Kaziuki
Dwie
starsze panie, rodzone siostry, panie
Brukszta i Eugenia – z
domu Sylwestrowicz, są na naszym
wybrukowanym placu przed Ratuszem, 4. marca,
w dniu I. Międzyrzeckich Kaziuków. Panie z
roczników dwudziestych któryś, Wileńszczyzna była kiedyś ich małą ojczyzną,
mieli rodzinny majątek w powiecie oszmiańskim. Dzięki wstawiennictwu pani Małgorzaty Stepczyńskiej mam przyjemność z nimi rozmawiać. Doskonała polszczyzna,
składnia, dialekt literacki ogólnopolski, bez wileńskiego zaśpiewu. Prostota.
Co pamiętają z Kaziuków wileńskich?
Przyjechały do Międzyrzecza w latach czterdziestych ubiegłego wieku – jedna z
pań z Kazachstanu ( 6 lata zsyłki), druga z armią gen. Andersa (3 lata na
Syberii). W Wilnie chodziły do szkoły powszechnej nr 3 koło Ostrej Bramy. Pani Brukszta wyjmuje z koperty zdjęcie.
Zniszczone. Było z nią na Syberii. Z 1934 r. Żeńska szkoła, panienki w
jednakowych strojach, fryzury starannie zrobione. Pośrodku czworo nauczycieli i
ksiądz. W niedzielę, mówi mi, zawsze chodziło się do kościoła.
Na Kaziukach
– wspominają – było błoto.
Kaziuki w Wilnie były na dużym placu targowym, ludzie przyjeżdżali
furmankami z okolicznych gmin, sprzedawali różne rzeczy, wyroby drewniane,
stało się, nie było ławek do siedzenia. Ktoś pogrywał na akordeonie. Pamiętają
kaziukowe obwarzanki smorgońskie ( w Smorgowie pieczone) i piernikowe
serca. 4. marca, w dzień św. Kazimierza, patrona Wilna, młodzież nie szła
do szkoły, tradycyjnie było to święto, także kościelne. Jak wspomina miasto
swojej młodości? Pani Brukszta –
Wilno, przed wojną 200 tysięczne, piękne stare polskie miasto, gdzie było tak
dużo szkół, kin, sporty wodne, parostatki na rzece Wilii, zostanie w niej
miejscem rodzinnych korzeni. Po utracie Wilna wszystkie nadzieje całego
pokolenia zostały zaprzepaszczone. Często je widzi, miasto, w wyobraźni.
Budowle, teatry, parki. Tęskni za miejscem, gdzie się urodziła i które
utraciła. Za czasami młodości. Tam była Polska, rządzona przez polski rząd, tam
byli ludzie, którzy myśleli po polsku. Czytali polskie lektury, wielkich
poetów. Podchwytuję temat: - A pani Eugenia?
Co najchętniej, jako młoda dziewczyna, czytała? Co pamięta po latach, autorów,
tytuły...?Półuśmiech, trochę smutny. Sekunda zastanowienia... Gustawa
Morcinka „Łysek z pokładu Idy”. Pamięta, że myślała o tej książce w
kopalni węgla na zsyłce w Kazachstanie...Milczę i myślę – nasza polska
historia, przerwana nagle, historia ludzi z Wileńszczyzny...
Słuchamy „Pohulanki”,
zespołu wokalnego pana Romana Garbacika,
który ma właśnie swój krótki recital. „Pohulanka”, mówi mi pani Brukszta, to był w Wilnie teatr i
dzielnica...Wiele pamięta za szczegółów architektonicznych, mimo upływu lat.
Pobliskie Rokitno zbudowane jest na wzór Ostrej Bramy, kustosz ks. Tadeusz Kondracki zadbał o to.
Przyśpiewki
na scenie. Aktorskie „ł”. Jadwiga, która kochała pułkownika, a wyszła za
rzeźnika...brzmi w rytmie tęsknego tanga wokół międzyrzeckiego Ratusza w
pierwsze nasze Kaziuki.
Tłum ludzi na rynku.
Stragany
prawie jak we wspomnieniach pań Sylwestrowicz.
Dziergane szydełkiem ozdoby na Wielkanoc pani Krystyny Stefaniak, jajeczka i koraliki – czy na wzór wileńskich – pytam?
Trochę...Są za to na pewno nasze, międzyrzeckie, artystyczne, starannie
wykonane...Lubuskie Stowarzyszenie
Pomocy Szkole Wspomagamy Młode Talenty. Aukcja uroczych drobiazgów
przeznaczona jest na cel statutowy. Przy stoisku jest pani Zofia Ratajczyk, pani Czesława Kacmajor, część wyrobów
wykonała pani Bublewicz. Edyta Dubojska przyniosła swoje
pięknie opakowane, przez siebie zrobione widokówki świąteczne i inne rzeczy.
Wzrok przyciąga bukiecik świeżych wiosennych bazi. Z Restauracji „Duet” pierogi, cepeliny, żurek, pytam
pana Jacka Bełza, czy są
zrobione według wileńskiej receptury, zapewnia, że tak. Wileński na pewno jest
też Jerzy Garniewicz,
międzyrzecznin, od lat organizujący Kaziuki w Poznaniu, który swym
wspaniałym, czystym, mocnym głosem śpiewa nam oryginalne wileńskie piosenki.
Razem z panią Anną Kuźmińską – Świder,
redaktor naczelną Kuriera M., burmistrzem Tadeuszem Dubickim
i ks. kustoszem Tadeuszem Kondrackim
uroczyście dokonali otwarcia. W geście szacunku dla wielu międzyrzeczan
pochodzących z Wileńszczyzny będzie w naszym mieście coroczna impreza pt.: „Kaziuki”. Dzisiaj pamiątkowe
książki o Kresach dostają propagatorzy Wileńszczyzny Kazimierz Kulas i Zofia Ziarkowska.
Ksiądz kustosz mówi, że odpust na św.
Kazimierza był w Wilnie wydarzeniem religijno – kulturalnym. Styl życia
przodków wiązał się z wydarzeniami
historycznymi, ważnymi ludźmi, zasłużonymi dla kraju i miasta, pamięcią o nich.
Nie bójmy się wielkości – padły ze sceny znamienne słowa – bójmy się
przeciętności...
Słyszymy z wieży naszego ratusza oryginalny wileński hejnał.
Będą palmy wileńskie, prezenty dla dzisiejszych solenizantów, pań Kazimier i
panów Kazimierzy – w Galerii „Kwiaty”
pani D. Jankowskiej. Różnej
wielkości palmy, nie tylko palmy, też wianki, prymulki, koguty, zakupić można
na specjalnym stoisku, jest bardzo duże
zainteresowanie. Są jaja z czekolady z Cukierni
Kazimierza Praczyka i pierniki kaziuki, jak zapewnia szef, na
samym miodzie pszczelim z leżakowanego ciasta. Są międzyrzeckie piekarnie; J. P. Radziszewscy, Piekarnia Sroka.
Ukraiński sernik na tacce z zapraszającym napisem: „ proszę się częstować,
smacznego”, i nie tylko sernik, ukraińska gościnność, dar Piekarni państwa Anny i Lesława Janików.
Zaproszeni na Kaziuki przez burmistrza, zawsze biorą aktywny udział w wielu
charytatywnych akcjach na terenie miasta i gminy. Obok Henryka Janas, szefowa „Malwinek”,
dzisiaj oferuje własnej roboty dziełka, trójwymiarowe kartki i zaproszenia,
bardzo piękne, jakich nie powstydziłby się żaden profesjonalny sklep z
pamiątkami, całe albumiki kartek do wyboru. I koraliki szklane, zgodnie z
wileńską tradycją. Tradycyjne stroiki z
Koła Gospodyń Wiejskich z Kęszycy Leśnej,
panie Zofia Leszkiewicz i Weronika Skudlarska. DPS w Międzyrzeczu – Warsztaty Terapii
Zajęciowej, przy stoisku Aleksandra
Więckowska. Miód z Gospodarstwa
Rolnego mistrza pszczelarskiego pana Wiesława Dudka. Wreszcie galeria
obrazów pań Felicji Kostrobały i
Małgorzaty
Stepczyńskiej, można któryś wybrać i zakupić od razu lub zamówić.
Duża
skrzynka z ciastem Piekarni Janików
gratis dla mieszkańców na święto Kaziuki
już pusta. Udaje mi się uszczknąć kawałeczek bobkowego ciasta, jabłecznika,
piernika jogurtowego i innych słodyczy. Przygotowano je w całości z naturalnych
składników, bez konserwantów. Według starych oryginalnych wschodnich receptur.
Iwona Wróblak
kwiecień 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz