środa, 2 listopada 2016

O Transie słów kilka

            Na czym polega sukces „Transu”? Kolejne 2 puchary zdobyte tym razem w Skwierzynie Zespół dołączył do swoich osiągnięć. Wybrałam się na  próbę naszego słynnego międzyrzeckiego Zespołu Tanecznego.
            Internat na ul. Pamiątkowej. Młoda osoba, instruktorka, wchodzi z dwójką dziewczynek do sali gimnastycznej. Gdzie „Trans” ma próby? – pytam. – Tu. Ja tu tylko pomagam – mówi.- Zaraz przyjdzie choreografka.
 Mocne zdecydowane rytmy podkładu muzycznego. Jak się je przekłada na ruch...Ile trwa, zanim zobaczymy efekt taki, jak na występach? Pewnie dużo pracy.
            Niektóre z dzieci, wiele z nich, są ładnie rozciągnięte, prawie do szpagatu. Ścięgna i mięśnie trochę bolą... Gwiazdy za to wychodzą im same, samorzutnie jakoś, i spontanicznie.
Pani Anna Osipiuk, instruktorka, jest także choreografem, po AWF- ie.
Szybko i żwawo ma być, mówi małym tancerkom. Po ćwiczeniach wszyscy, z instruktorką, przysiadają w grupie na podłodze. Omawianie figur, co było gorzej, gdzie postępy, grupowe oceny osób, najlepsi nagrodzeni są grupowymi oklaskami. Chwaleni w obliczu grupy i instruktorki, za każdym razem kto  inny i za coś innego. Czy o to chodzi? O pochwałę, o docenienie, za pracę, za starania. Trzy razy w tygodniu kilka godzin ćwiczeń, wymagania profesjonalne.
            Pani Anna sprawnie ogarnia całość. Łagodnie, ale konsekwentnie i stanowczo zwraca uwagę, dba o porządek, o przestrzeganie ustalonych reguł (czy tego też uczą na AWF-ie?...). Patrząc na nią wiem na pewno, że też tańczyła, że wysiłek związany z treningiem nie jest dla niej niczym nowym, i to,  że wie, na pewno teoretycznie również, jak skonsolidować zespół sportowy. Że jest fachowcem w swojej dziedzinie.
            Najmłodsze dziewczynki, trzy czy czteroletnie, „rybki”, taniec „Rybek”. Pani Anna pokazuje, jak naśladować nogami ruch płetw, i „płynąć” rękami. Resztę zrobią kostiumy... i piękno dziecięcych ruchów, ich naturalna delikatność, żywiołowość i spontaniczność. Jeszcze bez technicznych osiągnięć, pozorna swoboda, to, co się tak podoba naszym zagranicznym gościom. Z najmłodszymi dziećmi też po ćwiczeniach przysiada, rozmawia, chwali. Bliskość w grupie. Dlatego być może zrywają się z miejsc na hasło: Zespół „Trans”. Ważny jest dla tancerek uśmiech, obok techniki. Jest na  koniec grupowie zdjęcie aparatem fotograficznym.
Próby to, jak widzę, ciężka praca, ale też i przednia, satysfakcjonująca zabawa.
            Starsza grupa „Transu”. Pani Anna włącza się na poważnie, całą sobą, ściąga górną część dresu. Pokazuje układy grupie, indywidualnie także poszczególnym dziewczynom. W „Transie” jest 60 – 70 tancerzy. Żmudne ćwiczenia. Stopa przy kolanie, technika, rytm. Na ile osobowość instruktora zachęca do tych ćwiczeń?
Jak się przekłada muzykę na ruch?
Pani Anna Bubnowska, szefowa Zespołu i główny choreograf: - Najpierw musi być pomysł. Na taniec, na inscenizację tańcem. Taniec to sposób wyrażenia CZEGOŚ. Muzyka? Szuka jej wszędzie, w internecie brat wyszukuje interesujące kompozycje. Co się potem dzieje? Po prostu - same ciało zaczyna tańczyć – mówi - t r a n s. Uwrażliwienie tancerzy na muzykę. Tancerzy z zacięciem choreograficznym, to coś trzeba mieć w sobie, tę potrzebę, poszukiwanie, wyrażanie emocji poprzez ruch. Pani Anna tańczy i przynosi ten taniec na salę gimnastyczną. Jest coś takiego jak styl „Transu” – bardzo wyraźny charakterystyczny dla Zespołu pani Bubnowskiej stygmat. Jednym z jego zasad jest nie powielanie własnych pomysłów, innowacje, poszukiwanie nowych układów. I – jak zauważyłam oglądając „Trans” na scenach – bazowanie na skojarzeniach z naturalnymi dźwiękami. I na  naturalnej dziecięcej witalności.
Pani Anna Bubnowska tańczyła w Warszawie u znanego mistrza Jarosława Stańki. Sama już też ma uczniów uczących innych – Magdę Targoni. Przed „Transem” ( Zespół ma już 6 lat) nie było w Międzyrzeczu czegoś takiego jak taniec nowoczesny, dlatego pomysł jest bardzo trafiony. Z panią Osipiuk (która tańczyła w „Nowince”) rozumieją się bardzo dobrze, dzieci też ją akceptują. Co jest bardzo ważne. Kostiumy, niesamowite, które podziwiamy w  czasie występów, od czterech lat szyje pani Bożena Kubaszewska. Układy taneczne trzeba dobrać do wieku dziecka, ruch ma im sprzyjać, mają się dobrze w nich czuć. Pani Anna stara się być elastyczna, sprawdza użyteczność swoich pomysłów, bo taniec jest dla dzieci. Najważniejsza jest ich radość. Co  potem przekłada się na zdobyte puchary i nagrody.
            Czy teoretycznie wszystkie dzieci nadają się do zespołu tanecznego? –Tak! – odpowiada z zapałem i z uśmiechem w oczach pani Anna. Jedyne kryterium to ich chęci. Z każdym dzieckiem w razie potrzeby pracuje indywidualnie. Ważne jest poczucie rytmu, oczywiście, lecz osoby zupełnie go nie  posiadające są, jak mówi, rzadkością. Otacza nas muzyka z mediów, to jest dobre, dzieci są roztańczone. I mają naturalną witalność. Mówi mi – To dla  rodziców: Jest na świecie tyle różnych niedobrych rzeczy dla dzieci, zróbmy jak najwięcej, żeby oderwać je od szarej rzeczywistości.
Ruch i taniec jest rzeczą pierwszą cywilizacyjnie...
Bubnowska - Taniec nowoczesny, to nie jest trudne dla dziecka. Osiągnie szybko postępy. Wtedy trzeba chwalić, nagradzać dziecko, budować je w ten  sposób.
Starsza grupa „Transu” liczy 23 członków, 50 grupa mniejszych dzieci. W „Transie” są wolne miejsca! Można w każdej chwili zapisać dziecko! Teraz nawet brakuje dzieci z 3 i 4 klasy. Pani Anna Bubnowska serdecznie zaprasza.


Iwona Wróblak
maj 2007 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz