piątek, 9 grudnia 2016

Białoruskie dziewczynki u sióstr klarysek

            Katia ma 15 lat. W Polsce jest trzeci raz. W Międzyrzeczu drugi. U siebie w Mińsku grają, razem z Wierą i Olą, na cymbałach, w zespole muzycznym „Kupalinki”. Katia lubi też dyskotekę. Mama Katii pracuje w sklepie spożywczym, tata jest kierowcą taksówki. Nie ma rodzeństwa. Wiera chce uczyć się muzyki także na poziomie szkoły średniej. Szczególnie interesuje ją taniec estradowy. Mama jej jest psychologiem, tato inżynierem –  konstruktorem maszyn budowlanych. Ma jednego młodszego brata. Ola lubi wyszywać krzyżykiem. Mama Oli jest kontrolerem maszyn, ojciec menadżerem. Jest w Polsce pierwszy raz. Chce poznać nowych ludzi, polską kulturę, jeździć na wycieczki po okolicy. Chcą się kąpać w jeziorze, opalać na słońcu, poznać rówieśników, wymienić adresy i telefony.
Z Białorusi przyjechało do Polski tym razem 42 osoby, wszystkie z miasta Mińska. Do Międzyrzecza pięć dziewczynek, na siedem dni.
Siostra przełożona myśli, czym zająć „swoje” trzy dziewczynki, jak umilić im pobyt w Polsce, w naszym mieście. Szykuje im przestronny pokoik na  pięterku w klasztorze. Kiedy wyśpią się po podróży, po smacznym domowym obiedzie zaprasza na lody. Na pewno będą jeździć nad jezioro Głębokie. Myśli o rowerach dla nich. I odpowiednim towarzystwie dla dziewczynek. Na razie po okolicznych ulicach wokół klasztoru, po mieście, oprowadza ich  jedna z sióstr. Potem towarzyszyć im będą znajomi z rodziny Siostry, chłopcy i dziewczęta w ich wieku.
            Wiera, Ola i Katia są bardzo żywe, uczuciowe, trochę głośne. W klasztorze poza porami wydawania posiłków dla ubogich panuje cisza. Ale Siostra uśmiecha się, jak matka – osobiście widziałam to – przysiada z nimi na chwilę, pyta o samopoczucie, o potrzeby, obawy, pragnienia. Jest śmiech i łzy, radości z tak  dalekiej od rodzinnych stron wycieczki, tęsknoty za rodziną, obcości nieco odmiennych obyczajów. Na koniec – znowu łzy – ja nie choczu ujechać. Trochę kłopotu siostry mają ze swoimi młodymi gośćmi, bo to przecież pełne życia kilkunastoletnie dziewczynki.
Zwiedziły nasze muzeum. Pilnie słuchały opowieści o historii miasta i zamku. Zwiedziły także miasto i okolice. Szczególnie plażę nad Głębokim, były tam  codziennie prawie do zmroku.
            Dwa razy do roku, w Święta Bożego Narodzenia i w wakacje przyjeżdżają do Międzyrzecza dzieci z Białorusi, dzieci w wieku od 10 do 18 lat.  Fundacja „Polonia” Jana Kaczmarka, z siedzibą we Wronkach, 5 lat temu nawiązała kontakty z władzami w Mińsku, dzięki czemu ta wymiana jest  możliwa. Dzieci są lokowane w polskich rodzinach, często tych samych od pięciu lat, więc pierwsze wrażenie, jakiego doznają tutaj, to tradycyjna polska gościnność, troska, by mile spędziły te kilka wakacyjnych dni, by zapamiętały nasz kraj z tej strony, ludzkiej, rodzinnej, by takie wyniosły z naszego miasta wspomnienia.


Iwona Wróblak
sierpień 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz