Anna i Lesław Janikowie – piekarze międzyrzeccy
Sceneria
Strzelnicy Garnizonowej Międzyrzecz – Św. Wojciech. Wojskowe wozy bojowe,
karabiny, inny sprzęt. W tym roku tutaj, dzięki uprzejmości dowódcy garnizonu Wojska
Polskiego w Międzyrzeczu, Zarząd Cechu
Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorców w Międzyrzeczu zorganizował festyn z okazji Dnia Rzemiosła Międzyrzeckiego.
Dużo przestrzeni.
Bezwietrzna piękna pogoda. Teren sprzyja rozmowom, integracji środowiska
rzemieślniczego.
Rozmawiam z panią
Anną Janik, Ukrainką z pochodzenia, razem z mężem Lesławem są właścicielami piekarni.
Dlaczego z panią Janik? Bo
należą z mężem do tych rzemieślników – przedsiębiorców międzyrzeckich, którzy
się d z i e l ą, których nazwiska często figurują na listach darczyńców
organizacji charytatywnych.
-
Proszę powiedzieć coś o sobie..
-
Co?
-
To co jest najważniejsze – mówię cicho. Przechadzamy
się obok wojskowych namiotów, rozłożonego do pracy polowej sztabowego autobusu.
Przygotowane drzewo na wieczorne ognisko i kiełbaski czeka w stosach.
-
Pochodzę z Ukrainy... Czy patrzę oczami wschodu... -
pani Janik zastanawia się
– ja mieszkam tu w Polsce, mąż Leszek
jest Polakiem...- Przestrzeń i cisza trawiastego obszaru Strzelnicy skłania
do zadumy. Ludzie zebrani w grupkach, zatopieni w pogawędkach, oglądają sprzęt
wojskowy. Rekreacja.
-
Jest to dobre, kiedy człowiek ma nadzieję i w
coś wierzy....- mówi pani Anna.
-
W co wierzy?
-
W siebie...Powiedział św. Augustyn coś w tym
sensie, może cytuję niedokładnie..- jak coś robisz, licz tylko na siebie, a jak
się modlisz, licz na Pana Boga... W każdym rzemiośle musi być talent, jeśli
tego nie ma, to praca może być długa i wymagająca samozaparcia...Na Ukrainę
jadę w poniedziałek...Po co w poniedziałek? Trudno o tym się mówi...Kiedyś
jechałam odwiedzić rodziców, teraz odwiedzam ich groby, grób mojego ukochanego
tatusia. Za rok zmieniło się na pewno dużo na mojej zielonej Ukrainie... Znając
Polskę od 1977 r. wiem, że Ukrainę czekają jeszcze duże przemiany. I Ukraina ma
dobrego konsultanta i informatora – moją ukochaną Polskę.
Na
Strzelnicy przygotowano dla gości zabawę w konkurencje sportowe. Atmosferę
rozluźnia sącząca się z głośników muzyka ludowa. Ma rozłożone stoisko Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie „Compensa”,
które zajmuje się ochroną finansową dla rzemieślników, ich rodzin,
ubezpieczeniami pracowników zakładów rzemieślniczych, pracowników cechów i izb
rzemieślniczych. Dzisiejsze konkurencje, których zwycięzcy otrzymają dyplomy i
puchary to: strzelanie z KBKS i z innych
karabinów do tarczy, rzucanie granatem, podnoszenie ciężarków o wadze17,5 kg.
Można też się przejechać „Rosomakiem” lub amerykańskim czterokołowcem o
nazwie „ Arckti cat” . Pani Anna
próbuje sił z granatnikiem. Czy bardzo ciężki?
-
Przyszłam tu dzisiaj, bo chciałam poznać
bliżej szefostwo jednostki wojskowej...- odkłada granatnik - Firmę
naszą, wszystko razem z mężem stworzyliśmy, zrobiliśmy my sami, rozumiejąc,
czując jednak, że jest coś więcej niż my, coś ponad codzienną egzystencję...Mąż
jest profesorem w swoim zawodzie, w dziedzinie piekarnictwa, jestem z niego
dumna, bo lubi, kocha to, co robi... Kiedy chleb się nie uda wie, gdzie
jest błąd, tłumaczy to uczniom...Większość swojego życia człowiek spędza w
pracy, więc trzeba kochać to, co się
robi, wtedy jest efekt. Kochać i dbać o warsztat...w te czasy, kiedy pełno
rekinów na rynku...(nie jesteśmy już taką małą firmą – mówi - zatrudniamy
ponad 10 osób). Rzemieślnictwo czekają reformy. Szkoły zawodowe będą znów na
piedestale szkolnictwa – i to jest ważne dla kraju, który jest zniszczony przez
niedobre rządzenie...Jak będzie? Trudno się mówi o przyszłości... Trzeba
cierpliwości i szacunku dla kraju naszego, Polski...
Ciekawie jest słuchać pani Anny, słuchać i nic nie uronić z tych słów i myśli. Podobnie jak innych
ludzi, którzy tu są dzisiaj. Mają swoje firmy – małe światy – zakłady pracy,
zatrudniają ludzi, tworzą Polskę. Organiczną, od podstaw. Codziennie.
Następują krótkie przemówienia. Podziękowania za przybycie,
za wkład pracy i udzieloną w organizacji Dnia Rzemiosła pomoc. Najserdeczniejsze życzenia wszelkiej
pomyślności, satysfakcji i zadowolenia w życiu rodzinnym i zawodowym.
Zaproszenie na rzemieślniczą biesiadę, na grochówkę z piwem, potrawy z grila,
kiełbasę z ogniska i żołnierską kawę. My z panią Anną załapujemy się dodatkowo na chleb z przepysznym smalcem.
Uchwałą
Prezydium Zarządu Związku Rzemiosła Polskiego w Warszawie, w uznaniu zasług dla
rzemiosła zostali odznaczeni: Bogdan Orlik
– Złotym Medalem im. Jana Kilińskiego, Józef Jaskuła, Bernard Freier, Czesław Chorążewicz – Srebrnym
Medalem im. Jana Kilińskiego. Leszek
Pastuszek, Wanda Wnęk, Wioletta
Winnicka, Lesław Leszczyński, Kazimierz Kowalczyk, Jerzy Sroka, Krzysztof
Torzyński - Honorową Odznaką Rzemiosła. Przyznano szable honorowe -
generałowi brygady Mirosławowi
Różańskiemu i Jerzemu Małemu oraz – państwu Grażynie i Augustynowi Szczerba, Małgorzacie i Eugeniuszowi
Bocer, Halinie i Kazimierzowi Praczyk. Tytuł „Rzemieślnika Roku 2005”
przyznano Jadwidze Wołoszce –
zakład krawiecki, dwa równorzędne II miejsca w konkursie przyznano Auto Service Guśniowski i Restauracji Duet
Jacka i Beaty Bełz, dwa równorzędne III miejsca – Markowi Łazarskiemu – stolarstwo w
Silnej i Helenie Korejwo –
fryzjerstwo. Wyróżnienia wręczyli Jerzy
Mały – starszy cechu, Marian
Gomuła – przewodniczący kapituły oraz burmistrz Tadeusz Dubicki.
Iwona Wróblak
lipiec 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz