wtorek, 20 grudnia 2016

Wieczór z poezją i muzyką.

            Kolejny taki wieczór z poezją i muzyką w sali MOK. Grupa młodzieży ze szkół ponadpodstawowych z Bobowicka, Międzyrzecza i okolic, Pszczewa, Bledzewa. Mówię do Jolanty Glury – te wieczory dojrzewają jak dobre wino, co coraz lepsze. I widownia nam się poszerza. Do stałych miłośników poezji, teatru i dramy dołączają kolejni.
            Występują uczniowie Anny Kuźmińskiej z Zespołu Szkół Rolniczych w Bobowicku. Spektakl jest utkany ze scenek teatralnych, recytacji i pieśni. To rozmowy z Bogiem, czynnikiem Sprawczym – rozmowy na dobranoc, zamiast modlitwy.
Sceneria ławek w parku. Takim parku starym, secesyjnym, obszarze naszych spotkań z własnym czasem przeszłym i teraźniejszym. Gdzie spotykają się  ludzie idąc ścieżkami własnych myśli. Recytują je, mówią, artykułują w obliczu siedzących naprzeciw nich ludzi. W ich polu widzenia, tam gdzie mieszkamy, żyjemy i w naszym ontologicznym sensie, pod takim czy innym kątem wzajemnego się postrzegania. Nieustanny nasz dyskurs z Bogiem, dialog mówiący różnymi osobami, przez różne osobowości. Poety czytającego z pomiętej kartki wiersz, pewnie swój, kobiety oglądającej stare zdjęcia, romantycznej dziewczyny w wieku przeżywania zachwytu nad światem, wsłuchanej we własne doń pytania. To zapamiętane, w myśl scenariusza, wspomnienia obecności tych osób na tzw. boskim planie. Obecność na tych metaforycznych ławkach jest najważniejsza, w ogóle – obecność TU,  jakakolwiek. Być. Jesteśmy w jakimś miejscu i czasie, spotykamy się, jak tu na ławkach w parku. Dobrze, jeśli zdejmujemy nieprzeźroczyste Zasłony miedzy nami, widzimy się wzajemnie. Dobrze, jeśli słuchamy się chociaż przez chwilę, jak tu na dzisiejszym spotkaniu z poezją i muzyką.
 Przeplatane to wszystko nastrojową muzyką, niemalże aktorskim wykonaniem poezji śpiewanej.
Przeplecione nastrojem istnienia we wszechświecie, powiedziałabym delikatnie zaznaczonej rzeczywistości faktu twardego istnienia, jednak istnienia - pomimo uciążliwości bólu i cierpień...
Kolejne odsłony dzisiejszego spektaklu w wykonaniu młodzieży z Bobowicka. Jak widoki pokoi oglądanych w recytowanym wierszu. Przewracamy kartki scen jak książkę. Są te sceny jak osobowości i style postrzegania i odbioru świata, odbioru ludzi. To widowisko to pewna całość dramaturgiczna z  jasno zarysowanym scenariuszem i zamysłem reżyserskim. Przemyślana i w szczegółach starannie wykonana mimo pozorów luzu i spontaniczności.
            Duże umiejętności wokalne młodych aktorów. Są i mistycyzujące utwory o naturze zjawisk i naszym miejscu w tym przepływie zjawisk. Miejscu, jakie mamy, jakie chcemy i powinniśmy mieć. Na miarę naszych oczekiwań.
Pełny kontakt wzrokowy występujących i kontakt z widownią, która słucha. Jak powiedziała na początku Jolanta Glura, coraz nas więcej na tych  spotkaniach z poezją.
NASZE OBECNOŚCI. Kobieta ze zdjęciami retrospektywnie myśli o przeszłości, waży zdarzenia, osoby i czas przeszły. Mówi o drogach, które być  może by przeszła, gdyby je wybrała.
Co się wiąże z naszą nierozpoznaną przeszłością? Czy to było do wykorzystania, te szanse nam dane. Realność świata, w jednej z piosenek, na pozór banalne stwierdzenie, że „życie to nie sen”. Różne punkty widzenia istot czujących zależnie od ich pozycji w hierarchii stada. Inaczej wygląda świat psiej perspektywy, psiej śmierci, psiego opuszczenia przez pana, który opuszcza i uśmierca swe zwierzę. Świat jest jak bal, z marionetkami i półludźmi, nieustający bal, czy nas na niego zaproszą? Orkiestra gra, tak jak świat istnieje wraz ze swymi drobiazgami, ich pakietem (sami jesteśmy też takim drobiazgiem, pewne powikłanie tego układu jest takie, że ten drobiazg myśli i czuje...)Ale... drzwi na BAL są otwarte dla nas (na razie), nie tylko przedmiotem jesteśmy.
            Nasi świetni młodzi aktorzy – wykonawcy: Aleksandra Dziedzic, Ewa Kozberg, Damian Turczyk, Paweł Sochacki (reżyseria, wybór tekstów, inscenizacja – Anna Kuźmińska - Świder).

Druga część wieczoru.
STÓŁ. Zostaje zasłany obrusem. Spektakl teatru „PCHŁA” pani Jolanty Glury. Na tle tego STOŁU dzieje się on – SPEKTAKL w mieście. Miasto - olbrzymie, zbiorowość, i jego konteksty. Tu w tym MIEŚCIE uwierzymy w kolejne Boże Narodzenie...bo nadzieja wstąpi w nas. Nadzieja wielokontekstowa, nie tylko stricte religijna. Lampki jak betlejemskie światełka są roznoszone po sali do widzów – do każdego stolika, jak do każdego domu i miejsca, gdzie żyją ludzie. Dadzą nam wiarę, że jest w tym sens, bo ludzie są z nami, są tutaj swoją odwieczną bliskością. Musimy ją tylko odczuć, tą obecność.
Nasze obecności przy pustym miejscu przy stole. Dla kogo zapalamy świeczki, by płonęły? Chcemy wszystkim, dla każdego, którego obecność przy stole jest nam niezbędna, świeczki jak pięcioramienne gwiazdy miłości. „Pokój ludziom, pokój światu choćby na jedną tylko noc”- pięknie śpiewa w piosence Karolina Szulga.
            Gwiazdki zawieszone zostały na choince, nanizane na strukturę naszej tradycji świątecznej. Może nieprzypadkowo zaraz potem aktorzy rzucają w  publiczność słowa – strzępki jak informacje ze stron gazet. Tym rozkawałkowanym fragmentom naszego profanum dopiero intonacja nadaje sens. Tak jak  gesty nadają znaczenie słowom, sami nadajemy znaczenie rzeczom, nadajemy znaczenie sobie. Życząc sobie świątecznie. Obejmując, uśmiechając się,  potrzebując siebie wzajemnie.” Niepowtarzalni, nierówni, nadwrażliwi, bądźcie pozdrowieni – za to w WAS nieskończone, nieznane, niewypowiedziane. Bądźmy pozdrowieni”- piosenką wraz z zespołem „PCHŁA” kończy wieczór Karolina Szulga, jedną ze swych wspaniałych piosenek, z których jedna ostatnio dostała nagrodę główną na przeglądzie piosenek w Kielcach.


Iwona Wróblak 
marzec 2006 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz