sobota, 2 kwietnia 2016

Kultowa formacja Proletaryat w Kwinto

            To tej rzymskiej proweniencji proletaryat – jak stwierdził wokalista słynnego zespołu, nie marksistowskiej… Zespół zawsze był  nonkomformistyczny, nie mieszczący się w szufladkach zwyczajów epoki początku lat 80. i 90. ubiegłego wieku - czasu ważnych, nie tylko ekonomicznych i ustrojowych, przemian, kiedy rozpoczął swoją karierę. Jak się przekonaliśmy, teraz odwagi im też nie brakuje, jest też ona bardziej świadoma siebie, i bardziej stanowcza…
            Muzycy rozpoczęli koncert od najnowszych kompozycji (które mi się najbardziej podobały…) Dojrzały głębinowy rock. Perfekcyjne zmieszanie stylów i gatunków, rzymski lud, w swojej klasycznej odwadze bycia sobą, świadomej i obywatelskiej – tu też artystycznej. Do tego doskonale słyszalne, (profesjonalne nagłośnienie) literackie dobre profesjonalne teksty dostosowane do wykonań na scenie. Kultura słowa, lapidarność, i emisja słów tekstu,  właściwa dla rodzaju muzyki i treści przekazu, i ilustracja muzyczna. Doświadczenie sceniczne, także umiejętność uważnego reagowania na zachowanie,  komentarze widowni, licznych fanów dwóch pokoleń, którzy nie mogli pominąć takiej gratki w naszym międzyrzeckim „Kwinto”.
            Udało się Prolataryatowi przechować w swojej stylistyce, wydaje mi się, to co jest wspólne dla tzw. buntu wstępującego pokolenia. Wartości – uniwersalne tej niepokory. Jeżeli dawne piosenki – do których, co zrozumiale, muzycy mają ciągle sentyment – naszpikowane są, w skrócie mówiąc (wy)krzyknikami, to ten krzyk jawi się teraz, w muzycznym perfekcyjnym prawie crescendo, w wyrazie scalonych w kompozycję trendów i inspiracji przysposobionych z metalu, hard core, punk, w ściszonych emocjonalnie tekstach o miłości, najważniejszej rzeczy, patrząc z perspektywy życia… Miłość pełna impulsów, jak błyskawice, sumy wyładowań nisko nad ziemią. Wektor ujemny – jak mówi wokalista – ujemna, mimo gorąca, temperatura (w innym stanie zachowania energii), rockowy rytmiks.
            Ballady liryczno-metalowe. Z przyjemnością się ich słucha, mimo decybeli nie wydają się być za głośne, to piękne kompozycje, bardzo dynamiczne, na pewno także dzięki wykonaniu przez doświadczonych muzyków. Dobry klasyczny rock, symfonizujący powiedziałabym, dzięki dobremu warsztatowi. Wyrazisty, wspaniale artykułowany tekst, słyszalna była każda sylaba. Ładne głębinowe rytmy, transujące kompozycje, doskonale wykorzystujące wszelkie atuty powtórzeń, dzięki czemu utwory urzekają (pozorną) prostotą, co jest zawsze cechą artyzmu. Mocny muzyczny rock,  poprzez rockowe stylizacje widać, na czym polega na przykład metalowy styl muzyki, konwencja gatunku.
            Koncertowa podróż sentymentalna poprzez lata aktywności muzycznej zespołu. Widać, jak ewoluowali muzycznie… ich zainteresowania muzyczne, zaangażowanie, temperatura, ciągle wysoka. Tylko dzisiaj ta ekspresja jest bardziej przemyślana w formie, subtelniejsza, chociaż gatunkowo pod względem treści chyba się nie zmienili… Po kilku dziesiątkach lat formacja, mimo dojrzałości artystycznej, ciągle jest rockowa, i to wobec nich jest  naprawdę komplement…

Iwona Wróblak
kwiecień 2016




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz