Wycieczka poprzez labirynty dźwięku. Maze of Sound. Kwinto
Jeden z tych ambitniejszych
koncertów, które obecnie nigdzie poza tym w Międzyrzeczu ani w jego
najbliższych okolicach. Nic z popu ani łatwizny.
„Maze of Sound”. Skład zespołu:
Piotr Majewski – instrumenty klawiszowe, skrzypce, kompozycje, Jakub Olejnik –
wokal, teksty, Rafał Galus – gitara, Krzysztof Karaszewski – bas, Krzysztof
Szymański – perkusja. Tym razem wstęp wolny – trasa promująca płytę.
Wycieczka śladami promieni słonecznych. Rock
progresywny. Piotr Majewski – kompozytor, klawiszowiec, też skrzypek – jak mi
się przyznaje, tłumaczy mi, co to jest rock progresywny, z czego czerpie. Że
jego prekursorzy i obecni kontynuatorzy są, często z racji swego wykształcenia
muzycznego, zanurzeni w muzyce klasycznej. Okresu baroku na przykład. Że
czerpią stamtąd FORMY muzyczne.
W
przerwie między wejściami Zespołu słuchamy kwintowej muzyki z kasety, Piotrek
błyskawicznie identyfikuje – jest dobra, ten kawałek, fraza, wpleciona w
rockowy utwór to z (Modesta) Musorgskiego, u nas więc w Klubie Muzycznym „Kwinto”
Maze of Sound dobrze się czuje, to te same fale… Na bis jeden ze słuchaczy
prosi o szczególnie piękny instrumentalny kawałek, ja nazywam go „perełeczka”
(muzycy mówią o Czarodziejce), kojarzy mi się z kroplami rosy. Jak przelewające
się ich fale, o których nie wiadomo do końca, zgodnie z zasadą nieoznaczoności,
czy są tylko kroplami. Przynależy do niego perkusja, porządkująca jest te krople deszczu. Taka
perełka impresjonistyczna, dla mnie to kandydatka na przebój, delikatna i tęczowata. Gitarzysta mówi, że to się trudno
gra, trudno zapamiętać linię melodyczną, bo jest skomplikowana. Mimo, że rytm
jest żwawy, wszyscy stoją, słuchają. Rock w Kwinto, można powiedzieć, nam się
uprogresywnił.
Konstrukcje
Piotrka, dobrze skonstruowane labirynty muzyczne są jak zakreślone precyzyjnie światy,
dużą w nich rolę gra słowo i tekst, jako równoważne środki przekazu formy. Maska
teatralna na twarzy wokalisty. Ubiera się w nią, bo o tym jest tekst utworu, w
TAKIEJ FORMIE jest kompozycja, jako
teatr, i muzyka jest jego bardzo ważną częścią, jest zbudowana z niego, i ON
teatr jest na niej umoszczony, w niej zanurzony. Z całym jego, teatru,
bogactwem znaczeń i odniesień, kulturowych, filozoficznych. Dzisiaj formą
teatru jest – może być – Rock, jako środek wyrazu po prostu (jak każdy inny).
Jest
to szczególnie interesujące, bo kompozycje pisane są na klawisze. Z ich feerią
barw tysiąckrotnych, organowych niemalże, ubogacić je poprzez literackość?...
Jeden z członków zespołu ma humanistyczne wykształcenie, chce też takich
znaczeń i odniesień. Jaką może grać rolę muzyka w teatrze nut? Dowolnie dużą. A jeśli ten teatralny spektakl
rzeczywistości jest zbudowany z samych nut? (Jako forma-idea nowego teatru).
Jakie to tworzywo? Wszechuniwersalność teatru jako forma. Teatr w szacie
rockowej.
Te
wibracje od klawiszy dźwięczą na blacie kontuaru w Kwinto, czuję ich fizyczne
drżenie na szklance. Piękne solóweczki na gitarę, to coś więcej niż nam znany
rock. W którą stronę idzie obecnie? Ślizga się ku poezji? Rock jako forma,
która nie wyklucza niczego, człowiek jest w niej uwity w nastrój jak w sieć,
rytm jest do piosenki, nie do słuchania, to szczególna wolność wewnętrzna. Ku
czystej formie muzycznej, ku poezji muzycznej dążący, dlaczego ta klasyka w
utworach rocka progresywnego? Jak mówi Piotr – klasyka jest najwyższą formą
sztuki, a rock progresywny jest z definicji wysublimowany (chociaż może tego
nie słychać) i zapożycza stare formy do swej stylistyki. Trzeba dawać ludziom
dobrą sztukę.
Iwona Wróblak
lipiec 2014
lipiec 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz