Nasz mały eksperyment… Zjazd Rodzin i Przyjaciół DPS
w Porcie 2000 w Mostkach
Pani dyrektor Domu Pomocy Społecznej
Anna Kwiecińska: – to nasz mały
eksperyment, że w tym roku Zjazdu Rodzin i Przyjaciół jest tu w Mostkach, zrobiliśmy to w celu uatrakcyjnienia
naszego Spotkania się. Organizowaliśmy je zazwyczaj w naszej siedzibie na ul.
Podbielskiego, było na Zamku międzyrzeckim,
na Głębokim, a w tym roku – w Porcie 2000 Orlen Mostki.
Wielkie przygotowania do wyjazdu. Przed
DPSem dwa autokary już czekają. To prawdziwa wyprawa – całych rodzin,
wielopokoleniowych chyba. I przyjaciół, sympatyków. Do bagażników idą blachy
ciasta, kosze kiełbasek do grillowania, zgrzewki napojów, sprzęt do
przygotowania kawy, herbaty – wielki piknik DPS… Koce, leżaki. Wędruje tam też
Tablica z harmonogramem imprezy, rozpisaniem programu dnia, godzinami zajęć i
wyjazdu. Wycieczka – nie pierwsza DPSu, mają w tym doświadczenie, dlatego
wszystko idzie sprawnie. Dane nam są do zawieszenia na szyjach oznaczniki z
logo – Zjazd Rodzin i Przyjaciół 2014.
Po niecałej godzinie jesteśmy na
miejscu. Park jest śliczny. Jest tu dużo iglaków, przeróżnej, też kwiecistej, zieleni.
Zwierzaki, małe fajne ZOO. Przeważnie kopytne. Beczące kozy różnych rozmiarów.
Przy recepcji można kupić dla nich karmę, to uciecha dla dzieci zwłaszcza,
kózeczki są dość namolne, domagają się od gości smakołyków, widać po ich
wypukłych brzuszkach, że skutecznie…
Olbrzymie, wysokie jak rosły
mężczyzna strusie także nas skrzecząco witają, pan T. Świder już zdobył dwa ich
pióra (ptaki je gubią), czatuje na takie
większe białe, już dwa ma zatknięte w kieszonce koszuli, to jest niestety w
większym oddaleniu od siatki, nie można przez nią ręką po nie sięgnąć. Ale może
wiatr zawieje w pożądanym kierunku i będzie trofeum z wyprawy.
Małp
jest też kilka. Plastikowa naturalnej wielkości, chyba goryl, ma na wszystko
oko ze skałki, malutkie żywe małpiatki są w dużej klatce, ich i kilku innych
zwierząt nie wolno karmić – na tablicach są prośby o to. Smukłe jeleniowate
daniele są bardzo łagodne, małe kucyki mają grube futra i grzywy, podchodzą
blisko ogrodzenia, można je dotknąć. Majestatyczny wielbłąd dostojnie na
czterech nogach siedzi na wybiegu, pozwala się fotografować. Kopytne są jeszcze
pasiaste zebry, puszyste lamy o pięknych oczach, które niestety… czasami plują
dość daleko. Osły mają na imię – jak wynika z tablicy – Łucja i Kazimierz
(wszystkie zwierzaki mają wypisane swe imiona).
Obóz międzyrzeckiego DPS rozłożył
się w pobliżu szumiącej białymi chłodnymi gejzerkami wody fontanny, tuż pod
łapami wielkiego tyranozaurusa (plastikowego), blisko jest też, również
sztuczny, kolczasty brontozaur, dwa żubry, mały słonik, zebra itd.
Czy
jest jakiś harmonogram zwiedzania tego ZOO – pytam? Nie… To czas, żeby pobyć z
bliskimi, przy stolikach, pod parasolami, przy kiełbasce, cieście i ogóreczku z
pysznymi pajdami rasowych wielkich bochnów ze smalcem. Mamy plakietki, więc się
nie zgubimy, podopieczni są przyzwyczajeni do wycieczek.
Siedzimy
więc w cieniu, w bliskim sąsiedztwie przyglądających nam się na wybiegach
zwierzaków. Czas na rozmowy. One umieją słuchać i ludzie przy nich się
otwierają. To taka zwierzakoterapia. Uroda przyrody i natury. Kilka maleńkich
króliczków swobodnie hasa sobie wśród gości – pojadają źdźbła trawy. Z Moniką
Kubiak podziwiamy rude bardzo kudłate szkockie krowy, dotyka rzeźb wokół fontanny,
może będą dla niej cząstką inspiracji? Monika lubi sztukę, sama zajmuje się
rękodziełem, jej ręce są oczami i jednocześnie wyobraźnią. Fascynujący jest świeży
zapach młodego drzewka iglastego i szum
pluszczącej wody w fontannie, jak wszystkie nowe rzeczy, wrażenia w nowym
środowisku. To tylko jeden z wyjazdów Moni, ta wyprawa kończy rok zajęć w DPS –
będą dla wszystkich wręczone przez Panią Dyrektor Dyplomy ukończenia Roku
szkolnego. Pora na wakacje, plany są ustalone, to rodzinna wyprawa nad morze.
Szum motorów zwiastuje przyjazd
panów motocyklistów w skórach. Na koszulkach napisy Villige Riders. To
przyjaciele DPS, od kilku lat obecni na Zjazdach, zresztą nie tylko tu, także
odwiedzają inne Domy Pomocy Społecznej, domy dziecka, przywożą upominki. Na
siedzeniach ryczących maszyn pod opieką rycerzy szos zasiadają odważni, Pani
Dyrektor również dała się namówić na krótką przejażdżkę wokół Portu 2000.
Bardzo
miłe wspomnienia zostaną z tej wycieczki – Zjazdy rodzinnego, to powszechna
opinia. Jednak warto eksperymentować, wymyślać nowe formy, scenerie wypoczynku ku
integracji środowiska. Wszystko ma temu służyć. Podopieczni jadą w nieznane im
wcześniej miejsca, odpowiednia organizacja pozwoli im tam również czuć się
bezpiecznie a ich rodzinom lepiej się poznać. Dom Pomocy Społecznej jest DOMEM
dla nich z prawdziwego zdarzenia, pełni wielorakie funkcje jako miejsce przebywania
osób z różnymi dysfunkcjami, ich rozwoju, rehabilitacji i – życia społecznego.
My też – odwiedzając ich możemy tych ludzi lepiej poznać, zrozumieć – z wielkim
dla nas samych pożytkiem.
Iwona
Wróblak
sierpień 2014
sierpień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz