niedziela, 28 sierpnia 2016

Drugi Jarmark albo Turniej Rycerski

             - Za honor miasta i burmistrza, i Rady Miejskiej, walczymy – mówią nasi dzielni rycerze z Bractwa Rycerzy Ziemi Międzyrzeckiej. Walki na ostre rycerstwa z Królestwa, Pomorza, Śląska, Brandenburgii i Meklemburgii.
            Podejdą pod mury miasta Węgrzy Macieja Korwina, by oblegać gród nasz. Jak informuje dobitnie jeden z brodatych rycerzy naszych, dzierżąc puchar z kobylim mlekiem – wszem i wobec powtarzam waści; najpierw gwałcimy, potem palimy... Przedtem jednakże Turniej będzie rycerski Pas d’Arm, turniej na moście o Szarfę Pani Jeziora.
            Rycerzy przeróżnych, herbowych rzecz jasna, z giermkami, niewiastami i dziećmi, zebrała się setka, przybyłych też z pobliskich landów niemieckich. Oprócz naszych jest Najemna Rota Strzelcza i Chorągiew Św. Łazarza. Dzielnie sekundują walczącym o Różę od swojej damy. – W imieniu kasztelana Zamku Międzyrzeckiego, mam zaszczyt otworzyć Turniej. Walka tylko na ostre... – to główny sędzia turniejowy. Błyszczący w słońcu hełm zakłada rycerzowi jego wierny giermek, przedtem został dopełniony rycerski rytuał prezentacji nadobnych ( w tym celu zdjęli hełmy) lic wojów starających się o aprobatę swych dam serca. Kwiaty z murów zrzucają damy zamkowe, pod stopy swych bohaterów. Emil z Gostynia herbu Wezenburg pierwszy stanie... Strzał z hakownicy obwieszcza rozpoczęcie wielkich turniejów. Prezentują się nam obaj mający zamiar walczyć wielmoże, w zbroje ciężkie (ok. 30 kg) zakuci do stóp samych, z tarczami noszącymi ślady walk uprzednich, doświadczeni to wojownicy grunwaldowi. Wśród publiczności zakłady, który z nich wygra, jako że jeden chyba niewiastą jest, bo smukły ( w dzisiejszych Bractwach Rycerskich dobrze sobie radę dają również dziewczyny). Przyłbicę opuszczają, kłaniają się publiczności i zacięte walki rozpoczną. Szczęk oręża o kolczugi i zbroje, okrzyki bojowe i słowne potyczki. Czuwa dyskretnie kowal, ciężkie miecze oburęczne, mimo że oczywiście stępione, skutecznie potrafią pogiąć elementy uzbrojenia. Sędzia czuwa nad bezpieczeństwem walczących. Zdarza się, że hełm spada, nagły kontakt ciała z żelazem zawsze nie jest bezpieczny, walka jest natychmiast przerywana. Na porządku dziennym są drobne, lecz bolesne kontuzje. Walki wymagają ćwiczeń i dobrej kondycji fizycznej, po kilkuminutowym starciu widoczne na  twarzach zmęczenie – ale i satysfakcja, zwłaszcza kiedy można kwiat, przyklęknąwszy, dąć wybrance swojej... (co obserwujemy). Przedtem są regularne ćwiczenia adeptów sztuki rycerskiej na tzw. maszynach Pagińskiego, specjalnych konstrukcjach drewnianych, na których można nauczyć się bezpiecznego dla siebie i innych władania mieczem.
            Pokaz uzbrojenia rycerskiego przed mostkiem na dziedzińcu Muzeum. To popularne hobby fascynacji kulturą średniowiecza stworzyło dobrze funkcjonujący rynek, na którym można zaopatrzyć się w wełniane stroje z epoki, broń u kowali, u garncarzy gliniane garnki i przedmioty z gospodarstwa domowego. Jak mówi jedna z białogłów, tylko buty trzeba uszyć samemu, bo o skórę trudno... Jednak wszyscy przybyli na dzisiejszą rycerską imprezę wyposażeni są od stóp do głów w odpowiednie stroje i elementy odzieży. Nawet trunek rycerski wyborny, miód pitny, można dzisiaj nabyć, by popić trud walki...
            Spoczywają rycerze waleczni po turnieju, ja udaję się do ich obozu w obrębie murów zamkowych na dziedzińcu. Ponad dwadzieścia białych płóciennych namiotów, wydają się być stłoczone – refleksja – w XV w. na naszym Zamku ludzie mieszkali na takiej właśnie przestrzeni wewnątrz murów... Jak soczewki czasów mijają mnie żywi ludzie odziani w średniowieczne stroje, na chwile zastygli wzbudzają we mnie chwilowe zwątpienie, czy rzeczywiście tu i teraz żyję tylko w XXI w.? Dziwnie wyglądają z telefonami komórkowymi przy uchu, przez chwilę nie wierzę, że w namiotach mają „normalne” współczesne ubrania, a już na pewno nie w to, że przepaść między mentalnością tamtych czasów a dzisiejszą jest nie do zasypania. Fascynaci, i pasjonaci, hobbyści, którzy dużo inwestują swoich pieniędzy i czasu, by przebrać się i ubrać – w człowieka epoki i kultury średniowiecznej, praktycznie wczuć się, na trzy dni, w rolę rycerza, giermka czy białogłowy ze śnieżną nałęczką na głowie. Dużo czytają, dowiadują się, spotykają i rozmawiają, wymieniają doświadczenia, dla nich to ogromna przygoda. Nasi rycerze z Bractwa dziesięć lat pracowali na to, by w 2003 r. odbył się w Międzyrzeczu pierwszy turniej, żeby ruiny Zamku żyły. Wysiłek opłacił się, międzyrzeccy entuzjaści historii mają sporą grupę przyjaciół, która niecierpliwie co roku oczekuje zaproszenia na turnieje walk rycerskich... My widzowie, na turnieje takie jak ten, też tłumnie przychodzimy, zabieramy dzieci, by wizualnie uczyły się historii, tłumaczymy im, dlaczego hełm jest żelazny a rycerze honorowi.
            Szykowane są armatki, bombardy, celnie strzelające hakownice, broń drzewcowa w stosach stoi, buzdygany, topory. I zaczęło się. 1474 roku Pańskiego, wojska zaciężne Macieja Korwina podeszły pod Międzyrzecz, informuje nas o tym posłaniec królewski. Do obrony czas się sposobić! Huk armat (mimowolnie zatykamy uszy) i gęsty dym spowija gród nasz, do fosy spadają resztki armatnich kul. Las drzewców napastniczych podchodzi pod  bramę, obrońcy z góry zrzucają wrzątek, płonącą smołę i kamienie, z łuków nękają. Odpierane są wściekle ataki, a wycieczki czynione są na zewnątrz, by  spustoszenie i zamęt czynić w obcych szeregach. Bogurodzica zachęca do walki, bowiem w razie przegranej rzeź będzie okrutna, jak to na wstępie rycerz zapowiedział. Oglądamy potyczki rycerstwa, orły nasze na tarczach, sercem jesteśmy z nimi... Cóż jednak, trup ściele się gęsto, polec przyjdzie z  honorem... Pertraktacje - czy pomogą?
            Niestety, historia już się zdarzyła. Zwycięzców okrzyk gardłowy obwieszcza klęskę grodzian międzyrzeckich. Uderzają woje mieczami w swe tarcze, pieśni wojenne zwycięskie śpiewają. Pogrom obrońców się dokonuje, krzyki niewiast, i padli w boju rycerze - na murach, broniący do ostatka swego króla i kasztelana.
            Po walce, po bitwie. Po widowisku. Ale widzowie jeszcze nie chcą odchodzić. W ruch idą teraz aparaty fotograficzne i kamery. A wrodzy sobie dotąd wojownicy udadzą się na basztę zamkową na ucztę. Co w menu? Mój rycerz – przewodnik – mięso, miód pitny i wino. Owoce, chleb i ryby. Na  deser kiełbasa, kaszanka i smalec. – Obiecują sobie – spotkamy się jeszcze na turniejach nie raz i nie pięć razy.
            Sponsorzy zamkowej imprezy: Tomasz Bączkowski, Rajmund Jaroszek, Jacek Grondke, Kazimierz Kraczkowski, Bogusław Janczewski, Robert Wawryniuk, Bogusław i Małgorzata Przybysz, Sebastian Ratajczyk, Piotr Mardinus Kaczmarzyk.
Organizatorzy: Burmistrz Międzyrzecza, MOK, Bractwo Rycerzy Ziemi Międzyrzeckiej, Najemna Rota Strzelcza, Chorągiew Św. Łazarza.


Iwona Wróblak
sierpień 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz