piątek, 1 kwietnia 2016

Weźrzesz, Słoiczek Po Cukrze i Paka


            Na Wieczór Kabaretowy za budynkiem Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury przyszło sporo ludzi. W nastrój wprowadziły nas (puszczane z taśmy)  kabaretowe piosenki Artura Andrusa. Trzy kabarety wystąpiły na scenie.
WEŹRZESZ wystąpił jako pierwszy. Nieśmiertelny temat kabaretowych skeczy – terapia małżeńska prowadzona przez osobę, która – jak się  okaże – jest w trakcie swojej sprawy rozwodowej, czyli niezbyt kompetentnej w temacie utrzymania związku małżeńskiego. Testy psychologiczne niewiele wnoszące do sprawy, brak u terapeuty zdolności, empatii i chęci pomożenia.
Wartości tak zwane moralne – scenka z rekrutacją dusz w niebieskim sekretariacie - tak bardzo analogicznym do ziemskich realiów. Nic nie jest altruistyczne nawet tu – anielica z połową galanterii skrzydłowej chce awansować w hierarchii. Da jej to gratyfikację w postaci drugiego skrzydełka (może nie będzie siedzieć w nudnym niebieskim biurze i sobie – odławiając zbłąkaną duszyczkę – w końcu poleci…). Z ziemskim wiecznym Grzesznikiem zamieniają się rolami i on – słusznie – załatwia jej Lot do piekielnego miejsca, gdzie za sprawą swojej urzędniczej małostkowości jest jej miejsce. Gogolowski temat urzędniczy nieraz się jeszcze będzie przewijać w kabaretonie.   
Rosyjska restauracja, gdzie narodowe są tylko wady. Posowieckie bezhołowie, co jest wyraźnie zaznaczone przez scenografię skeczu. Z tradycji kultury rosyjskiej zostały tylko przypadkowe przysposobione z różnych stron świata nabytki kulinarne chętnie konsumowane jako blichtr przez  nowobogackich; dla restauracji pieniądz i zysk jest najważniejszy, niestety – nie jest to takie proste.
Turecki stewardes, czyli polski emigrant zarobkowy (który prawie zapomniał języka) w samolocie oferuje uparcie kebab – tylko to ma w ofercie, więc sprzedaje danie na różne sposoby. Nie zawsze skutecznie, i nie ma to nic wspólnego z kulturą obsługi.
Jesteśmy omotani przez sieci operatorów telefonii komórkowych, są niczym wywiad służb specjalnych, mają dostęp do niemalże naszych myśli,  mackami uczestniczą w prywatnych randkach i spotkaniach agresywnie oferując swoje usługi.
Fach żebraczy idzie z duchem czasu – datek można pijakowi dać przez kartę płatniczą – czytniki mają na swoim żebraczym wyposażeniu…
Policja – nieśmiertelny temat żartów. Mizeria pensji budżetowych skłania nowo przyjętych adeptów zawodu do szukania dodatkowych dochodów… w gorącej linii albo jako konsultanci networkowych firm kosmetycznych, policjant oferuje kobiecie skarżącej się z powodu straty torebki –  uzupełnienie jej zawartości w pomadkę jego firmy, cień do powiek itd.  
Najlepszy moim zdaniem kabaret w tym dniu: SŁOICZEK PO CUKRZE. Jak wykonawczynie mówią o sobie – są puste i słodkie. Dodam od  siebie – puste niezapełnionym potencjałem treści bardzo ciekawych, i nie-gorzkie po prostu. Damsko – damskie rozmowy nie tylko dla kobiet, także dla  mężczyzn. Bez znieczulenia szczere jak rzadko, do dna sięgające w zagadnienie, jakim jest kobieta jako taka. Jako człowiek z wadami, z ponadtysiącletnim garbem kultury patriarchalnej, ciągle pokutującym w naszym społeczeństwie wzorze zachowań jedynie słusznym. Kobieta współczesna jaką jest? Mądrą i niezbyt taką, silną i niekoniecznie do końca mocną, wrażliwą w zależności od osoby, pamiętającą może za dużo… Dzięki scenkom tego  kabaretu mamy do nich wszystkich sympatię – i o to wydaje mi się chodziło autorce scenariusza. Psychologia głębinowa, nie dowiemy tyle z naukowych publikacji, ile z uważnego słuchania rozmów i monologów zasłyszanych na ulicy, w miejscach pracy, zapisanych i opowiedzianych na scenie w skeczu kabaretowym. Zacytowanych dosłownie. Trzeba to było usłyszeć, nie ma w nim wielomówstwa tak zawsze przypisywanego kobietom, frazy i zdania są  wybrane dla publiczności jak perełki. Są poezją kabaretu.
Jakie są kobiety wobec siebie. Niekoniecznie delikatne, znają siebie i wiedzą, jak się ranić… Teściowa i synowa, dwie kobiety rywalizujące o  jednego mężczyznę, to nie żart. Władza jest bardzo podniecająca, jej brak bolesny – nie ma często miejsca w całym naszym życiu na związki partnerskie, jest za to chęć dominowania, nawet nad psem, syn w wyniku nieco toksycznego wychowania ma odruchy łaszenia się do dominującej mamy… Żona musi się zmierzyć z tym rodzinnym dziedzictwem zachowań. Czasami wybucha – tu wymowna scenka w zakładzie fryzjerskim, teściowa jest wiecznie niezadowolona z sposobu, w jaki ją czesze żona syna – ta w końcu potrząsa jej kołtunem, i nie jest on tylko nieuczesaną fryzurą.
Słoiczek Po Cukrze czyli opar cukru lepszy od samego cukierka, opakowanie i forma co najmniej tak dobre jak treść.
Ostatni kabaret tego wieczoru: znany nam PAKA. Na początek hymn polskiej zarobkowej emigracji, song najlepszych dobrze wykształconych ludzi, mobilnych i wartościowych, którzy ciągle, mimo obietnic, uciekają z naszego kraju – wielu nie wraca.
Zawsze można się śmiać z osób poszukujących swej drugiej połówki, do końca nigdy nie wiemy, czego oczekujemy po kandydacie lub  kandydatce na miłość życia. Gdybyśmy wiedzieli, nie byłoby biur matrymonialnych…
Przez scenę kilka razy przewinął się Magicshowmen, niezupełnie trzeźwy przedstawiciel zawodu, upadającego niestety. W hinduskim turbanie próbuje nam lewitować i wyczyniać jakieś magiczne sztuczki, z których największą uciechę ma on sam, widzowie niezupełnie. Ale cel magik osiągnął, śmialiśmy się z jego nieporadności magicznej zupełnie szczerze. Jak widać, dla dobrego magika nie ma rzeczy nieśmiesznej, może być nią on sam – i to jest  sztuka sama w sobie.
Zjawiska stadionowe i kluby kiboli – nie  można negować zjawiska, ono istnieje. Dobrze jest powiedzieć o nim na scenie kabaretowej, może odniesie to większy skutek niż przydługie artykuły gazetowe.
Zarobić można na wszystkim – na odczytywaniu snów, na układaniu horoskopów, tylko powinny być nie takie przesłodzone, trochę dziegciu też  się podoba adresatom.
Najbardziej mi przypadł do gustu ostatni skecz – wielki Finał Mistrzostw Polski w Narzekaniu. Osoby uczestniczące w rozgrywkach łączy jedno –  im nie zależy ani na kraju (naszym), ani na ludziach w nim mieszkających (Polakach) ani na sobie (gardzą swoją osobą także). Dobrze, że to zostało tak  dobitnie i w formie przyswajalnej – kabaretowej, powiedziane. 
Wiele nauk, wiele śmiechu, szkoda że akurat ten wieczór był krótki. Taka oferta mogłaby być prezentowana nam częściej.

Iwona Wróblak
wrzesień 2014


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz