Wernisaż pani Małgorzaty Stepczyńskiej
„Takich
ludzi ma nasze miasto” – otwierając uroczystość, mówi dyr. MOK Jolanta Pacholak. Pani Stepczyńska mieszka w
Międzyrzeczu od zawsze. Zakład
fryzjerski pani Małgorzaty był
nie tylko zakładem pracy. Był miejscem spotkań, kontaktów międzyludzkich. Tu
rodziły się inicjatywy działań społecznych. Do dzisiaj, akurat mamy 85.urodziny
naszej zasłużonej jubilatki, pani
Małgorzata jest aktywna społecznie, maluje, pisze wiersze. Przewodniczy Stowarzyszeniu „Kontakt”, jest w nim
od początku, bo wie, że postęp cywilizacyjny bez wielopłaszczyznowych kontaktów
ze światem jest wysoce niekompletny. Zna
języki obce, zawsze była orędowniczką wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Mimo wieku ciągle pomaga organizatorom spotkań z gośćmi z miast partnerskich z
Niemiec, Francji i Holandii, jako tłumacz a także, może przede wszystkim, jako
osoba - instytucja, którą nasi szanowni goście z zagranicy znają od lat.
Takich ludzi ma nasze miasto. Pani Stepczyńska jest artystką malarką od wielu lat. Miała już
kilka wystaw swoich prac plastycznych także za granicą, w ramach wymiany kulturalnej, wyjazdów naszych
międzyrzeckich artystów. Dzisiaj jej akwarele wiszą w sali wystaw
międzyrzeckiego MOK.
Wśród gości
przybyłych na wernisaż wieloletni znajomi pani Małgorzaty, byli uczniowie (wielu międzyrzeczan pobierało u
niej lekcje języka niemieckiego, francuskiego, angielskiego czy hiszpańskiego).
Pomagała ludziom nie tylko w nauce, także w trudnej sytuacji materialnej czy
życiowej. Zawsze otwarta na świat, otwarta na ludzi, pogodna, mądra i rzeczowa,
o głębokiej wierze religijnej, mocnych zasadach, lecz jednocześnie daleka od nietolerancji czy ksenofobii. Dlatego to nie
jest zwyczajny wernisaż w MOK, jakich wiele. To szczególny dzień. 85. urodziny pani Stepczyńskiej, najlepsze życzenia
od pracowników MOK, specjalny prezent od burmistrza.
Pani Stepczyńska oprowadza gości po
swojej wystawie, opowiada historie, które towarzyszyły poszczególnym akwarelom,
mówi o miejscach, gdzie powstawały. Oglądamy obrazy z Wysp Kanaryjskich,
Madery, afrykańskich wiosek, gdzie były europejskie misje chrześcijańskie.
Jasne akwarele, pełne światła, tego wewnętrznego, filozoficznego i zwykłego
słońca. Kwiaty, pejzaże, fauna. Subtelne, pełne zadumy i dojrzałej afirmacji.
Portrety. Murzynka, hebanowo czarna – z dzieckiem na tle palmy, pamiątka
spotkań pani Małgorzaty z
Afryką. Nasycone czerwienią kwiaty w koszu na niebieskim tle – symbolu piękna
życia. Stół z apostołami, pośrodku Chrystus patrzący wprost. Pejzaż z mostkiem
delikatnie przykrytym, czy okrytym, gałęziami drzewa. Na innej akwareli biel
słońca na tle żółtego krajobrazu i bieli śniegu. Krajobraz też może być
zachodzącym fioletowo, czerwonym refleksem światła. Dużo obcych widoków, z
egotycznymi drzewami i architekturą. Efektowne kolorystycznie skały na łące są
tłem dla dużych kwiatów, które wyglądają jak słoneczniki. Kwiaty to miłość pani Stepczyńskiej, ma je u siebie w
domu żywe, chętnie też je maluje. Bukiety czerwonych tulipanów, niektóre
subtelne, dziwne jak orchidee, niektóre z ptakami wewnątrz swej gromady. Jeden
bukiet jest nachylony kwiatostanem ku widzowi, prezentuje swoje piękno,
wychylając się z zielonego kokonu liści.
Część
artystyczna wieczoru to ukłon organizatorów w stronę sentymentów muzycznych pani Małgorzaty Stepczyńskiej, jej
francuskiego dzieciństwa i wczesnej młodości. Zaproszony specjalnie na
dzisiejszą uroczystość akordeonista ze Strzelec Krajeńskich pan Mariusz Ambrożuk gra melodie klasyków francuskich pieśni z lat 20.
i 30. ubiegłego wieku –słyszymy też Charlesa
Bazin, Artura Piazzola, tanga, np.: „Adias Nonine”, „Mirabelle” i
inne znane utwory. Dzięki osobie pani
Małgorzaty atmosfera jest bardzo pogodna, to jeden z ciekawszych
wieczorów wernisażowych. Spontaniczne „Sto lat...” wybrzmi pomiędzy
kolejnymi utworami muzycznymi.
Iwona Wróblak
czerwiec 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz