czwartek, 15 grudnia 2016

Błony fotograficzne świata

            Mamy obecnie w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury stricte artystyczną galerię sztuki fotografii. Tej, jak mówi Filip Pielesiak, fotografii absolutnie NIECYFROWEJ, czarno-białej, proweniencji sięgającej po pierwociny swojej historii, która z początku, w zamierzchłych czasach, zaczęła się od szkła… Tutaj jest na (kuchennych…) ceramicznych kafelkach – moje skojarzenia z renesansową sztuką kafli piecowych na przykład…
            Emulsja fotograficzna, niczym czarami, wywoływanie obrazu z kuwety fotograficznej. Zawieszone są obrazy w Galerii, „suszą” się na  spinaczach... Eksperyment niepowtarzalny - płukanie papieru. Poznawanie jego faktury przy okazji, mocowania się z chemią fotograficzną. Z warsztatu fotografii klasycznej jest ten wernisaż, o tym traktuje… O magii pojawiania się obrazu w zwierciadle materiału… Odbicia jego są częścią umysłu. Błony fotograficzne świata
            Fotografia nieprzywidywalna czyli intuicyjna… EMULSJA. To tworzywo. Półproduktem staje się papier fotograficzny. Powstają autentyczne dziełka sztuki, podobno – niezamierzone w 100 procentach… ale ja myślę, że intuicyjnie jak najbardziej są takież…
            Wypracowane (zapracowane…) wyjęte z papieru (nawet z okrągłości styropianowej bombki – bo czemuż fotografia miałaby Być koniecznie płaska??). Utrwalony na nich Obraz… Postrzępione papiery (jak cenne dokumenty historyczne), nic nie jest ograniczone normami, jeżeli ma być, choć w  części - sztuką, a takie było zamierzenie grupy fotografików. Adeptów fotografii ze szkół ponadgimnazjalnych, ludzi zgrupowanych przy Międzyrzeckim Ośrodku Kultury, którymi opiekuje się Filip Pielesiak (Filip Spiczak, Ola Toczek, Nina Strzelecka, Nicola Woltmann, Ela Ratajczak, Lidia Radzion). Pokaz, jak wielkie możliwości ma ta sztuka fotografii, jakie może mieć, jeśli ukaże się jej potencjał – dyskretnie i bardzo umiejętnie wspierając naturalne u  młodzieży pragnienie eksperymentowania na materiałach. Odkrywanie ich, powiedziałabym, w bardzo pozytywnym sensie, dziecięce.
            Fotografie nie wiszą w ramkach, mają wypełniać przestrzeń… (?), ale przecież TAK świat widzimy, przestrzennie… Zachodzą na siebie obrazy. Fala świetlna nie jest płaska. Ma co najmniej trzy wektory…
            Widzimy tylko pewnym kątem oka, jego częścią. Pikselowy obraz świata – mówiąc językiem techniki. Zobrazowany w formie – portretu złożonego z pociętych ćwiartek twarzy… Które układamy niczym puzzle w Twarz, która dzięki swojej symetrii jest powtarzalna w układzie czterojedynkowym – w naszym wspólnym DNA… Jesteśmy z tego samego kodu. Rysy twarzy są wariacjami na temat – na temat niepowtarzalności i  współistności jednocześnie Człowieka, jako gatunku, jako części wspólnoty ludzkiej. Powiązanej wieloma wątkami z innymi podobnymi nam, z resztą podobnych mu podmiotów. Równoważnych w swoim znaczeniu i wadze. Będących mozaiką wielkiego mrowiskowego układu społecznego.
            Zbite szkło, i części wizerunku. Składane nieco, wydawałoby się, niestarannie… nigdy nie ma tej samej kąpieli w przepływającym rzeką nurcie – zdarzeń, myśli i emocji. Utrwalonych – nie ma.
            Piękno Utrwalone. Piękno Pani Małgosi Stepczyńskiej, naszej 96. letniej nestorki życia społeczno-kulturalnego. Życzliwe Jej pochylenie nad  codziennością. W jej Kuchni, w kuchni jako symboliki zanurzenia w społecznej codzienności, jej udziału w licznych akcjach charytatywnych na przykład, w których brała udział od 1945 r., odkąd tu przyjechała. W Jej chrześcijańskiej stricte europejskiej opartej na pomocy, współczuciu i tolerancji filozofii, propozycji mądrego sposobu patrzenia rozumiejącego świat współczesny i gonitwę tego świata, pragnienia młodych ludzi. Jej Uśmiech… dla tego uśmiechu – przeźroczystego na szkle, warto odwiedzić wystawę. Filip mówi, że Pani Małgorzata to piękna kobieta – tak zgadzam się, i to nie tylko dlatego, że była taką fizycznie w młodości (ma zdjęcia), zostało jej to piękno, teraz utrwalone na twardym szkle.  Z rewersem.
            Czerpiemy inspiracje. Da Vinci. Zachwyca nas pięknem kobiety… Fotograficznym, dzięki geniuszowi malarza… Tutaj wektorowo wraca inspiracja… Kobieta jest tak samo, ja zawsze w dziejach, Piękna, jeżeli ukazana w odpowiednio wielu szczegółach… To nam daje fotografia. Leonardo by z niej, z tej techniki, być może skorzystał… (Długowłosa czarnowłosa) Kobieta szczegółowo(a) na tle krajobrazu, pierwszoplanowa, ale usadzona. Umiejscowiona. W naturze. Portret. Z Rewersem. By nie była (by była) maksymalnie niejednostronna. Z uśmiechem giocondalnym – myślę, tyle że  współczesnym.
            Wariancje na temat fotografii. Malarskie. Akt. Nagość. Czy ona-nagość jest piękna? I co to znaczy „piękność” (może kicz…) Podobno kontekst może o tym mówić, co to jest glamour… Nagość ciała jaka jest, każdy widzi… Nieubrana w ubiór. Model nie jest modelowaty, jest ludzkim nieubranym człowiekiem, jak wydobyć z niego fotografujące go piękno? Włóżmy go w surowe wnętrze niewymuskanego pokoju w budynku, w starym niewyremontowanym domu. Jest jego częścią, bo podobnie jak on – domostwo, pomieszczenia w jego trzewiach, się starzeje, rozpadnie, niewyretuszowany w komercję jest po prostu nagi. W prawdę go włóżmy o człowieku i jego spójności z wytworami cywilizacji, Ubiory jakie nakłada na siebie, maski pokolorowania, są czymś przemijającym, i to przemijanie – wydaje mi się, jest tematem tej fotografii.
            Błony fotograficzne świata… Zdejmujemy je jak kartki w kolorowej kronice. W kolorach sepii, bo tak się starzeje papier – pierwsze tworzywo pisane cywilizacji. Rozmywają się jak duchy, jak zapamiętane obrazy, wspomnienia. TERAZ także nam się niekiedy rozmywa… Piękne półprofile z  dozowanym światłem i oświetleniem, wypiękniające pozujące im modele… Absolutnie niezskazitelne, to co najistotniejsze zostaje w nich na Fotografiach, portretowych dziełach. Niedoraźne, nie-wyraźne – z podkreśleniem jednego z elementów mozaiki charakterystycznych cech twarzy. W pustej przestrzeni fabrycznego muralu fotograf schowany pod płachtą przykrywającą wielki aparat, w swojej artystycznej ciemni już na etapie uchwycenia obrazu.
            Z bieli wydobyta w miękkim ciepłym szalu dziewczyna, dagerotyp z uwypuklonym owalem twarzy. I uśmiechem bardzo współczesnym. To  współczesna dziewczyna. DO NAS się uśmiecha.
            Odbicia niczym w żywicy drzewnej liści i ich struktury. Fotograficzne odbicia. Reminiscencje naszego czasu. To być może po nas zostanie. Fotografie (jeśli przetrwają…)
            Poza dłońmi – palcami, macającymi tę twarz, jakby utrwalającymi ją swoim dotykiem-liniami papilarnymi, piątką palców, jest Wizerunek, lekko naszkicowany, bardzo malarsko, zaledwie kilka muśnięć techniką odbić emulsji na papierze…
Obraz jest czymś ulotnym.
Murale fotograficzne. Dziewczyna na złomowisku. Prezentująca się. Ze swoim panowaniem (?) nad otoczeniem. Nad Trashem świata. Odpadkami. Cywilizacyjnym złomem (zdezelowanymi samochodami). Czy wyznaje filozofię punk??
            Zaciera się granica między światem fotografii a obrazem, w sensie dosłownym. Jesteśmy malarzami, rzeźbiarzami – mówi Filip Pielesiak. Tworzyć nowe rzeczy, wyjść poza fotografię (wrócić do niej…). Nie można zrobić fotografii drugi raz – jest niepowtarzalna. I dlatego być artystą - fotografem jest  fascynujące…
            Mają autorzy wystawy wiele do opowiedzenia o swojej przygodzie ze sztuką fotografii, młodzi artyści, których prace oglądamy w galerii. Filip Spiczak opowiada o kontaktach z osobami, które fotografował. To interakcja, która oddziaływuje na obie strony.  Poszukiwał w ludziach ich  doświadczeń, o tym chciał opowiedzieć. Zawrzeć w sekundzie drgnienia migawki życiorysy. Każde jego zdjęcie ma tak opowiedzianą historię człowieka. Ma swoją duszę, po części dzieloną z modelem, resztę opowiada fotograf – i oglądający…
            Jest jeszcze kilka ujęć. Bardzo ciekawa przestrzenna faktura, gdzie ptak zmiesza w jakiejś przyszłości się z podłożem, jest zapowiedzią entropicznego rozpadu materii przyrody, która wróci w swe podłoże. Wyrazisty jest tylko – pierwszoplanowy ogonek ptasi, reszta oddala się od nas w  perspektywie w stronę wnętrza fotografii – obrazu. Dziełko zasługuje na uważne wpatrzenie, także poprzez swą niejednowymiarowość, nie-płaskość, właściwą dobremu obrazowi malarskiemu. Może być też – dosłownie – spływające, jak akwarela, kolorowe, namalowane, coś pomiędzy pędzlem a  negatywem…


Iwona Wróblak
grudzień 2016















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz