środa, 14 grudnia 2016

Wernisaż pani Małgorzaty Stepczyńskiej


            „Takich ludzi ma nasze miasto” – otwierając uroczystość, mówi dyr. MOK Jolanta Pacholak. Pani Stepczyńska mieszka w Międzyrzeczu od  zawsze. Zakład fryzjerski pani Małgorzaty był nie tylko zakładem pracy. Był miejscem spotkań, kontaktów międzyludzkich. Tu rodziły się inicjatywy działań społecznych. Do dzisiaj, akurat mamy 85.urodziny naszej zasłużonej jubilatki, pani Małgorzata jest aktywna społecznie, maluje, pisze wiersze. Przewodniczy Stowarzyszeniu „Kontakt”, jest w nim od początku, bo wie, że postęp cywilizacyjny bez wielopłaszczyznowych kontaktów ze światem jest  wysoce niekompletny. Zna języki obce, zawsze była orędowniczką wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Mimo wieku ciągle pomaga organizatorom spotkań z gośćmi z miast partnerskich z Niemiec, Francji i Holandii, jako tłumacz a także, może przede wszystkim, jako osoba - instytucja, którą nasi szanowni goście z zagranicy znają od lat.
Takich ludzi ma nasze miasto. Pani Stepczyńska jest artystką malarką od wielu lat. Miała już kilka wystaw swoich prac plastycznych także za granicą, w  ramach wymiany kulturalnej, wyjazdów naszych międzyrzeckich artystów. Dzisiaj jej akwarele wiszą w sali wystaw międzyrzeckiego MOK.
            Wśród gości przybyłych na wernisaż wieloletni znajomi pani Małgorzaty, byli uczniowie (wielu międzyrzeczan pobierało u niej lekcje języka niemieckiego, francuskiego, angielskiego czy hiszpańskiego). Pomagała ludziom nie tylko w nauce, także w trudnej sytuacji materialnej czy życiowej. Zawsze otwarta na świat, otwarta na ludzi, pogodna, mądra i rzeczowa, o głębokiej wierze religijnej, mocnych zasadach, lecz jednocześnie daleka od  nietolerancji czy ksenofobii. Dlatego to nie jest zwyczajny wernisaż w MOK, jakich wiele. To szczególny dzień. 85. urodziny pani Stepczyńskiej, najlepsze życzenia od pracowników MOK, specjalny prezent od burmistrza.
            Pani Stepczyńska oprowadza gości po swojej wystawie, opowiada historie, które towarzyszyły poszczególnym akwarelom, mówi o miejscach, gdzie powstawały. Oglądamy obrazy z Wysp Kanaryjskich, Madery, afrykańskich wiosek, gdzie były europejskie misje chrześcijańskie. Jasne akwarele, pełne światła, tego wewnętrznego, filozoficznego i zwykłego słońca. Kwiaty, pejzaże, fauna. Subtelne, pełne zadumy i dojrzałej afirmacji. Portrety. Murzynka, hebanowo czarna – z dzieckiem na tle palmy, pamiątka spotkań pani Małgorzaty z Afryką. Nasycone czerwienią kwiaty w koszu na niebieskim tle – symbolu piękna życia. Stół z apostołami, pośrodku Chrystus patrzący wprost. Pejzaż z mostkiem delikatnie przykrytym, czy okrytym, gałęziami drzewa. Na innej akwareli biel słońca na tle żółtego krajobrazu i bieli śniegu. Krajobraz też może być zachodzącym fioletowo, czerwonym refleksem światła. Dużo obcych widoków, z egotycznymi drzewami i architekturą. Efektowne kolorystycznie skały na łące są tłem dla dużych kwiatów, które wyglądają jak słoneczniki. Kwiaty to miłość pani Stepczyńskiej, ma je u siebie w domu żywe, chętnie też je maluje. Bukiety czerwonych tulipanów, niektóre subtelne, dziwne jak orchidee, niektóre z ptakami wewnątrz swej gromady. Jeden bukiet jest nachylony kwiatostanem ku widzowi, prezentuje swoje piękno, wychylając się z zielonego kokonu liści.
            Część artystyczna wieczoru to ukłon organizatorów w stronę sentymentów muzycznych pani Małgorzaty Stepczyńskiej, jej francuskiego dzieciństwa i wczesnej młodości. Zaproszony specjalnie na dzisiejszą uroczystość akordeonista ze Strzelec Krajeńskich pan Mariusz Ambrożuk gra  melodie klasyków francuskich pieśni z lat 20. i 30. ubiegłego wieku –słyszymy też Charlesa Bazin, Artura Piazzola, tanga, np.: „Adias Nonine”, „Mirabelle” i inne znane utwory. Dzięki osobie pani Małgorzaty atmosfera jest bardzo pogodna, to jeden z ciekawszych wieczorów wernisażowych. Spontaniczne „Sto lat...” wybrzmi pomiędzy kolejnymi utworami muzycznymi.

Iwona Wróblak
czerwiec 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz