Żeby tu na WATRZE być
Wojciech
Derwich wybrał ten łemkowski festiwal, z tylu innych w Polsce, bo - jak
mi mówi, od wielu lat przyjaźni się z międzyrzeckimi Łemkami. Wybierał się tam
od 10 lat, ich opowiadania o Watrze
traktował jak zaproszenie. – Ja uczestniczyłem w ich śpiewach, tańcach –
mówi – jadłem z nimi tradycyjne
potrawy. Pojechał tam, by - pewnie tylko w części - zrozumieć ich tęsknotę
do rodzinnych stron. W czasie podróży do Zdyni w powiecie gorlickim, oprócz
niezaprzeczalnego piękna tamtejszych krajobrazów, patrzył na tereny byłej
Łemkowszczyzny z ekonomicznego, gospodarskiego punktu widzenia. Jak zrealizować
takie tęsknoty od strony praktycznej? W górach – jest pięknie – to prawda, ale na
równinach żyje się łatwiej...
O bolesnej
dla wysiedleńców i kraju akcji „Wisła” w specjalnym liście odczytanym na
Festiwalu mówił prezydent A. Kwaśniewski: „Łemkowie na zawsze odcisnęli swój ślad w zielonych
Karpatach, tutaj byli, są i będą. Deportacja w 1947 r. była
niesprawiedliwością, uderzeniem tyleż bezwzględnym, co ślepym. Dziś ze wstydem myślimy o wygnaniu
niewinnych ludzi z ich ojcowizny. Szukając pojednania, wspólnie budując
przyszłość”. Działaczom Towarzystwa Łemkowskiego w uznaniu zasług publicznych
wręczono wysokie odznaczenia państwowe. Wspólnie zaintonowano „Mnohywo lita”
czy „Sto lat”.
Tereny
Łemkowszczyzny, ciągnące się od Krynicy po Ustrzyki Dolne wymagają
dokapitalizowania. Widać walkę mieszkajacych tam ludzi o przetrwanie, ich wolę, żeby tam żyć, pracować,
wychowywać dzieci. Dlaczego... wracają? Człowiekowi, w niektórych miejscach -
tak to czuje - jest dobrze, mimo że w innych rejonach, paradoksalnie, byłoby mu
... łatwiej... Oglądam zdjęcia z XX
Łemkowskiej Watry w Zdyni. Festiwal odbywa się każdego roku w lipcu, pierwszym jego
organizatorem był Zespół Pieśni i Tańca „Łemkowyna” Jarosława Trocharowskiego.
Oprócz, bardzo profesjonalnych, występów artystycznych, odbywają się tam liczne
imprezy towarzyszące, konkursy recytatorskie dla dzieci i młodzieży, zawody
sportowe. Wydawany jest specjalny okolicznościowy znaczek, stali bywalcy Watry mają ich duże kolekcje. W
Zyndranowie k. Dukli jest Muzeum Kultury Łemkowskiej, gdzie można obejrzeć
dawne narzędzia rolnicze i sprzęty użytku domowego. Wejść do prawdziwej
łemkowskiej chaty, czyli chyży, spróbować potraw, które mają tradycyjne
nazwy, smaki. Na Watrę przyjeżdżają
byli wysiedleńcy i ich potomkowie, mieszkający dzisiaj w Polsce północnej i
zachodniej, na Ukrainie, Słowacji, w Europie Zachodniej, Kanadzie, by
przypomnieć sobie ojczysty język. Rozmawiać w nim, słuchać łemkowskich pieśni,
cieszyć się swoim kulturalnym dziedzictwem. Skondensowana żywa lekcja historii
małej ojcowizny. Na Watrze stworzono
tradycję spotkań miłośników kultury łemkowskiej.
Ta największa w Polsce etnicznie łemkowska
impreza jest znakomicie zorganizowana. Teren, będący własnością Towarzystwa
Łemkowskiego, ma zaplecze socjalne,
parkingi z dobrym dojazdem. Watra
wygląda jak wielka góra. W dole – wielka scena amfiteatralna i miasteczko
namiotowe, w którym nieustannie coś się dzieje. Liczbę uczestników szacuje się
na ok. 8 tys. osób. Z każdego miejsca można oglądać występy, od wczesnego rana
do świtu. Światy sceny i miasteczka namiotowego wzajemnie się przenikają.
Ludzie są razem. Wewnętrzna spójność cechuje kulturę łemkowską, w której nie
jest przypadkowe liczne uczestnictwo w
posłudze duchowej, w zbudowanej na rozległej łące kaplicy greckokatolickiej, z
jej liturgią, barwną, kwiecistą, śpiewaniem. W atmosferze wzajemnych
uprzejmości, serdeczności, przyjaźni, w powszechnym wrażeniu ciepłego przyjęcia
do bycia w gromadzie.
Ma się
świadomość, mówi pan Derwich, przebywania wśród ludzi o wielopokoleniowym
dorobku kulturowym. Ale Łemkowski festiwal nie przerodzi się w skansen, 3/5 uczestników to
młodzież. Przyjechali tu z plecakami, namiotami. Autostopem. Naturalnie
włączyli się w główną ideę -poszukiwania śladów swoich przodków. Restauracja
starych krzyży sprawia im przyjemność, czerpią radość ze śpiewania tradycyjnych
pieśni, przerabiają je niekiedy na sposób nowoczesny. Przede wszystkim świetnie
się bawią. I nadają ton całej imprezie. Widoczna była ich pasja uczestnictwa w
widowisku, w którego organizację włożyli oprócz wielu godzin pracy także dużo
serca.
Umiejętnie
przekazano im miłość do ojczystej spuścizny kulturalnej. W tradycyjnym
wychowaniu łemkowskim od małego dziecka zaszczepia się pędy artystyczno – muzyczne, w pasji
działalności społecznej, osobistej, indywidualnej inicjatywy obywatelskiej. Nie
stracona do końca łączność międzypokoleniowa, doświadczenia i testament ojców.
Pieśni uczyły ich matki, babki. Przyjemnością było słuchanie utalentowanej
młodzieży i dzieci.
Na Watrze dużo było gości z zewnątrz,
przyjeżdżających tu od kilku lat. Do swoich znajomych, przyjaciół. Na okres
kilku dni imprez stali się wspólnotą,
zjednoczeni w zabawie, kontemplacji atmosfery szacunku dla łemkowskich
tradycji.
Spotkania z
Watrą mają 20. letnią tradycję.
Organizowane z rozmachem mają na celu prezentowanie kultury, która kultywując w
swoim wielowiekowym dorobku otwartość nie zatraca swojej tożsamości.
Iwona Wróblak
październik 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz