O archeologii międzyrzeckiej
prawie wszystko…
Międzyrzecz
jest swoistym archeologicznym eldorado – mówi Tadeusz Łaszkiewicz. Na dzisiejsze spotkanie ze studentami MUTW
przyniósł kilka pudeł wykopanych w ostatnim czasie zabytków. 9 lat jego pracy w
Muzeum, nadzory archeologiczne nad miejscami, gdzie prowadzi się prace
budowlane, zaowocowały mnóstwem takich odkryć. Jak mówi – puzzle historii
Międzyrzecza i okolic powoli się wypełniają. Na miarę nader skąpych środków,
jakie ma do dyspozycji na te cele Muzeum. Teren naszego miasta bynajmniej nie
jest dotąd archeologicznie przebadany, z wyjątkiem samego grodu, gdzie badania
prowadził w latach 1954 – 64 prof. Kurnatowski. Wykopaliska tzw. ratunkowe
prowadzono w pasie budowanego gazociągu w Św. Wojciechu, Nowej Wsi, Żółwinie,
Kuligowie, Policku, Pszczewie. W okresie milenijnym weryfikowano hipotezę o
istnieniu tutaj eremu Pięciu Braci Męczenników, zdaniem mgr Łaszkiewicza, bardzo prawdopodobną.
Budowa budynku Telekomunikacji była znakomitą okazją do poznania historii tego
kawałka międzyrzeckiego gruntu. Ok. 50 tys. różnych zabytków: ceramiki, kości –
ludzkich i zwierzęcych, szkła, kafli, reliktów dawnej zabudowy. Resztki
pierwszego w Międzyrzeczu kościoła, z XV w.(zburzony w 1474 r.), którego
istnienie zostało ostatecznie potwierdzone. Cmentarz przykościelny, odkryty
przy okazji zmiany nawierzchni rynku w 2002 r., zalegający do głębokości 3 m na
całej zachodniej pierzei rynku. Nasz Ratusz powstał dopiero w 1581 r., w czasach Stefana Batorego.
Przez
prawie dwie godziny pan Łaszkiewicz
opowiadał o archeologicznych ciekawostkach znalezionych w Międzyrzeczu. Częste
w historii miasta pożary (do XVIII w. Międzyrzecz był drewniany i często się
palił, miał także burzliwe dzieje) pozostawiły archeologom ślady życia
mieszkańców, ocalałe pod gruzowiskiem, w postaci szczątków naczyń kuchennych,
talerzy, mis, zdeformowanych, szkieł okiennych z ołowianymi ramkami, które
ogień utrwalił i zakonserwował. Uczeni skrzętnie je teraz kompletują i
odtwarzają, piwnice naszego Muzeum pełne są odkrywanych zabytków, które są inwentaryzowane i opracowywane naukowo. Pan Łaszkiewicz zaprezentował nam kilka
wyjątkowo pięknych kafli z XVI w., z pracowni znanego snycerza, twórcy
kaflowych matryc, jest na nich nawet podpis autora. Te znaleziska to rarytas na
skalę europejską. Na jednym jest wizerunek wielmoży w stroju z epoki, na innych sceny biblijne.
Niektóre z kafli znajdujących się muzealnych zbiorach są wielobarwne, osobno
wypalane, na wielu zachował się połysk,
postacie są starannie wymodelowane, mają wiele szczegółów. Dzięki tym reliefom
kafle można precyzyjnie datować. Pokazał nam też najstarsze XIV w. kafle tzw.
garnkowe. Co jeszcze znajdował w różnych punktach miasta? Na ulicy Chłodnej np.
– noże, toporki ciesielskie, naczynia z kręgu kultury niemieckiej, podkowy – 30
podków z samego rynku, który dawniej był moszczony drewnianymi dranicami i
konie gubiły tam podkowy (wybrukowany został w końcu XVI w.), fragment sierpa,
bydlęcy dzwonek, wędzidła, ostrogi, strzemiona, liczne militaria – groty bełtów
kuszy. Relikty warsztatu rogowiarskiego, surowiec (rogi jelenie), półprodukty i
odpady, robiono tu okładziny rękojeści noży. Także kości do gry, szydła,
igielniki, zabawki, pionki szachowe. Pięknie rzeźbioną prochownicę, z której
nasypywano do pistoletu proch. Na rynku znaleziono kości pradawnego tura.
Z panem Łaszkiewiczem w roli przewodnika
zeszliśmy do piwnic Muzeum, by zobaczyć ekspozycje najdawniejszych zabytków
naszego grodu. Słuchacze Uniwersytetu już umówili się z naszym prelegentem na
następne spotkanie, bo tematów dotyczących przeszłości miasta na pewno nie zabraknie, a pan Łaszkiewicz chętnie odpowie na wszystkie (lub, jak zastrzega się,
prawie wszystkie) możliwe pytania.
Iwona Wróblak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz