niedziela, 20 września 2015

Wycieczka poprzez labirynty dźwięku. Maze of Sound. Kwinto

            Jeden z tych ambitniejszych koncertów, które obecnie nigdzie poza tym w Międzyrzeczu ani w jego najbliższych okolicach. Nic z popu ani  łatwizny. „Maze of Sound”. Skład zespołu: Piotr Majewski – instrumenty klawiszowe, skrzypce, kompozycje, Jakub Olejnik – wokal, teksty, Rafał Galus – gitara, Krzysztof Karaszewski – bas, Krzysztof Szymański – perkusja. Tym razem wstęp wolny – trasa promująca płytę.
Wycieczka śladami promieni słonecznych. Rock progresywny. Piotr Majewski – kompozytor, klawiszowiec, też skrzypek – jak mi się przyznaje, tłumaczy mi, co to jest rock progresywny, z czego czerpie. Że jego prekursorzy i obecni kontynuatorzy są, często z racji swego wykształcenia muzycznego, zanurzeni w muzyce klasycznej. Okresu baroku na przykład. Że czerpią stamtąd FORMY muzyczne.
            W przerwie między wejściami Zespołu słuchamy kwintowej muzyki z kasety, Piotrek błyskawicznie identyfikuje – jest dobra, ten kawałek, fraza, wpleciona w rockowy utwór to z (Modesta) Musorgskiego, u nas więc w Klubie Muzycznym „Kwinto” Maze of Sound dobrze się czuje, to te same fale… Na bis jeden ze słuchaczy prosi o szczególnie piękny instrumentalny kawałek, ja nazywam go „perełeczka” (muzycy mówią o Czarodziejce), kojarzy mi się z kroplami rosy. Jak przelewające się ich fale, o których nie wiadomo do końca, zgodnie z zasadą nieoznaczoności, czy są tylko kroplami. Przynależy do niego perkusja,  porządkująca jest te krople deszczu. Taka perełka impresjonistyczna, dla mnie to kandydatka na przebój, delikatna i  tęczowata. Gitarzysta mówi, że to się trudno gra, trudno zapamiętać linię melodyczną, bo jest skomplikowana. Mimo, że rytm jest żwawy, wszyscy stoją, słuchają. Rock w Kwinto, można powiedzieć, nam się uprogresywnił.
            Konstrukcje Piotrka, dobrze skonstruowane labirynty muzyczne są jak zakreślone precyzyjnie światy, dużą w nich rolę gra słowo i tekst, jako  równoważne środki przekazu formy. Maska teatralna na twarzy wokalisty. Ubiera się w nią, bo o tym jest tekst utworu, w TAKIEJ FORMIE jest  kompozycja, jako teatr, i muzyka jest jego bardzo ważną częścią, jest zbudowana z niego, i ON teatr jest na niej umoszczony, w niej zanurzony. Z całym jego, teatru, bogactwem znaczeń i odniesień, kulturowych, filozoficznych. Dzisiaj formą teatru jest – może być – Rock, jako środek wyrazu po prostu (jak  każdy inny).
            Jest to szczególnie interesujące, bo kompozycje pisane są na klawisze. Z ich feerią barw tysiąckrotnych, organowych niemalże, ubogacić je poprzez literackość?... Jeden z członków zespołu ma humanistyczne wykształcenie, chce też takich znaczeń i odniesień. Jaką może grać rolę muzyka w teatrze nut?  Dowolnie dużą. A jeśli ten teatralny spektakl rzeczywistości jest zbudowany z samych nut? (Jako forma-idea nowego teatru). Jakie to tworzywo? Wszechuniwersalność teatru jako forma. Teatr w szacie rockowej.
            Te wibracje od klawiszy dźwięczą na blacie kontuaru w Kwinto, czuję ich fizyczne drżenie na szklance. Piękne solóweczki na gitarę, to coś więcej niż nam znany rock. W którą stronę idzie obecnie? Ślizga się ku poezji? Rock jako forma, która nie wyklucza niczego, człowiek jest w niej uwity w nastrój jak w sieć, rytm jest do piosenki, nie do słuchania, to szczególna wolność wewnętrzna. Ku czystej formie muzycznej, ku poezji muzycznej dążący, dlaczego ta klasyka w utworach rocka progresywnego? Jak mówi Piotr – klasyka jest najwyższą formą sztuki, a rock progresywny jest z definicji wysublimowany (chociaż może tego nie słychać) i zapożycza stare formy do swej stylistyki. Trzeba dawać ludziom dobrą sztukę.


Iwona Wróblak
lipiec 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz