czwartek, 23 marca 2017

Pani Edyty świąteczność na co dzień

            W domu pani Edyty choinkę ubiera się wyłącznie ozdobami zrobionymi własnoręcznie przez gospodynię. Każdy jej,choinki, element jest  przemyślany i starannie wykonany. W czerwone dzwonki włożone są cząstki serca i - polskiej tradycji bożonarodzeniowej.
            Na choinkę się czeka. To ostatni, piąty etap zapalania świeczek adwentowych. Dotykam delikatnie malutkich bombeczek na szczycie drzewka, a  na niższych gałązkach - gwiazdek czy gitarek ze strunami. Najbardziej podobają mi się woreczki z prezentami, pękate orzechami w środku, uszyte z  szarego płótna i przewiązane kokardką z trawy, gotowe, by Mikołaj zarzucił je sobie na plecy i powędrował do obdarowanego.
            Pani Edyta ma ogromną wyobraźnię i głęboką potrzebę estetyki na co dzień, w drobiazgach, w prezentach, jakie własnoręcznie wykonuje dla  najbliższej rodziny i przyjaciół. Opowiada, jak obdarowani wzruszeni są faktem, że nie są to rzeczy kupione, lecz specjalnie dla nich artystycznie wykonane, małe dziełka sztuki. Zwyczaj takich prezentów wyniosła, jak mówi, z domu rodzinnego, jej mama także, do dziś, tworzy niepowtarzalność dnia świątecznego, chociaż każda z nich robi to na swój sposób, każda ma swój styl. Rodzinna tradycja. Pani Edyta mówi, że to naturalne, że nie  wyobraża sobie, by mogło być inaczej. Tak została wychowana i taki sposób życia przekazuje swoim dzieciom. Według tej tradycji to kobieta ma za  zadanie przyozdobić dom na Święta i dlatego w dzień poprzedzający powinna przeznaczyć na to dużo czasu. Dwanaście potraw na stole, w świątecznym aromacie świeżych gałązek świerku, stroik na drzwiach, fantazyjny bukiet jemioły, srebrne szydełkowane dzwonki...
            W kuchni na ścianie u pani Edyty wisi szczególny zegar. Cyfry są z ziarenek kawy, w dolnym rogu zegara są kłoski pszenicy, w tarczy ziarnka kukurydzy, soi, makaroniki różnych kształtów. Kuchenny zegar ze spożywanych przez człowieka roślin. Mówi, że taki jej się przyśnił. Ale choinka jest  najważniejsza. To rodzinno – religijny symbol. Gospodyni domu ubiera choinkę nawet 4 godziny, starannie komponując całość, gdzie nic nie pozostawia się przypadkowi. Dzieci pani Edyty pomagają rodzicom, jest wtedy dużo zabawy, ale jest to raczej dostojny przywilej, zadośćuczynienie zwyczajowi, spełnienie obowiązku i radość z narodzin Chrystusa. Jest wtedy obecna świąteczność, niewerbalna, dziwna i radosna.
            Pani Edyta wie dużo o liturgii świąt – i robi z tej wiedzy artystyczny użytek. Nie tylko Świąt bożego Narodzenia. Pory roku u pani Edyty w domu są widoczne nie tylko za oknem. Już przyniosła do domu bazie, świeży pachnący lasem mech, już myśli, co z nimi zrobić...
            Owe świąteczne ozdoby, imponderabilia, drobiażdżki, „produkcja”, jak się wyraża pani Edyta, są zrobione z rzeczy zwykłych, „sreberek” po  opakowaniach, kwiatków wyciętych z wzorzystych materiałów. Wyobraźnia pani Edyty scala je, przeobraża w małe codzienne dziełka, oznaki szacunku, świątecznej uwagi – dla siebie, dla ludzi obok niej żyjących, spuścizny zwyczajów i tradycji przejętych od matki, wreszcie dla swoich korzeni w szeroko pojętej kulturze domu rodzinnego i ojczystego. Tacy są, bywają, ludzi obok nas. Taka jest pani Edyty świąteczność na co dzień i od święta.



Iwona Wróblak
marzec 2002

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz