piątek, 19 sierpnia 2016

Nigdy nie mów, że czegoś nie potrafisz...


            - Idziemy na „Mądre Dziecko” – mówi prowadząc wnuczka znajoma. – do Dwójki. Co to jest „Mądre Dziecko”? Na miejscu w świetlicy natrafiam na panią Dagmarę Grześkowiak. To młodsza grupa pięcio- i sześciolatków. „Mali Odkrywcy” to wstęp do starszej grupy.
Ośmioro dzieci. Pierwszy punkt – cukierek na zachętę.
 – Idziemy na nasz dywan czarodziejski. Razem z nauczycielką siadają w kręgu na dywanie. Blisko siebie. Przypominają sobie swoje imiona. Każde z  dzieci jest zauważone.
Przypominanie poprzedniego spotkania. - Zwierzątka domowe, jakie znacie? Czy macie jakieś w domu? Pani Dagmara każdemu dziecku poświęca uwagę. W tle z magnetofonu cicha muzyka F. Chopina. Jedno z dzieci przyniosło zdjęcie swojego ukochanego pieska. Fotka jest oglądana, podziwiana.
            Teraz ćwiczenie konsolidacji grupy. Potwierdzanie poczucia bezpieczeństwa u dziecka, jego przynależności do wspólnoty. Wyspa dywanowa jest „oblana oceanem”, musimy działać kreatywnie, na rzecz przetrwania – w grupie. Nie bójmy się bliskości, na dywanie trzeba się zmieścić – coraz mniejszy jego obszar wytycza nauczycielka, postarajmy się ścieśnić.
            Lekcja w formie zabawy. Rozpoznawanie wyrazów. Kilkanaście tabliczek, które dzieci „czytają”. To tzw. globalne czytanie. Odejście od tradycyjnej nauki czytania przez literkowanie. Metoda jest bardziej efektywna. Uczy się dziecko czytania całych wyrazów od razu. Poznają je, wielekroć używane przez nauczycielkę, wieloma zmysłami. Słyszą je, widzą napisane na tabliczkach, które dotykają rączkami. Pracę obu półkul mózgowych synchronizuje się poprzez specjalne ćwiczenia, jak np. żonglowanie piłeczkami. Zachęca się do rysowania obiema rękami.
            Pójście za dziecięcą wyobraźnią. – Co jest nam niezbędne na naszej bezludnej wyspie? Trzeba wymyślić sposób na upolowanie zwierzęcia. - Jakie macie pomysły?
Postaci z przeczytanych przez mamy bajek, telewizyjne dobranocki i popularne dziecięce komiksy. Pani Dagmara daje się wypowiedzieć dzieciom. Zachęca dziewczynki, by również powiedziały coś od siebie. W założeniu dzieci mają mieć możliwość w różny sposób wypowiedzieć siebie. Głębiej uświadomić sobie swoje „ja”. I wykorzystać do zabawy całą swoją osobowość. Emocje, to ważne, by nie były schowane. Wyrabiać w dziecku przekonanie, że wszystko potrafi, że sobie da radę. Umiejętnie podtrzymywać wiarę we własne siły.
            Starsza grupa „Mądrych Dzieci”. Dorota Grzeskowiak prowadzi z nimi zajęcia już drugi rok. Rozmawiam z rodzicem. Dlaczego przyprowadza tu  swoje dzieci? – Zaciekawiła mnie nauka szybkiego czytania, lepszego przyswajania wiadomości. Dzieci muszą się rozwijać też poza szkołą. Dużo dobrego słyszałem o pani Dorocie... Skąd? - To małe miasto, od ludzi.
            Czas nieuchronnie płynie jak rzeka. Ambitny tekst z Hojmara von Ditfurtha „Dzieci wszechświata”. Myślę, czy nie za poważny... Elementy starożytnej filozofii, Heraklit dla kilkuletnich dzieci.
Pani Dorota – Podejdźcie dzieci, bliżej... Zobaczymy, jak zachowa się zmoczona nitka oblepiona kryształkami soli, jeżeli się ją podpali... Zaciekawione miny dzieci. Każde zajęcia zaczynają się od takich doświadczeń. Żeby przyciągnąć uwagę dziecka. Pokazać coś i nauczyć - metodą poglądową. Dzieciaki opowiadają o tych doświadczeniach potem w domu, koleżankom. Zapamiętują.
            Czytanie aktywne. Z wykorzystaniem rysunków zrobionych przez dzieci na marginesie – piktogramów ilustrujących tekst. – Opowiedz, o czym jest tekst... nie, nikt nie kazał ci się nauczyć go na pamięć... Własnymi słowami, zachęcając do poprawnego budowania zdania.
            Króciutka rozgrzewka w ramach dwugodzinnych zajęć. – Wyciągnijmy ręce... trzeba dotlenić mózg.
            Trening spostrzegawczości. Mózg nie lubi bałaganu. Rysunek ma swoje drugie lustrzane odbicie. Dzieci znajdują między nimi 5 różnych elementów. Jako nagrodę za wykonanie zadania każde wybiera z koszyka po cukierku. Z taśmy płynie cicha muzyka klasyczna. Największa nagrodą jednak, to wspólna tajemnica, jest ich osobista satysfakcja z odniesionych sukcesów.
            Gabinet nr 12 w S. P. nr 2. Angielski z panią Katarzyną Baczyk. Jedna z mam – Przez przypadek znalazłam ogłoszenie o zajęciach. Przyszłam na  spotkanie organizacyjne. Stwierdziłam, że to dobry pomysł. Widzę postępy w czytaniu. Ania ma większą chęć do uczenia się i lepiej rozumie, co czyta.
            Pani Baczyk mówi do dzieci tylko po angielsku. W normalnym tempie, nie za wolno, nie za szybko. Pytam potem, czy te dzieci już długo uczą się języka. Nie, niedługo... Widzę po minach, że rozumieją polecenia. Rozumieją język mówiony. Sześcioro dzieci w grupie. Poznają od razu całe wyrazy. Znają bardzo dużo słówek... Czasowniki, rzeczowniki. Pani Katarzyna ilustruje nowe słowa gestem, pokazuje, jaką długą trąbę ma słoń, jak wygląda człowiek, którego boli ząb. Jump znaczy skakać – grupa, razem z nauczycielką, prezentuje znaczenie słowa... Jak robi małpa?.. Dzieci dobrze się bawią. Atmosfera jest swobodna. Spontaniczna, ale jest też dyscyplina. I praca. Wszystkich, dzieci, nauczycielki... Dla każdego dziecka jest też, co jak  zauważyłam jest tu normą, cukierek. Mała słodka nagroda za pracę.
            Anna Grześkowiak uczy znaków Zodiaku i nazw planet Układu Słonecznego, ich wzajemnego względem siebie położenia, metodą kojarzenia - tu  z różnymi częściami ciała, ze zdarzeniami. Przynosi to efekty, wiadomości wchodzą do głowy. Ośmioro dzieci nie nudzi się na tej lekcji. Można w  ciekawy sposób mówić o fizyce. O energii elektrostatycznej. Na pewno polubią ten temat, poprzez skojarzenie z „przyklejonymi” do ścian balonikami, które energicznie pocierane o nie przyciągają papierowe skrawki, jak je nazywa pani Anna – pchełki. Każde z dzieci ma swój balonik, wykonuje eksperyment. Uciecha na twarzach. Jeden z chłopców komenderuje swojemu – stój i nie ruszaj się! Balonik jest posłuszny...
            Wielotorowe kształcenie. Bardzo duże znaczenie na nauka pisania cyfr naraz obiema rękami. Potem trzeba obrysować całokształt i powstaje „Ludzik”. Żeby jednocześnie pracowały obie półkule mózgowe.
            Wracam do pani Doroty Grześkowiak i jej grupy. Zacznę od końca. Po wizycie w S. P. nr 2 kupiłam sobie kostki do gry i piłeczki do żonglowania. Mam też wskaźnik do szybkiego czytania.
Zadania na wyobraźnię. W kwadraty dzieci wpisują własną treść, wypełniają je rysunkami. Następne zadanie. Wyciąganie z własnej pamięci zapamiętanych treści. Przyporządkowanie ich liczbom... Czy to, także, wstęp do informatyki... Dzięki temu lepiej zapamiętujemy liczby, daty, kody.
Bardzo ważne ćwiczenie. I lubiane przez wszystkie dzieci, małe i duże. Żonglowanie dwoma, docelowo trzema piłeczkami. – Na piłeczkę nie patrzymy wprost, staramy się widzieć jej ruch kątem oka... Rozszerzyć pole widzenia. Ćwiczenie wydatnie synchronizuje pracę półkul mózgowych. Nie jest prosto, piłeczki uciekają po całej sali. – Nie gońcie ich, bierzcie następne z pudła. (do chłopca) – Nigdy nie mów, że czegoś nie potrafisz. Cukierek z koszyczka.
Kości do gry symbolizują wyrazy. Suma oczek trzech kości to trzy wyrazy na raz przeczytane. Nasz mózg lubi trudności i zawsze będzie starał się je  pokonać. Pod dłonią cztery, i pięć, kości, żeby je szybko zliczyć grupujemy je pod względem ilości oczek.
            Wskaźniki do szybkiego czytania. Widziałam to w TV. Wskaźnik i książka. - Kąt czytania, żeby nie psuć wzroku, powinien mieć 90 stopni. Czytamy ze zrozumieniem...
Podobnie jak dzieci, czytamy całe konstrukcje liter od razu. Wskaźnik zmusza nasze oko do pracy. Metoda „kangura” – przeskakiwania po trzy wyrazy, lub w tempie, który na razie pasuje twojemu mózgowi. Jak wielkie będzie miało znaczenie szybkie czytanie w późniejszej nauce, na studiach, nikomu nie  trzeba tłumaczyć.
15 minut takiego czytania codziennie.
Na koniec zachęcające dzieci do uwagi doświadczenie z absorpcją tlenu przez spalający się skrawek papieru i tworzące się w wyniku tego podciśnienie, które wciąga do pustej butelki ugotowane na miękko jajko. Myślę, jak wiele intelektualnego wysiłku wkładają nauczyciele i twórcy programu „Mądre dziecko program nauki czytania i rozwoju intelektu” w uatrakcyjnienie, i tym samym skuteczność, uczenia. Sięgając po wszystkie zmysły i odczucia; ból, śmiech, ciepło, zimno, smaki... Ruch i zabawę. Po ciekawość, dziecięcą, naturalną. Odnoszone tutaj sukcesy dzieci przenoszą na szkolne zajęcia. Stają się  odważniejsze i bardziej aktywne. Wzrasta ich poczucie własnej wartości, tego nie da się przecenić. Na zajęciach nie ma negatywnych relacji, jest wzajemna pomoc. I nauka samodyscypliny. Jak mówią panie Anna Grześkowiak i Dorota Grześkowiak – W dziecku trzeba znaleźć dziedzinę, w której jest ono super, taki odziedziczony dar. Powiedzieć o tym dziecku i pomóc mu ten dar rozwijać.
             W S. P. nr 2 zajęcia „Mądre dziecko” metodą Domana prowadzi 7 pań nauczycielek z naszych międzyrzeckich szkół, po kursach i szkoleniach w  Akademii Nauki w Poznaniu filia w Międzyrzeczu. Akademia istnieje 15 lat.
Znajoma o swoim wnuczku – Kamilek przychodzi po tych zajęciach taki... zadowolony.
            Glenn Doman - amerykański fizykoterapeuta, twórca metody wczesnej edukacji - metody opartej o naturalne zdolności szybkiego uczenia dzieci w  wieku od 0 do 5. Glenn Doman jest absolwentem Uniwersytetu Pensylwania z 1946 roku. W latach 19471950 wraz z neurochirurgiem Temple Fay, Robertem Domanem, Carlem H. Delacato utworzył grupę badawczą pracującą nad opracowaniem skuteczniej metody rehabilitacji dla ludzi z  uszkodzeniem mózgu. W 1955 roku założył Instytut Osiągania Ludzkich Możliwości w Filadelfii .
" Nie ma korelacji pomiędzy uszkodzeniem mózgu a inteligencją, natomiast korelacja istnieje pomiędzy uszkodzeniem mózgu a zdolnością przekazywania inteligencji (...)Dziedziczenie genetyczne nie decyduje o rozwoju i sprawności mózgu w tak dużym stopniu jak środowisko bogate w różnorakie bodźce stymulujące” (z wykładów w Filadelfii w Instytucie Osiągania Ludzkich Możliwości - Glenn Doman. 
Glenn Doman opracował metody mające usprawnić dzieci głównie z porażeniem mózgowym, a także stymulować w najbardziej optymalny sposób wrodzony potencjał i możliwości mózgu małego dziecka dla rozwijania jego inteligencji. Opublikował wiele opracowań, w których zawsze podkreśla fakt, że:
„ Każde dziecko w momencie urodzenia ma większą inteligencję potencjalną niż inteligencja, której używał Leonardo da Vinci. Świat uważał, że wzrost i  rozwój mózgu jest faktem z góry ustalonym i niezmienialnym, wprost przeciwnie – wzrost i rozwój mózgu jest procesem dynamicznym i ciągle się  zmieniającym. Jest to proces, który może zostać zatrzymany. Jest to proces, który może być zwolniony. Ale najbardziej znaczące jest to, że proces ten może zostać przyspieszony. W celu przyspieszenia tego procesu dajemy dzieciom wzrokowe, słuchowe i dotykowe informacje o zwiększonej częstotliwości,  intensywności i trwaniu zgodnie z systematycznym sposobem, w jaki ludzki mózg rośnie.” Im wcześniej zacznie się proces usprawniania lub nauczania dziecka tym będzie on łatwiejszy, szybszy i przyniesie wiele sukcesów, inteligencja to w zasadzie produkt trzech zjawisk: umiejętności czytania, umiejętności matematyki, pewien zasób wiedzy encyklopedycznej.  
Metody nauczania małych dzieci. 
"Małe dzieci raczej uczą się niż bawią lub jedzą. Można je nauczyć absolutnie wszystkiego, co prezentuje się im w sposób rzetelny za pomocą faktów - fakty są podstawą wiedzy ".
Glenn Doman: „Wprowadzenie procesu nauczania od najmłodszych lat (a nawet miesięcy) jest bardzo trafne, ponieważ im młodszy mózg tym większe ma  potencjalne możliwości.
Do szóstego roku życia następuje rzeczywisty rozwój mózgu, dlatego im młodsze dziecko, tym szybciej i łatwiej przyswaja sobie nowe informacje dostępne w  otaczającym je środowisku, jak i te, które przekazuje się mu w sposób celowy”.



Iwona Wróblak
styczeń 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz