Czy smakuje wolność i niepodległość
Poloneza czas zacząć. Średnia wieku na
widowni raczej...średnia. Czy rzeczywiście nie smakuje – zakazany owoc; wolność
i niepodległość, rocznica jej uzyskania, już tak bardzo nam, jak kiedyś, nie
smakuje... Słyszę w telewizji od rana dyskusje, czy sklepy mają być otwarte w
święta państwowe. Mijam LIDL, jest jak najbardziej czynny – i uczęszczany,
dzisiaj, w święto państwowe.
Ale o
osiemnastej sala widowiskowa MOK jest prawie pełna. Na scenie fortepian.
Oczekiwanie na koncert. Grupka młodzieży wchodzi miedzy rzędy, niedużo ich, ale
są. Fortepian, skrzypce, kontrabas, klarnet, perkusja. Poloneza czas zacząć.
Tak się rzeczywiście rozpoczyna. Znane nuty koją dusze. Chyba wszystkie, bo
widownia znienacka ucicha. Po projekcji w TV „ Pana Tadeusza” to jakby
ciąg dalszy kontynuacji świątecznego nastroju, polskiej tradycji, która chcąc
nie chcąc chyba wsiąkła w naszą duszę Polaka. Na scenie jest też para
szlachecka w kontuszach – Anna Obara i
Michał Kiszowara - para taneczna Lubuskiego Zespołu Pieśni i Tańca.
Narodowe Święto Niepodległości w MOK składać się będzie z pieśni polskich (w programie M. K. Ogiński, F. Chopin, St.
Moniuszko, T. Kiesewetter, W. Killar) i zagranicznych. Grają panowie Roman Burak, Krzysztof Kowalik, Rafał
Ciesielski, Karol Szmidt, Andrzej Iwanowski i Edward Pinuta. Zespół
prowadzi Bogumiła Tarasiewicz,
która także śpiewa (mezzosopran). Będzie muzyka, tańce polskie-polonez i mazur,
kujawiak, tańce o oper Stanisława Moniuszki.
Oglądam
tańczących kujawiaka. Stąd nasz ród, z tych kontuszów, z tych nut tak znanych,
słyszanych. Miło jest dzisiaj 11.Listopada zanurzyć się w tych dźwiękach jak w kołysce, zrozumieć,
czym są. Naszym domem, jakkolwiek go pojmujemy.
Ponownie Bogumiła Tarasiewicz, kolejna pieśń,
tym razem „Po nocnej rosie...”Może trzeba nam teraz tego odniesienia do
jedności narodowej, wspólnej tradycji, tego co łączy. Wspólnych wzruszeń,
takiej samej nadziei.
Ta muzyka
była kiedyś orężem. Matki mówiły wtedy dzieciom – ojczyzna jest dla ciebie
najważniejsza. Pokolenia walczyły o to, by móc słuchać polskiej muzyki.
Mieczysław Karłowicz, Ludomir Różycki ,„Krakowiacy i górale”, o tych,
dla których polskość i jednocześnie regionalna odrębność, to bogactwo-razem, była tak istotna.
Dzięki
muzyce zachodzi nowa jakość w sercu, jakby otwarto nowy przedział w czasie,
nowy wymiar codziennego sacrum. W taki sposób, myślę, trzeba kultywować nasze
tradycje patriotyczne, naszą polskość. Sięgając po klasykę, muzykę
filharmoniczną na wysokim poziomie. Z przypomnieniem garści faktów z historii zobrazowanych
folklorem, tańcem i śpiewem.
Druga część
dzisiejszego i koncertu to muzyka świata. Dla każdego narodu jego muzyka jest
najpiękniejsza. To bogactwo możemy dzisiaj podziwiać, wzruszać się. Piotr
Czajkowski, Johannes Brahms, „Deszczowa piosenka” i walce węgierskie.
Muzyka hiszpańska i amerykańska. George Gershwin, Aram Chaczaturian, muzyka
filmowa z międzywojnia, a na koniec Wojciech Killar.
To był
smakowity wieczór, prezent na Dzień Niepodległości z Quodlibet Orchestra z
Zielonej Góry.
Iwona Wróblak
grudzień 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz