Drugi Jarmark albo Turniej
Rycerski
- Za honor miasta i burmistrza, i Rady
Miejskiej, walczymy – mówią nasi dzielni rycerze z Bractwa Rycerzy Ziemi
Międzyrzeckiej. Walki na ostre rycerstwa z Królestwa, Pomorza, Śląska,
Brandenburgii i Meklemburgii.
Podejdą pod
mury miasta Węgrzy Macieja Korwina, by oblegać gród nasz. Jak informuje
dobitnie jeden z brodatych rycerzy naszych, dzierżąc puchar z kobylim mlekiem –
wszem i wobec powtarzam waści; najpierw gwałcimy, potem palimy...
Przedtem jednakże Turniej będzie rycerski Pas d’Arm, turniej na moście o Szarfę
Pani Jeziora.
Rycerzy
przeróżnych, herbowych rzecz jasna, z giermkami, niewiastami i dziećmi, zebrała
się setka, przybyłych też z pobliskich landów niemieckich. Oprócz naszych jest
Najemna Rota Strzelcza i Chorągiew Św. Łazarza. Dzielnie sekundują walczącym o
Różę od swojej damy. – W imieniu kasztelana Zamku Międzyrzeckiego, mam
zaszczyt otworzyć Turniej. Walka tylko na ostre... – to główny sędzia
turniejowy. Błyszczący w słońcu hełm zakłada rycerzowi jego wierny giermek,
przedtem został dopełniony rycerski rytuał prezentacji nadobnych ( w tym celu
zdjęli hełmy) lic wojów starających się o aprobatę swych dam serca. Kwiaty z
murów zrzucają damy zamkowe, pod stopy swych bohaterów. Emil z Gostynia herbu
Wezenburg pierwszy stanie... Strzał z hakownicy obwieszcza rozpoczęcie wielkich
turniejów. Prezentują się nam obaj mający zamiar walczyć wielmoże, w zbroje
ciężkie (ok. 30 kg) zakuci do stóp samych, z tarczami noszącymi ślady walk
uprzednich, doświadczeni to wojownicy grunwaldowi. Wśród publiczności zakłady,
który z nich wygra, jako że jeden chyba niewiastą jest, bo smukły ( w
dzisiejszych Bractwach Rycerskich dobrze sobie radę dają również dziewczyny).
Przyłbicę opuszczają, kłaniają się publiczności i zacięte walki rozpoczną.
Szczęk oręża o kolczugi i zbroje, okrzyki bojowe i słowne potyczki. Czuwa
dyskretnie kowal, ciężkie miecze oburęczne, mimo że oczywiście stępione,
skutecznie potrafią pogiąć elementy uzbrojenia. Sędzia czuwa nad bezpieczeństwem
walczących. Zdarza się, że hełm spada, nagły kontakt ciała z żelazem zawsze nie
jest bezpieczny, walka jest natychmiast przerywana. Na porządku dziennym są
drobne, lecz bolesne kontuzje. Walki wymagają ćwiczeń i dobrej kondycji
fizycznej, po kilkuminutowym starciu widoczne na twarzach zmęczenie – ale i satysfakcja,
zwłaszcza kiedy można kwiat, przyklęknąwszy, dąć wybrance swojej... (co
obserwujemy). Przedtem są regularne ćwiczenia adeptów sztuki rycerskiej na tzw.
maszynach Pagińskiego, specjalnych konstrukcjach drewnianych, na których można
nauczyć się bezpiecznego dla siebie i innych władania mieczem.
Pokaz
uzbrojenia rycerskiego przed mostkiem na dziedzińcu Muzeum. To popularne hobby
fascynacji kulturą średniowiecza stworzyło dobrze funkcjonujący rynek, na
którym można zaopatrzyć się w wełniane stroje z epoki, broń u kowali, u
garncarzy gliniane garnki i przedmioty z gospodarstwa domowego. Jak mówi jedna
z białogłów, tylko buty trzeba uszyć samemu, bo o skórę trudno... Jednak
wszyscy przybyli na dzisiejszą rycerską imprezę wyposażeni są od stóp do głów w
odpowiednie stroje i elementy odzieży. Nawet trunek rycerski wyborny, miód
pitny, można dzisiaj nabyć, by popić trud walki...
Spoczywają
rycerze waleczni po turnieju, ja udaję się do ich obozu w obrębie murów
zamkowych na dziedzińcu. Ponad dwadzieścia białych płóciennych namiotów, wydają
się być stłoczone – refleksja – w XV w. na naszym Zamku ludzie mieszkali na
takiej właśnie przestrzeni wewnątrz murów... Jak soczewki czasów mijają mnie
żywi ludzie odziani w średniowieczne stroje, na chwile zastygli wzbudzają we
mnie chwilowe zwątpienie, czy rzeczywiście tu i teraz żyję tylko w XXI w.?
Dziwnie wyglądają z telefonami komórkowymi przy uchu, przez chwilę nie wierzę,
że w namiotach mają „normalne” współczesne ubrania, a już na pewno nie w to, że
przepaść między mentalnością tamtych czasów a dzisiejszą jest nie do zasypania.
Fascynaci, i pasjonaci, hobbyści, którzy dużo inwestują swoich pieniędzy i
czasu, by przebrać się i ubrać – w człowieka epoki i kultury średniowiecznej,
praktycznie wczuć się, na trzy dni, w rolę rycerza, giermka czy białogłowy ze
śnieżną nałęczką na głowie. Dużo czytają, dowiadują się, spotykają i
rozmawiają, wymieniają doświadczenia, dla nich to ogromna przygoda. Nasi
rycerze z Bractwa dziesięć lat pracowali na to, by w 2003 r. odbył się w
Międzyrzeczu pierwszy turniej, żeby ruiny Zamku żyły. Wysiłek opłacił się,
międzyrzeccy entuzjaści historii mają sporą grupę przyjaciół, która
niecierpliwie co roku oczekuje zaproszenia na turnieje walk rycerskich... My
widzowie, na turnieje takie jak ten, też tłumnie przychodzimy, zabieramy
dzieci, by wizualnie uczyły się historii, tłumaczymy im, dlaczego hełm jest
żelazny a rycerze honorowi.
Szykowane
są armatki, bombardy, celnie strzelające hakownice, broń drzewcowa w stosach
stoi, buzdygany, topory. I zaczęło się. 1474 roku Pańskiego, wojska zaciężne
Macieja Korwina podeszły pod Międzyrzecz, informuje nas o tym posłaniec
królewski. Do obrony czas się sposobić! Huk armat (mimowolnie zatykamy uszy) i
gęsty dym spowija gród nasz, do fosy spadają resztki armatnich kul. Las
drzewców napastniczych podchodzi pod bramę,
obrońcy z góry zrzucają wrzątek, płonącą smołę i kamienie, z łuków nękają.
Odpierane są wściekle ataki, a wycieczki czynione są na zewnątrz, by spustoszenie i zamęt czynić w obcych
szeregach. Bogurodzica zachęca do walki, bowiem w razie przegranej rzeź
będzie okrutna, jak to na wstępie rycerz zapowiedział. Oglądamy potyczki
rycerstwa, orły nasze na tarczach, sercem jesteśmy z nimi... Cóż jednak, trup
ściele się gęsto, polec przyjdzie z honorem...
Pertraktacje - czy pomogą?
Niestety,
historia już się zdarzyła. Zwycięzców okrzyk gardłowy obwieszcza klęskę
grodzian międzyrzeckich. Uderzają woje mieczami w swe tarcze, pieśni wojenne
zwycięskie śpiewają. Pogrom obrońców się dokonuje, krzyki niewiast, i padli w
boju rycerze - na murach, broniący do ostatka swego króla i kasztelana.
Po walce,
po bitwie. Po widowisku. Ale widzowie jeszcze nie chcą odchodzić. W ruch idą
teraz aparaty fotograficzne i kamery. A wrodzy sobie dotąd wojownicy udadzą się
na basztę zamkową na ucztę. Co w menu? Mój rycerz – przewodnik – mięso, miód
pitny i wino. Owoce, chleb i ryby. Na deser
kiełbasa, kaszanka i smalec. – Obiecują sobie – spotkamy się jeszcze na
turniejach nie raz i nie pięć razy.
Sponsorzy
zamkowej imprezy: Tomasz
Bączkowski, Rajmund Jaroszek, Jacek Grondke, Kazimierz Kraczkowski, Bogusław
Janczewski, Robert Wawryniuk, Bogusław i Małgorzata Przybysz, Sebastian
Ratajczyk, Piotr Mardinus Kaczmarzyk.
Organizatorzy: Burmistrz Międzyrzecza, MOK, Bractwo Rycerzy
Ziemi Międzyrzeckiej, Najemna Rota Strzelcza, Chorągiew Św. Łazarza.
Iwona Wróblak
sierpień 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz