środa, 16 listopada 2016

Pomagać poprzez otwieranie serca dla innych

O co chodzi? Czynić coś coraz głębiej.
Zespół Szkół Ekonomicznych. Tutaj formują się przyszli ludzie biznesu. Jako uczniowie wielu z nich jest dzisiaj wolontariuszami. Wykonują ogrom pracy na rzecz innych.
            Pani Ewa Jasiówka, młoda osoba, kierownik Świetlicy „Ciepły Kącik u Jezusa”. Trwa wręczanie sponsorowanych przez międzyrzeckich przedsiębiorców nagród dla dzieci, za uczestnictwo w feriach w Ekonomiku, w zawodach, grach i zabawach, sportowych meczach. Świetlica jest dla  dzieci ze szkół podstawowych. Odrabiają tu lekcje, są zajęcia pozalekcyjne, kółko fotograficzne. Chciałabym – mówi – żeby świetlica była miejscem, gdzie dzieci dobrze się czują, gdzie są bezpieczne. Żeby coś stąd wyniosły, czegoś się nauczyły. Poznały swoją wartość, nauczyły się z innymi dzielić, coś  od siebie dały. Nie oceniały ludzi.
Początkowo miała to być świetlica dla dzieci z rodzin trudnych i biednych, najbardziej potrzebujących wsparcia, ale wszystkie dzieci są przyjmowane. Plany? Chciałaby, żeby to działało nadal. Są wolontariusze - też z wykształceniem pedagogicznym, inni dorośli, stale 10 osób do pomocy.
            Wioletta Dzik. 5 lat jest w Caritasie, od 4 lat prowadzi młodych z „Arki przyszłości” (koło stadionu). Świetlica działa poprzez wolontariat. Jakie zasady są u nas? Muszą mieć odrobione lekcje, po tym jest czas na relaks. Praca jest ważna, jest wartością, trzeba to młodzieży pokazać. To są młodzi ludzie z gimnazjum i szkół średnich. Ci zdolniejsi w lekcjach pomagają innym. Dlaczego przychodzą do Klubu? Na czym to polega? Nie wiem, może siła tego, jak z nimi rozmawiam...Mówię im – ja wam stworzę bezpieczne miejsce, możecie tu przychodzić. Nigdy nie zamykam drzwi przed żadnym z nich, gdy przychodzą do mnie do domu. Żeby porozmawiać...o niczym...Jakie błędy się popełnia w kontaktach z młodzieżą? Udaje się, że się słucha. Nie  można dawać „rad”, przekazywać im swojej wiedzy - przekonania, że „ja jestem dorosła”, nie trzeba im tego udowadniać. Młodzi ludzie nie mają możliwości partnerskiej rozmowy. I trzeba cały czas wychodzić z pomysłami, mieć je. Organizować – kółka teatralne, muzyczne. Sprzedawać młodzieży pomysły – na klub filmowy – tu inicjatywa wyszła od młodych ludzi. Potem wszyscy rozmawiamy o tych filmach.
 Zajęcia terapeutyczne prowadzi pani Iwona Jackowska, terapeutka. Ona s ł u c h a  nas – prowadzących Klub, wolontariuszy, ona zaczyna być  wolontariuszem...
Kto to jest wolontariusz? Wolontariusz to człowiek dobrego serca. Wolontariusz to człowiek otwarty. Wolontariusz powinien mieć dużą dozę tolerancji.
Co pani Wioletta sądzi o młodzieży ( w domyśle tzw. ”dzisiejszej”)? Dużo sądzę i nic nie sądzę – mówi. Powinno się wyjść z sercem do młodych ludzi. Nie zna się młodych ludzi, nie rozumie się ich. W świetlicy są zasady, które są przestrzegane. Pilnują ich sami młodzi ludzie. U nas stworzona została atmosfera sprzyjająca ideom wolontariatu. Przychodzący tu pracować młodzi ludzie mogą mieć swoją koncepcję pracy świetlicy, inicjatywa własna jest  dobrze widziana. Udoskonala się w ten sposób wypracowaną formułę.
Pani Wioletta – moja córka poszła w moje ślady, cała rodzina jest zaangażowana w pracę na rzecz innych. Pani Wioletta zwierza się – zawsze chciałam prowadzić świetlicę, najpierw jako wolontariuszka, miałam takie marzenia. Spełniło się. Jest szczęśliwa. Nie ważne, od której do której i czy jest  zapłacone. Człowiek powinien robić to, w czym czuje się najlepiej, co umie.
Jest religijna. Dodaje:  nie jest katolickie - nie eksponować wartości chrześcijańskich. A jest nimi pomoc, służba drugiemu człowiekowi.
Świetlica jest pod patronatem Caritasu, ale – mówi – nie jest ważne, że ktoś jest niewierzący. Tu nie ma edukacji religijnych, szkoleń, nie to jest  priorytetem. Jest nią pomoc dzieciom, relaks dla nich pod tym hasłem: pomocy.


Iwona Wróblak
luty 2007 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz