poniedziałek, 14 listopada 2016

 Idea integracyjna nie powinna być tylko na papierze
           
             - Idea integracyjna nie powinna być tylko na papierze - mówi mi pani dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 Maria Słomińska. - Tak jest na  spotkaniach Stowarzyszenia „Szansa”. Tak jest na dzisiejszym, corocznym, Balu Karnawałowym.
Rozmawiamy o pracy nauczycielek – rewalidatorek. Kilka z nich jest dzisiaj obecnych na Balu. To pasjonatki, mówi pani dyrektor. Stale, pod okiem fachowców z tytułami naukowymi, doskonalą swoje umiejętności.
Bal dzisiaj jest – przebierańców... Batman w czarnej pelerynie gania po parkiecie, malutka, może dwuletnia dziewczynka, dyskretnie, z pewnej odległości, strzeżona czujnym okiem starszej siostry, podchodzi do nas, pani Jola Bojarek mówi mi, że dziecko należy do Związku Niewidomych.
Pani Słomińska mówi mi coś ważnego. Powinno być normą pomaganie dzieciom niepełnosprawnym. K A Ż D Y ma prawo do rozwoju, wszystko jedno, na jakim jest poziomie. Trzeba pomóc rodzicom, osobom zajmującym się osobami niepełnosprawnymi. Opowiada mi, jak była świadkiem postępów w  rewalidacji dzieci, jak otwierały się w wyniku rehabilitacji, na bodźce, dźwięki, osoby. Pomaganie ludziom nie jest wielkim aktem jakiejś niesamowitej własnej wrażliwości, powinno być zwyczajną normą. - Takie osoby są i trzeba się nimi zająć - mówi.
            Za nami mała wystawa prac plastycznych dzieci z klas integracyjnych. Dużo ptaków latających, na rysunkach wrażenie przestrzeni – głębi, odległości. Idea latania, wolności, stykania się z powietrzem, z prądami, z wiatrem. Jaskółki pikujące w dół, w trzech kardynalnych kierunkach. I liście jesienne – jak nostalgia i poezja. Odcienie światła, różnych kształtów kontury, na pewno odwzorowane z przyrody. Kierunki światła i kształtów, poziome i pionowe, obroty – jak pochylenie głowy i linii patrzenia. Prace są różne. Cztery podstawowe barwy, na wszystkich życie, radość, spontaniczność, ciekawość otoczenia. Świat rysunku i plastyki, definiowanie plastyczne poprzez odwzorowanie myśli i uczuć, zwłaszcza uczuć, na papierze.
            Na stole z poczęstunkiem dla gości w jabłko wetknięte jest serduszko. Tkwi jak sztandar na długim kijku. Serca w obrazach jak w sztalugach malarskich zawieszone na głównej ścianie auli w S. P. nr 2. Obok wielki napis: Niech żyje Bal Karnawałowy. Goście wchodzą dużą gromadą. Dzieci z  klas integracyjnych I – III. Całe rodziny przyjaciół i znajomych Stowarzyszenia. Pani Ludmiła Gogoc usadza siostrę z Szarcza, wraz z jej podopieczną na  inwalidzkim wózku. Gromadnie wbiegają dzieciaki poprzebierane w najprzeróżniejsze stroje. Na parkiecie sesja zdjęciowa małych księżniczek w  bufiastych sukniach, będą miały pamiątkę z Balu. Pani Maria Sobczak – Siuta, czyli Kot, a owszem, z namalowanymi wąsami, z wystającym spod różowej kurteczki długim ogonkiem, w kapeluszu jak się zowie, zaprasza do poloneza – klasy od I do II. Pani Maria prowadzi, rozdziela pary, nadaje rytm, idziemy dookoła, twarzą do środka i piękny ukłon. Orszak potężnieje, zapraszane jest kierownictwo S. P., starsze dzieci. Fotoreporterzy robią zdjęcia. Malutki czarnoksiężnik w niebieskiej pelerynie ze srebrnymi gwiazdami, niesiony jest w ramionach mamy, bo w polonezie robi się duże kroki, a on nóżki ma malutkie...Pani Sylwia Guzicka, przewodnicząca Stowarzyszenia, zabiera głos. Serdecznie wita gości, którzy znaleźli czas, by tutaj dzisiaj przyjść, wita klasy integracyjne, wychowanków DPS, Szarcza, Polskiego Związku Niewidomych i innych. Dziękuje pani dyr. Słomińskiej za pomoc i umożliwienie organizacji Balu.
            Pałeczkę przejmuje pani Maria Sobczak – Siuta. Sprawnie, jak zawodowy wodzirej, organizuje zabawę na parkiecie. Sama bardzo muzykalna, umie zachęcić i poprowadzić do zabawy dzieci, i towarzyszących im dorosłych, stwarza swoją obecnością wspaniałą atmosferę swobodnej niewymuszonej zabawy, akceptacji każdego z jej uczestników, najpełniej pojętej integracji. Stale czujna, bez przerwy ma nowe pomysły, na parkiecie w auli pod jej  przewodnictwem nie ma miejsca na nudę.
            Występ malutkich tancerek z zespołu „Rytmix”. Bielutkie baletowe spódniczki i czarne kapelusiki. Kolejna zabawa inspirowane przez panią Marię. Wirtualne wydostawanie się ze śnieżnej zaspy, rzucanie śnieżkami, gra w wyobraźnię, bardzo rozwijająca. Mały niebieski czarownik w ramionach innej „mamy”, wiruje wysoko - „w wiatraku”, na buzi niekłamana radość. Tańce dyskotekowe na parkiecie, naturalna dziecięca witalność, gdzie disco jest  narzędziem, z którego się umiejętnie przy pracy z dziećmi korzysta.
            Jest naturalna nie dająca się odeprzeć u gości potrzeba wyjścia zza stołów (tradycyjnym poczęstunkiem, pysznym ciastem upieczonym przez mamy). To zasługa pani Marii, która ma cenną umiejętność. Potrafi się bawić w sposób zachęcający do tego innych. A goście przyszli tu całymi rodzinami.
            To jedyny taki Bal w Międzyrzeczu, integracyjny, mówi mi pani Słomińska. Święto rodziny. Wielkiej rodziny ludzkiej. Idei integracji od kilku lat  rzeczywiście realizowanej w naszym mieście tu w „Szansie”.
Na parkiecie pani Maria przejrzyście tłumaczy zasady kolejnej zabawy, organizuje trzy wielkie koła, koncentryczne, w środku najmłodsze dzieci, opiekunowie na zewnątrz. Krótkie nóżki bliżej środka, ale może nie tylko o to tu chodzi... Prezentacja pierwszaków jak przyjęcie do szkolnej społeczności. Siostra z Szarcza prowadzi jako pierwsza wąż tańczących czardasza. Przemysław Sokołowski debiutuje w roli piosenkarza, ma przyjemny głos, na gitarze klasycznej gra Krzysztof Herman, przy konsolecie Bartek Kucharyk, najmłodsze dzieci zapraszane są do tańca w takt muzyki zespołu „Combi”.
Chusteczki haftowane w sztafecie przekazywanej jako dar, taniec z balonikami, które trzeba trzymać czołami. Kazaczok. Pamiątkowe zdjęcia. - Niespożyta energia bije z tych maluchów - mówi mi jedna z nauczycielek. Sama nie ma klasy integracyjnej, ale wie dużo o specyfice pracy w takiej grupie. Pierwsze dzieci, które chodziły do tych klas, w tym roku są w szóstej klasie. Kilka z nich pomagało w organizacji Balu. Dawid Ostrowski z VI a,  Weronika Kubaszewska i Kinga Cyprysiak z VI d. Pani Sylwia Guzicka głośno dziękuje im za pomoc. Nowe pokolenie naszej młodzieży...
Uczmy się pomagać sobie nawzajem, wszyscy - mówi pani Sylwia uroczyście żegnając gości.


Iwona Wróblak
marzec 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz