poniedziałek, 13 marca 2017

Żeby tu na WATRZE być

             Wojciech Derwich wybrał ten łemkowski festiwal, z tylu innych w Polsce, bo - jak mi mówi, od wielu lat przyjaźni się z międzyrzeckimi Łemkami. Wybierał się tam od 10 lat, ich opowiadania o Watrze traktował jak zaproszenie. – Ja uczestniczyłem w ich śpiewach, tańcach – mówi – jadłem z  nimi tradycyjne potrawy. Pojechał tam, by - pewnie tylko w części - zrozumieć ich tęsknotę do rodzinnych stron. W czasie podróży do Zdyni w powiecie gorlickim, oprócz niezaprzeczalnego piękna tamtejszych krajobrazów, patrzył na tereny byłej Łemkowszczyzny z ekonomicznego, gospodarskiego punktu widzenia. Jak zrealizować takie tęsknoty od strony praktycznej? W górach – jest pięknie – to prawda, ale na równinach żyje się łatwiej...
            O bolesnej dla wysiedleńców i kraju akcji „Wisła” w specjalnym liście odczytanym na Festiwalu mówił prezydent A. Kwaśniewski: „Łemkowie na  zawsze odcisnęli swój ślad w zielonych Karpatach, tutaj byli, są i będą. Deportacja w 1947 r. była niesprawiedliwością, uderzeniem tyleż bezwzględnym, co  ślepym. Dziś ze wstydem myślimy o wygnaniu niewinnych ludzi z ich ojcowizny. Szukając pojednania, wspólnie budując przyszłość”. Działaczom Towarzystwa Łemkowskiego w uznaniu zasług publicznych wręczono wysokie odznaczenia państwowe. Wspólnie zaintonowano „Mnohywo lita” czy  „Sto lat”.
            Tereny Łemkowszczyzny, ciągnące się od Krynicy po Ustrzyki Dolne wymagają dokapitalizowania. Widać walkę mieszkajacych tam ludzi o  przetrwanie, ich wolę, żeby tam żyć, pracować, wychowywać dzieci. Dlaczego... wracają? Człowiekowi, w niektórych miejscach - tak to czuje - jest dobrze, mimo że w innych rejonach, paradoksalnie, byłoby mu ... łatwiej... Oglądam zdjęcia z XX Łemkowskiej Watry w Zdyni. Festiwal odbywa się  każdego roku w lipcu, pierwszym jego organizatorem był Zespół Pieśni i Tańca „Łemkowyna” Jarosława Trocharowskiego. Oprócz, bardzo profesjonalnych, występów artystycznych, odbywają się tam liczne imprezy towarzyszące, konkursy recytatorskie dla dzieci i młodzieży, zawody sportowe. Wydawany jest specjalny okolicznościowy znaczek, stali bywalcy Watry mają ich duże kolekcje. W Zyndranowie k. Dukli jest Muzeum Kultury Łemkowskiej, gdzie można obejrzeć dawne narzędzia rolnicze i sprzęty użytku domowego. Wejść do prawdziwej łemkowskiej chaty, czyli chyży, spróbować potraw, które mają tradycyjne nazwy, smaki. Na Watrę przyjeżdżają byli wysiedleńcy i ich potomkowie, mieszkający dzisiaj w Polsce północnej i zachodniej, na Ukrainie, Słowacji, w Europie Zachodniej, Kanadzie, by przypomnieć sobie ojczysty język. Rozmawiać w nim, słuchać łemkowskich pieśni, cieszyć się swoim kulturalnym dziedzictwem. Skondensowana żywa lekcja historii małej ojcowizny. Na Watrze stworzono tradycję spotkań miłośników kultury łemkowskiej.
             Ta największa w Polsce etnicznie łemkowska impreza jest znakomicie zorganizowana. Teren, będący własnością Towarzystwa Łemkowskiego, ma  zaplecze socjalne, parkingi z dobrym dojazdem. Watra wygląda jak wielka góra. W dole – wielka scena amfiteatralna i miasteczko namiotowe, w którym nieustannie coś się dzieje. Liczbę uczestników szacuje się na ok. 8 tys. osób. Z każdego miejsca można oglądać występy, od wczesnego rana do świtu. Światy sceny i miasteczka namiotowego wzajemnie się przenikają. Ludzie są razem. Wewnętrzna spójność cechuje kulturę łemkowską, w której nie jest  przypadkowe liczne uczestnictwo w posłudze duchowej, w zbudowanej na rozległej łące kaplicy greckokatolickiej, z jej liturgią, barwną, kwiecistą, śpiewaniem. W atmosferze wzajemnych uprzejmości, serdeczności, przyjaźni, w powszechnym wrażeniu ciepłego przyjęcia do bycia w gromadzie.
            Ma się świadomość, mówi pan Derwich, przebywania wśród ludzi o wielopokoleniowym dorobku kulturowym. Ale Łemkowski festiwal nie  przerodzi się w skansen, 3/5 uczestników to młodzież. Przyjechali tu z plecakami, namiotami. Autostopem. Naturalnie włączyli się w główną ideę -poszukiwania śladów swoich przodków. Restauracja starych krzyży sprawia im przyjemność, czerpią radość ze śpiewania tradycyjnych pieśni, przerabiają je niekiedy na sposób nowoczesny. Przede wszystkim świetnie się bawią. I nadają ton całej imprezie. Widoczna była ich pasja uczestnictwa w widowisku, w którego organizację włożyli oprócz wielu godzin pracy także dużo serca.
            Umiejętnie przekazano im miłość do ojczystej spuścizny kulturalnej. W tradycyjnym wychowaniu łemkowskim od małego dziecka zaszczepia się  pędy artystyczno – muzyczne, w pasji działalności społecznej, osobistej, indywidualnej inicjatywy obywatelskiej. Nie stracona do końca łączność międzypokoleniowa, doświadczenia i testament ojców. Pieśni uczyły ich matki, babki. Przyjemnością było słuchanie utalentowanej młodzieży i dzieci.
            Na Watrze dużo było gości z zewnątrz, przyjeżdżających tu od kilku lat. Do swoich znajomych, przyjaciół. Na okres kilku dni imprez stali się  wspólnotą, zjednoczeni w zabawie, kontemplacji atmosfery szacunku dla łemkowskich tradycji.
            Spotkania z Watrą mają 20. letnią tradycję. Organizowane z rozmachem mają na celu prezentowanie kultury, która kultywując w swoim wielowiekowym dorobku otwartość nie zatraca swojej tożsamości.


Iwona Wróblak
październik 2002 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz