyńska – wernisaż

            Kawiarnia Stopklatka Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Swoje obrazy Pani Stepczyńska zatytułowała: „Małgorzata wraca z podróży”. To  symboliczna droga, wspomnienia z Jej długiego życia, lat spędzonych na podróżach po całym świecie, zapamiętanych krajobrazów, ludzi, których tam spotkała, z wieloma z nich utrzymuje kontakt po dziś dzień.
Pani Stepczyńska urodziła się 27. kwietnia 1921 r. (27. kwietnia to więc też – urodziny Pani Małgosi, stąd wielki tort dla licznych gości) w przedwojennej Zielonej Górze, czyli niemieckim wtedy Grünbergu, rodzina jej przeniosła się potem do Poznania, a 4 lata później do Francji do Annecy, przepięknym, jak  pisze, mieście u podnóża Alp. Tak Pani Małgorzata została Francuzką czyli Europejką o sercu polskim…
            Wróciły z mamą w 1939 r. do kraju, do Polski. Wybuchła wojna, pani Stepczyńska doświadczyła obozu pracy w Berlinie, mimo przeżyć pozostała jednak tą samą pogodną, przyjazną ludziom, jak w młodości, dziewczyną. Po wojnie wróciła do Poznania, przez wiele lat była działaczką kulturalną, zna  ją praktycznie całe miasto. Wielu ludzi uczyła języków obcych, charytatywnie robi to nadal dla dzieci i młodzieży z „Ciepłego Kącika u Jezusa” i  świetlicy „Arki Noego” na stadionie. W dniu urodzin i Jej wernisażu panie nauczycielki opiekujące się tą młodzieżą przyniosły jej bukiety kwiatów – bo  Pani Stepczyńska lubi kwiaty, lubi je malować, je mieć, także kiedyś uprawiać.
Życiorys międzyrzecki Pani Małgorzaty jest bardzo długi, jej działalność w Cechu Rzemiosł, w okresie kiedy mieli razem z mężem zakład fryzjerski – pokolenia uczennic w tym zawodzie, które wychowywała, uczyła estetyki. I podróże Pani Małgorzaty, jej pasja, nienasycona ciekawość świata, czasem drugi zawód, i malowanie. Podróże z Orbisem w czasach PRL, kiedy jako tłumaczka z francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego i angielskiego była na  każde zawołanie władz, animowała pierwsze kontakty partnerskie z miastami w Europie, teraz też bywa, o ile zdrowie pozwala, ambasadorem naszego miasta, którego zna i kojarzy wielu ludzi z zagranicy.
            Jej obrazy także wędrowały po wystawach razem z wymianą kulturalną. Jeszcze teraz, kiedy minęło tyle lat od pierwszego zachłyśnięcia się  otwartymi nagle granicami, jest niepodważalnym autorytetem, „Margaritą”, którą znają w Niemczech, Francji, Holandii. O każdym z tych obrazów na  pewno ułożyłaby fascynującą opowieść. O danym kraju, o ludziach, o Jej przemyśleniach – chociaż Pani Małgorzata nie za bardzo skora jest oceniać ludzi. Ona ich akceptuje. Tak ją nauczyło życie i taką ma filozofię. Jest zawsze młoda, jest matką i autorytetem dla wielu międzyrzeczan, mądrą obytą w świecie kobietą, patrzącą z dystansem na rzeczywistość, zakorzenioną w swoim bardzo europejskim katolicyzmie – w młodości czy dzieciństwie odebrała u  francuskich sióstr katolickich takie wychowanie, co odcisnęło się znaczącym stygmatem na Jej życiu. Pani Małgorzata przyjaźni się z młodymi, rozumie ich, stara się słuchać, bo świat się bardzo zmienił. Ponad 90 lat to trzy pokolenia.
            Są kolory na obrazach, bo Pani Stepczyńska jest w swym wnętrzu kolorowa i barwna, jak motyle i ptaki, zachwyca się dolinami francuskich rzek,  urokliwymi starymi nekropoliami, skąpanymi w słońcu egipskimi piramidami w Gizie. Malowała kwiaty ze swojego ogródka, polskie kwiaty z polskich łąk, rozłożystość ich kwiatostanu. Kwiaty to wizytówka. Kwiatem jest Pani Stepczyńska, bukietem. Wręczano ich sporo na wernisażowych urodzinach naszej dostojnej lokalnej jubilatki. Jest historią naszego miasta, kulturalną, gospodarczą, ludzką. Jest osobą, której należy słuchać, kiedy zechce opowiadać. Skarbnicą naszej wiedzy regionalnej. I obrazy Jej zostaną, malowane pamiętniki wrażeń z doliny Rodanu, z Chorwacji, Casablanki, Vigo,  niemieckiego Balsberbg, norweskich fiordów, Normandii, Sahary hiszpańskiej, i wiele innych rozsianych po prywatnych kolekcjach (ja też mam jeden), darowanych na licytacje charytatywnych festynów.
Życzymy Pani Małgorzacie Stepczyńskiej jeszcze wielu lat życia w zdrowiu, by mogła nas cieszyć swoją obecnością, i malować swoje kwiaty i krajobrazy, zawsze kolorowe i radosne.


Iwona Wróblak
czerwiec 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz