Do
muzykowania - zachęca dobra organizacja…
Byliśmy
pod wrażeniem… Ucztując muzycznie, w naszej gotyckiej katedrze p.w. św. Jana,
podczas koncertu pieśni pasyjnych. Byliśmy pod wrażeniem wysokiego poziom artystycznego Chóru
z XXVII LO z Warszawy. Zespołu, który liczy ponad 90 osób – część z nich jest
uczniami, inni są studentami szkół muzycznych
(tworzą w Chórze sprawną orkiestrę). W programie, który usłyszeliśmy, w ponadgodzinnym
programie, trudne, nie tylko dla młodzieży licealnej, pieśni pasyjne. Piękne,
perliste w swym wysmakowaniu, utwory tego gatunku z różnych epok.
Chór szkolny
pod batutą prof. Marcina Bielińskiego z XXVII Liceum Ogólnokształcącego im.
Tadeusza Czackiego w Warszawie – sięgam po dostępne informacje - istnieje od 2001 roku i skupia nie tylko
uczniów, ale również absolwentów Szkoły, a czasem skład jego wspomagają też głosy
nauczycieli. Występy w wykonaniu śpiewającej młodzieży uświetniają uroczystości
i wydarzenia związane z życiem Szkoły. Raz w roku Chór
odbywa tournee po wybranych regionach Polski: koncertował na Podlasiu,
Mazurach, Roztoczu, Mazowszu, Pomorzu i Bieszczadach oraz w różnych punktach
Warszawy i okolic – teraz zawitał do Międzyrzecza... Z Chórem współpracują utalentowani
instrumentaliści - uczniowie uczęszczający równolegle do szkół muzycznych.
W jaki sposób zachęca się młodych ludzi, by śpiewali te często
niełatwe technicznie pieśni? – a widać, że trud włożony w pracę nad
interpretacją utworów jest duży. Do uczestnictwa nie zachęca się specjalnie,
ani nie przekonuje nadmiernie – mówią mi opiekunowie młodzieży. Kluczem jest –
jak odpowiada mi prowadzący Chór prof.
Marcin Bieliński - dobra organizacja
przedsięwzięcia… Wysiłek logistyczny włożony w sprawnie działający, jak mi się zdaje, system motywacyjny. Czyli
poważne traktowanie potrzeb artystycznych młodych ludzi. Młodzież dostrzega, i
docenia, efekt działań, wysoki poziom artystyczny, jaki niewątpliwie prezentuje
sobą zespół, a także – na pewno – jak zorientowaliśmy się po koncercie, w
trakcie podziękowań dyrygenta za wspólną pracę, dobra atmosfera w zespole. Czy
może – chciałabym tego, usłyszymy Chór naszej MUSZE? (Międzyrzeckiej Uczcie
Chórów Amatorskich). Myślę, że poziomem muzycznym nie ustępowałby dorosłym
uczestnikom.
Mieliśmy tymczasem
muzyczną ucztę pieśni pasyjnych, nagromadzonych nam w dużej ilości i znakomitym
wyborze, prezentującym ten typ muzyki
religijnej na przestrzeni wieków.
Zaroiło nam się pod Ołtarzem
naszej wielce aktywnej, głównej, powiedziałabym, sali koncertującej, jej
mecenatowi – koncertującej w dwóch
aspektach, zawierającą i sacrum i (wysoką)
sztukę muzyczną - dzięki osobie proboszcza ks. kanonika Marka Walczaka, zaroiło
się tu od uzdolnionej i wrażliwej artystycznie młodzieży. Czterech solistów na
przedzie i chór dyskretnie im akompaniujący. Dobrze słyszalne wysokie głosy z
lewej strony. Dostojnie brzmią pieśni religilne, wsłuchujemy się w pasyjny
tembr emocjonalności sakralnej zachodniej chrześcijańskiej kultury muzycznej na
przestrzeni wieków… Tajemnica Krzyża
w lini melodycznej. Bardzo staranne wykonania, przeżywane osobiście
interpretacje. Dynamizm…
Klarnet – jeden z klarnetów, i dwie wokalistki. Pieśń Matki pod krzyżem Umierającego Syna… W
ciszy gotyckiej katedry. Nabrzmiałej wiekami modlitw w Niej, w katedrze, pieśni
i nabożeństw dla wiernych. W ciszy pełnej
treści kończą nasi goście pieśń –
zasłużone oklaski widowni.
Wielogłosowe utwory w starej
klasycznej łacinie. Wysokie jak mury kościoła. Starannie artykułowane głoski. Pełnowymiarowy
artystycznie fragment bogatego zbioru muzyki
sakralnej.
Eli, Eli lama sabachthani – notuję jedną z fraz, słynną ostatnią frazę Chrystusa konającego na
krzyżu. Będącą od dwóch tysięcy lat inspiracją do przemyśleń, przeżyć i doświadczeń dla pokoleń…
Męskie tenory i basy doskonale wpasowane są w kompozycje
i aranżacje, słyszalne, oddzielone tonalnie (jak wszystkie głosy) – obok dziewczęcych
sopranów. Średniowieczna żarliwość religijna dobrze oddana. Wśród utworów są bardzo
współczesne, autorskie, ale – jak zauważam – z niejaką pokorą napisane, tak to trzeba nazwać,
wobec tworzywa, trzymające się kanonu pieśni pasyjnych… Napisane są przez (bardzo
zdolną) chórzystkę Dianę Kuls, inna z dziewcząt-kobiet: Zofia Kiniorska jest (sprawnym)
dyrygentem, wymieniają się w kierowaniu chórem z prof. Bielińskim.
Ekspresyjne, dzięki dobremu
wykonaniu, utwory. Duża własna orkiestra: skrzypce, klarnety, wiolonczela, flety,
saksofon, gitara, orkiestra prawie symfoniczna… Rozpisana na nie partytura –
jak mówił mi pan Bieliński, muzycy osiągnęli różne stopnie umiejętności, odbiór
jednakże całokształtu jest bardzo pozytywny. Wrażenie robi kwartet lamentowy – domyślam się, że to specjalny rodzaj muzyki
religijnej, przez swoje piękno warty poznania. Grają skrzypce, czworo
skrzypiec. Muzycy mają w dorobku nagrania płytowe, można je nabyć po koncercie.
Tegoroczne tournee, jak mówi dyrygent, jest już dziewiąte.
Tyle lat podróżuje Chór po miastach i salach koncertowych ze swoim bogatym, w swoim gatunku, repertuarem. Uczestnictwo w
Nim, w zespole, jest na pewno wielką, dla młodzieży, przygodą z muzyką
najwyższego gatunku, z profesjonalnym przygotowaniem
i logistyką dotyczącą organizacji zainteresowań w dziedzinie muzyki i sztuki, historii
kultury, bo – jak czytam o programie
nauczania XXVII LO im. Tadeusza Czackiego, jest bardzo wszechstronny…
Iwona Wróblak
marzec 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz