Weźrzesz, Słoiczek Po Cukrze i Paka
Na Wieczór
Kabaretowy za budynkiem Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury przyszło sporo ludzi. W
nastrój wprowadziły nas (puszczane z taśmy) kabaretowe piosenki Artura Andrusa. Trzy
kabarety wystąpiły na scenie.
WEŹRZESZ wystąpił jako pierwszy.
Nieśmiertelny temat kabaretowych skeczy – terapia małżeńska prowadzona przez
osobę, która – jak się okaże – jest w
trakcie swojej sprawy rozwodowej, czyli niezbyt kompetentnej w temacie
utrzymania związku małżeńskiego. Testy psychologiczne niewiele wnoszące do
sprawy, brak u terapeuty zdolności, empatii i chęci pomożenia.
Wartości tak zwane moralne –
scenka z rekrutacją dusz w niebieskim sekretariacie - tak bardzo analogicznym
do ziemskich realiów. Nic nie jest altruistyczne nawet tu – anielica z połową
galanterii skrzydłowej chce awansować w hierarchii. Da jej to gratyfikację w
postaci drugiego skrzydełka (może nie będzie siedzieć w nudnym niebieskim
biurze i sobie – odławiając zbłąkaną duszyczkę – w końcu poleci…). Z ziemskim wiecznym
Grzesznikiem zamieniają się rolami i on – słusznie – załatwia jej Lot do
piekielnego miejsca, gdzie za sprawą swojej urzędniczej małostkowości jest jej
miejsce. Gogolowski temat urzędniczy nieraz się jeszcze będzie przewijać w
kabaretonie.
Rosyjska restauracja, gdzie
narodowe są tylko wady. Posowieckie bezhołowie, co jest wyraźnie zaznaczone
przez scenografię skeczu. Z tradycji kultury rosyjskiej zostały tylko przypadkowe
przysposobione z różnych stron świata nabytki kulinarne chętnie konsumowane
jako blichtr przez nowobogackich; dla
restauracji pieniądz i zysk jest najważniejszy, niestety – nie jest to takie
proste.
Turecki stewardes, czyli polski
emigrant zarobkowy (który prawie zapomniał języka) w samolocie oferuje uparcie
kebab – tylko to ma w ofercie, więc sprzedaje danie na różne sposoby. Nie
zawsze skutecznie, i nie ma to nic wspólnego z kulturą obsługi.
Jesteśmy omotani przez sieci
operatorów telefonii komórkowych, są niczym wywiad służb specjalnych, mają
dostęp do niemalże naszych myśli, mackami
uczestniczą w prywatnych randkach i spotkaniach agresywnie oferując swoje
usługi.
Fach żebraczy idzie z duchem
czasu – datek można pijakowi dać przez kartę płatniczą – czytniki mają na swoim
żebraczym wyposażeniu…
Policja – nieśmiertelny temat
żartów. Mizeria pensji budżetowych skłania nowo przyjętych adeptów zawodu do
szukania dodatkowych dochodów… w gorącej linii albo jako konsultanci
networkowych firm kosmetycznych, policjant oferuje kobiecie skarżącej się z
powodu straty torebki – uzupełnienie jej
zawartości w pomadkę jego firmy, cień do powiek itd.
Najlepszy moim zdaniem kabaret w
tym dniu: SŁOICZEK PO CUKRZE. Jak wykonawczynie mówią o sobie – są puste i
słodkie. Dodam od siebie – puste
niezapełnionym potencjałem treści bardzo ciekawych, i nie-gorzkie po prostu.
Damsko – damskie rozmowy nie tylko dla kobiet, także dla mężczyzn. Bez znieczulenia szczere jak rzadko,
do dna sięgające w zagadnienie, jakim jest kobieta jako taka. Jako człowiek z
wadami, z ponadtysiącletnim garbem kultury patriarchalnej, ciągle pokutującym w
naszym społeczeństwie wzorze zachowań jedynie słusznym. Kobieta współczesna
jaką jest? Mądrą i niezbyt taką, silną i niekoniecznie do końca mocną, wrażliwą
w zależności od osoby, pamiętającą może za dużo… Dzięki scenkom tego kabaretu mamy do nich wszystkich sympatię – i
o to wydaje mi się chodziło autorce scenariusza. Psychologia głębinowa, nie dowiemy
tyle z naukowych publikacji, ile z uważnego słuchania rozmów i monologów
zasłyszanych na ulicy, w miejscach pracy, zapisanych i opowiedzianych na scenie
w skeczu kabaretowym. Zacytowanych dosłownie. Trzeba to było usłyszeć, nie ma w
nim wielomówstwa tak zawsze przypisywanego kobietom, frazy i zdania są wybrane dla publiczności jak perełki. Są
poezją kabaretu.
Jakie są kobiety wobec siebie.
Niekoniecznie delikatne, znają siebie i wiedzą, jak się ranić… Teściowa i
synowa, dwie kobiety rywalizujące o jednego
mężczyznę, to nie żart. Władza jest bardzo podniecająca, jej brak bolesny – nie
ma często miejsca w całym naszym życiu na związki partnerskie, jest za to chęć
dominowania, nawet nad psem, syn w wyniku nieco toksycznego wychowania ma
odruchy łaszenia się do dominującej mamy… Żona musi się zmierzyć z tym
rodzinnym dziedzictwem zachowań. Czasami wybucha – tu wymowna scenka w
zakładzie fryzjerskim, teściowa jest wiecznie niezadowolona z sposobu, w jaki
ją czesze żona syna – ta w końcu potrząsa jej kołtunem, i nie jest on tylko
nieuczesaną fryzurą.
Słoiczek Po Cukrze czyli opar
cukru lepszy od samego cukierka, opakowanie i forma co najmniej tak dobre jak
treść.
Ostatni kabaret tego wieczoru:
znany nam PAKA. Na początek hymn polskiej zarobkowej emigracji, song najlepszych
dobrze wykształconych ludzi, mobilnych i wartościowych, którzy ciągle, mimo
obietnic, uciekają z naszego kraju – wielu nie wraca.
Zawsze można się śmiać z osób
poszukujących swej drugiej połówki, do końca nigdy nie wiemy, czego oczekujemy
po kandydacie lub kandydatce na miłość
życia. Gdybyśmy wiedzieli, nie byłoby biur matrymonialnych…
Przez scenę kilka razy przewinął
się Magicshowmen, niezupełnie trzeźwy przedstawiciel zawodu, upadającego
niestety. W hinduskim turbanie próbuje nam lewitować i wyczyniać jakieś
magiczne sztuczki, z których największą uciechę ma on sam, widzowie
niezupełnie. Ale cel magik osiągnął, śmialiśmy się z jego nieporadności
magicznej zupełnie szczerze. Jak widać, dla dobrego magika nie ma rzeczy
nieśmiesznej, może być nią on sam – i to jest sztuka sama w sobie.
Zjawiska stadionowe i kluby
kiboli – nie można negować zjawiska, ono
istnieje. Dobrze jest powiedzieć o nim na scenie kabaretowej, może odniesie to
większy skutek niż przydługie artykuły gazetowe.
Zarobić można na wszystkim – na
odczytywaniu snów, na układaniu horoskopów, tylko powinny być nie takie
przesłodzone, trochę dziegciu też się
podoba adresatom.
Najbardziej mi przypadł do gustu
ostatni skecz – wielki Finał Mistrzostw Polski w Narzekaniu. Osoby uczestniczące
w rozgrywkach łączy jedno – im nie
zależy ani na kraju (naszym), ani na ludziach w nim mieszkających (Polakach)
ani na sobie (gardzą swoją osobą także). Dobrze, że to zostało tak dobitnie i w formie przyswajalnej –
kabaretowej, powiedziane.
Wiele nauk, wiele śmiechu, szkoda
że akurat ten wieczór był krótki. Taka oferta mogłaby być prezentowana nam
częściej.
Iwona Wróblak
wrzesień 2014
wrzesień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz