Małgorzata
Stepczyńska – wernisaż
Kawiarnia Stopklatka Międzyrzeckiego Ośrodka
Kultury. Swoje obrazy Pani Stepczyńska zatytułowała: „Małgorzata wraca z
podróży”. To symboliczna droga,
wspomnienia z Jej długiego życia, lat spędzonych na podróżach po całym świecie,
zapamiętanych krajobrazów, ludzi, których tam spotkała, z wieloma z nich
utrzymuje kontakt po dziś dzień.
Pani Stepczyńska urodziła się 27. kwietnia 1921 r. (27.
kwietnia to więc też – urodziny Pani Małgosi, stąd wielki tort dla licznych
gości) w przedwojennej Zielonej Górze, czyli niemieckim wtedy Grünbergu,
rodzina jej przeniosła się potem do Poznania, a 4 lata później do Francji do Annecy,
przepięknym, jak pisze, mieście u
podnóża Alp. Tak Pani Małgorzata została Francuzką czyli Europejką o sercu
polskim…
Wróciły
z mamą w 1939 r. do kraju, do Polski. Wybuchła wojna, pani Stepczyńska
doświadczyła obozu pracy w Berlinie, mimo przeżyć pozostała jednak tą samą
pogodną, przyjazną ludziom, jak w młodości, dziewczyną. Po wojnie wróciła do
Poznania, przez wiele lat była działaczką kulturalną, zna ją praktycznie całe miasto. Wielu ludzi uczyła
języków obcych, charytatywnie robi to nadal dla dzieci i młodzieży z „Ciepłego
Kącika u Jezusa” i świetlicy „Arki
Noego” na stadionie. W dniu urodzin i Jej wernisażu panie nauczycielki
opiekujące się tą młodzieżą przyniosły jej bukiety kwiatów – bo Pani Stepczyńska lubi kwiaty, lubi je malować,
je mieć, także kiedyś uprawiać.
Życiorys międzyrzecki Pani Małgorzaty jest bardzo długi,
jej działalność w Cechu Rzemiosł, w okresie kiedy mieli razem z mężem zakład
fryzjerski – pokolenia uczennic w tym zawodzie, które wychowywała, uczyła
estetyki. I podróże Pani Małgorzaty, jej pasja, nienasycona ciekawość świata,
czasem drugi zawód, i malowanie. Podróże z Orbisem w czasach PRL, kiedy jako
tłumaczka z francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego i angielskiego była na każde zawołanie władz, animowała pierwsze
kontakty partnerskie z miastami w Europie, teraz też bywa, o ile zdrowie
pozwala, ambasadorem naszego miasta, którego zna i kojarzy wielu ludzi z
zagranicy.
Jej
obrazy także wędrowały po wystawach razem z wymianą kulturalną. Jeszcze teraz,
kiedy minęło tyle lat od pierwszego zachłyśnięcia się otwartymi nagle granicami, jest niepodważalnym
autorytetem, „Margaritą”, którą znają w Niemczech, Francji, Holandii. O każdym
z tych obrazów na pewno ułożyłaby
fascynującą opowieść. O danym kraju, o ludziach, o Jej przemyśleniach – chociaż
Pani Małgorzata nie za bardzo skora jest oceniać ludzi. Ona ich akceptuje. Tak
ją nauczyło życie i taką ma filozofię. Jest zawsze młoda, jest matką i
autorytetem dla wielu międzyrzeczan, mądrą obytą w świecie kobietą, patrzącą z
dystansem na rzeczywistość, zakorzenioną w swoim bardzo europejskim
katolicyzmie – w młodości czy dzieciństwie odebrała u francuskich sióstr katolickich takie wychowanie,
co odcisnęło się znaczącym stygmatem na Jej życiu. Pani Małgorzata przyjaźni
się z młodymi, rozumie ich, stara się słuchać, bo świat się bardzo zmienił.
Ponad 90 lat to trzy pokolenia.
Są
kolory na obrazach, bo Pani Stepczyńska jest w swym wnętrzu kolorowa i barwna,
jak motyle i ptaki, zachwyca się dolinami francuskich rzek, urokliwymi starymi nekropoliami, skąpanymi w
słońcu egipskimi piramidami w Gizie. Malowała kwiaty ze swojego ogródka,
polskie kwiaty z polskich łąk, rozłożystość ich kwiatostanu. Kwiaty to
wizytówka. Kwiatem jest Pani Stepczyńska, bukietem. Wręczano ich sporo na
wernisażowych urodzinach naszej dostojnej lokalnej jubilatki. Jest historią
naszego miasta, kulturalną, gospodarczą, ludzką. Jest osobą, której należy
słuchać, kiedy zechce opowiadać. Skarbnicą naszej wiedzy regionalnej. I obrazy
Jej zostaną, malowane pamiętniki wrażeń z doliny Rodanu, z Chorwacji,
Casablanki, Vigo, niemieckiego
Balsberbg, norweskich fiordów, Normandii, Sahary hiszpańskiej, i wiele innych
rozsianych po prywatnych kolekcjach (ja też mam jeden), darowanych na licytacje
charytatywnych festynów.
Życzymy Pani Małgorzacie Stepczyńskiej jeszcze wielu lat
życia w zdrowiu, by mogła nas cieszyć swoją obecnością, i malować swoje kwiaty
i krajobrazy, zawsze kolorowe i radosne.
Iwona Wróblak
czerwiec 2013
czerwiec 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz