sobota, 17 grudnia 2016

Wystawa w galerii otwartej

            „Zima nie musi być szara i zimna”- mówi pani Ola. Bezśnieżna w dodatku w te ferie. Co można zrobić? Dzieciaki dostały wór kawałków styropianu, dużo kłaczków białej waty, klej. Wyobraźnię – to naturalne, podstawowe tworzywo – już miały.
            Aleksandra Banach – dekorator pracownik Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury – „Wierzę w dzieci, one mnie w tym względzie nigdy nie zawiodły-”. Z takim przeświadczeniem zabrała się do organizowania warsztatów plastycznych, których skutkiem miała być końcowa wystawa. Pani Ola – „Nie tylko o  wystawę chodziło zresztą. Miały dzieci działać, miały tworzyć. Dzieci mają naturalną potrzebę poszukiwania rzeczy nowych, nowych technik. Takie są.  Trzeba ich tylko do tego zachęcić.” Pani Ola wie to intuicyjnie. Sama jest matką, a w wolnych chwilach od wielu lat maluje i rysuje. Patrzy na sztukę, i na  świat, także oczami dziecka, umie tak patrzeć. – „Każde dziecko jest inne, proszę spojrzeć...”- pokazuje mi dzieła swoich podopiecznych. Oglądam. Makieta ze skocznią narciarską Małysza, fantazyjna bałwanka płci żeńskiej – ma warkocze oraz długi nos, figurka konia z siodłem, inne stworki, postaci z  wyobraźni, wydumane, zasłyszane czy przeczytane – w bajkach, w TV. Trzeba z tego materiału wydobyć tworzywo, zachęcić do własnego twórczego jego przekształcania. Ola – „Musimy inspirować artystycznie nasze dzieci. Przy okazji zabawy rzecz jasna, poprzez nią. Uczynić tę zabawę jeszcze bardziej fajną. Powinny się przy tym przede wszystkim dobrze bawić”-.
            Tak też było. Pani Ola opowiada o poszczególnych uczestnikach warsztatów, jak powoli się rozkręcali, wszyscy razem, przy stołach, prześcigając się w pomysłach. Miały watę, bibułę, wycinankę, styropian, plastik. – „Dzieci naprawdę lubią robić coś nowego, nie boją się nowych doświadczeń i prób. Trzeba umiejętnie zachęcać, przy tym każdego inaczej, nawet „zaszokować” pomysłem na ich własne dzieło, wskazać kierunek, czy kierunki, działania. I –  koniecznie - dać im, zostawić, przestrzeń dla ich własnych kontynuacji tych pomysłów, przestrzeń twórczej plastycznej wolności.”
Pozwolić na rozwój.
            Pani Aleksandra prowadzi stałe zajęcia plastyczne dla dzieci od 6 do 12 lat w MOK. Asystuje, uczestniczy w ich poszukiwaniach artystycznych z  gliną, farbami. –„Trzeba rozszerzać zakres technik plastycznych u dzieci” – mówi – „pozwalać im sięgać do różnych materiałów, czerpać pomysły z  różnych źródeł. Na pewno po to, by wzmocnić i rozwinąć ich umiejętności manualne. Ale także po to, by dziecko, które już coś zrobiło, rysunek czy figurkę z  masy solnej, zachęcić (powtarza to słowo) zachęcić do dalszej pracy. Pochwalić. Rozbudzić wyobraźnię, wskazać sposoby, jak jeszcze lepiej można bawić się ze sztuką”-. W jaki sposób? – Na przykład, kiedy je zada, umieć odpowiedzieć mu na pytanie, jedno z dziecięcych ważkich pytań, jakie postawić może ( i  stawia czasem...) – o cel (!) sztuki (po co mam to robić?), o sens (!) działania w ogóle (czy chcę cokolwiek robić...) Dziecko uzna naszą odpowiedź, samo do  niej dojdzie, jeżeli udowodni samemu sobie, że potrafi zrobić coś nowego, zupełnie nowego. To bardzo ważne. Równie doniosłe korzyści są też i takie, że  działanie twórcze wymaga koncentracji, umiejętności skupienia uwagi. W swojej grupie rówieśniczej może potem imponować innym dzieciom właśnie z  tego powodu. Swojej niepowtarzalności, niezbywalnej wartości jako osoba.” Rozwój dziecka w wielu kierunkach i płaszczyznach.
            Pani Ola wie to wszystko na wyczucie. Może pomaga jej w tym własna twórcza wyobraźnia artysty, i otwartość wobec innych ludzi. W tym  umiejętność zjednywania sobie małych pomocników. Kornela Wojtaś i Ola Sobkowiak bardzo się przejęły możliwością współdecydowania w  przygotowaniu koncepcji rozmieszczenia prac na wystawie, włożyły w sprawę po kawałku swojego dziewczęcego serca. Ważna dla nich lekcja kreatywności. Są zadania na miarę oczekiwań każdego, wystarczy dać szansę, także tym najmłodszym, by wydobyć z nich uśpione rezerwy, potrzebę pracy dla innych, samorealizacji i rozwoju, tych równoległych niezbędnych nam kierunków ewolucyjnych.


Iwona Wróblak
kwiecień 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz