piątek, 11 września 2015

Jurij Czerwiński i Michał Gajda koncertowali w Sanktuarium Pierwszych Męczenników Polski

            Panowie Jurij Czerwiński – skrzypce/trąbka i Michał Gajda – akordeon już byli u nas w Międzyrzeczu na koncercie w ramach cyklu „Letnie Koncerty Organowe”. Pamiętam z zeszłego roku miękkie brzmienie skrzypiec pana Czerwińskiego. Tego się nie zapomina… W tym roku także do nas przyjechali na koncert zorganizowany przez Stowarzyszenie „Lubuski Weekend Gitarowy”.
Mimo braku w mieście plakatów informujących o koncercie – tak dobrym przecież – sporo osób przyszło do Sanktuarium Pierwszych Męczenników Polski, myślę, że za sprawą osobistego autorytetu proboszcza parafii ks. Marka Rogeńskiego SAC. Piękny gmach bazyliki zachęca do organizowania w jej przestronnym wnętrzu koncertów a ks. proboszcz chętnie udostępnia świątynię artystom i muzykom.
            Jeden z ostatnich letnich dni w tym roku uraczył nas nie lada widowiskiem. Jak powiedział ks. Rogeński, talentów nie można chować, trzeba się dzielić nimi i rozwijać każdego dnia. Dla nas słuchaczy to była uczta muzyczna i duchowa. Ksiądz zaprosił nas do wysłuchania wspomnianego duetu Classmer.
            W programie muzycy zaplanowali kompozycje J.S. Bacha, muzykę francuską, włoską, bałkańską (bułgarską) muzykę ludową, rytmy południowoamerykańskie (Astor Piazzolla), pokrewne tangu i jazzowi. W ciekawym zestawieniu instrumentalnym – akordeon i trąbka/skrzypce. Z zainteresowaniem słuchaliśmy, jak mogą brzmieć skrzypce – z akompaniamentem akordeonu, w rytmach tanga argentyńskiego – kompozycje klasyka tego gatunku A. Piazzolli. Aria J.S. Bacha – słynna Suita B-dur, najbardziej popularny, jeśli można tak powiedzieć, utwór wielkiego kompozytora. Monumentalny, jak to u Bacha, w sposób matematyczny doskonały, dostojnością klasyki baroku przykuł uwagę widzów.
Muzycy zmieniali epoki i rytmy. Trąbka zwiastowała nam jazz tradycyjny, byłam pod wrażeniem, jak szybko pan Czerwiński przemienił się z celebranta najczystszej klasyki w sprawnego jazzmana. Jazz amerykański, potem muzyka filmowa. A na koniec perełka, mi nie znana – muzyka żydowska, ale ta klasyczna, jeszcze jej nie słyszałam, pewnie nie tylko ja. Wspaniały koncert, tym bardziej szkoda, że tak niewielu ludzi o nim wiedziało… Oprócz oczywiście parafian Sanktuarium, któremu dziękujemy za współorganizowanie koncertu.


Iwona Wróblak 
wrzesień 2014


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz