Pani Edyty świąteczność na
co dzień
W domu pani
Edyty choinkę ubiera się wyłącznie ozdobami zrobionymi własnoręcznie przez
gospodynię. Każdy jej,choinki, element jest przemyślany i starannie wykonany. W czerwone
dzwonki włożone są cząstki serca i - polskiej tradycji bożonarodzeniowej.
Na choinkę się czeka. To ostatni, piąty
etap zapalania świeczek adwentowych. Dotykam delikatnie malutkich bombeczek na
szczycie drzewka, a na niższych
gałązkach - gwiazdek czy gitarek ze strunami. Najbardziej podobają mi się
woreczki z prezentami, pękate orzechami w środku, uszyte z szarego płótna i przewiązane kokardką z trawy,
gotowe, by Mikołaj zarzucił je sobie na plecy i powędrował do obdarowanego.
Pani Edyta
ma ogromną wyobraźnię i głęboką potrzebę estetyki na co dzień, w drobiazgach, w
prezentach, jakie własnoręcznie wykonuje dla najbliższej rodziny i przyjaciół. Opowiada,
jak obdarowani wzruszeni są faktem, że nie są to rzeczy kupione, lecz
specjalnie dla nich artystycznie wykonane, małe dziełka sztuki. Zwyczaj takich
prezentów wyniosła, jak mówi, z domu rodzinnego, jej mama także, do dziś,
tworzy niepowtarzalność dnia świątecznego,
chociaż każda z nich robi to na swój sposób, każda ma swój styl. Rodzinna
tradycja. Pani Edyta mówi, że to naturalne, że nie wyobraża sobie, by mogło być inaczej. Tak
została wychowana i taki sposób życia przekazuje swoim dzieciom. Według tej
tradycji to kobieta ma za zadanie
przyozdobić dom na Święta i dlatego w dzień poprzedzający powinna przeznaczyć
na to dużo czasu. Dwanaście potraw na stole, w świątecznym aromacie świeżych
gałązek świerku, stroik na drzwiach, fantazyjny bukiet jemioły, srebrne
szydełkowane dzwonki...
W kuchni na
ścianie u pani Edyty wisi szczególny zegar. Cyfry są z ziarenek kawy, w dolnym
rogu zegara są kłoski pszenicy, w tarczy ziarnka kukurydzy, soi, makaroniki
różnych kształtów. Kuchenny zegar ze spożywanych przez człowieka roślin. Mówi,
że taki jej się przyśnił. Ale choinka jest najważniejsza. To rodzinno – religijny symbol.
Gospodyni domu ubiera choinkę nawet 4 godziny, starannie komponując całość,
gdzie nic nie pozostawia się przypadkowi. Dzieci pani Edyty pomagają rodzicom,
jest wtedy dużo zabawy, ale jest to raczej dostojny przywilej, zadośćuczynienie
zwyczajowi, spełnienie obowiązku i radość z narodzin Chrystusa. Jest wtedy
obecna świąteczność, niewerbalna, dziwna i radosna.
Pani Edyta
wie dużo o liturgii świąt – i robi z tej wiedzy artystyczny użytek. Nie tylko
Świąt bożego Narodzenia. Pory roku u pani Edyty w domu są widoczne nie tylko za
oknem. Już przyniosła do domu bazie, świeży pachnący lasem mech, już myśli, co
z nimi zrobić...
Owe
świąteczne ozdoby, imponderabilia, drobiażdżki, „produkcja”, jak się wyraża
pani Edyta, są zrobione z rzeczy zwykłych, „sreberek” po opakowaniach, kwiatków wyciętych z wzorzystych
materiałów. Wyobraźnia pani Edyty scala je, przeobraża w małe codzienne
dziełka, oznaki szacunku, świątecznej uwagi – dla siebie, dla ludzi obok niej
żyjących, spuścizny zwyczajów i tradycji przejętych od matki, wreszcie dla
swoich korzeni w szeroko pojętej kulturze domu rodzinnego i ojczystego. Tacy są,
bywają, ludzi obok nas. Taka jest pani Edyty świąteczność na co dzień i od
święta.
Iwona Wróblak
marzec 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz