Kanaan Dub Band w Międzyrzeczu
Reggae,
bardzo dobre, w Międzyrzeczu. Kanaan Dub Band w Międzyrzeczu, dokładnie w
Klubie Wojskowym (kiedyś Garnizonowym) Międzyrzecz. Reggae. Nie trzeba być z
Jamajki i mieć dredów, by z przyjemnością słuchać dobrego reggae. Takiego na
wpół symfonicznego, gdzie ton nadają
skrzypce i flet prosty (siostry: Sylwia i Paula Bociańskie). Tworzą klimat, ponadstandardowy,
specyficzny dla Kaanan Dub Band, z zachowaniem kanonu muzyki, którą grają.
Ponadto jeszcze dwa saksofony, dwie gitary, klawisze,
perkusja, bębenki. Mała orkiestra, dziewięć osób z wokalistą – Robertem
Mierzejewskim. Średnie i młode pokolenie
wykonawców. Zespół grał bardzo równo.
„Każdy będzie
miłością…”. Teksty pacyfistyczne. Filozofia pokoju, nie z tej ziemi.
Nieagresywna, spoczywająca w rytmie reggae. Jedno warunkuje drugie. Równy rytm
mości jej miejsce. Bez banału. Nie grają disco.
Judaizujący
utwór, muzycznie bardzo trafnie oddający klimat Jerozolimy, za sprawą
skrzypiec. Bardzo dobry jest pomysł użycia tego instrumentu.
Gałczyński w rytmie reggae? Tak. Miękkie skrzypce na
początek, potem flet, i saksofon, wszystko w kanonie gatunku, ale trochę inne.
Tak jak powinna być muzyka przeżywana osobiście, twórczo. „Ile razem dróg przebytych” . Trochę inne niż u Grechuty.
Gałczyński był poetą, który nie dał się zaszufladkować.
„Palcem planety obracasz”. Do swojej
muzyki wykonawcy starannie wybierają teksty. „Hari Kriszna” z Przystanku Woodstock. Hinduska filozofia. Mantra,
czyli coś, co powtarza się wiecznie, nabiera przez to wielokrotnie znaczenia,
potęguje się echem innych osób powtarzających święte sylaby. Jest powaga i szacunek
dla sacrum.
Reggae
spoetyzowane, subtelne. Także rytm może być delikatny (dzięki skrzypcom i
stonowanemu akompaniamentowi). Instrumentalne. Flet z saksofonem.
Klubowe
międzyrzeckie granie, wielowarstwowe, wielorytmiczne, gdzie każdy słuchający
czuje się dobrze. Bez nadmiaru ideologii, tak zwanej pacyfy. Z zachowaniem
istoty, zrozumieniem sensu tej filozofii. Polskie dobre reggae spełniające
wymagania gatunku. Sercem kultury jest teraz Klub Międzyrzecz (dawniej Garnizonowy). Nieważne,
jak się nazywa, ważne, że ma u siebie ludzi otwartych na muzykę, na kulturę i
wszelkie jej przejawy.
Jak powiedział wokalista, można słuchać, można też i
tańczyć. Słuchali, niektórzy tańczyli, inni, jak ja, poznawali smak tego
gatunku muzyki, by następnych koncertów
słuchać jeszcze bardziej.
Iwona Wróblak
marzec 2011
marzec 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz