Trzeci wieczór poezji i
muzyki
Na scenie wielki
napis „TRAUMA”. W konturze źrenicy, piktogram – w egipskim oku, i rozrzucone książki, oprawione tomy. Wieczory z
poezją i muzyką na dobre zagościły w
Klubie Garnizonowym. Trzecie z kolei spotkanie. Siedzę przy stoliku z panią w
średnim wieku, obok starosta Kazimierz Puchan z żoną, na salę wchodzi grupka
młodzieży. Młoda dziewczyna, bez pary, sama, rozgląda się niepewnie, siada. Na
sali, z aparatem w pogotowiu, Kurierowy fotograf, Andrzej Chmielewski.
Prezentacje
osobistych fascynacji poezją były w tym dniu przetykane gęsto muzyką. Zdzisław Musiał – gitara klasyczna w
duecie z Małgorzatą Lizut –
skrzypce (są nauczycielami gry na tych instrumentach w Szkole Muzycznej).
Gościnnie, mamy nadzieję, że nie ostatni raz, pokażą nam próbkę swoich
umiejętności w dwóch tematach filmowych, własnej aranżacji – „Ave Maria” J. S.
Bacha i w „Polonezie As–dur” F. Chopina. Miękkie brzmienie skrzypiec i
delikatny, nie za głośny akompaniament gitary, muzycy zostali nagrodzeni
brawami i proszeni o ciąg dalszy na następnych spotkaniach w Klubie.
Mariusz Rodziewicz, niezależny gitarzysta i flecista samouk, rozkochany
w balladach rycerskich, zaśpiewał i zagrał własny utwór – pieśń truwerów pt.
„Wędrowiec”, uniwersalny w swojej idei podążania, wędrówki, przez eony czasu.
Konwencja muzyki wczesnośredniowiecznej. Druga piosenka traktowała o oczywistej,
ponadczasowej rzeczy, że lepiej jest żyć pięknie,
niż... niepięknie. Poetycki tekst. Potem w jego wykonaniu ciekawa próba
zobrazowania sztormu na morzu w onomatopeicznym utworze instrumentalnym. Na
koniec zaśpiewał XII. w. utwór na lirę lub gęśl – pastorellę. Nie zawiodła Ewelina Czapniewska, dzisiaj w rytmach bluessa i jazzu.
Z utworami
poetyckimi własnego autorstwa odważyli się wystąpić Przemek Gaweł – krótkie wierszyki w formie epigramatów i Dariusz Gadomski w poemacie
„Powiedział Pan”, w trudnym tekście poruszającym się na obszarze
egzystencjalnej ontologii, zadającym zasadnicze pytania, utworze starannie
dykcyjnie przekazanym widowni. Po tym na scenę wkroczyły Agnieszka Polit, która recytowała J. Tuwima, Maria Bułat (T. Różewicz), Basia Przywoźna, Partycja Biegańska (utwory
E. Stachury). Agnieszka Nowik w
utworach K. Pieczyńsakiego zastanawiała się nad cierpieniem, które
niepotrzebnie zadaje się mnożąc źle postawione pytania, pytanie na które nie
oczekuje się odpowiedzi. Są one wyrazem jedynie stylu życia, nadintelektualizmem.
Naprawdę jednak mówią o kompleksach u je zadającego, braku szczerości, ciepła
we wzajemnych kontaktach. Czasami dobrze jest pomilczeć...
Z
przyjemnością słuchałam poprawnej dykcji Aleksandry Rakoczy. Przygotowała swoje ulubione wiersze B.
Okudżawy, K. Przerwy – Tetmajera i J.
Kochanowskiego. Dziewczyny w większości należą do Teatru Amatorskiego „Trauma”.
A. Nowik i P. Biegańska przedstawiły nam krótką scenkę pt. „Biurokrata na wakacjach” z Teatrzyku „Zielona
Gęś”. Hieronim Kozłowski także
zdecydował się wystąpić w recytacji kilku wierszy autorstwa swoich przyjaciół. Laura Potocka z ciekawej poezji Julii
Hatwig wybrała „Piosenkę kloszardów” i utwór o kobiecie idącej traktem, droga
dla tej kobiety wiedzie donikąd, zgodnie z ludzkim instynktem pozornego podążania
naprzód, która w istocie swojej jest ucieczką.
Iwona Wróblak
czerwiec 2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz