Tesla Power w Klubie Kwinto
Muzyka to
sztuka. Sztuka wyszukania dźwięków (w harmonii świata) i ułożenia ich w całość.
Kolejny koncert w Klubie Muzycznym „Kwinto”
z gatunku niebanalnych. Tesla Power. Pytam muzyków – skąd ta nazwa? Moc energii
odnawialnej słynnego inżyniera i wynalazcy? -- to tylko punkt odbicia. Trzeba
startować z wysoka.
Ma
w sobie coś Power Tesla z inżynierskiej rzetelności (jeden z muzyków jest z
zawodu inżynierem bardzo „przyziemnej” specjalności), ale też i sztuki. Tesla to – duch opiekuńczy… Intuicja w nauce znaczy bardzo
wiele – i być może, na pewno, ma wiele ze sztuki. Połączenie tych dziedzin, czy
jest tak odległe? Zdarza się, że
zdumiewa mnie matematyczne zgoła piękno niektórych napotkanych (przypadkiem?) kompozycji,
wiadomo, że sami matematycy uwielbiają elegancję w swoich wzorach, i się nie
mylą, kiedy taką tam zobaczą. Na styku matematyki i muzyki – to mogłabym kiedyś
usłyszeć na płytce w wykonaniu Tesla Power, jestem przekonana, że wystarczy tylko
trochę poczekać…
Przestrzeń cyfrowa… Używa się
elektroniki, czerpie z niej w sposób dla mnie, profanki, niesamowity, z milionów
nutek i brzmień, jakie muzycy wydobywają z różnych moogów, klawiatur, którymi
obstawiają się na koncertach. Tesla Power dokłada do tego jeszcze instrumenty
żywe – dlaczego? – bo w nich jest moc i energia (Teslowa…); ja tak chciałam
wierzyć w nowoczesność, w potrzebność używania tradycyjnych instrumentów,
dziękuję wam, chłopaki…
Upieram się, że w muzyce zespołu są
dwa (przynajmniej) poziomy. Ten pierwszy to jak tło (kosmiczne, jak
promieniowanie Tła – pogłos wielkiego bumu), i na jego ściółce jest Człowiek i
jego krzyk, dźwięk, Słowo, wspomniane instrumenty elektroniczne – jego wytwór,
działalność kulturalna, Jego Aktywność jako elementu kosmosu. On zaistniał - a
może zawsze był, jako forma niekoniecznie ludzka (w dzisiejszym rozumieniu –
mam pozwolenie na pisanie o tej muzyce
od członków Zespołu – moja interpretacja, moja wizja – ich -Muzyka…).
Każdy słyszy, co chce. Rejestruje i
absorbuje. Jeżeli absolutnie nie jest przykre-uciążliwe dla ucha, i jest
piękne. To tło kosmiczne mnie urzeka. Jak moszczenie się w kołysce ziemskiej naszej
planety. Ona jest przyjacielem, domem. To uporządkowanie, siatka pola
magnetycznego, czterech głównych sił natury,
fizycznych praw naszego zakątka Drogi Mlecznej, nam przyjaznego, które nas
wychowało. Nasze miejsce jest nam przynależne, (jeśli) nie dokładamy chaosu do entropii świata. Czynimy
człowieka pełnoprawnym, który ma prawo BYĆ, jak w Dezideracie, i jego głos jest
potężny (jeżeli umie – on jednostkowy – go, ten głos, wydobyć).
Tesla Power. Świat dziwnych dźwięków
powtarzanych po wielokroć, echem polifoniczności kosmosu, w które człowiek się
wprzęga. Świat doskonale uporządkowany (jeśli go tak postrzegamy) – czekający
na rozpoznanie. Pełen (dla nas) tajemnic, które takimi są dla nas NA RAZIE.
Tesla Power – jeden z tych Kwintowych koncertów, gdzie muzyki jest dosyć, by
słuchać jej nie tylko uszami, by przyjmować ją SOBĄ. Kwinto – miejsce swobodnej
(twórczej) ekspresji i spełnionych oczekiwań artystycznych tych, którzy
oczekują muzyki różnej. Słuchacz może jej przydać wiele znaczeń, niekoniecznie
werbalnych – dźwięk nie lubi nadmiernego definiowania. Naśladujący dźwięk
Natury (ale w sposób przyswajalny dla ludzkiego ucha) i jej emanacji falowych funkcji, widm kolorowych,
które są tu przełożone na dźwięk, przekształcony na sztukę jego uważnego
słuchania. Jeśli nie każde ucho istot
czujących je rozpozna – przetłumaczy je Tesla Power, z krzywych i rzędnych
wykresów, z rozbłysków supernowych, źródła materii, z której pochodzimy.
Pod sceną wierni fani Kwinto,
niebanalnej muzyki, rytmu jej, kulturowego. Wektorów, które nas spowijają na
kształt giętkiej sieci, wektory przestrzeni i czasu – jeszcze jeden wymiar do
nich dodam – muzyki. W elipsoidalnym wszechświecie, heisenbergowskim, w tym
sensie mieniącym się, drganiach jednego
z nich, naszego. Przysposabiamy go poprzez sztukę i muzykę – jako precyzyjnie i
subtelnie utkana jedność, pieści nasze ucho jak klasyka. Jest nią w sposób oczywisty. Współgra
i przemienia się strumieniami energii, świat w naszych Głowach i umysłach, w
granicach ich podobno – opartego na biologii, odbioru, zakres jego jesteśmy w
stanie, być może, poszerzyć...
Nicola
Tesla to tylko pretekst – myślę. Nieznany geniusz wyprzedzający czas, współczesny
wszystkim epokom, poprzez odwagę myślenia i sięgania w głąb swego umysłu, potężnej wiary w
intuicję człowieka myślącego. Współczesny nam od zawsze poprzez potęgę i
sprawność dedukcyjną, ona ma możliwość
budowania zupełnie nowych połączeń w neuronach mózgu – wielkiego naszego
kosmosu. Wystarczy zaufać ich porządkowi i poddać się słuchaniu, być wewnątrz, na stale umocowanym
(czyli nie wierzyć w rozpadnięcie – pytanie- co się rozpadnie, a co na pewno
nie…). Jeżeli niepokoi ten rytm, to
tylko w tym sensie, czy NADĄŻYMY ze zrozumieniem, za Teslą i jemu podobnymi.
Muzyka Tesla Power, mimo pozornych dysonansów, układa się w melodie, jako próby
dostrojenia się do wszechświatów (jesteśmy nimi).
Przenikają się sfery szumu
pierwotnego – można je usłyszeć w szeleście spadających meteorytów. Chwilami
brzmi jak brązowy gong wykonany/wykuty specjalnie do medytacji, rozumianej jako
zjednoczenie/czy próba zjednoczenia… Jak się je zrozumie, może powstać jeden
wielki glos/krzyk, bardzo głośny, równoważny materii, o której śpiewa. Równie
jak ona istotny. To podobno nazywa się transhumanizm, symbioza i osmoza –
współprzenikanie, źródło mocy twórczej. Tę muzykę tworzą: Tomek Pas, Mateusz
Siemion i Marcin Krawiec. Mówią mi, że w mocnym „metalu” zabrakło im
przestrzeni i stąd pomysł na tę muzykę… Potrzebę tworzenia konkretnego (dla
ucha człowieka) utworu muzycznego. Elektronika to tylko aspekt… jedna z wielu
twarzy bóstwa sztuki, w które człowiek zawsze wierzy…
Wrażenie
(dobrego) umoszczenia się w świecie zostało mi na stałe jako pamiątka po tym
koncercie…
Iwona
Wróblak
wrzesień 2014
wrzesień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz