Pajęczyna. E. Ionesco i R. Popowa
Po Eugene
Ionesco i Rolanda Popowa sięgnęli, z panią Jolantą Glurą, tym razem młodzi aktorzy Teatru „Pchła”. Rasowy
scenariusz, bardzo wdzięczny scenicznie tekst. Niełatwy na pewno. Ale ileż
przyjemności i satysfakcji przyszło nam doznać oglądając premierę, pierwszą
próbę, jak określiła to kierownik Klubu Garnizonowego Wiesława Murawska. Przed pokazaniem
spektaklu na Ponoworocznych Konfrontacjach Teatralnych w Zielonej Górze.
Pajęczyna
ma gumiasto - powietrzny, wypełniający czasoprzestrzenny wymiar. Jest
nazwaniem tak zwanego realu. Niekwestionowanego status quo świata
według Ionesco. Obracamy się w pajęczynie tańcem przystosowań, wokół osi
naszej grupy rodzinnej czy społecznej. Właściwie bez naszej woli, często w
nieświadomości. Część wiedzy o tym przekazuje nam w sztuce autor. Plazma
materii pajęczyny rozpuszcza słowa i całe frazy, jakimi komunikujemy się
w sytuacjach. Stają się one dalekie i pozornie mało współgrające znaczeniami,
dopiero sprężynująca lepkimi odnóżami pajęczyna, w widowisku scenicznym, ona dystansuje nas,
uwidaczniając swoją całość i komplementarność. Jako system językowych i innych,
niejęzykowych znaków i symboli, jakby Z
Góry wymuszających dane podprogowe reakcje, zachowania.
W sieć
zaplatają się. Zaplatamy się. Jest Ona, wstążka gumowa, kolorowa, wyraźnie
oddzielająca, wyodrębniająca określony kawałek sceny, aktorskiego świata, który
jest nam przedstawiany. Zbudowana jest w trzech wymiarach. Na poziomach ruchu,
tańca i mimiki. Akceptacji sytuacyjnej wewnętrznego aktora, jego kreatywnej
potrzeby własnych drgań w oczkach tej sieci. Taniec – ruch trwa,
społeczny, kulturowy. Wyznaczane są granice naszej przestrzeni, nasze
indywidualne i zbiorowe.
Pajęczyna
oddziaływuje feromonami. Jak wędką – z banknotem - jak zanętą i przynętą. Jedna
z odnóg Sieci... Znaczenia i Sensy utrwalane w naszym systemie wartości, bardzo umownym...
Gdzie są nagradzane określone zachowania. Proces ewolucji, z którego nie
jesteśmy wyłączeni.
Słowo – rdzeń
obrosłe jest przedrostkami. One też tworzą Sieć. Język jako taki
stworzył nam Pajęczynę, to też jedno z praw ewolucji, pozornie nie do uniknięcia...
Marketing
naszego sprzedawania się. W społeczeństwie, w innej grupie – małej lub dużej.
Moszczenie miejsca dla siebie. Towarem jesteśmy my czy samochód, który kupujemy
w salonie sprzedaży? Ileż rzeczy komunikujemy osobie, z którą prowadzimy
rozmowę tak zwaną handlową. Co tak naprawdę
chcemy jej powiedzieć, a co ona usłyszy, zrozumie, pojmie, na różnych poziomach
pozawerbalnych. Rzeczy, nasza cywilizacja techniczna, nas opętały, ujarzmiły. Bierzemy z nimi ślub
bardziej niż z osobami ludzkimi, są... ważniejsze... Niestety. Czasem się nawet
głośno do tego przyznajemy, wtedy Pajęczyna,
jej nici, przestają być dla nas zauważalne, i powstaje potrzeba napisania
sztuki przez Ionesco... Gadżet, i słowo, które go nazywa, są w Pajęczynie na dalekich krańcach.
Zestawić ich może w widzialnej odległości tylko teatr absurdu. Zobaczone w
punktach stycznych i płaszczyznach. Fragmentach skojarzeń, częściowych
odpowiedziach i wymijających reakcjach, eksplodujących nagle namiętnościach i
tabloidach reklam.
Druga część
spektaklu to pastisz znanego toposu o Trzech Życzeniach wróżki. Nie dostaniemy
nic za darmo od złotych rybek. Nawet nasze myśli o takiej możliwości będą
ukarane. Bajka nie istnieje. Są realia i ceny, które się płaci. Wygórowane – za
naiwność. To spektakl o nieszczęściach, które wzajemnie się generują. O
słabości, która prowokuje agresję. Świat nie jest przyjazny, wychodząc z
nieprzyjaznego środowiska rodzinnego dobrej wróżki się nie napotka, bliskie
zeru prawdopodobieństwo. Wróżka przyjmie postać wiedźmy – naciągaczki, przed
którą nie obronią zajęci swoimi problemami domownicy. Sieć patologicznego
środowiska rodzinnego jest wyjątkowo mocna.
Bardzo dobre kreacje aktorów, w konwencji kabaretu (Magda Ślusarek, Michalina Ślusarek, Kacper
Wesołowski, Marek Jura, Hanna Scott – Pomesna, Anna Wierzbicka).
W trzeciej
części zostaje obalony mit, jakoby to zawsze kupujący zostaje ofiarą
sprzedawcy. Komiwojażer trafia na panią psychiatrę. Oczyszczacz wody, który jej
chce sprzedać, zimnym strumieniem opłukuje
go (efekty dźwiękowe), a taśma sieci dodatkowo wiąże, dopóki delikwent nie
wysłucha do końca psychiatrycznej
diagnozy. Po której, upokorzony, ucieka.
Iwona Wróblak
kwiecień 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz